Nr ISSN 2082-7431
Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie.
317 Dywizjon Myśliwski "Wileński".








317 Dywizjon Myśliwski "Wileński".


317. Polski Dywizjon Myśliwski "Wileński" sformowany został na podstawie rozkazu brytyjskiego Ministerstwa Lotnictwa z 15 lutego 1941 roku.
Jako dzień rozpoczęcia formowania dywizjonu wskazano 19 lutego. 20 lutego Inspektorat Polskich Sił Powietrznych wydał rozkaz sformowania "317. Wileńskiego Dywizjonu Myśliwskiego", wskazując datę sformowania na 22 lutego.
Miejscem sformowania nowej jednostki była baza RAF Acklington w północnej Anglii podlegająca operacyjnie 13 Grupie Myśliwskiej. Polskim dowódcą mianowano S/Ldr. Stanisława Brzezinę, zaś dowódcą brytyjskim S/Ldr. Christophera Johna Mounta.

W początkowym okresie formowania polskich jednostek stanowiska dowódcy dywizjonu (a początkowo także i dowódców eskadr) były dublowane przez oficerów brytyjskich.
Wynikało to z ograniczonego zaufania gospodarzy do znajomości angielskiego języka i procedur przez przybyszy z odległej Polski (powstały dwa lata później Dywizjon 318. posiadał od początku wyłącznie polski personel).

Dywizjonowi przydzielono litery kodowe "JH" (malowane po obu stronach kadłuba), stąd czasem spotykane określenie "Juhasy". Wyposażenie jednostki stanowiły samoloty Hawker Hurricane Mk.I, które zaczęły stopniowo napływać od 22 lutego.
Jako Dywizjon "Wileński", 317. dziedziczył tradycje przedwojennych 151 i 152 Eskadry III Dywizjonu 5 Pułku Lotniczego stacjonujących właśnie w Wilnie. Z tego też powodu jako swoje godło, przyjął Kondora o niebieskim upierzeniu na tle białego krzyża - przedwojenne godło Eskadry 152.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że przyjęcie przez Dywizjon nazwy "Wileński" spotkało się z protestem ZSRR, które w tym czasie (będąc wciąż sojusznikiem III Rzeszy) uważało Wilno za swoje terytorium i ustanowiło je stolicą Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Mimo protestów nazwa jednostki nigdy nie została zmieniona.
24 marca 1941 roku to kolejna ważna data w historii jednostki. Tego dnia po jednej sekcji (trzy maszyny) z Eskadry A i B zyskały gotowość operacyjną rozpoczynając tym samym bojową działalność Dywizjonu.

Stan personelu latającego na dzień 2 kwietnia 1941 roku przedstawia się następująco:

Dowództwo:
S/Ldr Stanisław Brzezina - polski dca dywizjonu;
S/Ldr Christopher John Mount - brytyjski dca dywizjonu;

Eskadra A:
F/Lt Antoni Wczelik - dca eskadry;
F/O Marian Trzebiński;
F/O Jan Wiśniewski;
P/O Stanisław Bochniak;
P/O Stanisław Juszczak;
P/O Tadeusz Kratke;
P/O Tadeusz Kumiega;
P/O Ludwik Martel;
P/O Marian Sikorski;
P/O Jerzy Solak;
P/O Karol Wójcik;
Sgt Józef Biel;
Sgt Michał Maciejowski;

Eskadra B:
F/O Henryk Szczęsny - dca eskadry;
F/O Paweł Niemiec;
P/O Stanisław Czarnecki;
P/O Władysław Drecki;
P/O Tadeusz Koc;
P/O Stanisław Łukaszewicz;
P/O Andrzej Malarowski;
P/O Tadeusz Stabrowski;
P/O Tadeusz Szumowski;
Sgt Stanisław Brzeski;
Sgt Bronisław Kościk;
Sgt Leon Malinowski.

Ponadto oficerami operacyjnymi byli F/Lt Adam Kowalczyk i F/O Piotr Ostaszewski, Oficerem Technicznym F/O Władysław Pomaski, zaś brytyjskim instruktorem pilotażu tymczasowo przydzielonym do Dywizjonu był F/Lt John R. Young (wcześniej pełnił tą funkcję w dywizjonach 306. "Toruńskim" i 308. "Krakowskim").

25 kwietnia 1941 roku dywizjon przenosi się na lotnisko Ouston. 6 maja lotnisko zostaje zbombardowane. Bomby spadły miedzy innymi na hangar wzniecając pożar. Z narażeniem własnego życia wśród płomieni i wybuchającej amunicji mechanicy plut. Borkowski, plut. Zubrzycki, kpr. Baliga i szer Adziński wyciągnęli z hangaru dwa Hurricane'y.
2 czerwca para w składzie F/O Niemiec (prowadzący) i Sgt Baranowski (skrzydłowy) o godzinie 22 wystartowali na patrol dla osłony konwoju. Wkrótce po starcie zostali skierowani w rejon ujścia rzeki Tyne, gdzie spostrzeżono niemiecki bombowiec Ju-88. Pierwszy zaatakował F/O Niemiec, a zaraz po nim Sgt Baranowski.
Po wykonaniu nawrotu F/O Niemiec ostrzelał wroga jeszcze raz, przypieczętowując jego los. Bombowiec spadł do morza otwierając konto zestrzeleń Dywizjonu 317, zaś F/O Niemiec i Sgt Baranowski zapisali na swoim koncie po 1/2 zestrzelenia.

26 czerwca Dywizjon zostaje przeniesiony na lotnisko Colerne w południowo zachodniej Anglii i zostaje podporządkowany 10 Grupie Fighter Command. Nim jednostka zdążyła rozlokować się na nowym lotnisku otrzymała rozkaz przebazowania na nowo wybudowane lotnisko Fariwood Common.
10 lipca dywizjon wystartował jako część większej formacji w osłonie bombowców Blenheim mających zbombardować port Hawr w okupowanej Francji. Nad celem doszło do spotkania z Messerchmittami Bf-109, podczas którego S/Ldr Brzezina strącił samodzielnie jednego przeciwnika, F/Lt Szczęsny i Sgt Brzeski wspólnie strącili kolejnego zaś Sgt Malinowski uszkodził trzeciego, bez strat własnych.

4 dni później 14 lipca duet Szczęsny/Brzeski podczas lotu patrolowego nad konwojem dostrzegł i zaatakował bombowiec Ju-88. Na skutek ataku bombowiec zrzucił bomby z dala od celu i sam wpadł do morza. 17 lipca na stan jednostki zaczęły wchodzić Hurricane'y Mk.II wyposażone w nowocześniejsze silniki Rolls Royce Merlin XX. 21 lipca Dywizjon przenosi się na południe lotnisko Exeter. Na tym lotnisku stacjonuje w tym czasie także Polski 307. Dywizjon Myśliwski Nocny "Lwowskich Puchaczy".
18 sierpnia 1941 roku powołano do życia 2. Polskie Skrzydło Myśliwskie składające się z dywizjonów 302. "Poznańskiego", 316. "Warszawskiego" i 317. "Wileńskiego". Dowódcą nowej wielkiej jednostki mianowano dotychczasowego dowódcę Dywizjonu 317. Stanisława Brzezinę, którego awansowano do stopnia Wing Commandera (W/Cdr).
20 sierpnia nastąpiło oficjalne przekazanie dowodzenia dywizjonu. Nowym dowódcą został dotychczasowy dowódca Eskadry "B" S/Ldr Szczęsny, zaś dowódca eskadry "A" F/Lt Wczelik odchodzi do dywizjonu 306. Nowymi dowódcami eskadr zostają F/Lt Brzeziński ("A") i F/Lt Ozyra ("B").

4 września 2. Polskie Skrzydło Myśliwskie po raz pierwszy startuje jako całość jako osłona bombowców Blenheim podczas nalotu na Cherbourg. 13 października Dywizjon 317 odebrał swoje pierwsze Spitfire'y Mk.VB. Do końca miesiąca zakończono przezbrajanie na nowy typ i Hurricane'y zostały wycofane.
8 listopada całe skrzydło pod dowództwem W/Cdr Brzeziny poleciało jako osłona bombowców w nalocie na Lille. Doszło do spotkania z niemieckimi myśliwcami. 317. wrócił do bazy z dwoma zestrzeleniami pewnymi (Sgt Kościk i Sgt Brzeski), jednym prawdopodobnym (F/O Koc) i jednym uszkodzeniem (Sgt Brzeski), bez strat własnych.
Trzy dni później, 11 listopada, w Dzień Niepodległości, bazę Exeter wizytował prezydent RP Władysław Raczkiewicz. Podczas wizyty odznaczył S/Ldr Szczęsnego Virtutti Militari i Krzyżem Walecznych, ponadto Krzyże Walecznych otrzymali F/Lt Brzeziński, F/O’s Martel, Niemiec, Ostaszewski, Solak, Trzebiński, Sgt’s Baranowski, Trybullic, Domagała i Brzeski. 29 listopada Dywizjon ponosi pierwszą stratę. Podczas patrolu na skutek złej pogody rozbija się P/O Karol Wójcik.


S/Ldr, dowódca Eskadry B Henryk Szczęsny, odznaczony przez Prezydenta Raczkiewicza Orderem Virtutti Militari i Krzyżem Walecznych.

