Rozkaz gen. T. Rozwadowskiego do wojsk wiernych rządowi


"Wyzyskując wczesne ranne godziny, natrzeć bezwzględnie na byłych buntowników, którzy obsadzili pałac Mostowskich i głównie Komendę Miasta i starać się dostać w swe ręce przywódców ruchu nie oszczędzając ich życia.

Wykonując natarcie 71 i 30 pułk piechoty, wsparty wybranymi oddziałami artylerzystów, których resztę użyć dla obsadzenia i utrzymania Cytadeli.

Chociaż cały szereg pewnych pułków jest zadyrygowanych (1) do stolicy, jednak pośpiech w akcji dlatego (jest) konieczny, że buntownicy ściągają posiłki z Wilna (2), a chociaż ich w drodze będziemy opóźniać, to jednak należy likwidować cały incydent przed ich wejściem.

Liczę na energię i dzielność obu pułkowników i ich oddziałów."



Komentarz:
Rozkaz ten został wydany przez gen. T. Rozwadowskiego, dowódcę sił wiernych rządowi w stolicy, 13 maja 1926 r. Był on elementem planu ofensywnego, który miał zostać wprowadzony w życie przez stronę rządową w celu wyparcia piłsudczyków z ich dotychczasowych pozycji. Główne natarcie miało zostać dokonane przez tzw. "grupę belwederską", skupioną wokół Belwederu i lotniska mokotowskiego, w kierunku północnym. Pomocnicze uderzenie miało nastąpić z północnej części stolicy, na tyły sił uznających zwierzchnictwo Marszałka. To natarcie miały poprowadzić właśnie wskazane w rozkazie 30 i 71 pułk piechoty. Ten pierwszy, pod dowództwem pułkownika I. Modelskiego stacjonował w Cytadeli wraz z 21 pułkiem piechoty. Rozkaz został skierowany jednak wyłącznie do jednostki gen. Modelskiego, gdyż przywódcy strony rządowej uznawali, że tylko ona pozostała wierna przysiędze, 21 pułk sprzyja zaś zamachowcom (3). 71 pułk piechoty (płk M. Boruty - Spiechowicza) w chwili wydawania rozkazu znajdował się w drodze do Warszawy ze swoich macierzystych koszar w Ostrowie Łomżyńskim. Wg rozkazu Gen. Rozwadowskiego miał on przedostać się po moście kolejowym na lewą stronę Wisły i zaatakować piłsudczyków w warszawskim Śródmieściu (4).

Informacje strony rządowej okazały się jednak tylko częściowo aktualne. Płk Modelski istotnie pozostał wierny prawowitym władzom, inaczej jednak postąpili jego oficerowie. Przejęli oni ten rozkaz, samego zaś pułkownika uwięzili. 71 pułk nie dotarł w ogóle do Warszawy, został zmuszony do odwrotu przez siły podporządkowane Marszałkowi. Rozkaz nie został zatem wykonany nawet w części, do dziś budzi jednak kontrowersje.

Największe znaczenie ma jego fragment kończący pierwszy akapit: "starać się dostać w swe ręce przywódców ruchu (zamachu) nie oszczędzając ich życia". Takie polecenie wydane podkomendnym jest sprzeczne z prawem i mogłoby zostać uznane za przestępstwo podżegania (ewentualnie sprawstwa kierowniczego bądź polecającego, gdyby rozkaz ten został wykonany) do zabójstwa po stronie gen. Rozwadowskiego. O skazaniu "przywódców ruchu" na karę śmierci mógł zadecydować tylko i wyłącznie niezawisły sąd. Żadnym usprawiedliwieniem dla gen. Rozwadowskiego nie może tu być fakt, że bronił on legalnych władz RP, osoby zaś wskazane w rozkazie popełniły przestępstwo zdrady stanu. Wydanie rozkazu takiej treści może wskazywać na to, że po stronie rządowej emocje wzięły górę nad rozsądkiem i zasadami prowadzenia działań wojennych. Zwolennicy bohaterów tego rozkazu ("przywódców ruchu") posługiwali się jego treścią, aby zdyskredytować działania legalnych władz (5). Można zatem powiedzieć, że wydając go gen. Rozwadowski przysłużył się bardziej swoim przeciwnikom niż stronie rządowej - rozkaz bowiem nie dotarł do adresatów, a został wykorzystany przez samych zamachowców dla osiągnięcia efektu propagandowego.

Inną cechą charakterystyczną tego rozkazu, jest to, że próbowano w nim zbagatelizować wydarzenie, którego dotyczył. Nazwanie całej sytuacji "incydentem", mogłoby wskazywać, że w stolicy działa jakaś grupka młodzieży, która pod wpływem alkoholu zechciała przejąć władzę, a nie doszło do zamachu stanu, popartego przez znaczną część sił zbrojnych. Tymczasem w chwili wydawania rozkazu sytuacja władz była bardzo trudna, piłsudczycy mieli przewagę w samej stolicy, a wspomniane wsparcie spoza Warszawy było jeszcze daleko (blokowane przez kolejarzy z PPS - u i oddziały wierne Marszałkowi). Taka treść rozkazu może wskazywać na dwie rzeczy: albo na wyjątkowo dobre samopoczucie i przekonanie o ostatecznym zwycięstwie oficerów wiernych legalnym władzom, albo na chęć ukrycia powagi sytuacji przed podporządkowanymi im oddziałami (aby, w obliczu prawdopodobnej klęski rządu, nie decydowały się one na poparcie zamachu).

Tekst rozkazu podaję za Karta, nr 48, Warszawa 2006, s. 35 (została zachowana oryginalna pisownia). Komentarz opracowałem na podstawie książki A. Garlickiego "Przewrót majowy" (Warszawa 1987).


* * * * * * * * * *

Przypisy:
1. "zadyrygowanych" - wezwanych, przywołanych. Chodzi tu zapewne o oddziały wierne rządowi, które miały przybyć do Warszawy z poznańskiego i południowej Polski.

2. Gdzie kontrolę przejął inspektor armii gen. E. Rydz - Śmigły, zwolennik Piłsudskiego. Akcja opóźniania, o której mowa w rozkazie nie powiodła się.

3. Zob. S. Haller, "O przewrocie majowym 1926", Warszawa 1984, s. 70.

4. Zob. S. Haller jw. s. 70-71.

5. Zob. W. Pobóg - Malinowski "Najnowsza historia polityczna Polski".



powrót do spisu treści



© copyright 2008 - Adam Pązik
Design by Adam Pązik