Obóz koncentracyjny Stutthof (2).

Więźniowie.


1. Liczebność.

Obliczenie faktycznego stanu ilościowego więźniów w Stutthofie i w związku z tym strat poniesionych przez nich w początkowym okresie istnienia obozu przysparza dużych trudności. Z posiadanych dokumentów, niestety niezbyt pełnych, a mówiących o stanie więźniów zimą i wiosną 1940 r., wynika, że wyniósł on w tym okresie (kwiecień 1940 r.) około 3 500 osób. Numeracja, którą oznaczano osadzonych od wiosny 1940 do roku 1941 objęła około 10 000 osób. Z tej grupy, trzeba odjąć transport około tysiąca osób, wywiezionych 10 kwietnia 1940 r. do Sachsenhausen, składający się głównie z księży, nauczycieli i inteligencji pomorskiej. Kilka tysięcy osób (prawdopodobnie 2-3 tys.) zostało także zwolnionych w skutek licznych interwencji z zewnątrz. Ponadto w latach 1940-41 r. wysłano jeszcze kilka mniejszych transportów do Sachsenhausen. Po dokonaniu zestawienia, wynika, że reszta więźniów zmarła w czasie dwóch pierwszych lat istnienia obozu. Jest to liczba 6-7 tysięcy osób.

Według ocalałej tylko we fragmentach obozowej dokumentacji, w roku 1942 znajdowało się w Stutthofie zaledwie 1 040 mężczyzn i około 120 kobiet (raport von Bonina). Zapewne w spisie tym nie uwzględniono więźniów podobozów, choć w tym czasie nie było ich zbyt dużo. Tak więc rok 1942 był okresem, kiedy w obozie przebywało stosunkowo najmniej więźniów, biorąc pod uwagę cały okres jego działalności.
Dla potwierdzenia można dodać, że według innych źródeł, w maju 1941 r. obóz liczył ok. 3 000 więźniów mężczyzn i około 400 więźniarek. W niedługim czasie nastąpiły duże transporty do innych KL, utrzymywała się wysoka śmiertelność, zwolniono nieco ludzi (przeważnie zbiegłych z miejsca pracy, osadzonych na okres 8 tygodni). Biorąc te czynniki pod uwagę, raport von Bonina (na nim opierają się obliczenia z 1942 r.) należy uważać za wiarygodny.

Na przełomie 1941 i 1942 r. napływ więźniów do obozu nie był zbyt liczny. Więzień przybyły 3 października 1941 r. otrzymał kolejny numer 12 031, a więzień przywieziony 13 marca 1942 r., czyli pół roku później miał numer 12 885. Oznaczało to, że w tym czasie przez obóz w Stutthofie przeszło tylko 854 osoby, natomiast z tego co wiadomo więźniów nie rejestrowanych było bardzo niewielu. Główną grupę skazańców w tym czasie dostarczały placówki Gestapo w Gdańsku, Toruniu, Elblągu, Bydgoszczy, Grudziądzu i Płocku.
W tym miejscu, jako ciekawostkę dodam, że w tym okresie do obozu przybyła grupa marynarzy niemieckich, skazanych za odmowę służby wojskowej, jak też i inne wykroczenia dyscyplinarne. Kilku z nich została więźniami funkcyjnymi.

Stan liczbowy na dzień 31 marca 1943 r. wykazywał ogółem 3 590 więźniów, w tym 3 305 mężczyzn (2 756 pracujących) i 285 kobiet (270 pracujących). Kilka miesięcy później w przeciągu maja, czerwca, lipca i sierpnia w obozie wybuchła epidemia tyfusu, która pochłonęła wiele ofiar, w związku z tym stan osobowy obozu został znacznie zredukowany. Mimo to, przede wszystkim dzięki coraz liczniejszym transportom z początku roku 1944, liczba więźniów wzrosła do 7-8 tysięcy. Dodać należy, że śmiertelność wcale nie malała, a zachowane akta mówią o tym, że w pierwszych trzech miesiącach tego roku zginęły 1 024 osoby.
Sytuacja zaczęła diametralnie zmieniać się od połowy 1944 r. W czerwcu, po przybyciu transportu z Pawiaka (numery 35 410 - 36 277) oraz transportu z więzienia w Lublinie (maj 1944), liczącego 110 osób, rozpoczął się napływ Żydów i Żydówek. Transporty te spowodowały znaczny wzrost liczebny więźniów, bowiem w sumie, przez kilka miesięcy 1944r., aż do ewakuacji obozu 25 stycznia 1945, zarejestrowano 47 101 Żydów mężczyzn i kobiet z różnych krajów i obozów.
Ponadto 26 i 31 sierpnia 1944 r. do Stutthofu przybyły dwa potężne, kilkutysięczne transporty z obozu przejściowego w Pruszkowie. W drugim z tych transportów przywieziono 2 243 mężczyzn, 658 kobiet i 6 dzieci z Pragi, Grochowa i Marymontu. Mężczyzn przyjęto od razu do obozu gdzie otrzymali kolejne numery 77, 78 i 79 tysięcy.
Dnia 29 września przybył kolejny transport warszawski, liczący 1 252 mężczyzn i 6 dzieci - przeważnie mieszkańców dolnego Mokotowa. Ludzie z tego transportu otrzymali w obozie numery od 92 535 do 93 792. Finalnie, (wliczając osadzonych z podobozów w Hoppehill, Elblągu, oraz Danzinger-Werftl-Troyl) podczas ewakuacji obozu z dnia 25 stycznia, Stutthof opuściło 25 414 więźniów.
W centralnym obozie pozostało kilku lekarzy-więźniów, część Effektemkammer, część pracowników kuchni, poszczególni niemieccy więźniowie z grupy tzw. "arystokracji", zwiększona obsługa krematorium, około tysiąca chorych i co najmniej kilka tysięcy Żydówek niezdolnych do forsownego marszu. Wychodzi więc na to, że w swoim końcowym okresie istnienia w obozie stutthofskim przebywało około 30 000 osadzonych.