1 grudnia podczas lądowania rozbija się P/O Pucek. Pilot przeżył choć został ciężko ranny, zaś maszyna została spisana ze stanu. 6 grudnia obfitował w loty bojowe. Klucz Zielony z Eskadry "B" dowodzony przez Sgt Brzeskiego wystartował na lot treningowy o godzinie 11:00.
Po 20 minutach kontrola z lotniska Exeter zwróciła się do prowadzącego, czy Klucz może podjąć zadanie bojowe. Po uzyskaniu potwierdzenia od Sgt Brzeskiego, klucz został skierowany nad Bolthead, gdzie spostrzeżono bombowiec Ju-88.
Po krótkiej acz intensywnej walce Sgt Brzeski strącił wroga do wody. Na chwilę przed tym jak klucz wylądował na lotnisku by dopisać kolejne zestrzelenie do konta Dywizjonu, trzy inne klucze z tej jednostki wystartowały na wykonanie operacji "Rhubarb", czyli atakowanie celów naziemnych (zbiorniki paliwa) w północnej Francji. O 13:15 ostatnie maszyny wróciły z misji. Cele zostały zgłoszone jako zniszczone, bez strat własnych (poza postrzelanymi samolotami).

18 grudnia 2. Polskie Skrzydło Myśliwskie w ramach operacji "Varcity I", osłaniało bombowce powracające z nalotu na Brest. Celem operacji były niemieckie pancerniki Scharnhorst i Gneisenau, oraz krążownik Prinz Eugen (prześmiewczo nazywane Flotyllą Celów w Breście).
Podczas startu Dywizjonu 317. doszło do wypadku. W trakcie rozbiegu z powodu zbierającej się mgły na pasie startowym zatrzymał swoją maszynę P/O Sikorski. Bez dostatecznej widoczności w przód (w początkowym etapie rozbiegu Spitfire ma dziób skierowany w górę, a nie na wprost) i świadomości o manewrze P/O Sikorskiego, F/O Solak staranował swoim Spitfirem maszynę stojącą na pasie. F/O Solak wyszedł z tego bez szwanku, ale P/O Sikorski zginął na miejscu.

Mimo tragedii na ziemi zadanie musiało zostać wykonane, więc pozostałe maszyny Dywizjonu Wileńskiego (które wzbiły się bezpiecznie w powietrze), dołączyły do Dywizjonów 302. i 306.
Skrzydłem dowodził W/Cdr Stefan Witorzeńć. Po dotarciu do miejsca spotkania, piloci zauważyli niemieckie myśliwce atakujące powracające z misji bombowce. Dowódca skrzydła wydał rozkaz do ataku.
Doszło do licznych indywidualnych pojedynków, które skończyły się dla skrzydła strąceniem 4 maszyn na pewno (po jednym strąceniu zaliczyli F/O Kumiega i P/O Janicki z 317.) i jednym uszkodzeniu (F/Lt Brzeziński z 317.). Jeden z bombowych Halifaxów został strącony i klucz z Dywizjonu 317. osłaniał biorący udział w akcji ratunkowej Lysander z dywizjonu 276., który naprowadzał na rozbitków łodzie ratunkowe. Lotników dryfujących w dinghy udało się uratować.

Kolejny nalot na Brest oznaczony kryptonimem "Veracity II" miał miejsce 30 grudnia 1941. I tym razem 2. PSM przypadło w udziale osłona bombowców. Ponownie całością dowodził W/Cdr Witorzeńć. Bezpośrednią osłonę bombowców powracających znad Brestu stanowił dywizjon 302., który wciągnął napotkane niemieckie myśliwce do walki tak, że żaden Me-109 nie przedarł się do osłanianych bombowców. Wkrótce wszystkie dywizjony skrzydła włączyły się w walkę wychodząc z niej zwycięsko.
Bilans dnia przedstawiał się dla skrzydła następująco: 8 maszyn strąconych na pewno, 4 prawdopodobne i 2 uszkodzone. W tej puli 2 maszyny pewne przypadły 317. strącone przez F/Sgt Maciejewskiego (po wylądowaniu pilot zgłosił jedno zestrzelenie pewne i jedno prawdopodobne, które zaliczono później jako pewne po weryfikacji filmów z kamery z karabinów).
Te zwycięstwa skrzydło okupiło stratą dwóch pilotów: F/Lt Zieliński (302.) poległy i Sgt Baranowski (317.) w niewoli. Wartym odnotowania jest, że poza strąconymi myśliwcami, F/Sgt Maciejewski zauważył wodującego Hallifaxa (wg raportu strącony przez obronę przeciwlotniczą).
Krążył nad załogą kiedy ta ratowała się na dinghy (mały ponton ratunkowy), po czym podał do stacji naziemnej pozycję rozbitków. Załoga została później uratowana, co zostało potwierdzone podziękowaniami dla skrzydła.

Piloci Dywizjonu 317. mogli zakończyć rok 1941 z w pełni zasłużonym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Jako najmłodsza jednostka PSP weszli do akcji z końcem marca rozpoczynając ciężką pracę w osłonie żeglugi.
Na przełomie sierpnia i września ustanowili nawet rekord RAFu wykonując 558 samolotozadań w ciągu zaledwie 32 dni. Pierwszych 9 miesięcy działalności operacyjnej zwieńczył strąceniem 11 maszyn wroga pewnych, 1 prawdopodobnym i 2 uszkodzeniami. Straty dywizjonu w tym czasie to dwóch pilotów poległych i jeden w niewoli.

Nowy rok, 1942 rozpoczął się dla dywizjonu szczęśliwie. Już 11 stycznia podczas lotu na osłonę okrętu wychodzącego z portu, para F/Lt Ozyra i F/O Łukaszewicz spostrzegli zbliżający się na bardzo niskim poziomie niemiecki bombowiec, zidentyfikowany jako Ju-88. Natychmiast zwrócili się w jego kierunku i po krótkiej wymianie ognia strącili wroga do wody. Każdemu z pilotów przypisano po 1/2 zestrzelenia pewnego.
20 lutego 1942 Dywizjon obchodził pierwszą rocznicę swojego istnienia. Z tej okazji do Exeter przybyli gen. Lucjan Żeligowski (członek Rady Narodowej), G/Cpt. Wacław Iwaszkiewicz (zastępca inspektora Polskich Sił Powietrznych) i G/Cpt. Stefan Pawlikowski (oficer łącznikowy przy Fighter Command - de facto dowódca Polskiego Lotnictwa Myśliwskiego).
Obecność gen. Żeligowskiego nie była tutaj przypadkowa. To właśnie gen. Żeligowski w październiku 1920 roku na czele dowodzonej przez siebie Dywizji Piechoty dokonał tak zwanego "Buntu Żeligowskiego" i upozorowawszy niesubordynację wobec marszałka Piłsudskiego zajął i włączył do Rzeczpospolitej Wilno - miasto patronujące Dywizjonowi 317.

Przy tej okazji warto wspomnieć jeszcze jedną historię silnie łączącą Wilno nie tylko z Dywizjon 317. ale z całymi Polskimi Siłami Powietrznymi. Sztandar PSP na Zachodzie został wykonany potajemnie w 1940 roku właśnie w Wilnie znajdującym się w tym czasie pod okupacją sowiecką.
Następnie po burzliwych przejściach, przy wydatnej pomocy dyplomatów ... japońskich (!), przez ... Berlin (!!) i Szwecję, w marcu 1941 roku dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie od lipca 1941 roku co 3 miesiące był przekazywany kolejnym Polskim Dywizjonom, począwszy od Dywizjonu 300.

1 marca S/Ldr Szczęsny zostaje przeniesiony na stanowisko oficera łącznikowego przy 10. Grupie Myśliwskiej. Na jego miejsce, jako dowódcy Dywizjonu 317. mianowano awansowanego do stopnia S/Ldr Józefa Brzezińskiego. Jednocześnie w miejsce po nim, dowódcą Eskadry A został F/Lt Paweł Niemiec.
7 marca w godzinach porannych sekcja odkomenderowana tymczasowo na lotnisko Bolthead została poderwana w powietrze. W chwile po starcie, Sgt Sztramko został zaatakowany z góry przez dwa Me-109, które zmusiły go do natychmiastowego lądowania na postrzelanej maszynie bez podwozia. Pilot odniósł tylko lekkie obrażenia, które nie wycofały go z latania.
Mniej szczęścia miał niestety F/Sgt Kościk, który wystartował na lot patrolowy tego samego dnia w parze z P/O Zbrożkiem. 10 minut po starcie jego silnik zaczął dymić. Pilot zawrócił w stronę bazy by wylądować, ale tracił szybko wysokość i ostatecznie uderzył w ziemię ponosząc śmierć na miejscu.

15 marca był najgorszym dniem w dotychczasowej historii dywizjonu. 12 maszyn pod dowództwem S/Ldr Brzezińskiego wystartowało o 15:40 razem z Dywizjonem 306. "Toruńskim" w celu eskorty 5 bombowców. Lot odbył się bez przygód, ale kiedy dywizjon po godzinie 17.00 dotarł nad lotnisko Bolthead gdzie miał lądować, cały region spowity był mgłą.
Samoloty przelatywały nad lotniskiem, jednak nie widziały pasa startowego. Podczas gdy S/Ldr Brzeziński zdecydował się lądować właśnie na Bolthead, F/Sgt Brzeski oddzielił się od formacji i udał się na lotnisko Newguay, gdzie bezpiecznie wylądował. Reszta dywizjonu krążyła nad Bolthead szukając pasa. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna, gdyż pilotom zaczęło kończyć się paliwo.
Podchodząc jako pierwszy do lądowania od strony morza S/Ldr Brzeziński rozbił swój samolot o wysoki klif, ponosząc śmierć na miejscu. Pozostali piloci lądowali na ślepo w polu. Dwie maszyny (Grobelnego i Mencla) dosłownie siadły jedna na drugiej. Jedynie F/O Koc wylądował bezpiecznie na lotnisku, a i jemu paliwa skończyło się na dobiegu. Finałem tego feralnego lądowania była śmierć S/Ldr Brzezińskiego, hospitalizacja F/Lt Niemca, F/O Kratke i F/O Hrycka i zniszczenie 10 z 12 Spitfierów będących na stanie dywizjonu.

