Getto w Częstochowie.

I. Powstanie getta.

Jak już wspominałem we wstępie do całego tematu o gettach, pomysł zamknięcia ludności żydowskiej w wydzielonych dzielnicach, zaczęto przeobrażać w rzeczywistość, po zarzuceniu przez Niemców tak nierealnych planów, jak zamiar ich deportacji na Madagaskar.

W dystrykcie radomskim zaczęto tworzyć takie dzielnice stosunkowo najpóźniej. Wprawdzie pierwsze owoce decyzji niemieckich można było zauważyć już w ostatnich miesiącach 1940 r., ( listopad - getto w Opocznie, grudzień - getto w Tomaszowie Mazowieckim), jednak w skali całego dystryktu akcja zaczęła się dopiero wiosną i latem 1941 r.
Zgodnie z ogólnym zarządzeniem szefa dystryktu radomskiego Lascha, w kwietniu 1941 r. zaczęto tworzenie największych gett dystryktu; w Radomiu, Kielcach i Częstochowie oraz mniejszych, w kilku innych miastach (Busk, Chmielnik, Ostrowiec, Rawa Mazowiecka, Starachowice, Nowe Miasto).

Jeszcze w 1939 r. władze niemieckie dokonały nowego podziału administracyjnego powiatów okręgu częstochowskiego. W wyniku tych zmian przeważająca część ludności żydowskiej spoza Częstochowy znalazła się na ziemiach włączonych bezpośrednio do Rzeszy. Dotyczyło to zwłaszcza dwóch miast tego powiatu - Krzepic i Kłobucka- które w tym czasie tworzyły największe skupiska ludności pochodzenia żydowskiego na terenie całego powiatu. Żydzi, którzy mieszkali obecnie na terenach nowej Rzeszy, mieli zostać - podobnie, jak cała ludność polska - przesiedleni do Generalnej Guberni.

Rozkaz Reichsführera SS Himmlera z dnia 29.11.1939 r., który nakazywał: "Żydów i Polaków, którzy zostali z jakiegoś terenu Rzeszy przesiedleni do GG, a mimo to przebywają wbrew rozkazowi wysiedleńczemu na terytorium Rzeszy Niemieckiej, rozstrzelać w trybie doraźnym", spowodował spory napływ ludności żydowskiej do Częstochowy już na początku 1940 r.
Wielu z nich sądziło też, że poprzez zmianę miejsca zamieszkania poprawią swoją sytuację życiową. Niemiecki plan eksterminacji ludności żydowskiej w Częstochowie (i w innych miastach Polski) opierał się na stopniowych przygotowaniach niemieckiej "machiny śmierci" do decydujących działań.
W 1940 r. wydano przepisy, które stały się podstawą prawną do tworzenia żydowskich dzielnic mieszkaniowych.

W starostwie niemieckim w Częstochowie prace przygotowawcze zaczęto na początku 1941r., Ich finałem było zarządzenie Stadthauptmanna Wendlera, z marca 1941 r., o utworzeniu żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej, które nakazywało jej otwarcia na dzień 9 kwietnia.
W zarządzeniu tym wymieniono też ulice, które wchodziły w skład nowej jednostki administracyjnej miasta. Zamknięta dzielnica mieszkaniowa rozciągała się wokół pl. Daszyńskiego, Starego Rynku i Rynku Warszawskiego. Od zachodu ograniczała ją linia torów kolejowych, od wschodu Warta, a od północy ulice Kawia, Kiedrzyńska, Jaskrowska; natomiast od południa ulica Fabryczna, Narutowicza i Strażacka. Jednocześnie wszystkich Żydów zamieszkałych poza gettem zmuszono do przesiedlenia się do nowej dzielnicy żydowskiej w terminie do 17.04.1941 r. W tym samym czasie musieli opuścić dzielnicę żydowską wszyscy Polacy.


