Nr ISSN 2082-7431
Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie.
309 Dywizjon Rozpoznawczo-Myśliwski im. Ziemi Czerwieńskiej.







309 Dywizjon Wsparcia im. Ziemi Czerwieńskiej.


Formowanie jako Dywizjon Współpracy z Armią

(X.1940 - IV.1942)

309. Dywizjon Współpracy został sformowany jako dziesiąty polski dywizjon na angielskiej ziemi i pierwszy dywizjon współpracy z armią. Dywizjon otrzymał nazwę "Ziemi Czerwieńskiej", czyli regionu między Przemyślem a Lwowem.
Jednostka powstała na specjalne życzenie Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego. Według założeń Naczelnego Wodza, dywizjon miał w przyszłości wspierać formowany właśnie w Szkocji I Korpus Polski (I KP).
Rozkaz o sformowaniu jednostki został wydany 7 października 1940 roku, czyli jeszcze przed końcem "Bitwy o Anglię". Powstanie Dywizjonu 309. przypadło na czas, kiedy armia brytyjska próbowała się odbudować po klęsce we Francji i pospiesznej ewakuacji spod Dunkierki, gdzie Brytyjski Korpus Ekspedycyjny musiał pozostawić cały sprzęt.
Choć szala zwycięstwa w "Bitwie o Anglię" powoli przechylała się na stronę RAFu, to nadal główny nacisk położony był na szkolenie myśliwców i tworzenie kolejnych jednostek myśliwskich i bombowych. W tych okolicznościach sformowany miał zostać Dywizjon 309.
W tym czasie w RAF lotnictwo współpracy z armią (Army Co-Operation) nie stanowiło samodzielnego członu, lecz jako 22 Grupa podporządkowana była dowództwu lotnictwa myśliwskiego (Fighter Command). Dopiero w grudniu 1940 roku, 22. Grupa została podniesiona do rangi samodzielnego dowództwa tworząc Army Co-operation Command.
I tak 309. początkowo podporządkowany był 22. Army Co-operation Group (w ramach Fighter Command), a następnie (od 1 grudnia 1940 roku) 71 Group (w ramach Army Co-operation Command).

Jednostce przydzielono litery kodowe "AR", zaś na wyposażeniu znalazło się 12 samolotów Westland Lysander MK. III. Co ciekawe, o ile większość powstałych do tej pory dywizjonów Polskich Sił Powietrznych oznaczała swoje samoloty małą biało czerwoną szachownicą w różnych częściach kadłuba, tak szachownica malowana na kadłubach polskich Lysanderów była naprawdę pokaźnych rozmiarów (około połowa wielkości kokardy RAFu).
Ponieważ jednostka była przewidziana do współpracy z wojskami lądowymi, to literę indywidualną przypisaną danej maszynie malowano w dużych rozmiarach na dolnej powierzchni skrzydła w celu lepszej identyfikacji przez jednostki naziemne. Lysander'y były to dwu-osobowe (pilot i strzelec/obserwator), z wyglądu toporne górnopłaty, o małej prędkości maksymalnej zaprojektowane do obserwacji pola walki i korygowania ognia artylerii.
Kampania francuska wykazała, że samoloty te są w zasadzie bezbronne w starciu z myśliwcami wroga i zostały wycofane z funkcji samolotów wsparcia, zaś używano ich jedynie do patrolowania wybrzeża i poszukiwania rozbitków.
Niestety z braku innych maszyn to właśnie Lysander'y weszły na wyposażenie Dywizjonu 309. Miejscem formowania jednostki była baza RAF Abbotsinch, ale docelowo miał się przenieść na pobliskie lotnisko Renfrew, co nastąpiło 6 listopada.

Pierwszym dowódcą jednostki został brytyjski dowódca lotniska W/Cdr Neville M. F. Mason, zaś brytyjskimi dowódcami eskadr mianowano F/Lt L. B. Egon-Mayer'a (Eskadra "A") i F/Lt W. Bundock'a (Eskadra "B"). Jak już wspomniano, priorytet miały jednostki myśliwskie, więc personel napływał do Dywizjonu powoli.
Na polskiego dowódcę wyznaczono (dopiero) 20 listopada W/Cdr Zygmunta Pistla. W tym czasie większość personelu była już na miejscu. Skład personelu latającego dywizjonu przedstawiał się następująco:

Dowódca:
W/Cdr Zygmunt Pistl (polski) / W/Cdr Neville M. F. Mason (brytyjski)
Zastępca dowódcy: S/Ldr Władysław Madejski

Dowódcy Eskadr:
F/Lt Aleksander Łukiński (polski) / F/Lt L. B. Egon-Mayer (brytyjski) - Eskadra "A".
F/Lt Fidelis Łukasik (polski) / F/Lt W. Bundock (brytyjski) - Eskadra "B"

Piloci:

F/O Piotr Dunin, F/O Jan Narewski, P/O Bronisław Baster, P/O Włodzimierz Bereżecki, P/O Janusz Lewkowicz, P/O Ryszard Łopacki, P/O Eugeniusz Pietrzyk, P/O Stanisław Sawicki, Sgt Roman Jarema, Sgt Eugeniusz Rajewski, Sgt Wincenty Miniszewski, Sgt Mieczysław Budziński, Sgt Andrzej Piaskowski;

Obserwatorzy/strzelcy:

F/O Tadeusz Kern, F/O Jerzy Wolf, P/O Stanisław Daniel, P/O Tomasz Kasprzyk, P/O Adam Solecki, Sgt Marian Bujak, Sgt Walerian Fuks, Sgt Jan Marczewski, Sgt Czesław Maślankiewicz, Sgt Jan Wasikowski, Sgt Aleksander Bączek, Sgt Witold Korzeniewicz, Sgt Józef Kocoń;

Oficer Techniczny: P/O Lucjan Nowiński;
Adiutant: F/Lt W. Chrzanowski;
Lekarz: P/O P. Kozdrach;

Warto w tym miejscu wspomnieć, że w przedwojennym polskim lotnictwie wojskowym, w samolotach z załogą wieloosobową, dowódcą statku powietrznego nie był pilot, tylko obserwator. Regulamin Królewskich Sił Powietrznych (do którego Polacy musieli się dostosować) stwierdzał, że dowódcą statku powietrznego jest pilot, nawet jeśli nie jest on najwyższym stopniem członkiem załogi. Przed wojną w Wojsku Polskim lotnictwo stanowiło część składową wojsk lądowych i poszczególne eskadry miały działać na korzyść Armii, którym były podporządkowane.
Z tego powodu bardzo szybko okazało się, że polski personel Dywizjonu 309. ma większe doświadczenie we współpracy z armią, niż instruktorzy, którzy w teorii mieli ich szkolić. Na przełomie 1940/41 roku Armii Co-operation Command wciąż jeszcze raczkowało.
Brytyjczycy wypracowali sobie zasady współpracy sił powietrznych i wojsk lądowych dopiero podczas walk w północnej Afryce.


Na zdjęciu: Pierwszy polski dowódca Dywizjonu 309 W/Cdr Zygmunt Pistl. Domena publiczna.

31 listopada rozpoczęto loty szkolne na przydzielonych do jednostki dwupłatowcach Tiger Moth. Polacy wykorzystali dostępny czas na podszkolenie języka, zaznajomienie się ze sprzętem i jak największą liczbę godzin w powietrzu, choć zimowa pogoda często nie pozwalała na loty.
Z początkiem 1941 roku Dywizjon przeszedł przeszkolenie strzeleckie. W tym okresie poniesiono również pierwsze straty. Podczas nalotów Luftwaffe w nocy 13/14 i 14/15 marca na ziemi od wybuchów bomb polegli Antoni Ptaszkowski, Paweł Radke i Zygmunt Sokołowski. Ponadto ucierpiała infrastruktura.
Niemcy powtórzyli nalot w nocy z 7 na 8 kwietnia powodując kolejne zniszczenia, ale tym razem szczęśliwie bez ofiar.
14 marca Eskadra "A" przeniosła się do Perth dla odbycia szkolenia w lotach nocnych. 15 marca Eskadra "B" przeprowadziła ćwiczenia współpracy z I KP. Następnie Eskadra "B" zamieniła się miejscami z Eskadrą "A" na szkoleniu w lotach nocnych.

Od kwietnia Dywizjon otrzymał rozkaz trzymania 3 samolotów w gotowości bojowej do celów obrony. Lysander w roli myśliwca był bezużyteczny, więc o ile jednostka faktycznie rozkaz wykonała, to żadnego takiego lotu nie wykonano.
W połowie maja przeprowadzono kolejne duże ćwiczenia z I KP, zaś w czerwcu przeprowadzono ćwiczenia z brytyjską 51. Dywizją Górską. Jednocześnie Dywizjon przeniósł się na lotnisko Dunino.
2 czerwca ma miejsce zmiana na stanowisku zastępcy dowódcy Dywizjonu. Jednostkę opuścił S/Ldr Madejski, a jego miejsce zajął S/Ldr Zdzisław Stranz.
18 czerwca podczas lotu zapalił się Lysander pilotowany przez Sgt Kowalczyka z F/Lt Łukińskim jako obserwatorem. Pilot przymusowo posadził maszynę, która uległa całkowitemu spaleniu. Załoga odniosła lekkie poparzenia. Był to jak do tej pory najpoważniejszy wypadek w jednostce.
Chociaż 309. wciąż nie osiągnął wymaganego etatem stanu załóg, był intensywnie wykorzystywany do współpracy z jednostkami lądowymi. W sierpniu brał udział w ćwiczeniach "Rabbit" i "Hare" jako samoloty "nieprzyjacielskie".