20 marca F/Lt Ozyra został wyznaczony na stanowisko dowódcy dywizjonu po poległym S/Ldr Brzezińskim. Dowódcą Eskadry B mianowano F/O Duryasza. 1 kwietnia Dywizjon 317. przebazował się na lotnisko Northolt w 11 Grupie i wszedł w skład 1. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego, zamieniając się miejscami z 315. Dywizjonem "Dęblińskim", który odszedł do 2. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego w 10 Grupie na odpoczynek (11 Grupa Myśliwska osłaniała południowo-wschodnią Anglię a tym samym Londyn). Dowódcą 1. PSM był W/Cdr Tadeusz Rolski, zaś poza 317. tworzyły je jeszcze Dywizjon 303. "Kościuszkowski" i 316. "Warszawski".
4 kwietnia Dywizjon 317. po raz pierwszy wystartował jako część 1 PSM, biorąc udział w operacji "Circus 119" jako osłona bombowców. Do spotkania z wrogiem doszło nad St. Omer. Tym razem 317. nie powiększył konta zestrzeleń, ale pozostałe dywizjony skrzydła zapisały na swoje konto 3 samoloty strącone na pewno i 3 prawdopodobnie, przy stracie własnej 3 pilotów (dwóch poległych i jeden w niewoli).
10 kwietnia podczas operacji "Rodeo" Sgt Olszewski strącił jeden niemiecki myśliwiec na pewno a Sgt Kolczyński jeden prawdopodobnie. 16 kwietnia F/O Łukaszewicz zgłosił jedno zestrzelenie prawdopodobne. Nasilenie lotów w 11. Grupie było znacznie większe niż poprzednio w 10. Grupie. Między 12 a 20 kwietnia całe skrzydło wykonało w sumie 11 lotów nad Francję. 19 kwietnia nowym dowódcą 1. PSM zostaje W/Cdr Marian Pisarek.


Mjr. pilot i W/Ldr Marian Pisarek, dowódca 1 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego (żródło Wikipedia).

25 kwietnia podczas operacji "Ramrod 25" w walce nad Dunkierką F/Sgt Brzeski strącił jednego FW-190 na pewno, zaś F/O Koc i F/O Słomski wspólnie strącili kolejnego. Dywizjon powrócił bez strat.
26 kwietnia F/O Słomski i F/O Kumiega atakowali wspólnie FW190, jednak przyznano im tylko po 1/2 uszkodzenia. Dzień później F/O Sadowski zgłosił jedno zestrzelenie prawdopodobne. 28 kwietnia podczas operacji "Circus 144" w okolicach St. Omer F/Lt Duryasz, F/O Koc i Sgt Kolczyński zestrzelili na pewno po jednym samolocie wroga, zaś F/O Mencel i F/O Walawski uszkodzili kolejne dwa. W locie tym poległ P/O Zbigniew Borusiewicz.
29 kwietnia 1 PSM myśliwskie ponosi ciężką stratę. Tego dnia skrzydło startuje jako osłona bombowców Boston, lecących zbombardować Dunkierkę. Dywizjon 317. pod dowództwem S/Ldr. Ozyry leci najniżej w formacji i towarzyszy mu prowadzący skrzydło W/Cdr Pisarek.
W okolicach Hardelot na wybrzeżu Francji podczas skrętu w stronę Dunkierki. Dywizjon 317. zostaje zaatakowany z góry przez FW-190. Nieprzyjacielowi udało się niepostrzeżenie wejść między polskie dywizjony. Przeciwnik został spostrzeżony w ostatniej chwili.
W/Cdr Pisarek dał rozkaz do zwrotu w ich kierunku. Dywizjon poszedł w rozsypkę. Niemcy mieli przewagę wysokości i prędkości. Podczas walki strącone zostały samoloty W/Cdr Pisarka i S/Ldr Ozyry. Obaj zginęli.
F/O Koc atakowany przez kilku przeciwników strącił jednego Niemca na pewno i jednego prawdopodobnie. Po oderwaniu się od nieprzyjaciela piloci 317. wracali pojedynczo lub parami do Anglii, podczas kiedy reszta skrzydła kontynuowała misję.

30 kwietnia nowym dowódcą Dywizjonu 317. został mianowany S/Ldr Stanisław Skalski, dotychczasowy dowódca eskadry w Dywizjonie 316. Ten wybitny polski pilot, nie wziął udziału w feralnym locie skrzydła poprzedniego dnia. 29 kwietnia czekając na loty zasnął w fotelu. Kiedy skrzydło zostało poderwane, dowódca dywizjonu zakazał go budzić. Na nogi postawił go dopiero warkot silników.
Skalski ruszył do samolotu i wystartował w pościgu za resztą skrzydła, ale już ich nie dogonił, więc zawrócił na lotnisko. Kiedy dowiedział się o śmierci swoich bliskich przyjaciół - Pisarka i Ozyra - nie mógł sobie darować, i nie mógł darować dowódcy dywizjonu, że nie pozwolił go budzić.
Kiedy został mianowany dowódcą dywizjonu 317., początkowo odmówił, argumentując że "po śmierci przyjaciół nie będzie obejmował dywizjonu". Jednak rozkaz to rozkaz i trzeba było go wykonać. Dowódcą skrzydła po W/Cdr Pisarku mianowano W/Cdr Stefana Janusa - dotychczasowego dowódcę Dywizjonu 315.


Kpt. pilot i S/Ldr Stanisław Skalski od 30 kwietnia 1942 r., dowódca 317 Dywizjonu (żródło Wikipedia).

Pierwsza połowa maja upłynęła na intensywnych lotach całego skrzydła na Francję (9 misji w ciągu 7 dni). Tymczasem w sztabach ruszyły przygotowania do Operacji "Jubilee", znanej szerzej jako "Rajd pod Dieppe".
W początkach 1942 roku armia III Rzeszy mimo porażki w bitwie pod Moskwą, wciąż zadawała poważne straty swojemu niedawnemu sojusznikowi, Armii Czerwonej. Stalin naciskał na swoich nowych sojuszników Churchilla i Roosvelta, aby jak najszybciej otworzyli drugi front w Europie i odciążyli front wschodni.
Roosvelt łatwo ulegający wpływom Stalina (co w przyszłości przypieczętowało los Polski), zaczął naciskać na Churchilla by zrealizować żądanie Stalina. Churchillowi udało się jednak odwieźć prezydenta USA od tego pomysłu i w miejsce operacji mającej na celu otwarcie drugiego frontu, zaproponował znacznie mniejszą operację desantową. Ta miała na celu rozpoznanie umocnień Wału Atlantyckiego, zniszczenie urządzeń portowych, pochwycenie jeńców i odwrót do Wielkiej Brytanii.
W celu wsparcia przygotowań, a także samego rajdu, dowództwo RAFu wzmocniło siły myśliwskie w 11 Grupie. Tym sposobem 7 maja 302. Dywizjon "Poznański", został przeniesiony z 2.PSM do 1.PSM, tym samym zwiększając jego siły do 4 dywizjonów.

W czerwcu Skrzydło kontynuowało intensywne loty, jednak Dywizjon "Wileński". nie miał okazji do starć z wrogiem. Wynikało to po części z wytycznych otrzymanych z dowództwa, aby dywizjony wyposażone w Spitfire'y Mk.V (do czasu przezbrojenia w wersje Mk.IX), unikały walki z nowymi niemieckimi myśliwcami FW-190, którym niestety ustępowały.
W tym samym miesiącu następują dwie rotacje w 1. PSM. 15 czerwca Dywizjon 303. odchodzi na odpoczynek. W jego miejsce przybywa Dywizjon 306. "Toruński". 30 czerwca do Skrzydła dołącza 308. Dywizjon "Krakowski" zwiększając jego siły do 5 dywizjonów.
Utrzymująca się zła pogoda spowodowała odwołanie operacji desantowej 7 lipca. W związku z tym Dywizjony powróciły do swoich pierwotnych skrzydeł. 15 lipca Dywizjon 317. został poderwany w trybie alarmowym do osłony łodzi ratunkowych atakowanych przez 6 FW-190. Łupem Dywizjonu pada jeden Niemiec strącony na pewno przez duet F/O Mencel i F/O Szymankiewicz, jeden strącony prawdopodobnie przez P/O Zbrożka i jeden przeciwnik uszkodzony przez F/O Łukaszewicza.

26 lipca 1.PSM podczas operacji "Rodeo 81" stoczyło walkę z około 20 FW-190. Piloci zgłosili 4 zestrzelenia na pewno, 2 zestrzelenia prawdopodobne i jedno uszkodzenie. 317. przypadło z tego jedno strącenie pewne (P/O Brzeski) i jedno prawdopodobne (Sgt Grobelny).
31 lipca nad kanałem La Manche strącony został F/O Kratke. Pilot wyskoczył ze spadochronem i bezpiecznie zajął miejsce w swoim nadmuchiwanym Dinghy. Od razu po skoku, wokół pilota krążyła jedna sekcja kolegów z Dywizjonu, ochraniając go przed potencjalnymi "rycerskimi" pilotami z Luftwaffe. W tym czasie druga sekcja udała się na najbliższe lotnisko (Tangmere), gdzie uzupełnili paliwo i powrócili nad kanał by zastąpić krążących nad F/O Kratke pilotów, którym kończyło się już paliwo. W ten sposób rozbitek pozostał bezpieczny aż do momentu kiedy podjęła go brytyjska łódź ratunkowa.