II. "Duże getto".

Nowo powstałą dzielnicę nazwano potocznie "Dużym Gettem". Bram wjazdowych strzegli głównie OD-mani, członkowie żydowskiej policji porządkowej. Od samego początku istnienia getta władze niemieckie podjęły ostre kroki, mające na celu odizolowanie jej mieszkańców od reszty miasta. Przy wlotach ulic prowadzących poza getto umieszczono tablice z napisem, który ostrzegał Żydów przed samowolnym opuszczeniem dzielnicy. Informowały one, że za wyjście z getta bez zezwolenia grozi kara śmierci. Później umieszczono także tablice, które dla odmiany groziły śmiercią Polakom, próbującym wejść na teren dzielnicy. Czarne napisy na żółtym tle zawierały też ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem zarazy.
Kolejnym posunięciem władz niemieckich, które miało służyć hermetycznemu odizolowaniu getta, było wydzielenie z jego terenu ulicy Katedralnej i Strażackiej. W ten sposób teren getta został z jednej strony jeszcze bardziej pomniejszony, a z drugiej znacznie zagęszczony.
Trudno dokładnie ustalić, jaka liczba osób zamieszkiwała lub przebywała na terenie getta. Wg oficjalnych danych statystycznych z tamtego okresu liczba ludności żydowskiej w Częstochowie wynosiła ok. 40 tys. osób. W okresie letnim, poprzedzającym likwidację "Dużego Getta", po przesiedleniu do niego Żydów z okolicznych miejscowości, liczba mieszkańców przekroczyła 50 tys.

III. Eksterminacja i selekcje.

Likwidacja "Dużego getta.
Po konferencji w Wannsee, zaczęto systematycznie przygotowywać wielką machinę służącą do jednego celu - eksterminacji Żydów europejskich.
Po ukończeniu wszystkich przygotowań organizacyjnych i rozbudowy urządzeń niszczycielskich w takich obozach jak: Auschwitz, Bełżec, Majdanek, Treblinka czy Sobibór, Himmler dokonał osobiście ich inspekcji, w połowie lipca 1942 r. Następnie udał się do kwatery głównej "Aktion Reinhard" w Lublinie i omówił z Globocnikiem szczegółowy plan dalszych akcji ludobójczych w Generalnej Guberni. W wyniku przeprowadzonych rozmów wysłał z Lublina, dnia 19 lipca 1942 r., tajne rozporządzenie do Wilhelma Krügera HSSPF w Generalnej Guberni. W dokumencie tym wyznaczono datę 31 grudnia 1942 r., jako termin rozpoczynający akcję oczyszczania całej Generalnej Guberni z Żydów. Od tej chwili mieli oni mieć prawo do przebywania tylko w tzw. Stammlagern, czyli obozach zbiorczych zlokalizowanych w Warszawie, Krakowie, Częstochowie, Radomiu i Lublinie. Tylko w wymienionych miejscowościach mogła pozostać wyselekcjonowana ludność żydowska, pracująca dla potrzeb armii.

W Częstochowie przygotowania do eksterminacji zaczęły się wcześniej, od opisywanych wyżej wydarzeń o wymiarze ogólnym.
W czerwcu 1942 r., Rada Żydowska (Judenrat) otrzymała od Stadthauptmanna rozkaz dostarczenia nowego, dokładnego planu dzielnicy żydowskiej, z zaznaczeniem poszczególnych domów. Niespokojnie przypatrywano się też, jak malowano białą farbą narożniki domów i wejścia do mieszkań w piwnicach. W połowie 1942 r. wysiedlono Żydów z części ulicy Kawiej, bo miał tam powstać cmentarz dla przyszłych ofiar. Opróżniono domy przy ul. Garibaldiego na przyszłe magazyny zrabowanego mienia żydowskiego.

Ostatni etap przygotowań do końcowego aktu zagłady rozegrał się na początku lipca 1942 r. Władze miasta wydały zarządzenie o apelu, wyznaczonym na godz. 15,00, na który mieli stawić się mieszkańcy getta w wieku od 16 do 60 lat ze wskazanych ulic, w tym także członkowie i współpracownicy Judenratu oraz policjanci żydowscy. Polecenie nie dotyczyło tylko personelu szpitala, leżącego w wybranym regionie.
Jak się później okazało cala akcja była próba generalna przed planowaną na wrzesień akcją stopniowej likwidacji "Dużego getta" w Częstochowie.


Żołnierze niemieccy ustawiający Żydów do egzekucji.