Ponieważ część maszyn wykorzystywana była do szkolenia załóg, Dywizjon był w stanie wystawić zaledwie 6 maszyn w stanie pogotowia zamiast wymaganych 8 (z 12 znajdujących się etatowo na stanie jednostki). Aby rozwiązać ten problem, stan maszyn zwiększono o dodatkowe 4. W związku ze zwiększeniem liczby maszyn, a mimo braków kadrowych wkrótce rozpoczęto formowanie Eskadry "C".
W Dzień Niepodległości, 11 listopada 1941 roku brytyjskie Ministerstwo Lotnictwo uznało Dywizjon 309. za operacyjny. Dwa tygodnie później, 24 listopada, W/Cdr Mason opuszcza jednostkę i samodzielne dowództwo nad 309. obejmuje W/Cdr Pistl. Tydzień później S/Ldr Stranz również opuszcza jednostkę i nowym zastępcą dowódcy zostaje F/Lt Aleksander Łukiński.
W ostatnich dwóch miesiącach 1941 roku Dywizjon wylatał najwięcej godzin spośród wszystkich jednostek Army Co-Operation Command, za co otrzymał pochwalę od dowództwa. W lutym 1942 roku zakończono formowanie Eskadry "C", której dowództwo objął F/Lt Tadeusz Kern. Luty przyniósł też pierwsze straty w jednostce. 9 lutego podczas lotu łącznikowego rozbija się Tiger Moth na pokładzie którego znajdują się Cpt. J, Wirkedge (Brytyjczyk) i F/O Jerzy Sadowski (Polak). Obaj zginęli.
25 lutego na skutek awarii układu sterowania rozbija się Lysander z załogą P/O Piotr Dunin i F/O Jerzy Homan. I w tym wypadku obaj lotnicy ponoszą śmierć.

Przekształcenie w Dywizjon Rozpoznania Taktycznego.

(IV.1942 - III.1944)

W kwietniu Dywizjon 309. został przydzielony do I KP. Jednocześnie rozpoczęto długo oczekiwany proces przezbrojenia jednostki na samoloty myśliwsko-rozpoznawcze P-51 Mustang I. Jako pierwsza, przeszkolenie na nowych maszynach rozpoczęła Eskadra "B".
W odróżnieniu od Lysandera, Mustang był rasową maszyną myśliwską- zwrotny, szybki i dobrze uzbrojony. Zazwyczaj w jednostkach czysto myśliwskich przeszkolenie pilotów na nowy typ myśliwca odbywało się w jednostce, na zasadzie lotów treningowych na specjalnie w tym celu dostarczonej/wypożyczonej maszynie.
Przeskok między Lysander'em (samolotem łącznikowym/obserwacyjnym), a Mustangiem (myśliwcem) był tak wielki, że piloci musieli zostać odesłani do jednostki szkolenia zaawansowanego 41. OTU (Operational Training Unit).
Pierwszą szóstkę stanowili: F/Lt Maciej Piotrowski, F/Lt Jerzy Gołko, F/O Jan Bendix, F/O Roman Jarema, F/O Janusz Lewkowicz i F/O Stanisław Sawicki. Po odbytym szkoleniu piloci zostali wysłani dla odbycia praktyki bojowej w brytyjskim 26. Dywizjonie. W tej jednostce F/Lt Piotrowski, jako pierwszy pilot 309. wykonał lot bojowy na Mustangu w dniu 21 maja 1942 roku, atakując cele naziemne w okolicy Le Touquet.


Na zdjęciu: Samolot Westland Lysander MK. III. Domena publiczna.

Z początkiem czerwca Dywizjon 309. otrzymał na stan pierwsze dwa Mustangi I. 31 lipca, kiedy dowodzona przez F/Lt. Piotrowskiego Eskadra "B" miała na stanie wymaganą etatem liczbę Mustangów, przeniesiono ją na lotnisko Dalcross, w okolicy Inverness w Szkocji, gdzie kontynuowała szkolenie. Co ciekawe na Mustangach jednostki nie nanoszono liter kodowych "AR", a jedynie indywidualne oznaczenia poszczególnych maszyn.
Jednym z pilotów Eskadry "B" był F/O Janusz Lewkowicz. Pilot ten, który przed wojną ukończył studia na Politechnice Warszawskiej, był zafascynowany możliwościami Mustanga. Ponieważ uważał, że podawany maksymalny zasięg tej maszyny jest mocno zaniżony, zgłosił się do przedstawiciela producenta samolotu i zasypał go pytaniami na temat zużycia paliwa w zależności od wysokości, prędkości i parametrów śmigła.
F/O Lewkowicz był pewien, że możliwy jest lot Mustangiem ze Szkocji do Norwegii i z powrotem. Kolejne tygodnie poświęcił on na szczegółowe obliczenia które potwierdziły, że przy odpowiednim doborze parametrów lotu, lot nad półwysep Skandynawski jest możliwy.
Następnie pilot z pomocą kolegów z Dywizjonu przystąpił do weryfikacji tych obliczeń podczas rutynowych lotów. Kiedy w tych bezpiecznych warunkach jego obliczenia zostały potwierdzone przez doświadczenie, F/O Lewkowicz udał się do dowództwa 71 Grupy (której podlegał 309.), z propozycją lotu na wymiatanie nad Norwegią. Do planu lotu dołączył swoje obliczenia.