Aresztowani mieszkańcy Gdyni - 1939 rok.

2. Narodowości i kategorie więźniów.

W rozdziale omawiającym założenie i lokalizację obozu, wspomniałem, że jego pierwszymi więźniami byli Polacy z Gdańska i okolic. Osoby te uznane zostały przez Niemców za niebezpieczne, z powodu ich działalności na rzecz polskiego życia kulturalnego i społecznego na tych terenach.
Początkowo duża część więźniów mieszkała i pracowała także w podobozach, głównie w Starych Koszarach w Nowym Porcie i w Granicznej Wsi. Byli to w dużej mierze młodzi mężczyźni, aresztowani 14 września 1939 r. na terenie Gdyni, jak i pewna liczba Polaków a także Żydów pochodzących z różnych stron Pomorza i Prus Wschodnich.
Do więźniów tych dołączono około 100 polskich marynarzy, jeńców wojennych. W późniejszym czasie do Stutthofu przetransportowano także grupę żołnierzy polskich - Kaszubów ze Stalagów i niektórych oficerów wyłowionych z Oflagów, których aresztowano w wyniku ich przedwojennej lub podjętej w czasie kampanii wrześniowej działalności antyhitlerowskiej.
Po transportach Polaków z terytorium Rzeszy i ziem do niej włączonych, po polskich urzędnikach, działaczach i zwykłych obywatelach Gdańska i Gdyni, przyszła kolej na polski kler. Na przełomie 1939/40 r. do Stutthofu przybyła bowiem duża grupa księży z diecezji chełmińskiej oraz z sąsiednich powiatów. Polscy księża stanowili odrębną kategorię w obozie Stutthof i na równi z Żydami, byli zatrudniani przy najgorszych lub najbardziej poniżających prac. Zmuszano ich do czyszczenia dołów kloacznych, do wykonywania najcięższych prac transportowych, czyli do ciągnięcia wozów załadowanych węglem, materiałami budowlanymi czy drewnem. Część z nich pracowała w kamieniołomach w Granicznej Wsi.
Trudno jest obliczyć ogólną liczbę polskich księży, którzy przeszli przez Stutthof, jednak w przybliżeniu można stwierdzić, że było ich kilkuset, wielu z nich zmarło, a około 300 zostało wywiezionych w wielkim transporcie z 10 kwietnia 1940 r., do Sachsenhausen.
Z rozkazu władz obozowych księża oznakowani byli fioletową łatą na ubraniu.

W 1941 r. powstał obóz kobiecy. Osadzonymi w nim więźniarkami były w większości Polki; później przybywały w transportach także Rosjanki, Białorusinki, a w 1944 także grupa Niemek i Żydówek. Duża część tych kobiet została skazana za ucieczki z miejsca pracy przymusowej w Rzeszy Niemieckiej i przebywała w obozie na okres 8 tygodni. Była to kara tzw. akcji wychowawczej. Sporo więźniarek było również skazanych za przynależność do polskiego podziemia.

W tym samym roku, wkrótce po ataku Wehrmachtu na Związek Radziecki, pojawili się w Stutthofie pierwsi więźniowie radzieccy. Byli to aresztowani zaraz po rozpoczęciu agresji, marynarze statków handlowych, których wybuch wojny zaskoczył w portach zatoki gdańskiej, w liczbie 150 osób. W późniejszym czasie więźniów radzieckich przybywało coraz więcej, zwłaszcza z terenów Białorusi, Ukrainy, Litwy i Łotwy. Przeważała wśród nich ludność cywilna, ewakuowana z Ukrainy i Białorusi.