O godz. 3.00 dnia 22 września, (w dniu święta żydowskiego Yom Kippur), w getcie zapalają się lampy uliczne, choć do tej pory, ze względów oszczędnościowych, tonęło ono nocami w ciemnościach. Jednostki policji żydowskiej wezwane zostają do natychmiastowego stawienia się na terenie zakładów "Metalurgia" przy ul. Krótkiej 13. Kiedy godzinę później policjanci czekają już na placu, otrzymują polecenia od oficera niemieckiego, kierującego akcją, aby wszyscy mieszkańcy z ulicy Kawiej, Koszarowej, Krótkiej, Garibaldiego, Wilsona, Warszawskiej oraz częściowo Garncarskiej i Nadrzecznej, zgromadzili się do godz. 6,00 przed fabryką.
Mają zabrać ze sobą swoją Kartę Pracy (Arbeitspass), w celu przeprowadzenia ich kontroli przez władze niemieckie. Krótko przed godz. 6.00 wśród gromadzących się ludzi wybucha panika. Grupa robotników przymusowych zbiera się przy wyjściu z getta. Przepędzani z miejsca na miejsce przez swoich strażników i przez żołnierzy w czarnych mundurach próbują przenieść się gdzie indziej. Padają pierwsze strzały, są pierwsi ranni i zabici.
Po krótkim czasie sytuacja jest opanowana. Żołnierze z "czarnego batalionu" powoli krążą po placu. Metodycznie, systematycznie dobijają rannych, nawet tych, którzy wstali i o własnych siłach dołączają do swoich towarzyszy.

Po godz. 6.00 przy ul. Krótkiej utworzyła się wielotysięczna kolejka. Kobiety, mężczyźni, dzieci, starzy i młodzi, zdrowi i chorzy, czekają w niepewności na to, co przyniesie im los. Prawie każdy z nich trzyma w ręce swój Arbeitspass. Każdy przechodzi przez plac, na którym trwa selekcja, która trwa kilka godzin. Ponad 7 tys. osób przeznaczono na stracenie. Ok. 350 dzięki swojej przydatności dla przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy, będzie cieszyć się życiem jeszcze jakiś czas.
W południe ubrani na czarno żołnierze formują kolumny marszowe po 5 osób w każdym szeregu. Siedem tysięcy osób kieruje się w stronę wyjścia z getta, przechodzi ul. Piłsudskiego w stronę Zawodzia i zatrzymuje dopiero przy linii kolejowej Częstochowa-Kielce. Jest tam już rampa i czeka długi pociąg, składający się z ponad 60 bydlęcych wagonów. Po godzinie zamykają się drzwi wagonów, pociąg odjeżdża, kieruje się w stronę Treblinki.
Na ziemi, w kałużach krwi, zostaje kilkadziesiąt trupów. Przy ul. Krótkiej 13 trwa porządkowanie placu. Kilkudziesięciu Żydów zbiera leżące na ziemi trupy ok. 200 osób. i taczkami dowozi je na platformy samochodów ciężarowych. Trupy zabitych zrzucane są potem do wielkiego dołu przygotowanego wcześniej przy ul. Kawiej.


Niemcy patrolujący miejsce, gdzie złożono ciała Żydów po dokonaniu egzekucji.

Kolejne akty tego dramatu rozgrywają się w dniach 25-26 oraz 28-29 września, czyli w kilka dni po pierwszym "wysiedleniu".
Kolejne akcje przeprowadzane są szybciej i sprawniej niż pierwsza. Zamiast gromadzić ludzi tak jak poprzednio w fabryce przy ul. Krótkiej 13, poszczególne kwartały przeczesywane są przez oddziały żołnierzy. Mieszkańcy poszczególnych domów wypędzani są na podwórka i już tam odbywa się końcowa selekcja. Niemcy informują członków Rady Żydowskiej, że Żydzi wysyłani są do obozów pracy na terenie Polski, gdzie pracować będą na rzecz Rzeszy.

Dnia 28 września, na dzień przed trzecią selekcją, po getcie jeżdżą zielone wozy policji niemieckiej. Przez megafony odczytywany jest komunikat, że wszyscy Żydzi wysłani wcześniej pociągami, dotarli szczęśliwie na miejsce przeznaczenia, czują się dobrze i rozpoczęli już pracę.
Rozgłaszano też oficjalnie, że wszyscy Żydzi z terenu getta, którzy następnego dnia mieli stawić się na oznaczonym miejscu, otrzymają pół kg chleba, marmoladę i talerz ciepłej zupy. Ten udany podstęp spowodował, że 29-ego na miejsce selekcji zgłosiło się dobrowolnie wielu głodujących Żydów. Tym razem władze dotrzymały słowa i rozdały obiecane jedzenie. Ale wielu było też takich, którzy nie wierzą już niemieckim zapewnieniom. Ci zostają w domach i wypędzani są ze swoich mieszkań krzykiem i kolbami karabinów. W czasie trzeciej akcji z 28/29 września "wyczyszczone" zostały w ten sposób kolejne ulice: Nadrzeczna, Garncarska, Targowa, Prosta, Stary Rynek.