Jego propozycja pozostała jednak bez odpowiedzi. Mówi się, że "kto nie jest gotowy umrzeć za własną ideę, nie jest tej idei wart". Z podobnego założenia prawdopodobnie wychodził F/O Lewkowicz, gdyż zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi dowództwa postanowił wykonać ten lot bez zezwolenia.
27 września pilot otrzymał zgodę na "ćwiczebny lot nawigacyjny nad Morzem Północnym". Jako kolejny lot treningowy nie wzbudziło to początkowo niczyich podejrzeń. Samowolny lot polskiego pilota był jednak obarczony dodatkowym ryzykiem.
Idealnym miejscem startu do lotu do Norwegii było najbardziej wysunięte na wschód lotnisko Peterhead. Ukrywając faktyczny cel swojego "lotu ćwiczebnego", Lewkowicz musiał wystartować ze swojego macierzystego lotniska Dalcross, które znajdowało się 160 km dalej od wybrzeży Norwegii. Samotny pilot wystartował o godzinie 10:05, bezpiecznie doleciał do Stavanger w Norwegii gdzie z lotu koszącego zaatakował cele naziemne, po czym obrał kurs powrotny.
Kiedy F/O Lewkowicz realizował swój śmiały plan, na jego macierzystym lotnisku sytuacja zaczęła się robić nerwowa kiedy pilot nie wrócił o spodziewanej godzinie z rutynowego "lotu ćwiczebnego".
Sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta, kiedy zorientowano się, że w dzienniku operacyjnym pilot wpisał ten lot jako "Rhubarb w okolicy Stavenger". Tymczasem Lewkowicz, choć planował wylądować w Peterhead, to zboczył z kursu i wylądował o 13:50 na dalszym, położonym bardziej na południu lotnisku Dunino (gdzie stacjonowały Eskadry A i C).

Po wylądowaniu pilot został umieszczony w areszcie domowym na czas śledztwa. Został z niego zwolniony po 8 dniach, kiedy pozwolono mu wrócić do swojej eskadry i lotów operacyjnych. Nie mniej, został on oskarżony o lot bez uprawnień i wezwany do dowódcy Army Co-operation Command - Air Marshall Barratta - który udzielił Polakowi surowej reprymendy, po czym pochwalił jego wyczyn. Miesiąc później oficjalny zasięg operacyjny Mustangów został zwiększony.
Z końcem listopada, wyposażona w Mustangi Eskadra "B", została czasowo przydzielona do 35. Skrzydła. Po uzyskaniu gotowości operacyjnej do końca roku Mustangi tej eskadry wykonały 9 lotów operacyjnych na rozpoznanie fotograficzne umocnień Wału Atlantyckiego na terenie Francji. Pierwszy z tych lotów odbył się 5 grudnia i na jego pamiątkę to właśnie ten dzień stał się Świętem Dywizjonu.
29 grudnia Eskadra opuściła 35. Skrzydło i dołączyła do reszty Dywizjonu stacjonującego w Findo Gask. W czasie kiedy Eskadra "B" szkoliła się na Mustangach, Eskadry "A" i "C", kontynuowały monotonne loty na współpracę z wojskami lądowymi. 26 listopada obie Eskadry przeniosły się do wspomnianego wcześniej Findo Gask.

Pogoda w styczniu uziemiła Dywizjon. Ponieważ lotnisko Findo Gask nie było odpowiednie dla Mustangów, Eskadra "B" została przebazowana do Peterhead skąd do marca latała w osłonie konwojów na morzu północnym.
Luty przyniósł poważne zmiany dla Dywizjonu. Rozkaz z dowództwa Army Co-operation Command nakazywał przekształcić Dywizjon w jednostkę dwu-eskadrową wyposażoną tylko w Mustangi. Eskadra "B" była już gotowa, zaś Eskadrę "A" miał utworzyć personel wybrany z dotychczasowych Eskadr "A" i "C".
Pozostali piloci i mechanicy mieli zostać odesłani do nowo-formowanego Dywizjonu 318. przewidzianego do współpracy z 2. Korpusem Polskim na śródziemnomorskim teatrze działań wojennych. Obserwatorzy, dla których nie było racji bytu, zostali wysłani na przeszkolenie na nawigatorów i dalej rozesłani do innych jednostek PSP.
14 lutego do sztabu oddelegowany został dowódca jednostki W/Cdr Pistl. Nowym dowódcą został S/Ldr Witold Piotrowski. 23 lutego Dywizjon 309. został oficjalnie Dywizjonem Rozpoznania Taktycznego. 10 marca Dywizjon zakończył przebazowanie do Kirknewton gdzie rozpoczęło się intensywne szkolenie na Mustangach. Przygotowując się do planowanej na 1944 rok inwazji na kontynent RAF przystąpił do reorganizacji.