Po przemianowaniu Obozu dla Jeńców Cywilnych na Obóz Koncentracyjny, Stutthof stał się obozem międzynarodowym. Coraz większą liczbę więźniów stanowili Rosjanie, Duńczycy, Norwegowie, Litwini, Łotysze, Francuzi, Niemcy i Żydzi.
I tak w październiku 1943 roku przyszedł transport 150 komunistów duńskich, a w grudniu 265-ciu policjantów norweskich, którzy odmówili złożenia przysięgi na wierność Quislingowi. Traktowano ich trochę lepiej niż pozostałych więźniów, osadzono ich w osobnym, tzw. Germanenlager (Obóz Germanów), położonym na wschód od Starego Obozu. Jesienią do grupy Norwegów w tym obozie dołączyło 150 fińskich marynarzy internowanych po kapitulacji Finlandii. Otrzymywali oni nieco lepsze wyżywienie a ich Blockführerem został jeden z inteligentniejszych obozowych esesmanów - SS-Unterscharführer Petersen. Nie zmuszano ich do pracy fizycznej, przeprowadzano wśród nich akcję propagandową, polegającą na wygłaszaniu przez quislingowca, Norwega pogadanek w duchu narodowosocjalistycznym.
Jeszcze w kwietniu 1943 r., wraz z transportem około 200 Polaków z Białostockiego przywieziono do Stutthof kilkudziesięciu litewskich inteligentów, profesorów uniwersytetów, członków parlamentu, prokuratorów, lekarzy, inżynierów i innych, aresztowanych w trakcie akcji represyjnych. Grupa ta po przejściu gehenny związanej z mianem więźniów politycznych, po kilku miesiącach pobytu uznana została za tzw. Ehrenhäftlinge (więźniów honorowych). Nosili oni żółte opaski na ramieniu i osadzeni zostali w Nowym Obozie, w bloku nr XI, w znośniejszych warunkach, wykonując przy tym lżejszą pracę.
Jeśli chodzi o więźniów niemieckich, to przez pierwsze lata funkcjonowania obozu stanowili oni "arystokrację" obozu. Głównie byli to kryminaliści, kilku więźniów politycznych, a także homoseksualiści, osadzeni na mocy obowiązującego w Niemczech paragrafu 175, Badacze Pisma Świętego (Bibelforscher) i Aspołeczni (Asoziale).


Widok na Nowy Obóz.

Status obozu koncentracyjnego zmienił dodatkowo skład polityczno-społeczny więźniów polskich. Pierwsi więźniowie Polacy z okresu 1939 - 1940 zostali aresztowani w ramach akcji represyjnych zupełnie przypadkowo. Od jesieni 1942r. do obozu zaczęli masowo przybywać więźniowie polityczni, aresztowani przez Gestapo różnych miastach Pomorza za udział w polskim ruchu podziemnym. Byli to tzw. więźniowie policyjni (Polizeihäftlinge), zależni formalnie nie od Komendantury, ale od Gestapo w Gdańsku, ponieważ w ich sprawie toczyło się śledztwo. Inną grupą więźniów politycznych, była tzw. grupa brodnicka. Składała się ona z członków ruchu oporu w Brodnicy i podobnie jak Polizeihäftlinge odegrała doniosłą rolę życiu obozowym.
Spora część więźniów obu tych grup, w dużej mierze inteligencja, znała język niemiecki i szybko zdołała wedrzeć się na tzw. funkcje w biurach oraz przedsiębiorstwach obozowych.
Uzyskawszy pewne wpływy na swoich stanowiskach, powoli wypierali oni, z kluczowych stanowisk tzw. zielonych, przeważnie Niemców, wprowadzając na ich miejsca swoich ludzi, więźniów politycznych, z reguły Polaków.

W Stutthofie istniała także inna, trzeba przyznać, że wówczas dość tajemnicza kategoria więźniów. Mowa tutaj o więźniach osadzonych w tzw. Sonderlager (Obozie Specjalnym), o którym wspominałem w rozdziale poświęconym rozbudowie obozu.
Początkowo umieszczono tam kilkudziesięciu więźniów, w aktach obozowych nazwanych Haudegen, później liczba tych więźniów wzrosła do 160 mężczyzn i 16 kobiet. Nikt nie orientował się, za co osadzono ich w obozie w kompletnej izolacji. Zaprowiantowanie otrzymywali z kuchni SS a także gazety i książki z Komendantury. Mieli osobne akta personalne z tajemniczym napisem: Haudegen und Sippenhäftlinge. Wśród więźniów panowało przekonanie, że są to prawdopodobnie przeciwnicy Hitlera spośród generalicji i administracji niemieckiej. Przekonanie to przerodziło się niemal w pewność, po przewiezieniu większej grupy Haudegenów po nieudanym zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 r. Osoby te przywożono z Poznania, a bezpośrednio przed ewakuacją obozu wywieziono w nieznanym kierunku. Tajemnica tych więźniów nie została jeszcze wyjaśniona. Po wojnie były SS-Oberscharführer Foth zeznawał, że w Sonderlagrze znajdowały się rodziny Stauffenberga, Goerdelera i innych, a także oficerowie węgierscy, którzy w lecie 1944 r. odmówili udziału w wojnie (być może wśród nich był Stefan Horthy, syn regenta Horthy`ego).

Na wiosnę i lato 1944r. datuje się kolejny przełom w historii obozu, tym razem związany z gwałtownym wzrostem liczebnym, zwiększoną śmiertelnością, "akcjami specjalnymi" a także z rozbudową podobozów.
Przeprowadzona przez Niemców ewakuacja terenów wschodnich, narażonych na działania kolejnej sowieckiej ofensywy pociągnęła za sobą przywiezienie do Stutthofu transportów więźniów politycznych i Żydów z terenu tzw. Ostland, czyli z terytoriów Łotwy, Litwy, Estonii i w pewnym stopniu z Białorusi. Najwięcej ludzi przybyło z Rygi. Kolejną przyczyną rozrastania się obozu było niewątpliwe włączenie się Stutthofu do wielkiej akcji likwidacji społeczności żydowskiej. Od sierpnia 1944r., stał się on miejscem natychmiastowej zagłady, na skutek działania komory gazowej. W Sztutowie znalazły się transporty Żydów z Węgier, Czech, Grecji , które likwidowano częściowo w ramach tzw. akcji Sonderbehandlung (specjalne traktowanie - likwidacja w komorze gazowej), a częściowo umieszczając je w obozie centralnym lub kierując do nieustannie rozbudowywanych podobozów.