4-ego października przeprowadzono przedostatnią akcję w "Dużym Getcie". Objęła ona m.in. tzw. "Dom Frankego" u zbiegu I Alei i ul. Wilsona, gdzie Niemcy w kwietniu 1941 r. zakwaterowali wszystkich najlepszych rzemieślników żydowskich, którzy często zmuszani byli wykonywać różne usługi na rzecz Niemców, (Żydzi nazywali ten dom "Domem Rzemieślników").

Po lewej: grupa Żydów zatrzymana na częstochowskiej ulicy przez żołnierzy niemieckich.

W tym dniu selekcji poddano nie więcej niż 1 tysiąc osób. Wyłapano też wielu mieszkańców getta, którym wcześniej udało się uniknąć wywózki, bo znaleźli schronienie w piwnicach, na strychach albo za sztucznymi ścianami już opuszczonych mieszkań. Większość ze zgromadzonych w dniu 4 października odprowadzona została pod eskortą do pociągu. Tym transportem odjadą też ostatni członkowie Judenratu oraz połowa żydowskich policjantów.
W wyniku tzw. "akcji wysiedleńczej" wywiezionych zostało do Treblinki i zginęło tam ok. 40 tys. Żydów częstochowskich. Liczba zabitych na miejscu nie została dokładnie ustalona, ale oblicza się ją na ok. 2000 osób. Poszczególne akcje przeprowadzono w dniach 22, 25 i 28 września, oraz 1, i 7 października 1942 roku.
Ofiary wywożono pociągami do obozu w Treblince.

Na terenie Częstochowy Niemcy pozostawili przy życiu ok. 5000 Żydów, najzdrowszych i najsilniejszych, którzy mieli być wykorzystani do pracy w kilku fabrykach, takich jak zakłady metalurgiczne Hasag, gdzie było zatrudnionych kilka tysięcy Żydów.

IV. "Małe Getto".

Obóz pracy przymusowej Częstochowa.
"Małe Getto" powstało prawie automatycznie po "wysiedleniach" z Dużego Getta.
Pozostali tam Żydzi w liczbie ok. 5200, którzy przetrwali krwawe wydarzenia z końca września i początku października.
Umieszczono ich w domach znajdujących się przy kilku ulicach, które leżały w płn. Wschodniej części dawnego Dużego Getta. Tzw. "Małe Getto" obejmowało swym obszarem ulicę Kozią, część Nadrzecznej, Mostowej, Spadek i Garncarskiej.

Leżało w jednej z najbiedniejszych i najstarszych dzielnic miasta, od dawnych czasów zamieszkałej przez miejską biedotę.
Wszystkie domy tej dzielnicy były małe, ubikacje znajdowały się przeważnie na podwórkach, w wielu budynkach brak było bieżącej wody. Tylko jedna ulica była wyasfaltowana, niektóre brukowane, większość zaś pokrywał żwir.
Teren "Małego Getta" otoczony był ogrodzeniem z drutu kolczastego wysokości ok. 2 metrów. Domy stojące przy ogrodzeniu były puste, tak samo jak sklepy.
Ulice przylegające do Getta od strony miasta patrolowano na stałe przez uzbrojonych żołnierzy niemieckich.

Jedyne wyjście z Getta znajdowało się przy ul. Garncarskiej. Naprzeciwko niego leżał Rynek Warszawski, na który codziennie rano przychodzili Niemcy odpowiedzialni za grupy robocze, aby odebrać stąd Żydów kierowanych potem do pracy.

W samym środku getta przy ul. Garncarskiej znajdował się budynek policji żydowskiej i mały szpitalik. Oficjalnie nikt z Niemców nie używał nazwy "Małe Getto" - we wszystkich dokumentach niemieckich i obwieszczeniach używana była nazwa "Obóz Pracy Przymusowej Częstochowa". Była to jednak tylko kwestia formalnego nazewnictwa. Tworzeniu nowej żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej towarzyszyło "porządkowanie" dawnego Dużego Getta. Trwało ono ok. 2 tygodnie.

W tym czasie Niemcy skoncentrowali się na dwóch rodzajach działań.