Początek sierpnia Dywizjon jak i całe skrzydło spędziło na oczekiwaniu na planowaną operację "Jubilee". Loty były ograniczone. 18 sierpnia przyszedł rozkaz, że operacja odbędzie się następnego dnia. Choć Polacy nie wzięli udziału w działaniach na lądzie, to czynnie wspierali operacje na morzu i w powietrzu.
Marynarkę Wojenną RP reprezentował niszczyciel ORP Ślązak, zaś Polskie Siły Powietrzne wystawiły do walki 1. Polskie Skrzydło Myśliwskie, złożone w tym czasie z dywizjonów 302., 303., 306., 308. i 317. pod dowództwem W/Cdr. Janusa.
W ciągu dnia skrzydło w (nie zawsze w pełnym składzie) startowało 8 razy, zaś każdy z dywizjonów skrzydła wykonał po 4 loty. Gościnnie w lotach bojowych nad Dieppe razem ze skrzydłem brał udział wspomniany wcześniej G/Cpt. Pawlikowski, stając się tym samym jednym z nielicznych polskich pilotów (razem z gen. L. Rayskim latającym gościnnie w Polskim Dywizjonie 318. i 1586 Polskiej Eskadrze Specjalnego Przeznaczenia), którzy latali bojowo w czasie I i II Wojny Światowej.

Podczas pierwszego lotu tego dnia w sile 4 dywizjonów doszło do nagłego ataku niemieckich FW-190. Trafiona została maszyna F/O Cholewki. Choć samolot nie spadł do morza, to pilot został poważnie ranny. Pozostali piloci dywizjonu widzieli tylko jak jego samolot traci wysokość i po powrocie do bazy zgłosili jego zaginięcie.
Później okazało się, że pilot został ranny w prawą rękę i lewą nogę, które mocno krwawiły. Tymczasowo stracił nawet przytomność. Kiedy ją odzyskał zorientował się że traci wysokość. Wyrównał lot i skierował się w stronę Anglii.
Na skutek utraty krwi co chwilę tracił i odzyskiwał przytomność. Udało mu się przekroczyć brzeg i dolecieć nad aeroklubowe lotnisko Lympne. Prawa ręka pozostawała bezwładna, więc przytrzymując drążek nogami, pilot lewą ręką opuścił podwozie. Mimo ciężkich warunków udało mu się idealnie posadzić maszynę, i dopiero po podkołowaniu na płytę postojową i zgaszeniu silnika ostatecznie stracił przytomność. Z samolotu nieprzytomnego pilota wyciągnęła obsługa naziemna i rannego przetransportowano do szpitala. Udało mu się przeżyć.


Kpt. pilot i F/O Marian Cholewka na skrzydle Spitfire`a MK V (żródło Wikipedia).

Mimo początku, który trudno uznać za udany, już kolejny lot skrzydła w składzie 303. i 317. Dywizjonu okazał się dużym sukcesem. 26 Spitfire'ów starło się z bombowcami Do-217 i Ju-88 oraz myśliwcami FW-190 które próbowały przyjść im z pomocą. Ogółem Polacy strącili w tym starciu 7 samolotów pewnych, 5 prawdopodobnych i 3 uszkodzili (7-5-3), z tego łupem 317. padło pewne 2 samoloty strącone przez P/O Maciejewskiego, 1 strącony przez F/Lt Rutkowskiego i 1 uszkodzony przez Sgt. Pawłowskiego.
317. nie wziął udziału w trzecim i czwartym starcie skrzydła tego dnia, startując dopiero o 12:45 jako część skrzydła razem z dywizjonami 302., 303. i 308. jednak bez bezpośredniego starcia z nieprzyjacielem.
Największa Polska formacja zebrała się o godzinie 15:30 kiedy nad Dieppe 1 Polskie Skrzydło Myśliwskie wystartowało w pełnym składzie 5 dywizjonów, w sumie 62 Spitfire'y pod dowództwem W/Cdr Janusa. Z tego lotu Polacy przywieźli kolejnych 8 pewnych zestrzeleń, z czego 6 przypadło Dywizjonowi 317.
Indywidualne zwycięstwa pilotów 317. w tym locie przedstawiają się następująco: F/Lt Rutkowski 1-0-0, F/O Łukaszewicz 1-0-0, P/O Brzeski 1-0-0, P/O Maciejowski 1/2-0-0, Sgt Kolczyński 1/2-0-0, Sgt Sztramko 1/3-0-0.

Ostatnią akcją 1 PSM tego dnia był solowy lot Dywizjonu 303 po godzinie 18.00. Tego dnia Dywizjony 303. pod dowództwem S/Ldr Zumbacha i 317. pod dowództwem S/Ldr Skalskiego zastosowały osobliwą taktykę, uzgodnioną między tymi dwoma wytrawnymi lotnikami jeszcze przed startem. Podczas kiedy 303. trzymał się wysoko i od strony słońca, 317. leciał niżej i sprawiał wrażenie zbieraniny nowicjuszy, latających bez ładu i z trudnością unikający zderzenia z kolegami w powietrzu. Jednym słowem 317. zdawał się być wymarzonym i łatwym celem dla myśliwców Luftwaffe.
Niemcy połknęli haczyk i kiedy rzucili się na "nowicjuszy", sami zostali zaatakowani przez "Kościuszkowców" z góry, a i atakowani "Wilnianie" momentalnie podjęli skuteczną walkę. Ta taktyka byłą w przyszłości często wykorzystywana przez Polskie Skrzydła Myśliwskie lecące w osłonie bombowców.
Rajd pod Dieppe jest różnie oceniany. Choć na lądzie nie osiągnięto zamierzonych celów, i poniesiono ciężkie straty, to była to cenna lekcja przed planowaną decydującą inwazją na kontynent. Rajd wykazał siłę lotnictwa aliantów i pokazał, że są oni w stanie już teraz wywalczyć panowanie w powietrzu.
Praca lotnictwa w osłonie wojsk desantowych i okrętów biorących udział w desancie została bardzo wysoko oceniona. Dowódcą lotnictwa myśliwskiego biorącego udział w operacji "Jubilee" był marszałek Leigh-Mallory. Pod jego rozkazami znalazło się 56 dywizjonów. Polacy stanowiąc około 10% sił myśliwskich użytych w czasie operacji Jubilee, byli odpowiedzialni za 17% zwycięstw zgłoszonych przez alianckich pilotów.
Choć te zwycięstwa padły łupem pilotów Dywizjonów 303. i 317. to z pewnością nie byłyby tak liczne bez parasola ochronnego jaki zapewniały im pozostałe dywizjony skrzydła - 302. "Poznański", 306. "Toruński" i 308. "Krakowski".

Juz dzień po rajdzie skrzydło (bez Dywizjonu 303., który powrócił do 2. PSM), wykonało kolejną operację jako całość. Podczas lotu doszło do starcia z FW-190, z którego Polacy wyszli bez strat, zaś F/O Martini z Dywizjonu 317. zapisał na swoje konto jedno strącenie pewne.
24 sierpnia Dywizjon wystartował dla osłony bombowców atakujących Le Havre. Mimo ostrzeżeń od Operations, do spotkania z wrogiem nie doszło. Podobnie bez starcia przebiegały podobne loty na osłonę, wykonane 27, 28 i 29 sierpnia.
3 września Dywizjon 317. wykonał ostatni lot jako część 1. PSM i 5 września odszedł do 2. PSM w Woodvale zamieniając się miejscami z Dywizjonem 315. "Dęblińskim".

W ramach dygresji: taka wymiana dywizjonów między lotniskami, często odbywała się bez przebazowania samolotów. Cały personel wymieniał się drogą lądową, zaś samoloty pozostając na dotychczasowych lotniskach zmieniały tylko oznaczenia identyfikacyjne. Tak było i w tym wypadku. I ten konkretny przypadek jest warty odnotowania dlatego, że w schedzie po Dywizjonie 315., Dywizjon 317 "odziedziczył" Spitfire'a Mk.Vb o numerze seryjnym BM597.
Noszący dotychczas oznaczenie PK-C, został "przechrzczony" na "JH-C". Co jest w tym wyjątkowego? Ten konkretny Spitfire "JH-C" BM597 lata do dziś jako własność stowarzyszenia Historic Aircraft Collection (posiadają również Hurricane'a w malowaniu dywizjonu 303.) cały czas nosząc oznaczenia Dywizjonu 317. jak również jego godło i biało-czerwoną szachownicę z dumnym napisem POLAND, zaś jego właściciele (choć nie są Polakami) oddają wielkie zasługi w promowaniu polskiego wkładu w wysiłek lotnictwa alianckiego w II Wojnie Światowej.

Pozostałe 4 miesiące 1942 roku Dywizjon 317. spędził na lotach treningowych dla doszkalania nowych pilotów, a także na loty treningowe na współpracę z wojskiem i obroną przeciwlotniczą. 1 listopada S/Ldr Skalski odchodzi na zasłużony odpoczynek, na stanowisko instruktora pilotażu myśliwskiego w szkole lotniczej. Jego miejsce zajął S/Ldr Zbigniew Czaykowski.