Permanentna ewakuacja więzień i obozów z terenu Generalnej Guberni i Okręgu Białostockiego, a także Prus Wschodnich, spowodowała przybywanie licznych transportów z Białegostoku, Warszawy, Lublina, Płocka a nawet Królewca i Tylży. 24 maja 1944 r. do Stutthofu przybył pierwszy, większy transport z Warszawy, liczący 867 więźniów. W sierpniu do obozu przybyli także powstańcy warszawscy, oraz spora, bo kilkutysięczna grupa ludności cywilnej stolicy, osadzona tutaj w wyniku wybuchu Powstania Warszawskiego.
Oczywistym jest, że zmiany w obozie stutthowskim nie były spowodowane wyłącznie napływem żywiołu polskiego. Ilościowo większą rolę w rozbudowie obozu odegrały transporty żydowskie. W sumie, przez kilka miesięcy 1944r. do ewakuacji obozu centralnego zarejestrowano 47 101 Żydów mężczyzn i kobiet z różnych krajów i różnych obozów.
W lecie 1944 r. transporty żydowskie przychodziły prawie codziennie. Początkowo umieszczano je w blokach VII, VIII, XIX i X Nowego Obozu. W przyśpieszonym tempie kontynuowano budowę obozu żydowskiego. Tylko w ciągu lipca i sierpnia zapełniono go olbrzymimi transportami Żydów z całej Europy.

Warunki bytowe.

Racje żywnościowe wydawane więźniom były znikome. Pracujący fizycznie człowiek powinien utrzymywać 4 500 kalorii dziennie, po to aby utrzymać swój organizm w stanie nie zagrażającym jego zdrowiu a finalnie życiu.
Teoretycznie więźniowie Stutthofu, według norm żywieniowych, ustalonych przez Inspektorat Obozów Koncentracyjnych, powinni otrzymywać posiłki o wartości 2 000 kalorii. Faktycznie jednak, wskutek kradzieży dokonywanych przez blokowych i kapów, przeciętny więzień otrzymywał około 1 300 kalorii.
Początkowo dzielono bochenek chleba na 16, czasem 20 osób. W 1941 r. ustalono normę 1 kg chleba na 8 więźniów, ponadto cieniutką warstwę margaryny, kawę zbożową na wodzie i 3 litra zupy na dzień, przy czym "zupą" nazywano wywar z brukwi i buraków, w której od czasu do czasu znalazły się kawałki ziemniaków. Obiad spożywano w godzinach od 12 do 13-stej w blokach, pod gołym niebem lub w miejscach pracy.

Więźniowie Starego Obozu mieszkali w mizernych barakach, budowanych z cienkich desek, przez które przenikał mróz i które były przeładowane ludźmi do granic możliwości. Leżeli oni na gołej słomie, którą w dzień rozsuwano i tworzono w ten sposób przejście przez środek baraku. Na noc przejście to likwidowano, co pozwalało śpiącym na słomie wyciągnąć nogi. Ciasnota jednak była ogromna, bowiem nie było mowy o tym by położyć się na wznak. Ci którzy nie pomieścili się na słomie, siedzieli do połowy nocy na zsuniętych do środka deskach-ławeczkach, a potem kładli się na słomie w miejsce tych, którzy ich według ustalonej kolejności zmieniali. Obóz przez większy okres istnienia nie wydawał więźniom żadnych okryć. Spali więc oni w tym co mieli. Niektórzy okrywali się z wierzchu słomą, jednak ryzyko z tym związane byłe spore, bowiem czynność ta była zabroniona i groziła pobiciem lub ćwiczeniem.

Powierzchnia baraku, która przypadała na jednego więźnia wynosiła przeciętnie 30 cm kw. Wewnątrz budów panowało zimno, opał wydzielano bardzo skąpo. Dodatkowo wprowadzono bardzo ostre kary za kradzież czy chowanie drewna.
W Nowym Obozie każdy z bloków mieszkalnych dzielił się na dwie części, tzw. sztuby, składające się z przedsionka, umywalni, izby dziennej, sypialni i ustępu. W części sypialnej prycze wyścielone papierowymi siennikami wypełnionymi wiórami, rozstawione zostały w trzech kondygnacjach. W lepszych blokach spało się po dwóch, w gorszych po trzech czy nawet czterech na jednej pryczy.
Odzieżą więźniarską, były z reguły stare i zniszczone ubrania cywilne. Kurtki na plecach zostały oznaczone krzyżami wymalowanymi czerwoną farbą. Pasiaki nosili tylko więźniowie wychodzący do pracy poza teren obozu.

Eksterminacja.


Fragment Nowego Obozu wraz z halami Deutsches Ausrüstungs Werke (DAW).