Pierwszym z nich było gromadzenie pozostawionego w mieszkaniach mienia pożydowskiego.
W wielkim domu przy ul. Wilsona 20/22, w którym dawniej znajdowała się Fabryka Mebli Lewkowicza, urządzono wielki warsztat.
Spośród Żydów wybrano grupę rzemieślników - malarzy, ślusarzy, stolarzy, cieśli, elektryków - których zadanie polegać miało na dostosowaniu na wielki magazyn jednego z domów przy ul. Garibaldiego. Magazyn podzielony został potem na odrębne działy, w których oddzielnie segregowano ubrania, buty, meble, lampy, maszyny do szycia i pisania, urządzenia elektryczne, rzeźby, kosztowności itp.
Magazyn musiał być wielki, bo miał pomieścić dobytek prawie 50 tys. osób. Niemcy zorganizowali też specjalne grupy złożone z Żydów, których nazywano fasownikami. W towarzystwie kilku żołnierzy niemieckich każda z grup jeździła po ulicach dawnego getta i ładowała na samochody wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, wszystko, co znajdowało się w pustych mieszkaniach. Rzeczy te odwożono potem do magazynu przy ul. Garibaldiego.

Drugim zajęciem żołnierzy niemieckich było poszukiwanie Żydów ukrywających się na terenie dawnego Dużego Getta. Władze miasta - cywilne i wojskowe - były świadome, że osób takich jest niemało. Poszukiwanie Żydów trwało praktycznie przez cały okres, kiedy przeprowadzano wywózkę. Puste kwartały kontrolowane były przez specjalne patrole, po czym przystępowano do następnej akcji. W początkowym okresie Niemcom towarzyszyli żołnierze "czarnego batalionu", potem hitlerowcy robili to już sami.


Grupa Żydów zatrzymana przez żołnierzy niemieckich (ulica Strażacka).

W okresie po 7.10.1942 zadanie to było ułatwione. W ciszy, jaka panowała w domach i na ulicach, łatwiej było usłyszeć trzaski, szelesty, płacz dziecka czy kaszel. Żołnierzom pomagały w ich zajęciu specjalnie tresowane psy. Potrafiły one wyczuć człowieka ukrytego w piwnicy, na strychu, a nawet w specjalnych schowkach za podwójną ścianą.
Większość z tych osób została odnaleziona i rozstrzelana na miejscu albo na cmentarzu przy ul. Kawiej. Zdarzały się też przypadki, kiedy to Niemcy informowani byli o takich schowkach przez innych Żydów, którzy donosili czy to pod wpływem strachu czy w trakcie tortur czy też za obietnicę pozostawienia informatora lub jego rodziny przy życiu.
Niektóre kryjówki przygotowywane były przez kilka miesięcy, niektóre zaopatrzone zostały w zapasy żywności nawet na dwa lata, posiadały też dostęp do bieżącej wody. Niestety, większość z nich została odkryta, a ludzie, którzy w nich przebywali, rozstrzelano lub wywieziono do Treblinki.
Teren Małego Getta funkcjonował jako obóz pracy przymusowej. Jego mieszkańcy poddani zostali warunkom życia koszarowego. Codziennie kolumny robocze wędrowały pod strażą do zakładów leżących poza gettem. Część Żydów pracowała też w nielicznych warsztatach rzemieślniczych w samym getcie. Robotnicy nie byli opłacani. Za swoja pracę otrzymywali racje żywnościowe.
Wszystkich oznaczono numerami. Praca rozpoczynała się o godz. 6,00 i kończyła po 18,00.

V. Ostateczna likwidacja.

W styczniu 1943 r. Niemcy przystąpili do kolejnych selekcji na terenie Małego Getta. Pierwsza z nich miała miejsce 4-ego stycznia. Tego dnia kordon policji otoczył cały teren getta. Wyłapywano głównie osoby starsze, kobiety i dzieci. Selekcja odbyła się na Rynku Warszawskim. W jej efekcie do Treblinki wysłano ok. 350 osób, w tym wiele dzieci, które wcześniej ocalały przed pogromem w Dużym Getcie. Tego samego dnia, w czasie selekcji, zabito w getcie kolejnych 200 osób. Zostały one potem pogrzebane na cmentarzu przy ul. Kawiej.