1 czerwca Army Co-operation Command zostało rozwiązane. Jak już wspomniano Dywizjon 309. został przemianowany na dywizjon rozpoznania taktycznego, a teraz przeniesiony do 12 Grupy Fighter Command. Wkrótce powołano do życia 2nd Tactical Air Force (2nd TAF), która miała stanowić siłę powietrzną działającą dla wsparcia planowanej operacji inwazyjnej na kontynent, składającą się z jednostek myśliwskich, myśliwsko rozpoznawczych i bombowych.
Fighter Command z dywizjonami które nie weszły w skład 2nd TAF otrzymały zadanie obrony Wielkiej Brytanii, stąd Fighter Command zostało przemianowane na Air Defence of Great Britain (ADGB). Dla RAFu był to wizerunkowy strzał w kolano, gdyż nazwa Fighter Command wyryła się w psychice wyspiarzy jako siła, która latem 1940 roku oddaliła widmo niemieckiej inwazji zwyciężając w Bitwie o Anglię. Najwyraźniej w dowództwie zdano sobie z tego sprawę, gdyż nazwa Fighter Command powróciła już jesienią 1944 roku.
Początkowo, RAF spośród wszystkich polskich dywizjonów lotniczych planował włączyć do 2nd TAF właśnie Dywizjon 309. i będący w trakcie formowania Dywizjon 318. Polskiemu dowództwu zależało na jak największym udziale naszego lotnictwa w przygotowaniu i przeprowadzeniu inwazji na kontynent, zatem zaproponowali włączenie do 2nd TAF 1. i 2. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego (oraz 305. Dywizjonu Bombowego), na co Brytyjczycy przystali.
Dywizjon 309. nie był częścią żadnego z nich, zatem nie został przewidziany do bezpośredniego wsparcia przyszłej operacji "Overlord". 4 czerwca jednostka przebazowała się do Snailwell.

W związku z przekształceniem Dywizjonu w jednostkę rozpoznania taktycznego, w okresie czerwiec-sierpień dowództwo PSP oddelegowało czasowo do 309. pilotów z doświadczeniem myśliwskim. Byli to F/Lt Paweł Niemiec przeniesiony do 309. jako instruktor taktyki oraz F/Lt Witold Retinger i F/Lt Władysław Gnyś, którzy czasowo objęli dowództwo eskadr.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że F/Lt Gnysiowi przypisywane są pierwsze polskie (a tym samy alianckie) zwycięstwa powietrzne II WŚ. 1 września 1939 roku, po godzinie 7 strącił dwa niemieckie bombowce Dornier Do-17.
W ramach szkolenia myśliwskiego co tydzień dwóch pilotów 309. wysyłano do Hutton Cranswick na kurs strzelania powietrznego. Ciągłe szkolenia, zarówno te na miejscu, ale przede wszystkim te związane z wysyłaniem pilotów na inne lotniska, uniemożliwiały jednostce normalną służbę.
W związku z tym dowództwo jednostki zwróciło się do dowództwa 12 Grupy, o przerwę w działaniach bojowych w celu dokończenia szkolenia. W tej sprawie przyleciał nawet do jednostki G/Cpt Jerzy Bajan - polski oficer łącznikowy przy Fighter Command, czyli de facto dowódca polskiego lotnictwa myśliwskiego. Dowództwo przychyliło się do prośby W/Cdr Jacka Piotrowskiego i we wrześniu 309. zyskał czas na dokończenie szkolenia.
Również we wrześniu ze struktury dywizjonu wydzielono 3118 Eszelon Obsługowy, którego dowództwo powierzono dotychczasowemu Oficerowi Technicznemu Dywzjonu, F/Lt Henrykowi Mierzyńskiemu.

11 października podczas wizyty Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego zaprezentowano godło Dywizjonu: dwie uskrzydlone strzały z numerem 309. 12 października W/Cdr Jacek Piotrowski przekazał dowództwo jednostki swojemu zastępcy S/Ldr Maciejowi Piotrowskiemu (piloci nie byli spokrewnieni).
Ostatni kwartał 1943 roku upłynął pod znakiem lotów rozpoznawczych nad wybrzeżem holenderskim, wykonywanych zwykle w sile dwóch samolotów. Prawdopodobnie w listopadzie rozpoczęła się seria usterek Mustangów I, będących na wyposażeniu Dywizjonu.
Mustangi I, wyposażone były w amerykańskie silniki Alison. Późniejsze wersje tego świetnego myśliwca, wyposażone były w produkowany na licencji przez firmę Packard silnik Rolls Royce Merlin. Kolejne maszyny doznawały awarii w locie i tylko dzięki umiejętności pilotów i szczęściu nie utracono żadnego pilota, ani maszyny.
Wizyty specjalistów z dowództwa, a nawet przedstawicieli producenta nie przyniosły trwałego rozwiązania. Wiara pilotów w Mustangi została zachwiana. S/Ldr Piotrowski wystosował prośbę o przezbrojenie jednostki w inny typ myśliwca.
Mimo to próbowano kontynuować loty operacyjne. Chociaż do starć z wrogiem nie dochodziło to 309. poniósł stratę, kiedy 27 grudnia podczas pozorowanej walki rozbił się i zginął F/O Eugeniusz Rajewski.