Mimo ciężkiej pracy, niedostatecznego odżywiania, bicia i zimna więźniowie nie umierali tak szybko jak to sobie zaplanowały władze obozowe. Postanowiono więc sięgnąć po inne metody eksterminacji. W Palmową Niedzielę 1940 r. od dużej grupy pierwszych więźniów Stutthofu odłączono kilkudziesięciu najwybitniejszych działaczy Polonii Gdańskiej. Grupę tą umieszczono w osobnym baraku i nazwano kompanią karną. Przez kilka dni więźniowie ci wykonywali swoją pracę biegiem. Pozbawiono ich zapasów bielizny i resztek ubrania. Po kilku kolejnych dniach, 22 marca 1940 r., po porannym apelu wywołano 67 więźniów z tego baraku i pod eskortą oddziału SS wyprowadzono w las. Po kilku godzinach wszyscy wyselekcjonowani tego dnia osadzeni zostali rozstrzelani. Zbrodnia ta zapoczątkowała całą serię doraźnych egzekucji, bowiem do tej pory wydarzenia takie miały miejsce raczej sporadycznie i miały związek np. z ucieczkami z obozu.
Odtąd egzekucje objęły zarówno więźniów Stutthofu jak i ludzi przywożonych z katowni Gestapo w Gdańsku i innych placówek Tajnej Policji Państwowej.
Często do obozu przywożono więźniów już z wyrokami śmierci, zaznaczonymi w aktach personalnych, które po okresie około 2 miesięcy wykonywano w obozie lub poza jego terenem. Początkowo skazanych wieszano na szubienicy ustawionej nieopodal krematorium. W okresie późniejszym zabijano w budynku krematorium, dokąd wprowadzano skazańców pod pozorem badania lekarskiego, dla upozorowania którego ustawiony był fikcyjny aparat do mierzenia wzrostu. Gdy więzień stawał na wzrostomierzu, z otworu w ścianie padał strzał w tył głowy ofiary.
Skazanymi byli najczęściej członkowie ruchu oporu, spadochroniarze radzieccy, zestrzeleni lotnicy. Rozstrzeliwano również radiotelegrafistów polskiego podziemia, bowiem Niemcy traktowali ich służbę na równi ze szpiegostwem. Wreszcie bardzo częstymi egzekucjami były te, które wykonywano na Polakach utrzymujących stosunki erotyczne z Niemkami. Byli to przeważnie robotnicy z robót przymusowych w Niemczech, a ten rodzaj przestępstwa niemieckie prawo uważało za zhańbienie rasy.

Poza doraźnymi egzekucjami istniał także bardzo rozbudowany system kar. Przed uzyskaniem statusu Konzentrationlager, w Stutthofie ucieczkę karano bezwzględnie śmiercią. Później złapany uciekinier otrzymywał karę 25 batów w miejscu publicznym, a następnie oznaczony tzw. Fluchpunkten, trójkolorową oznaką na plecach oraz kierowany do ciężkiej pracy fizycznej w tzw. Scheisskommando, przy wywożeniu ekskrementów. W 1944 r. na śmierć skazywano tylko tych uciekinierów, którzy podczas ucieczki popełnili jakieś przestępstwo (np. kradzież lub pobicie Niemca). Za różne przestępstwa czy wykroczenia dyscyplinarne, przez cały okres działalności obozu karano chłostą, bunkrem (umieszczanie więźnia na kilka dni w małej, ciemnej celi w Starym Obozie, przy zmniejszonej ilości posiłków).
Formą kary dla całego obozu był długotrwały apel. Najdłuższe z takich apeli trwały do 6 godzin i był wystarczający do tego aby zwalić z nóg starszych i słabszych więźniów. Zwoływano je z reguły wówczas, gdy stwierdzono niezgodność stanu ewidencyjnego więźniów, wynikającą niekiedy tylko z pomyłki w obliczeniach.

Ostatnią i chyba budzącą największą zgrozę, formą eksterminacji była komora gazowa. Budynek ten o wymiarach 8,5 x 3,5 x 3 metry, który jednorazowo mógł pomieścić 50 osób, został ukończony jesienią 1943 r. i posiadał dwa wejścia zamykane szczelnie na haki. Na zewnątrz przybudowane do komory palenisko z rurą służyło do ogrzewania wnętrza do temperatury 25 stopni, przed wprowadzeniem do nich więźniów. Wewnątrz znajdowała się podłoga cementowa, ściany otynkowane, żelbetonowy strop, oraz drzwi drewniane, obite blachą. Ziemię okrzemkową nasyconą Cyklonem B, wsypywano przez okrągły otwór, o średnicy 15 cm, umiejscowiony w suficie przez wprowadzoną weń rurę o długości 50 cm.
Od momentu ukończenia budowy, czyli od jesieni 1943 r., w Stutthofie rozpoczęto gazowanie ludzi.

Komora gazowa w Stutthofie wykorzystywana była do przeprowadzenia akcji Sonderbehandlung - Specjalnego Traktowania więźniów żydowskich. Akcja ta została zapoczątkowana w obozie, w sierpniu 1944 r., przez zagazowanie 70 Rosjan, przeważnie inwalidów, przybyłych wprost z obozu jeńców wojennych w Czarnem. Później gazowanie obejmowało już prawie wyłącznie Żydów, i to przede wszystkim kobiety żydowskie. Ogółem w miesiącu inaugurującym Sonderbehandlung zamordowano w niej 300 kobiet i 100 mężczyzn, we wrześniu ponad 300 kobiet, w październiku ponad 600 kobiet i kilkudziesięciu mężczyzn, natomiast w pierwszych dniach listopada 1944 r., kilkadziesiąt kobiet. Wtedy to, formalnie na skutek rozkazów z Berlina zaprzestano gazowania ludzi w Stutthofie. Pewne ślady wskazują jednak na to, że komora gazowa mogła być "używana" jeszcze w styczniu 1945 r. Dokument odnaleziony po wojnie, a datowany 15 grudnia 1944 r., stwierdza, że firma Tesch und Stabenow z Hamburga prosiła o potwierdzenie zamówienia 1 000 kg Cyklonu B z Dessau dla obozu w Stutthofie (zamówienia już wykonanego), a pozostałych 400 kg na początek stycznia 1945 r. Zamówienie to zostało potwierdzone przez władze obozowe.