Kolejny cios spadł na mieszkańców Małego Getta w marcu 1943 r. Niemcy wydali Radzie Starszych polecenie przygotowania listy osób posiadających krewnych za granicą. Rozpowszechniono pogłoski, że osoby takie zostaną wymienione na Niemców przebywających w niewoli w Anglii. Spora grupa dała się nabrać na to kłamstwo. W dniu 20-ego marca na Rynku Warszawskim zgromadziło się wielu Żydów, przygotowanych do obiecanego wyjazdu. Jednocześnie Niemcy wydali polecenie, aby na plac przyszli też pozostali członkowie Judenratu, lekarze, inżynierowie, cała inteligencja żydowska. Kiedy na miejscu okazało się, że to kolejna selekcja, na odwrót było już za późno. Niemcy podstawili na ulicę Warszawską ciężarówki i załadowali na nie zgromadzonych więźniów. Pod eskortą uzbrojonych żołnierzy zawieziono ich na cmentarz. Tam odbyła się masowa egzekucja. Od kul zginęło wtedy ok. 130 osób.

Polityka eksterminacji kontynuowana była także w kwietniu. Dnia 23-ego kwietnia zabitych zostało 25 Żydów zatrudnionych na placówce Ostbahn. Niemcy dokonali tej masakry po wykryciu na terenie stacji komórki podziemnej organizacji żydowskiej, która zamierzała dokonać aktów dywersji na kolei. W czerwcu wykryto na terenie Małego Getta bunkry i schrony członków żydowskiej organizacji podziemnej. To ostatnie odkrycie przyspieszyło niemiecką akcję likwidacyjną na terenie Małego Getta.


Żołnierze niemieccy pilnujący grupę Żydów ozekujących na egzekucję.

W pierwszej połowie czerwca zamordowano ok. 50 osób, w tym przywódcę ruchu podziemnego w Getcie, byłego kapitana Wojska Polskiego, dr Adama Wolberga. Jednak ostatni akt tragedii w Getcie rozegrał w okresie 23-26 czerwca 1943 roku. W tym okresie kordony różnych formacji policji, otoczyły teren Getta.
Akcja rozpoczęła się od likwidacji bunkrów należących do bojowników organizacji ŻOB. Na placu apelowym zgromadzono kilka tysięcy pozostałych przy życiu mieszkańców getta. Przez sześć godzin stali na placu w oczekiwaniu na efekty poszukiwań, jakie rozpoczęli Niemcy. W towarzystwie psów penetrowano podziemia getta, szukając bunkrów. Akcja ta była jednak tak dużym zaskoczeniem dla członków ŻOB, (Żydowska Organizacja Bojowa), że nie zdążyli oni zamaskować wejść do bunkrów ani ukryć się sami. Pod bramą czekały już ciężarówki. Niemcy ładowali część bojowników na platformy i auta, które odjechały w stronę cmentarza, gdzie dokonano egzekucji, strzałem w tył głowy. Ciężarówki będą kursować kilka razy tego dnia.
Selekcja prowadzona jest tym razem inaczej - przyszłe ofiary nie są wybierane pojedynczo, lecz całymi szeregami lub rzędami. W większości są to znowu starcy, kobiety, dzieci. Chorych ze szpitala zabija się na miejscu. Akcja kończy się późnym popołudniem 25 czerwca.

Na przestrzeni od 8 października 1942 r. do 25 czerwca 1943 r. wymordowano w Małym Getcie ok. 1300 osób - przy życiu zostało jeszcze ok. 3900 osób. Dnia 25-ego czerwca reszta więźniów stojących na placu apelowym podzielona została na mniejsze grupy i odtransportowana do kilku fabryk leżących na terenie Częstochowy lub w jej pobliżu: Hasag-Pelcery, Raków, Częstochowianka, Warta. Będą tam pracować aż do stycznia 1945 r. Z cichą nadzieją na przeżycie.

Akcja Małym Getcie trwała jeszcze przez prawie miesiąc. 27 czerwca wokół getta rozlokowały się oddziały wojska wyposażone w granatniki. Przez wiele godzin trwa ostrzał pustych już budynków byłego Małego Getta. Miało to na celu wypłoszyć z ruin tych, którym jakimś cudem udało się uniknąć losu innych. Następnego dnia, czyli 28 czerwca, na teren Getta wjeżdżają niemieckie samochody. Przez megafon przekazywany jest komunikat, że ci, którzy dobrowolnie wyjdą z ukrycia, otrzymają chleb, marmoladę i ciepłą zupę. Obejmie ich też amnestia. Termin ujawnienia się wyznaczono na 30-ego czerwca.
Kiedy wyznaczony termin minął, okazało się, że niewielu Żydów uwierzyło niemieckim obietnicom. 1 lipca żołnierze wchodzą na teren getta, pokrytego ruinami domów. Znajdują tam jeszcze ok. 20 wygłodzonych osób - głównie starców, kobiety i dzieci. Poddano ich potem wielogodzinnym przesłuchaniom, zmuszano do wyjawienia miejsc ukrycia się innych ludzi czy też kosztowności. Po przesłuchaniu odwieziono ich na cmentarz i rozstrzelano.