Początek 1943 roku nie przyniósł wielkich zmian w działalności Dywizjonu. Jedyną zmianą było przebazowanie na lotnisko Kirton-in-Lindsey dnia 13 lutego, dzięki czemu całe 2. PSM znalazło się w jednym miejscu. Poważniejsze loty operacyjne podjęto dopiero po 28 marca, kiedy 25 Spitfire'ów z Dywizjonów 302. i 317. pod dowództwem W/Cdr Gabszewicza wystartowało jako osłona bombowców Ventura wracających z Rotterdamu. Do spotkania z wrogiem nie doszło.
5 kwietnia Sgt Makowski (pilot) i F/Sgt Hanzelka (inżynier dywizjonu), podczas startu z lotniska Collitshall (gdzie dokonywali inspekcji uszkodzonych maszyn), lecąc lekkim dwuosobowym Tiger Mothem, na skutek silnego wiatru rozbili się. Obaj lotnicy zginęli.
15 kwietnia podczas lotu treningowego awarii uległ silnik w Spitfire'rze S/Ldr Czaykowskiego. Podczas lądowania doszło do rozbicia maszyny, zaś pilot uległ poważnym obrażeniom, wymagającym hospitalizacji. Obowiązki dowódcy objął F/Lt Wróblewski, którego już 7 maja zastąpił S/Ldr Franciszek Kornicki. 29 kwietnia Dywizjon 317. przebazował się na lotnisko Martlesham Heath. 12 maja na patrol poderwana zostaje para F/O Elmerych i Sgt Bartys. Podczas lotu na poziomie morza (jak nakazało operations), samolot F/O Elmerycha uderza w wodę. Sgt Bartys krąży nad miejscem katastrofy, ale nie dostrzega pilota.


Kpt. pilot i S/Cdr Franciszek Kornicki od maja 1943 r. dowódca 317 Dywizjonu (żródło Wikipedia).

15 maja para P/O Kirchner i Sgt Tamowicz zostali poderwani o 21:25 aby zluzować inną parę, która patrolowała okolicę wokół konwoju statków na kanale La Manche. Po dotarciu w rejon wskazany przez Operations dostrzegli brytyjski niszczyciel strzelający do dwóch atakujących go FW-190. Polacy podeszli Niemców od tyłu i zaatakowali. Przeciwnik otrzymał trafienia, i na pewno zaprzestał ataku, jednak zmrok który zapadł nie pozwolił ocenić co się z nimi dalej stało.
Piloci po powrocie zgłosili uszkodzenie obu maszyn, jednak inny patrol będący w tym rejonie wkrótce później zgłosił że coś płonie niedaleko okrętów osłanianych chwile wcześniej. P/O Kirchnerowi zaliczono nie uszkodzenie, ale prawdopodobne zestrzelenie wrogiej maszyny.
1 czerwca Dywizjon przebazował się na lotnisko Heston. 7 czerwca podczas lotu treningowego w powietrzu zderzyły się samoloty F/O Owczarskiego i Sgt Zycha, z czego ten pierwszy odciął ogon drugiemu. F/O Owczarski wylądował bezpiecznie na uszkodzonej maszynie, zaś Sgt Zych nie mogąc kontrolować swojej ratował się skokiem ze spadochronem nie odnosząc większych obrażeń.
21 czerwca 302. i 317. zostały przebazowane na lotnisko Perranporth, gdzie miało rozpocząć się formowanie 3. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego złożonego z tych dwóch dywizjonów. Formalnie stało się to 29 czerwca, zaś dowódcą nowego Skrzydła został W/Cdr Walerian Żak.

24 czerwca 302. i 317. stoczyły walkę w pobliżu Brestu z FW-190. Piloci Dywizjonu Wileńskiego F/O Walawski i F/O Ciach, zaliczyli odpowiednio 2 i 1 uszkodzenie samolotu nieprzyjaciela. Niestety podczas walki strącony do morza został samolot Sgt. Edwarda Kostańskiego. Pilot zginął.
14 lipca podczas operacji "Ramrod 133" Dywizjon stoczył walki z FW -190. Łupem dywizjonu padły 2 myśliwce strącone na pewno przez F/O Wędzika i P/O Makowskiego i jeden Niemiec strącony prawdopodobnie przez F/Sgt Karasińskiego.
16 lipca podczas lotu patrolowego nad kanałem na niskiej wysokości z nieznanych powodów w wodę uderzył F/O Ciach. Pilot został uznany za zmarłego. 26 lipca podczas "Ramrod 159" znów doszło do starcia z nieprzyjacielem. Tym razem jedno pewne zestrzelenie zaliczył F/Lt Wróblewski. Po jednym uszkodzeniu zaliczyli w tym locie F/Lt Radomski i prowadzący tego dnia skrzydło W/Cdr Żak. Z lotu nie powrócili F/O Felc i F/Sgt Bartys. Ich samoloty zostały strącone, ale piloci uratowali się na spadochronach i choć uszli z życiem, to niestety dostali się do niewoli.
3 sierpnia podczas operacji "Circus 48", czyli osłony bombowców atakujących okolice Brestu zapalił się silnik Spitfire'e P/O Makowskiego (źródła jako powód podają awarię silnika lub ostrzał artylerii przeciwlotniczej). Pilot dostał polecenie ratowania się na spadochronie, jednak zginął i został pochowany na cmentarzu w Breście. 21 sierpnia Dywizjon został przebazowany na lotnisko Fairlop.

6 września F/O Walawski podczas operacji "Ramrod S.36" strącił Me-109. Już 2 dni później, podczas operacji "Ramrod S.41" 3. PSM starło się wrogiem nad Lille, zaliczając 8 strąceń pewnych, 2 prawdopodobne i 1 uszkodzenie. Z tej puli Dywizjonowi 317. przypadły 3 strącenia pewne (F/Lt Radomski, F/O Zbrożek i Sgt Rudowski) i jedno uszkodzenie (F/Lt Radomski). Podczas bitwy skrzydła dwóch pilotów dywizjonu 302. zostało strąconych, ale uratowali się na spadochronach i powrócili do Anglii.
Do kolejnego wielkiego starcia 3. PSM doszło już 11 września nad Rouen podczas operacji "Ramrod 216". Piloci z Dywizjonu 317. w walce z FW-190 uzyskali: F/Lt Janiciki 1/2 strącenia i 2 uszkodzenia, F/Lt Martini 1 i 1/2 strącenia i 1 uszkodzenie, F/O Kurowicki 1 strącenie i P/O Wal 1 strącenie. Dywizjon 302 dopisał w tym dniu na swoje konto 1 uszkodzenie. Zwycięstwo zostało okupione stratą F/O Kurowickiego, który poległ w walce.

We wrześniu do dywizjonu dostarczono kolejnego Spitfire'a. Wydarzenie, z pozoru zupełnie normalne jakich dziesiątki miało miejsce wcześniej i później. Co czyni to wydarzenie wartym odnotowania, to fakt, że tego Spitfire'a doprowadziła por. Jadwiga Piłsudska (córka Marszałka Piłsudskiego). Obok por. Anny Leskiej (siostry por. Kazimierza Leskiego ps. "Bradl") i por. Stefanii Wojtulanis, por. Piłsudska była jedną z trzech Polek, przyjętych do ATA - Air Transport Auxiliary.
Formacja ta zajmowała się rozprowadzaniem samolotów z fabryk i zakładów remontowych do jednostek bojowych. Nasze pilotki (jak cały personel ATA) wykonywały swoje zadanie z największym poświęceniem, latając nawet w najgorszych warunkach, ze świadomością, że samolot który mają dostarczyć będzie potrzebny może nawet tego samego dnia, do wykonania zadania bojowego.
Choć nie wykonywały one lotów bojowych to ich książki lotów mogły budzić podziw i zazdrość nawet najbardziej doświadczonych pilotów, bowiem latały one na w zasadzie na każdym typie maszyn: od prostych szkolnych Tiger Moth, przez myśliwskie Sptifire'y, aż po największe 4-silnikowe bombowe Lancastery. Wszystkim trzem Polkom udało się przeżyć wojnę (ogółem na 1 320 pilotów ATA, śmierć poniosło 174).


Por. pilot Jadwiga Piłsudska (żródło Wikipedia).

19 września dywizjony skrzydła po raz ostatni wykonały misję na Spitfire'ach Mk. V, po czym nastąpiło przezbrojenie na ich nowszą wersję Mk. IX. 21 września Dywizjon 302. i 317. zostały przebazowane do Northolt, gdzie weszły w skład 1. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego (dowodzonego przez W/Cdr Aleksandra Gabszewicza), dołączając do Dywizjonu 308. i zastępując Dywizjony 303. i 316. które odeszły na odpoczynek odpowiednio w Irlandii Północnej, i północnej Anglii. Ponieważ nie było polskich jednostek do obsadzenia luki po 302. i 317. 3. Polskie Skrzydło Myśliwskie zostało tymczasowo rozwiązane.
W czerwcu 1943 roku rozpoczęły się pierwsze przygotowania do planowanej na 1944 rok inwazji Aliantów na kontynent. Jednym z elementów była reorganizacja RAF, tak by lotnictwo mogło lepiej współpracować z wojskami lądowymi. Tak powstało 2nd. Tactical Air Force (2TAF), w którego skład weszły dywizjony wydzielone z Fighter Command (które przemianowano na Air Defence of Great Britain) i Bomber Command.
Kolejną zmianą w strukturze jednostek było rozłączenie personelu latającego od naziemnego personelu technicznego. Skrzydła lotnicze (które jako całość tworzył personel latający i naziemny) zostały zastąpione przez Porty Lotnicze składające się ze Skrzydła Myśliwskiego (personel latający) i Eszelonu Obsługowego (personel naziemny).
W ten sposób 4 października 1943 roku, 1. Polskie Skrzydło Myśliwskie zostało przekształcone w 131. Lotniczy Port Polowy, składający się ze 131. Skrzydła Myśliwskiego (Dywizjony 302. 308. i 317.) i 3105. Eszelon Obsługowy.