Krematorium, wodok po wyzwoleniu.

Wraz z planami Nowego Obozu przysłano także plany budowy krematorium obozowego. Miało ono posiadać osiem podwójnych pieców i podziemną trupiarnię, połączoną windą z piecami. Przy krematorium chciano usytuować warsztat złotniczy wraz z kasą pancerną oraz 4 pomieszczenia o powierzchni 20 m², oznaczone na nadesłanym planie literami z.b.V. - zur besonderen Verfügung (o specjalnym przeznaczeniu).
Piece miały spalać w ciągu godziny około 100 zwłok, a całe krematorium planowano otoczyć wysokim murem. Plan ten jednak nie doczekał się realizacji. W lecie 1942 roku przysłano do obozu piec krematoryjny opalany olejem. Ustawiono go po stronie wschodniej baraku szpitala. Nad nim zbudowano drewnianą wiatę, a teren krematorium odgrodzono od reszty obozu. Piec krematoryjny spalał w ciągu 45 -minut 5-6 zwłok przy użyciu około 5 litrów oleju. Pierwsze spalanie zwłok nastąpiło 1 września 1942 roku.

Na przełomie 1942/1943 roku berlińska firma Kori wybudowała dwa murowane piece krematoryjne oraz 18-metrowej wysokości komin. Jeden piec spalał w ciągu 45 minut 7-8 zwłok. Nad piecami umieszczono drewniany barak, który spłonął nocą z 3 na 4 grudnia 1944 roku. Wówczas budynek drewniany zastąpiono murowanym, w którym w drugiej części było pomieszczenie dla palaczy, ubikacje, oraz 2 małe pomieszczenia z.b.V.sb. Po odbudowie krematorium zaczęło funkcjonować 26 grudnia 1944 roku. Do tego czasu zwłoki zmarłych więźniów palono w polowym krematorium. Znajdowało się ono w lesie, na północ od budynku nowej kuchni. Był to dół o głębokości 1,5 m, w kształcie kwadratu o boku długości 20 m. Na jego środku znajdował się betonowy słup, o który oparte były żelazne drągi, spełniające rolę rusztu. Obok paleniska stał mały baraczek, w którym mieszkali zatrudnieni przy obsłudze kapowie.

Podobozy.