Koniec Getta.

Wreszcie 20-ego lipca do getta wkracza jednostka saperów i specjalistów od materiałów wybuchowych. Ładunki podłożone zostają pod wszystkie domy. Po kilku godzinach Getto w Częstochowie to tylko kupa gruzów.

VI. Judenrat.

Judenrat został powołany 16 września 1939 r. i miały rolę identyczną jak w innych gettach żydowskich.
Getto w Częstochowie nie było wyjątkiem od reguły i także tutaj Rada Żydowska była bezwolnym narzędziem w rękach Niemców. Posługując się Judenratem Niemcy ściągali od ludności żydowskiej wysokie kontrybucje. Rady były też zobowiązane dostarczać na każde żądanie władz niemieckich kontyngenty robotników do prac przymusowych.

W Częstochowie powstało najpierw 6-osobowe przedstawicielstwo ludności żydowskiej, które potem przekształciło się w 24-osobową Radę. Jej przewodniczącym został Leon Kopiński. Już w listopadzie 1939 r. władze niemieckie zażądały od Żydów w Częstochowie kontrybucji w wysokości 1 mln złotych, przy czym część członków Rady aresztowana została jako zakładnicy. Wysokość kontrybucji udało się obniżyć do 400 tys. złotych i miała być ona spłacana ratami.
Przy Judenracie powstały z czasem różnego rodzaju urzędy, komisje i działy, jak urząd pracy, urząd kwaterunkowy, urząd rekwizycyjny itd. W skład Rady wchodzili m.in. adwokaci J. Gitler, Z. Rotbart i Sz. Pohorille; dawny lekkoatleta Bernard Kurland (stał na czele urzędu pracy); były rektor gimnazjum żydowskiego Anisfelt (odpowiedzialny za szkolnictwo); Kohlenbrenner (szef komisji mieszkaniowej) a także L. Bromberg, N.D. Berliner.

Członkowie Judenratu na czele z Kopińskim na bieżąco zarządzali gettem w oparciu o rozkazy i zarządzenia niemieckie. Organizowali kontyngenty robotników do pracy przymusowej, rozdzielali nowoprzybyłych Żydów po mieszkaniach, ściągali kontrybucje, zapewniali posiłki dla biednych i bezdomnych. W 1942 r., gdy po Getcie rozeszły się pogłoski o mających nastąpić wywózkach, członkowie Rady udali się do Krakowa i spotkali z Hansem Frankiem, przywożąc mu 100 tys. złotych "darowizny", aby uzyskać od niego zapewnienie, że żadna specjalna akcja przeciwko Żydom częstochowskim nie jest przygotowywana.
Judenrat przestał w praktyce istnieć w październiku 1942 r., po likwidacji Dużego Getta.
Członkowie Rady wywiezieni zostali ostatnim transportem do Treblinki wraz z całą policją żydowską. Przewodniczący Rady Leon Kopiński zastrzelony został na miejscu, pod zarzutem braku lojalności wobec władz niemieckich. Jedynym, który pozostał i przeżył jeszcze kilka miesięcy, był Bernard Kurland.

Radzie Żydowskiej podlegała też policja żydowska w getcie. Maksymalnie liczyła ona w 1942 r. ok. 250 osób.
Jej pierwszym komendantem był Maurycy Galster, ale został usunięty wkrótce przez Niemców. Zadanie zorganizowania policji spadło na Anisfelta. W przesłuchiwaniu kandydatów pomagali mu dwaj inni członkowie "grupy roboczej", a czasami wspierali ich Kurland i Kopiński. Drugim komendantem policji został człowiek o nazwisku Parasol - były podoficer w polskiej armii. Jego najbliższymi współpracownikami zostali: Auerbach - dawniej oficer w polskiej armii oraz pewien prawnik.


Powrót do spisu treści.



© copyright 2005 - 2012, Radosław "Butryk" Butryński
Design by Scypion