Dowódcą 131. Lotniczego Portu Polowego został W/Cdr Zdzisław Krasnodębski (pierwszy dowódca Dywizjonu 303.), zaś dowódcą 131. Skrzydła został dotychczasowy dowódca, czyli W/Cdr. Gabszewicz. Analogiczna zmiana zaszła w 2 PSM, które zostało przekształcone w 133 Port Lotniczy (133 Skrzydło Myśliwskie i 3104 Eszelon Obsługowy). W założeniu Eszelony Obsługowe miały obsługiwać jednostki znajdujące się na ich obszarze, nie zaś konkretne dywizjony. Było to bardzo nieprzyjemna wiadomość dla polskich mechaników, którzy słynęli ze szczególnej więzi jaka łączyła ich z "ich" samolotami, które jak sami mówili tylko "pozwalali" pilotować (również "ich") pilotom.
Na szczęście polskie polowe Eszelony Obsługowe, podążać miały za Polskimi Skrzydłami. Poza ww., w celu wsparcia Polskich Portów Lotniczych, po ich przerzuceniu na wyzwalane tereny Europy, utworzono polskie jednostki naziemne: 408. Lotniczy Park Materiałowy, 411. Ruchomy Warsztat Napraw i Ratownictwa Technicznego, 72. Lekki Oddział Warsztatowy Taboru Samochodowego i pięć Oddziałów Łączności.

Należy w tym miejscu podkreślić jaką drogę przebyły Polskie Siły Powietrzne od momentu tworzenia pierwszych Polskich Dywizjonów w ramach RAF w lecie 1940 roku. Wtedy nie tylko dowódcy dywizjonu, ale nawet dowódcy eskadr byli dublowani przez oficerów RAFu. W 1941 roku Polacy dowodzili samodzielnie już nie tylko Dywizjonami ale całymi Skrzydłami. Kolejny wielkim krokiem było powołanie do życia 14 października 1943 roku 18. Polskiego Sektora Lotniczego w Northolt, w skład którego weszły 131. i 133. Polskie Porty Polowe. Pierwszym dowódcą 18. Sektora został W/Cdr Tadeusz Rolski. 18. Sektor wszedł w skład 84 Grupy, będącej częścią 2 TAF.
Do końca 1943 roku Dywizjon 317. wykonał liczne operacje nad Francją samodzielnie, bądź w ramach skrzydła, jednak do starć z wrogiem nie doszło. Najważniejsze jednak, że uniknięto także strat. 13 grudnia 1943 roku W/Cdr Gabszewicz odszedł na odpoczynek do sztabu 11 Grupy Myśliwskiej. "Pilotowanie" biurka nie odpowiadało Gabszewiczowi, więc wykorzystał swoje znajomości i uzyskał czasowe przeniesienie do amerykańskiej 56. Grupy Myśliwskiej. Nowym dowódcą 131. Polskiego Skrzydła Myśliwskiego został dawny dowódca Dywizjonu 317. W/Cdr Skalski.


Mjr. pilot i W/Cdr Aleksander Gabszewicz, dowódca 1 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego (żródło Wikipedia)

1 stycznia 1944 roku S/Ldr Kornicki został przeniesiony na stanowisko Oficera Łącznikowego w 11 Grupie Myśliwskiej. Jego miejsce na stanowisku dowódcy Dywizjonu 317. objął S/Ldr Włodzimierz Miksa przychodząc z Dywizjonu 302. Co ciekawe razem ze S/Ldr Miksą do dywizjonu przybyła jego maskotka... małpka Mikey, która od dłuższego czasu towarzyszyła pilotowi i stanowiła utrapienie dla wszystkich oprócz jej właściciela.
20 lutego G/Cpt Rolski został zastąpiony przez G/Cpt Gabszewicza na stanowisku dowódcy 18. Polskiego Sektora Lotniczego. W pierwszym kwartale Dywizjon kontynuował loty na osłonę bombowców średniego zasięgu w ramach operacji "Ramrod". Podczas jednego z takich lotów, 14 lutego, na skutek awarii silnika na terenie zajętym przez Niemców musiał lądować F/Sgt Bolesław Wejman. Pilotowi nic się nie stało, jednak dostał się do niewoli, w której (mimo podejmowanych prób ucieczki) pozostał do końca wojny.
W marcu kolejne Dywizjony myśliwskie z obu skrzydeł, trafiały do bazy RAF Llanbedr w Walii na tygodniowe przeszkolenie w bombardowaniu i atakowaniu z małej wysokości celów naziemnych. Celem szkolenia było przygotowanie jednostek do nowego typu zadań jakie planowało dla nich dowództwo, a mianowicie "Ranger".
Rozpoczęte 1 kwietnia operacje "Ranger", były to loty "nękające", polegające na swobodnych lotach nad obcym terytorium i atakowaniu dowolnych napotkanych celów. Równocześnie nastąpiło przebazowanie na lotniska polowe i zakwaterowanie pilotów w namiotach. Miało to na celu stopniowe przyzwyczajanie pilotów do bazowania na lotniskach polowych podążających za przesuwającą się linią frontu po inwazji. Dywizjonowi 317. przypadło lotnisko polowe w okolicy Deanland.

4 kwietnia nastąpiła zamiana miejsc między dowódcami 131. i 133. Skrzydła Myśliwskiego, W/Cdr Skalski zamienił się miejscami z W/Cdr Julianem Kowalskim. Kwiecień i maj przyniosły nasilenie operacji "Ranger". Alianci panowali już w powietrzu, a Luftwaffe przeniosło sporo sił do osłony terytoriów Rzeszy, więc mimo licznych lotów mało było okazji do spotkania wroga. Żniwo zbierała za to rozlokowana na terenie Francji artyleria przeciwlotnicza. Jej ofiarą padli F/O Mieczysław Adamek poległy 18 maja i F/Lt Jan Pentz zestrzelony 28 maja, który trafił do niewoli.
2 czerwca na specjalną odprawę do dowództwa 2. TAF zostali wezwani (z rozkazem zachowania tajemnicy nawet przed swoimi polskimi zwierzchnikami) dowódca 18. Sektora G/Cpt Gabszewicz i oficerowie z dowództwa 131. i 133. Skrzydła W/Cdr Czaykowski i W/Cdr Nowierski. Na odprawie przekazano im szczegóły planowanej początkowo na 5 czerwca operacji "Overlord" - lądowaniu w Normandii.
Polskim Skrzydłom, a tym samym także Dywizjonowi 317. przypadło zadanie osłony amerykańskich 4. i 90. Dywizji Piechoty lądującej na plaży "Utah" - najbardziej na zachód wysuniętym odcinku desantu. Ponadto w razie potrzeby mieli wspierać amerykańskie 82. i 101. Dywizję Powietrznodesantową, działającą na tyłach przeciwnika w rejonie plaży "Utah".


Mjr. pilot i W/Cdr Julian Kowalski dowódca 133, a następnie 131 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego (żródło Wikipedia)

Dowództwo lotnictwa zakładało, że dywizjony myśliwskie wykonają po 4 loty w "Dniu D" (dniu inwazji), po 3 w "D+1" i po 2 loty w kolejnych dniach. Pierwotnie "Dzień D" został wyznaczony na 5 czerwca 1944 roku, ale ze względu na złe warunki atmosferyczne został przesunięty o 24 godziny.
W nocy 6 czerwca 1944 roku, rozpoczęła się operacja "Overlord". Ok. 160,000 żołnierzy, 7,000 jednostek pływających i 11,600 samolotów, pod ogólnym dowództwem amerykańskiego gen. Dwight'a Eisenhower'a rozpoczęło atak na Wał Atlantycki.
Na skutek złej pogody działania lotnictwa były ograniczone i tylko nielicznym jednostkom udało się wykonać zaplanowane 4 loty. Chlubnym wyjątkiem który tego dokonał był 317. Dywizjon Myśliwski, który razem z całym 131. Skrzydłem Myśliwskim wykonał narzucony plan. Taki sam wyniki osiągnęło 131. Skrzydło także następnego dnia.
Do spotkań z wrogiem nie doszło, gdyż Luftwaffe na zachodzie Francji dysponowała zaledwie 315 myśliwcami. Silna natomiast była obrona przeciwlotnicza i to właśnie jej ofiarą padł F/Lt Paley z Dywizjonu 317., który strącony nad terenem wroga dostał się do niewoli.

8 czerwca Dywizjon po raz kolejny wykonał 4 loty bojowe. Zła pogoda 9 czerwca przyniosła pilotom dzień odpoczynku, jednak już 10 czerwca całe 131. Skrzydło wykonało znów 4 loty bojowe. Po 11 czerwca intensywność lotów zaczęła minimalnie spadać, już tylko do 3 lotów dziennie. 20 czerwca 131. Skrzydło w końcu miało okazję do spotkania z wrogiem. Do starcia z niemieckimi FW-190 doszło nad Arromanches. W wyniku walki łupem Polaków padły dwa FW-190 pewnie strącone przez F/Sgt Wińskiego i F/Sgt Wojciechowskiego i dwa prawdopodobne strącenia W/Cdr Kowalskiego i F/Lt Knapika.
Podczas tej walki na terenie zajętym już przez aliantów musiał lądować przymusowo W/Cdr Kowalski (pilot nie odniósł obrażeń), zaś F/Sgt Wiński na mocno uszkodzonej maszynie dociągnął do Anglii i bezpiecznie wylądował, ale maszyna nie nadawała się do remontu i została skreślona ze stanu. W czerwcu, głównie na osłonę wojsk inwazyjnych, Dywizjon 317. wykonał 640 samolotozadań.
W lipcu wojska inwazyjne siedziały już dość mocno na francuskim wybrzeżu, ale nie mogły wydostać się półwyspu normandzkiego. Marszałek Montgomery, choć okrył się sławą walcząc z marsz. Rommlem na pustyni, nie radził sobie już tak dobrze na europejskim teatrze działań, gdzie jego kolejne próby zdobycia Caen kończyły się porażką. Mimo to dowództwo lotnictwa spodziewając się przełamania linii frontu i pościgu za wycofującym się wrogiem przystąpiło do kolejnej reorganizacji.