14 stycznia 1944 roku w powietrzu zderzyły się samoloty pilotowane przez F/O Sawickiego i F/Lt Lewandowskiego. Na szczęście piloci uszli z życiem. 17 stycznia dowództwo podjęło ostateczną decyzję o wymianie Mustangów I. Mimo próśb o zastąpienie ich Mustangami III, Dywizjon 309. otrzymał wysłużone Hurricane'y IV, a wkrótce potem Hurricane'y IIc.
Spotkało się to z ostrą reakcją S/Ldr Piotrowskiego, który zasypał różne dowództwa polskie i brytyjskie pismami krytykującymi decyzję. Podnosił on, że samolot Hurricane, choć dowiódł swojej wartości w 1940 roku, to już w 1944 roku był maszyną przestarzałą.
Ze względu na niewielką prędkość zupełnie nie nadawał się do misji rozpoznawczych, gdzie szybkość była najważniejsza. Sugerował on przezbrojenie Dywizjonu w maszyny Mustang III, Spitfire V/IX lub Mosquito.
Choć jego apel został poparty przez polskie dowództwo, to Brytyjczycy pozostali nieugięci. Jednocześnie podejmowano kolejne próby naprawy posiadanych Mustangów, ale ostatecznie zrezygnowano z tego kiedy 28 stycznia awarii uległ silnik po zaledwie 14 godzinach od remontu.

Dywizjon Myśliwsko-Bombowy.

(III.1944 - XI.1944)

10 marca przyszła ostateczna decyzja o przezbrojeniu jednostki w samoloty Hurricane II. Jednocześnie po raz kolejny miał zostać zmieniony charakter jednostki, tym razem na jednostkę myśliwsko-bombową. Co prawda Hurricane'y II mogły być wyposażone w aparaturę fotograficzną, ale zestawy do przeróbki samolotów nie nadchodziły. Mniej więcej w tym czasie oznaczenia kodowe Dywizjonu zostały zmienione z "AR" na "WC".
22 marca S/Ldr Piotrkowski udał się na studia do polskiej Wyższej Szkoły Lotniczej i zdał dowodzenie Dywizjonem 309. F/Lt Jerzemu Gołce. 23 kwietnia Dywizjon został podzielony. Eskadra "A", wraz z dowództwem została przebazowana do Drem w 13 Grupie, zaś Eskadra "B" do Acklington w 12 Grupie. Jednocześnie Dywizjon został ponownie uznany za operacyjny. Do zadań obu eskadr należała osłona żeglugi i patrolowanie wybrzeża Morza Północnego.
Kiedy międzynarodowe siły inwazyjne pod ogólnym dowództwem gen Eisenhowera szturmowały plaże Normandii, Dywizjon 309. pełnił monotonną służbę patrolową i osłonową u wybrzeży Szkocji. Choć zagrożenie ze strony wroga było minimalne, jednostka była zobowiązana do utrzymywania w stałym pogotowiu przynajmniej jednej sekcji.


Na zdjęciu: Hurricane II. Autor: Mateusz Maroński.

29 sierpnia Eskadrę "B" spotkało swego rodzaju wyróżnienie, kiedy nakazano jej przebazowanie na lotnisko Peterhead skąd miała osłaniać rezydencję rodziny królewskiej w Balmoral Castle. 9 września dowództwo Dywizjonu objął S/Ldr Antoni Głowacki.
S/Ldr Głowacki był jednym z nielicznych polskich pilotów którzy w trakcie wojny od stopnia podoficerskiego awansował na stopień dowódcy dywizjonu. Co jeszcze ważniejsze S/Ldr Głowacki był jedynym polskim pilotem, który zdobył tytuł "Ace of a day" ("As jednego dnia"), nieformalnie nadawany pilotom, którzy strącili 5 wrogich maszyn w ciągu jednego dnia.
Dla S/Ldr Głowackiego (wtedy będącego jeszcze sierżantem - Sgt), tym dniem był 24 sierpnia 1940 roku, kiedy podczas Bitwy o Anglię, latając w brytyjskim 501. Dywizjonie w 3 lotach zestrzelił 3 Messerschmitty Bf-109 i 2 Junkersy Ju-88.
28 września podczas pozorowanej walki powietrznej zestrzelony został F/O Julian Strusiński. 21 października Eskadra "B" dołączyła do Eskadry "A" w Drem. Jednocześnie Dywizjon przezbrojono na długo oczekiwane Mustangi III. 1 listopada Dywizjon został przechrzczony na jednostkę czysto Myśliwską.