Od września 1939 roku, równolegle z budową obozu Stutthof, zakładano również całą sieć innych obozów, charakterem przypominających późniejszy obóz centralny, których tworzenie trwało praktycznie przez cały okres istnienia KL Stutthof.
I tak 10 września powstał podobóz w Granicznej Wsi (Aussenstelle Grenzdorf), gdzie zatrudniono około 100 więźniów przy rozbijaniu głazów narzutowych w kamieniołomach. Również we wrześniu powstał podobóz Maćkowy (Aussenstelle Matzkau), którego więźniów zatrudniono przy melioracji i różnych pracach rolnych dla miejscowych Bauerów. Po jego likwidacji założono tam obóz karny dla esesmanów.
Największy z późniejszych podobozów utworzono w tym czasie w Nowym Porcie, gdzie osadzeni pracowali przy wszelkiego rodzaju pracach budowlanych. Przeszło przezeń kilka tysięcy więźniów, głównie Polaków z terenu Wolnego Miasta Gdańska.
4 października założono podobóz Kępiny Wielkie (Aussenstelle Zeyersniederkampen) w związku z budową wału przeciwpowodziowego. W listopadzie podobóz w Przebrnie (Aussenstelle Pröbbernau), który podobnie jak obóz w Kępinach powstał w związku budową wału przeciwpowodziowego.
W styczniu 1940 r. powstał podobóz w Elblągu (Aussenstelle Elbing des Zivilgefangenenlagers Stutthof), więźniowie zatrudnieni zostali w stoczni Schichau i w innych zakładach na terenie miasta.
W marcu 1940 r, powstał tymczasowo podobóz - Aussenstelle Westerplatte dla uporządkowania terenu byłej polskiej placówki wojskowej.
W czerwcu powstał podobóz Stutthof Gdańsk-Suchanino; więźniów zatrudniono na terenie cegielni-betoniarni.
Wiosną 1941 r., w związku z budową willi komendanta Maxa Pauly'ego założono podobóz Stutthofu w Gdyni-Orłowie.
W kwietniu 1942 r., a więc już po przemianowaniu na obóz koncentracyjny, utworzono podobóz w Lęborku (Aussenkomando Lauenburg), którego więźniów zatrudniono przy budowie szkoły podoficerskiej SS.
29 maja, w Nadbrzeżu powstał podobóz Stutthofu (Aussenstelle Hopehill); więźniów zatrudniono w cegielni.
Latem powstał podobóz w Starogardzie Gdańskim w związku z budowaną tam drogą.
7 listopada 1943 r. powstał podobóz w Skowarczu (Aussenkommando Schdnwarling); więźniów zatrudniono w żwirowni firmy Dehlerta.
19 czerwca 1944 r. utworzono podobóz w Policach (Aussenkommando Politz bei Stettin); więźniów zatrudniono przy budowie fabryki benzyny. Podobóz ten uchodził za najgorszy ze wszystkich podobozów Stutthofu. Przewinęło się przez niego 7 000 osób. Tylko w ciągu czterech miesięcy 1944 r. zmarło tam 600 ludzi.
Latem tego roku powstał niewielki podobóz w Suszu; więźniów zatrudniono w tartaku przy obsłudze maszyn.
7 lipca powstał podobóz w Pruszczu Gdańskim (Aussenarbeitslager Praust bei Danzig), więźniów zatrudniono do prac na terenie lotniska wojskowego.
15 lipca założono podobóz Bydgoszcz-Łęgnowo-Brahnau (Aussenarbeitslager Bromberg-Brahnau), więźniów zatrudniono w fabryce dynamitu Brahnau.
6 sierpnia powstał podobóz w Piastowie (Baukommando Ostland) w celu budowy umocnień wojskowych od Elbląga do Brodnicy.
Sierpień 1944 r. - założono podobóz w Toruniu (Aussenarbeitslager AEG Thorn- -Winkenau).
24 sierpnia założono podobozy Stutthofu w Brusach (Aussenarbeitslager Bruss) na terenie poligonu wojsk SS oraz w Bocieniu (Baukommando Weichsel), w celu budowy umocnień wojskowych koło Torunia i Brodnicy.
25 sierpnia założono podobóz Stutthofu na terenie zakładów naprawczych taboru kolejowego w Słupsku (Aussenarbeitslager Stolp).
26 sierpnia - powstał podobóz Gdańsk Stocznia Gdańska (Aussenarbeitslager Danziger Werft), więźniów w liczbie od 300-800, zatrudniono przy budowie łodzi podwodnych.
12 września 1944 r. powstał podobóz Gdańsk Stocznia Schichau (Aussenarbeitslager Schichau Werft-Danzig), więźniowie fachowcy skierowani zostali do pracy przy budowie łodzi podwodnych.
13 września założono podobóz w Bydgoszczy (Aussenarbeitslager Bromberg- Ost); więźniów zatrudniono przy przeładunkach na stacji kolejowej Bydgoszcz-Wschód.
Również 13 września powstał podobóz w Rusocinie (Aussenarbeitslager Russoschin), w celu przeprowadzenia remontu torów kolejowych wokół stacji Pruszcz Gdański.
20 września utworzono podobóz Elbląg Stocznia (Aussenarbeitslager Schchau-Werft Elbing), więźniów zatrudniono przy budowie łodzi podwodnych.
16 października założono podobóz w Gdyni (Aussenarbeitslager Deutsche Werke Gotenhafen), do którego wysłano 800 więźniów, zatrudniono ich przy budowie i remontach okrętów. W tym dniu założono również podobóz Gdańsk-Ostrów (Aussenlager Danzig Holm), do którego wysłano 100 Żydówek; zatrudniono je w stoczni przy budowie i remoncie okrętów.
W styczniu 1945 r. powstał podobóz w Mikoszewie; więźniowie pracowali przy przeładunku na barki mienia ewakuowanego ze Stutthofu. W tym czasie powstał też podobóz Elbing Brückeukopf w celu budowy umocnień wojskowych wokół Elbląga.

Ewakuacja obozu.

Plan ewakuacji.

Plan ewakuacji Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie opracowany w sztabie Alberta Forstera, otrzymał kryptonim "Eva-Fall" i zatwierdzony został już 4 września 1944 roku. Plan ewakuacji Pomorza Gdańskiego obejmował całą ludność, nie tylko Niemców, w tym także przymusowych robotników przemysłowych i rolnych. Ewakuacja tej grupy miała na celu dalsze zapewnienie Trzeciej Rzeszy darmowej siły roboczej. Uwzględniając natomiast w planie ewakuację więźniów obozu KL Stutthof, Forster podporządkował się istniejącemu w tej kwestii rozkazowi Himmlera, który w obliczu zbliżającej się ofensywy styczniowej nakazał ewakuację obozów koncentracyjnych i przetransportowanie więźniów do obozów położonych dalej od linii frontu.
Plan ewakuacji Stutthofu zaczęto opracowywać jesienią 1944 roku. Propozycja komendanta obozu, Hoppego, aby wykorzystać jako pomieszczenie zastępcze obozu szkołę podoficerów SS w Lęborku nie została zaakceptowana w Berlinie. Rozważono zatem inne rozwiązanie. W porozumieniu z dowództwem marynarki wojennej zaproponowano, aby więźniów ewakuować statkami do Niemiec, prawdopodobnie do KL Neuengemme. Ta koncepcja zyskała uznanie.
Ostatecznie, plan opracowany w porozumieniu z Wyższym Dowódcą SS i Policji, Fritzem Katzmannem, przewidywał dwa warianty ewakuacji więźniów. Pierwszy - statkami z portów Gdańska i Gdyni, drugi pieszo do szkoły podoficerów SS w Lęborku.

16 stycznia Katzmann wydal rozkaz organizacyjny do "Eva-Fall". W trzecim stopniu ewakuacji, po ogłoszeniu hasła "Seehund" (foka), miała rozpocząć się ewakuacja KL Stutthof według szczegółowego planu opracowanego przez komendanturę obozu. Przystąpiono zatem do działań mających na celu wdrożenie pierwszego wariantu planu ewakuacji. Szybko okazało się, że jest on nierealny, gdyż statki są potrzebne do ewakuacji niemieckiej ludności cywilnej. Komendant Hoppe otrzymał zdecydowaną odmowę.