Sektory Lotnicze miały zostać rozwiązane, zaś Polowe Porty Lotnicze miejsce miały zająć samowystarczalne rozbudowane Skrzydła Lotnicze, łączące w sobie jednostki lotnicze i naziemne. 12 lipca rozwiązano 18. Polski Sektor. 131. Polowy Port Lotniczy zastąpiono przez 131. Skrzydło Myśliwskie, które wchłonęło Eszelon Obsługowy.
Tak sformowana jednostka miała dwóch dowódców: operacyjnego i latającego. Dowódcą operacyjnym został G/Cpt. Gabszewicz i odpowiadał on za organizację całości pracy Skrzydła. Dowódcą latającym pozostał dotychczasowy dowódca skrzydła czyli W/Cdr Kowalski, który odpowiadał za prowadzenie podległych sobie jednostek w czasie wykonywania misji.
W lipcu zmieniły się również zadania 131. Skrzydła, a tym samym 317 Dywizjonu. Po umocnieniu się aliantów w Normandii, dywizjon został skierowany do atakowania celów naziemnych na zapleczu frontu, a w szczególności do atakowania nowej "cudownej broni Hitlera", wyrzutni tzw. latających bomb V-1.

3 sierpnia 1944 roku 131. Polskie Skrzydło Myśliwskie zostało przebazowane na kontynent na lotnisko Plumetot, noszące kryptonim B.10 i znajdujące się raptem 5 km od plaż Normandii. Lądowanie skrzydła poprzedziło przybycie na kontynent 408. Polskiego Lotniczego Parku Materiałowego. Po ponad 4 latach Polscy lotnicy wracali do Francji, aby ponownie walczyć o jej wolność. Pełni nadziei, że rozpoczynają drogę powrotną do Polski, nie wiedzieli, że wcześniej Churchill i Roosvelt sprzedali Polskę Stalinowi.
Lotnisko B.10 znajdowało się w bliskiej odległości frontu, przez co było często ostrzeliwane przez niemiecką artylerię. Charakter zadań zmienił się na loty rozpoznawcze i ataki na cele naziemne, przez co większym zagrożeniem niż myśliwce stała się artyleria przeciwlotnicza. Na skutek jej ostrzału 8 sierpnia na spadochronie musiał się ratować F/Sgt. Malinowski, który wylądował za linią wroga, ale uniknął niewoli i wrócił do swojej jednostki dwa miesiące później. Mniej szczęścia miał F/Sgt Władysław Pawłowski, który 11 sierpnia zginął od ognia artylerii plot.
17 sierpnia Dywizjony 302. i 317. podczas lotu nad morzem dostrzegły i zaatakowały niemieckie żywe torpedy "Neger". 317. zgłosił zniszczenie jednej, zaś 302. pięciu takich torped. Jeszcze tego samego dnia podczas kolejnego lotu 317. stoczył walkę z FW190, po której piloci zgłosili uszkodzenie 5 maszyn.
W tym czasie Dywizjon 317. razem z pozostałymi dywizjonami 131. Skrzydła Myśliwskiego wykonywały loty bojowe w celu wsparcia wojsk alianckich walczących pod Falaise, a tym samym wspierając 1. Polską Dywizję Pancerną. Zatem i oni mieli swój wkład w to wielkie zwycięstwo polskiego oręża.

25 sierpnia 1944 roku S/Ldr Włodzimierz Miksa został przeniesiony na stanowisko oficera łącznikowego do 12 Grupy. Nowym dowódcą 317. Dywizjonu został S/Ldr. Władysław Gnyś. Władysław Gnyś, jeszcze jako podporucznik 121. Eskadry Myśliwskiej wystartował 1 września 1939 roku przed godziną 7:00 z podkrakowskich Balic i podczas tego lotu strącił dwa niemieckie bombowce Dornier Do-17, uzyskując tym samym pierwsze Polskie (a tym samym alianckie) strącenia w tej wojnie.
Choć S/Ldr Gnyś jako pierwszy w II Wojnie Światowej strącił niemiecki samolot, przeżył Wojnę Obronną, brał udział w kampanii francuskiej (gdzie strącił kolejnego wroga), Bitwie o Anglie, a później latał dalej w polskich dywizjonach, aż do stanowiska dowódcy eskadry w dywizjonach 309. i 316. to stanowisko dowódcy Dywizjonu 317. okazało się dla niego pechowe.
27 sierpnia 1944 roku podczas swojego pierwszego lotu jako dowódca Dywizjonu, leciał na czele skrzydła w celu rozpoznania niemieckich miejsc przeprawy przez Sekwanę w okolicy Rouen. Zadanie wykonał i podał przez radio współrzędne do ataku dla pozostałych dywizjonów skrzydła, jednak jego Spitfire został trafiony.
Pilotowi nie udało się otworzyć owiewki na bezpiecznej wysokości, przez co musiał lądować awaryjnie w polu na uszkodzonej maszynie. Niemieckie przeszkody doprowadziły do urwania skrzydła i obrócenia się samolotu na plecy. Mimo wszystko S/Ldr Gnyś wyszedł z kraksy bez poważniejszych obrażeń, ale w chwili kiedy opuścił rozbity samolot, nad jego głową zaczęły świstać kule. Kiedy próbował skryć się w rowie okalającym pole, jedna z niemieckich kul trafiła go w ramię. Żołnierze którzy do niego dobiegli okazali się być Polakami wcielonymi siłą do Wehrmachtu. Pod ich opieką, choć nie bez przygód trafił pod opiekę lekarzy i ostatecznie do niemieckiego szpitala w Amianes. Ostatecznie udało mu się zbiec z niewoli i powrócić do swoich, ale nie powrócił już do latania bojowego.


Spitfire "JH-C" BM597 lata do dziś jako własność stowarzyszenia Historic Aircraft Collection (żródło Wikipedia).

Tymczasem w 317. S/Ldr Gnyś został uznany za poległego i 28 sierpnia nowym dowódcą został S/Ldr Marian Chełmecki, który pozostał na tym stanowisku aż do zakończenia wojny. Sierpniowy wysiłek Dywizjonu "Wileńskiego" zamknął się wykonaniem 664 samolotozadań, zrzutem 24,5 ton bomb, zniszczeniem 6 barek przeprawowych, 7 czołgów i 103 pojazdów. 5 września Dywizjon 317., razem z całym skrzydłem przebazował się na lotnisko polowe Fresnoy Folny (B.31), ale juz 10 września przeniósł się na lotnisko betonowe Lille-Vendeville (B.51).
16 września podczas lotu na atakowanie celów naziemnych strącone zostały dwa samoloty Dywizjonu 317. W/O Ryszard Lewczyński zginął zaś W/O Edward Łakomski, choć został zestrzelony nad terytorium wroga, uniknął niewoli i powrócił do jednostki. W październiku nastąpiły dwa ostatnie przebazowania 131 Skrzydła, a tym samym Dywizjonu 317. 3 października jednostka przeniosła się do Belgii na lotnisko Antwerpia/Deurne (B.70), a już 11 października do St. Denijs (B.61) pod Gandawą.
Cały czas ze względu na słabość Luftwaffe głównym zdaniem Dywizjonu były loty rozpoznawcze i atakowanie celów naziemnych. Podczas takiego lotu 14 października trafienie z ziemi otrzymał F/O Hrynaszkiewicz. Pocisk trafił w zasobnik amunicyjny, którego eksplozja doprowadziła do zdarcia poszycia z dużej części skrzydła. Mimo tak poważnego trafienia pilotowi udało się dociągnąć do bazy. Mniej szczęścia miał dowódca Eskadry "A" F/Lt Edmund Krzemiński, którego samolot został strącony 29 października nad Walcheren. Pilot zginął.

W listopadzie Dywizjon 317. został na krótko odesłany do Fariwood w Walii na odświeżający kurs atakowania celów naziemnych, z którego powrócił 13 grudnia. Podczas tego kursu dnia 8 grudnia w powietrzu zderzyły się samoloty P/O Leona Watorowskiego i Sgt. Chrząszcza. Pierwszy z nich poległ, zaś drugiemu udało się uratować.
Ze względu na przygotowania do inwazji, jak również późniejsze bezpośrednie wsparcie wojsk inwazyjnych, rok 1944 okazał się rekordowy pod względem wykonanych zadań dla jednostek 131 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego a tym samym dla Dywizjonu 317. W wypadku jednostki "Wileńskiej" rok 1944 zamknął się wykonaniem 3412 samolotozadań w czasie 5393 godzin.