Dywizjon Myśliwski

(XI.1944 - I.1947)

12 grudnia już jako jednostka myśliwska Dywizjon 309. został włączony do 133. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego (PSM) dołączając do Dywizjonów 306. i 316. i jednocześnie przenosząc się do 11 Grupy Myśliwskiej na lotnisko Andrews Field. Dowódcą Skrzydła był w tym czasie W/Cdr Jan Zumbach - bez wątpienia jedna z najbarwniejszych postaci polskiego lotnictwa.
Po utworzeniu 2nd TAF, 133. PSM zostało początkowo do niego włączone, jednak na skutek rozpoczęcia przez Niemców ataków na Wielką Brytanię przy użyciu latających bomb V-1, dowództwo ADGB zwróciło się do 2nd TAF o wypożyczenie jednostek wyposażonych w Mustangi, ponieważ były to jedne z nielicznych myśliwców mogących dogonić niemiecką "wünderwaffe". W ten sposób w lipcu 1944 roku 133. PSM zostało czasowo przeniesione do ADGB.
23 grudnia 1944 roku, 133. PSM zostało włączone na stałe do ADGB, które jednocześnie wróciło do swojej poprzedniej nazwy: Fighter Command. Tego samego dnia Skrzydło wykonało operację "Ramrod 1414", czyli eskortę bombowców atakujących Trewir.
Wśród 33 Mustangów Skrzydła, 11 stanowiły Mustangi 309. Dywizjonu, dla którego była to pierwsza misja w charakterze jednostki czysto myśliwskiej. Do końca miesiąca 309. razem ze skrzydłem wykonał jeszcze 5 operacji.


Na zdjęciu: Mustang III Tadeusza Nowierskiego. Domena publiczna.

W początkach stycznia 1945 roku 309. razem z całym skrzydłem wspierał wojska alianckie podczas dogorywającej niemieckiej ofensywy w Ardenach. Dodatkowo jednostka eskortowała bombowce atakujące niemieckie miasta.
16 stycznia do 133. PSM dołączył Dywizjon 315. zwiększając jego siłę do 4 dywizjonów. W dniach 28 i 29 stycznia 133. PSM wystawiło do lotów pełny skład 47 Mustangów, do osłony alianckich bombowców. Statystyki 133. PSM za styczeń 1945 roku, wskazują, że w tym czasie 309. był już "pełnoprawną" jednostką myśliwską, która wykonała najwięcej samolotozadań spośród wszystkich jednostek Skrzydła.
W lutym Dywizjon 309. wykonał w ramach Skrzydła 10 operacji jako eskorta bombowców atakujących Niemcy i 3 wymiatania nad terytorium wroga. Wymiatanie dnia 21 lutego przeszło do historii Dywizjonu 309. Tego dnia około godziny 18:40 w okolicy Utrechtu, W/O Antoni Murkowski zaatakował i strącił niemiecki myśliwiec FW-190, otwierający tym samym (po 3,5 roku od sformowania) konto zestrzeleń Dywizjonu 309. Nie było to ostatnie strącenie zapisane na konto tej jednostki.
W marcu Dywizjon 309. został skierowany do zwalczania rakiet V-1, ale niestety pilotom nie udało się zapisać na swoje konto żadnej "czarownicy". Równolegle kontynuowano loty na wymiatanie i w osłonie bombowców. 19 marca podczas powrotu z operacji "Ramrod 1504" zapalił się Mustang F/Lt Stanisława Sawickiego. Pilot zmarł na skutek ciężkich poparzeń.

23 marca piloci Dywizjonu 309. jako pierwsi spośród polskich dywizjonów starli się z niemieckimi Messerschmittami Me-262 - pierwszymi operacyjnymi myśliwcami odrzutowymi. Polacy nie ponieśli strat, a W/O Aleksander Pietrzak zaliczył uszkodzenie wrogiego odrzutowca.
9 kwietnia wszystkie cztery dywizjony 133. PSM wystartowały do operacji "Ramrod 1533", czyli jako osłona bombowców atakujących Hamburg. Po zrzuceniu bomb, formacja została zaatakowana przez odrzutowe Me-262.
Polskie myśliwce ruszyły do ataku. Łupem Polaków padły 4 odrzutowce zniszczone na pewno i jeden uszkodzony, bez strat własnych. Dywizjon 309. zapisał na swoje konto 3 strącenia (F/Lt Gorzula, F/Lt Mencel, W/O Murkowski) i jedno uszkodzenie (W/O Murkowski). Zwycięstwa te były ostatnimi, jakie zapisano na konto Polskich Sił Powietrznych w II Wojnie Światowej.


Na zdjęciu: Messerschmitt ME-262. Domena publiczna.

25 kwietnia 133. PSM do spółki z Dywizjonem 303. wykonało ostatnią - a jednocześnie bardzo symboliczną - misję, kiedy w sile 53 Mustangów eskortowały 250 bombowców Lancaster (w tym 14. polskich z Dywizjonu 300.), które zbombardowały rezydencje Hitlera w Berchtesgaden.
8 maja 1945 roku Niemcy skapitulowały. Wojna w Europie - przynajmniej dla państw które nie znalazły się pod okupacją sowiecką - dobiegła końca. 16 lipca S/Ldr Henryk Pietrzak objął dowodzenie Dywizjonem 309. pozostając na tym stanowisku do momentu rozwiązania jednostki.
27 lipca dowództwo Fighter Command wydało rozkaz rozwiązania 133. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego z dniem 7 sierpnia i utworzenie z jego dywizjonów (306., 309. i 315.) Polskiej Bazy Myśliwskiej w Coltishall.
W połowie marca 1946 roku brytyjski Minister Spraw Zagranicznych wydał notę informującą o rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych i zachęcającą Polaków do powrotu do (okupowanej przez Rosjan) Ojczyzny.

