14 lipca 1944 roku Hitler opuścił Berghof, Ewa została sama, zaprosiła więc do siebie 21-letnią wówczas Gertraud Winckler.
Kuzynka Ewy opowiedziała o tych wakacjach w 1998 roku.
"...Ewa - idąc za sugestią cioci Fanny - zaprosiła mnie, żebym przyjechała ją odwiedzić.
Krótko po ślubie Gretl w czerwcu 1944 roku zatelefonowała do mnie do domu i poprosiła mnie, abym przyjechała i została z nią - mimo
że właściwie od czasów, gdy byłam dzieckiem, prawie jej nie widywałam. Nie spotykałyśmy się od czterech lat, ale pozostawałyśmy w kontakcie
ze sobą, więc dlaczego nie ?
Ewa odważyła się zadzwonić do nas. Chciała porozmawiać z moim ojcem o dwóch sprawach.
Po pierwsze zaofiarowała mu swój dom prze Wasserburgerstrasse 12 za jedyne 30 tys. marek - marne grosze! Ojciec nawet nie dyskutował:
"Nie zamierzam kupować domu od Hitlera!" - powiedział. Ewa starała się go przekonać, mówiąc, że dom jest zapisany na nią, nie na Hitlera.
Ja zawsze tego żałowałam, ale on był niewzruszony.
I wtedy, mimo jego odmowy, zapytała go, czy mogłabym przyjechać do niej w odwiedziny, co w pierwszej chwili zaowocowało krótką odpowiedzią:
"W żadnym wypadku!" Kosztowało mnie to wiele łez i sztuczek, ale w końcu pozwolił mi pojechać.
"Tylko do Monachium, nie wolno ci jechać do Obersalzbergu!" - oświadczyła moja mama".
Źródło:
Lambert Angela, Przegrane życie Ewy Braun, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2006, s. 455.
powrót do strony głównej
|