16 grudnia na froncie zachodnim Niemcy podjęli swoją ostatnią ofensywę. Grupa Armii "B" rozpoczęła ofensywę w Ardenach, której celem było dotrzeć do portu w Antwerpii a tym samym izolacja i likwidacja wojsk alianckich w Belgii i Holandii. Początkowo ofensywa odnosiła sukcesy co po części było spowodowane pogodą, która uziemiła alianckie lotnictwo. Przejaśnienie nastąpiło 1 stycznia 1945 roku.
Tego dnia 131 Skrzydło Myśliwskie wystartowało do rozpoznania i zaatakowania celów po drugiej stronie Mozy i Renu. Start polskich myśliwców zbiegł się w czasie z rozpoczęciem przez Niemców operacji "Bodenplatte" - zmasowanego ataku na alianckie lotniska w pobliżu frontu.
Do tego ostatniego zrywu Niemcy zaangażowali około 1000 samolotów, ściągając rezerwy aż z okupowanych Czech. Za sterami zasiedli nawet piloci, którzy nie ukończyli jeszcze szkolenia lotniczego. Kiedy Polacy atakowali pozycje wroga, ten atakował ich lotnisko. Powracające z misji polskie myśliwce wdały się w walkę z Niemcami nad St. Denijs. Pierwszy z nad celu powrócił Dywizjon 308., zaś chwilę później do walki włączył się Dywizjon 317. Piloci obu dywizjonów podjęli walkę choć wskazówki w paliwomierzach Spitfire'ów zbliżały się do zera. Oba polskie Dywizjony (Dywizjon 302. dotarł na miejsce już po walce), odniosły ogromne zwycięstwo. Zaliczono im w sumie 18 1/2 FW190 zniszczonych na pewno, 1 prawdopodobnie i 5 uszkodzonych. Piloci Dywizjonu 317. zapisali na swoje konto: 6 zestrzeleń pewnych (S/Ldr Chełmecki, F/Lt Mroczyk, F/L Żmigrodzki, W/O Piesik, W/O Wdowczyński i Sgt Hubert), 1 prawdopodobny (F/Lt Hrycak) i 4 uszkodzenia (F/Lt Żmigrodzki, W/O Piesik F/Sgt Iwanowski i Sgt. Hubert). Dla Dywizjonu "Wileńskiego" były to ostatnie zwycięstwa w tej wojnie. Jedyną stratą dywizjonu podczas tej walki był F/Lt. Taduesz Powierza.
Straty na ziemi to zabici LACs Jerzy Koczwara-Bielka, Antoni Komorowski i Józef Sikora, a także 4 zniszczone Spitfire'y. Choć podczas operacji "Bodenplatte" Niemcom udało się zniszczyć 465 samolotów aliantów, to większość stanowiły maszyny zniszczone na ziemi, które szybko zostały uzupełnione. Niemcy zaś poza ponad 300 straconymi samolotami, stracili ponad 200 pilotów. Tej straty nie dało się już odbudować.

Między 6 a 13 stycznia Dywizjon 317. przebazował się na lotnisko Grimbergen (B.60) pod Brukselą. Podczas pobytu na tym lotnisku 131. Skrzydło padało ofiarą bomb latających V-1, które wystrzeliwane na Brukselę, nie zawsze dolatywały do celu i spadały na będące na trasie lotnisko B.60. Na szczęście nie doszło do ofiar w ludziach.
8 marca podążając za przesuwającą się linią frontu Dywizjon 317. razem ze skrzydłem przesunął się na lotnisko Gilze-Rijen (B.77) w Holandii. 24 i 25 marca Polacy wzięli udział w osłonie Operacji "Varsity" - forsowaniu Renu. 12 kwietnia zginął Sgt Józef Prętkowski.
13 kwietnia nastąpiła długo oczekiwana i satysfakcjonująca dla Polaków chwila. Tego dnia dywizjony 131. Skrzydła (w tym 317. Dywizjon) jako pierwsze polskie jednostki przebazowały się na teren Niemiec, zajmując lotnisko polowe Nordhorn (B.101). 30 kwietnia Skrzydło przeniosło się do Varrelbush (B.113). W kwietniu Skrzydło wspierało Polską 1. Dywizję Pancerną.
4 maja Dywizjon 317. razem z Dywizjonem 302. wystartowały do lotu na trasie Wilhelmshaven-Emden-Brema, z rozkazem zbombardowania niemieckich statków. Podczas ataku na statek w okolicy wyspy Wangeroog, prowadzący jedną z sekcji Dywizjonu 317. F/Lt Lesław Szczerbiński zszedł za nisko atakowanego statku, który nagle eksplodował, odrywając skrzydło w Spitfire'rze F/Lt Szczerbińskiego. Pilot z maszyną wpadł do morza. Był on ostatnim pilotem Polskich Sił Powietrznych poległym w akcji podczas II Wojny Światowej. Wkrótce Dywizjon zaczął przezbrajać się na Spitfire'y Mk. XVI, których niestety nie miał już okazji wykorzystać w boju.

8 maja 1945 III Rzesza skapitulowała. Z tym dniem skończyły się loty "operacyjne" dywizjonów lotniczych. W ciągu tych czterech pierwszych miesięcy 1945 roku Dywizjon 317. wykonał 1349 samolotozadań w czasie 1879 godzin. Od początku istnienia Dywizjon 317. wykonał 10,251 lotów bojowych, zestrzelił 48 i 1/3 samolotu na pewno, 10 prawdopodobnie i uszkodził 26. Ponadto zrzucono 500 ton bomb i zniszczono na ziemi wiele czołgów, ciężarówek lokomotyw i innych pojazdów. Okupiono to śmiercią 25 lotników, 2 uznanych za zaginionych i 5 którzy dostali się do niewoli.
17 maja nowym dowódcą 317. Dywizjonu został S/Ldr Paweł Niemiec.

Brytyjski RAF ze struktury wojennej zaczął przechodzić na organizację czasu pokoju. 15 lipca 2nd TAF zostało rozwiązane i zastąpione przez BAFO (British Air Force of Occupation - Brytyjskie Okupacyjne Siły Powietrzne). W ich skład weszło 131. Polskie Skrzydło Myśliwskie z podległymi dywizjonami.
W sierpniu dowództwo BAFO zlikwidowało dowództwa skrzydeł, a tym samym 131. PSM zostało rozwiązane. 16 września 317. Dywizjon został przesunięty na lotnisko Ahlhorn (B.111). 25 października S/Ldr Niemiec został zastąpiony przez S/Ldr Mariana Trzebińskiego.
W październiku 3 Sptifire'y Mk. XVI z dywizjonów 302. (QH-Z), 308. (ZF-M) i 317. (JH-Q) wystartowały do Warszawy, gdzie miały wziąć udział w wystawie RAF na dziedzińcu Muzeum Narodowego. Do celu doleciały dwa z nich (QH-Z i JH-Q), podczas kiedy trzeci musiał zawrócić na skutek awarii. Po zakończeniu wystawy samoloty miały pozostać w Polsce jako "dar" RAFu i stać się stałym eksponatem, jednak bardzo szybko reżim komunistyczny, który zaczął zakorzeniać się w Warszawie uznał te maszyny za relikt zgniłego kapitalizmu i nakazał obie maszyny zezłomować.

Trzeba było czekać aż 32 lata, aby w muzeum na terenie Polski można było na stałe podziwiać Spitfire'a kiedy to w 1977 roku Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie pozyskało Spitfire'a LF. MK XIVE i nadało mu oznaczenia Dywizjonu 308. "Krakowskiego" ZF-O.
Jako wynik zdrady jałtańskiej rząd brytyjski w lipcu 1945 cofnął uznanie dla jedynego legalnego Rządu Rzeczpospolitej, tzw. Rządu Londyńskiego, uznając za "legalną" władzę marionetkowy rząd "polski" namaszczony przez Stalina. Idąc za tym Brytyjczycy dążyli do zdemobilizowania swojego najwierniejszego sojusznika i odesłania go w ręce komunistów, co w wielu wypadkach skończyło się morderstwem sądowym.
7 października 1946 roku, zakończono koncentrację polskich dywizjonów myśliwskich (w tym 317.) w bazie Hethel we wschodniej Anglii. 27 listopada 1946 roku Dywizjon 317. otrzymał rozkaz zaprzestania lotów, zaś 18 grudnia 1946 roku brytyjskie Ministerstwo Lotnictwa rozwiązało jednostkę.

Autor: Mateusz Maroński.



Bibliografia:

Jerzy B. Cynk: Polskie Siły Powietrzne w Wojnie 1939-1943, Gdańsk 2001
Jerzy B. Cynk: Polskie Siły Powietrzne w Wojnie 1943-1945, Gdańsk 2002
T. Królikiewicz, W. Matusiak: Polski Samolot i Barwa, Polskie Siły Powietrzne na Zachodzie 1940-1946, Warszawa 2014
Destiny Can Wait - The Polish Air Force In The Second World War, Nashville 1988
Jacek Kutzner: Zwycięstwa pilotów myśliwskich Polskich SIł Powietrznych na Zachodzie 1940-1945, Warszawa 2007
Stefan Gnyś: Pierwsze zwycięstwa, Poznań 2021
Tadeusz Kotz: 303. Mój Dywizjon, Warszawa 2018
Katarzyna Ochabska: Stanisław Skalski, Wojkowice 2007
Marian Duryasz: Moje Podniebne Boje, Warszawa 2020
Franciszek Kornicki: Zmagania, Sandomierz 2009
Piotr Sikora: Asy polskiego lotnictwa, Warszawa 2014
Kronika 317 Wileńskiego Dywizjonu Myśliwskiego- sygn. LOT.A.55/47




powrót do spisu treści

© Copyright 2020 Redakcja Dws-xip.pl
Design by Scypion, Butryk