20 maja 1946 roku brytyjskie Ministerstwo Wojny powołało do życia Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia (PKPiR). Korpus był częścią składową brytyjskich sił zbrojnych (co komuniści wykorzystali do pozbawienia obywatelstwa polskich wyższych rangą oficerów), formacją ochotniczą i kontraktową. Służba w nim miała trwać 2 lata, w czasie których żołnierzy kierowano na kursy mające ich przygotować do cywilnego życia. Cały czas namawiano do powrotu do Polski. Wielu z tych, którzy zdecydowało się na taki krok, w Polsce (zniewolonej przez komunistów z moskiewskiego nadania) czekało więzienie, tortury a czasem śmierć.
31 maja 1946 roku rozkazem brytyjskiego Ministerstwa Lotnictwa Polskie Siły Powietrzne zostały oficjalnie rozwiązane. 8 czerwca 1946 roku w Londynie miała miejsce wielka Parada Zwycięstwa. Rząd premiera Atlee nie chcąc narażać się Stalinowi wysłał zaproszenie do udziału w paradzie nie do żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, tylko do marionetkowego Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.
Z PSZ zaproszenie dostali jedynie piloci Dywizjonu 303. którzy mieli maszerować jako część RAF. W ramach solidarności z pozostałą częścią PSZ, "Kościuszkowcy" odmówili wzięcia udziału w paradzie. Komuniści znad Wisły także odmówili wysłania żołnierzy, przez co na tej paradzie zabrakło reprezentacji kraju, który walczył od pierwszego do ostatniego dnia II Wojny Światowej.
14 września Dywizjon 309. razem z Dywizjonami 303., 305., 306., 307., 315. i 316. wziął udział w defiladzie lotniczej nad Londynem w rocznicę Bitwy o Anglię. 4 dni później, 18 września nad Coltishall odbyła się pożegnalna parada lotnicza wszystkich polskich dywizjonów myśliwskich w asyście myśliwców RAF. 6 stycznia 1947 roku Dywizjon 309. został rozwiązany.

309. Dywizjon Myśliwski "Ziemi Czerwieńskiej" praktycznie nie istnieje w ogólnej świadomości i znany jest praktycznie wyłącznie entuzjastom historii Polskich Sił Powietrznych. Sformowany początkowo jako Dywizjon Współpracy nie miał możliwości zapisać się tak złotymi zgłoskami jak Dywizjon 303., "Cyrk Skalskiego" czy 1586. Eskadra Specjalnego Przeznaczenia.
Ponadto ciągłe zmiany przeznaczenia jednostki i przezbrajanie go na skrajnie różny typ samolotów opóźniały jej wejście do akcji. Mimo to personel - zarówno latający jak i naziemny - przy każdym przekształceniu wykazywali się pełnym profesjonalizmem i szybko adaptował się do nowych powierzonych mu zadań.
Z pośród dokonań Dywizjonu 309. na trwałe w historii Polskich Sił Powietrznych zapisały się z pewnością samowolny lot do okupowanej Norwegii F/Lt. Lewkowicza, który przyczynił się do zwiększenia zasięgu operacyjnego Mustangów, czy ostatnie zwycięstwa Polskich Sił Powietrznych w drugiej wojnie światowej w dniu 9 kwietnia 1945 roku, będące jednocześnie jednymi z nielicznych strąceń odrzutowych Me-262 uzyskanych przez polskich pilotów.

Autor: Mateusz Maroński.


Bibliografia:

Jerzy B. Cynk: Polskie Siły Powietrzne w Wojnie 1939-1943, Gdańsk 2001
Jerzy B. Cynk: Polskie Siły Powietrzne w Wojnie 1943-1945, Gdańsk 2002
T. Królikiewicz, W. Matusiak: Polski Samolot i Barwa, Polskie Siły Powietrzne na Zachodzie 1940-1946, Warszawa 2014
Destiny Can Wait - The Polish Air Force In The Second World War, Nashville 1988
Jacek Kutzner: Zwycięstwa pilotów myśliwskich Polskich SIł Powietrznych na Zachodzie 1940-1945, Warszawa 2007
Piotr Sikora: Asy polskiego lotnictwa, Warszawa 2014
Piotr Sikora: Bitwy polskiego lotnictwa 1918-1945, Warszawa 2016
Phil H. Listemann: No.309 (Polish) Squadron 1940 - 1947, 2013
G. Sojda, P. Piotrowski: Artysta na wojnie, czyli losy mjr. pil. Macieja Piotrowskiego, Warszawa 2017



powrót do spisu treści

© Copyright 2020. Mateusz Maroński
Design by Scypion, Butryk