Sekretarka Hitlera Traudl Junge w swoich wspomnieniach napisała, że Führer często mówił o Ewie, wyraźnie się o nią martwił, imponowała mu jej odwaga i oddanie.

"Nie schodzi do bunkra, chociaż ciągle ją o to proszę i pewnego dnia ten mały domek zawali jak domek z kart. Nie chce też się przenieść do mojego mieszkania, gdzie byłaby całkowicie bezpieczna. Nareszcie doprowadziłem do tego, że pozwoliła sobie zbudować w domu mały bunkier, ale teraz znowu wpuszcza tam wszystkich sąsiadów i wchodzi na dach, żeby zobaczyć, czy spadły bomby zapalające.
Jest bardzo dumna. Znam ją od ponad dziesięciu lat i jako pracownica u Hoffmanna musiała w początkowym okresie naprawdę bardzo oszczędzać. Ale minęły lata, zanim pozwoliła mi zapłacić za przejazd taksówką, całe dnie spała w biurze na ławce, żebym mógł ją osiągnąć telefonicznie, ponieważ w swoim mieszkaniu nie miała aparatu. Dopiero kilka lat temu udało mi się jej podarować mały domek w Bogenhausen"
.


Źródło:
Junge Traudl, Melissa Müller, Z Hitlerem do końca, Bellona, Warszawa 2003, s. 105.




powrót do strony głównej