Od 20 stycznia funkcjonowanie obozu przestawiono na działania związane ze stopniową jego likwidacją. Wszystkie komanda zewnętrzne i pobliskie podobozy (Gerhard EPP w Sztutowie, Hopehill) zlikwidowano, a więźniów ściągnięto do obozu.
Formalny rozkaz ewakuacji mienia obozowego wydał komendant dopiero 23 stycznia 1945 roku, choć częściowo rozpoczęto ją już jesienią 1944 roku.
Bezpośredni rozkaz ewakuacji więźniów wydał komendant obozu, Paul Werner Hoppe. Rozkaz ten, Einsatzbefehl nr 3, datowany 25 stycznia 1945 roku o godzinie 5, zarządzał rozpoczęcie ewakuacji jeszcze tego samego dnia o godzinie 6.

Kierownikiem ewakuacji został Schutzhaftlagerführer Teodor Meyer. Do jego sztabu włączono SS-Unterscharführera Reissa i lekarza SS-Hauptsturmführera dra Lauba. Tekst rozkazu powielono w 27 egzemplarzach, z których 11 przeznaczono dla dowódców kolumn. Określał on trasę ewakuacji, która ze Stutthofu prowadziła przez:
Mikoszewo - Nickelswalde,
Szewce - Schusterkrug,
Błotnik - Schmerblock,
Cedry Małe - Klein Zünder,
Cedry Wielkie - Gross Zünder,
Trutnowy - Trutenau,
Pruszcz Gdański - Praust,
Straszyn - Straschin,
Bąkowo - Bankau,
Lublewo - Löblau,
Kolbudy - Kahlbude,
Niestępowo - Nestempohl,
Żukowo - Zuckau,
Przodkowo - Seefeld,
Załęże - Zahlense,
Pomieczyno - Poniczyn,
Luzino - Lusin,
Godętowo - Goddenow,
Lębork - Lauenburg.

Przewidywano siedem dni marszu. Więźniowie mieli być podzieleni na kolumny, po około 1000 osób każda. Odległość pomiędzy poszczególnymi kolumnami miała wynosić przynajmniej 7 km. Każda kolumna męska miała mieć jednego podoficera SS i czterdziestu Postenów. Kolumny żeńskie miały mieć jednego podoficera SS, piętnastu Postenów i odpowiednią liczbę Aufseherinnen. Pomocnikami transportu kolumn męskich mieli być Blockführerzy.
Do ochrony mieli być skierowani także SS-Hauptsturmführerów Hauschilda i Tschesnego.
Całością ochrony miał kierować SS-Hauptsturmführer Reddig. Dwie grupy rezerwowe, składające się z jednego podoficera SS i dziesięciu Postenów każda, miały maszerować na końcu trzeciej i szóstej kolejnej kolumny. Ochrona miała być uzbrojona w pistolety maszynowe i granaty ręczne, a na każdą kolumnę męską miały przypadać dwa lekkie karabiny maszynowe.
Do rozpoznania drogi i przygotowywania kwater wydzielono osobną grupę: jednego podoficera i dziesięciu ludzi.

Wyraźnie zarządzono, by wszelkie próby ucieczek i buntów likwidować przy użyciu broni.
Przewidziano też opiekę lekarską. Przy każdej kolumnie miał być jeden lekarz więzień i dwóch pielęgniarzy. Nad całością opieki lekarskiej miał czuwać SS-Hauptsturmführer doktor Plaza z jednym sanitariuszem esesmanem. Mieli oni maszerować na końcu drugiej kolumny i zorganizować opiekę w podobozie Kochstedt pod Pruszczem Gdańskim. Co dwie kolumny miał być poza tym jeden sanitariusz esesman. Dla więźniów chorych miało być przeznaczonych sześć zaprzęgniętych sań z furmanami więźniami.
Przeprawa przez Wisłę w Mikoszewie miała być zorganizowana przez SS-Untersturmführerów Thuna i Lenkeita.
Meyera jako kierownika ewakuacji zobowiązano do codziennego składania komendantowi obozu oraz pełnomocnikowi Wyższego Dowódcy SS i Policji w Gdańsku ds. ewakuacji obozu Stutthof, dr. Putzowi, meldunku o jej przebiegu. Po przekroczeniu granicy Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie miał on skontaktować się z Wyższym Dowódcą SS i Policji w Szczecinie, Mazuwem, gdyż Lębork leżał na terenie jemu podległym.
Zgodnie z rozkazem piesza ewakuacja miała dojść gdzieś w okolice Lęborka, natomiast nie wiadomo co miało być dalej. Prawdopodobnie dopiero miały nadejść rozkazy, po dojściu ewakuowanych kolumn na miejsce.

Ewakuacja.
Ewakuację rozpoczęto 25 stycznia rano. Tego dnia obóz opuściło 24 414 więźniów. Większość z nich pochodziła z centralnego obozu oraz ze ściągniętych do Stutthofu podobozów w Hoppehill, Elbląga i "Danzigerwerft" na Przeróbce w Gdańsku. (Już podczas ewakuacji dołączyły do nich podobozy z Pruszcza Gdańskiego i z Kokoszek).
W centralnym obozie pozostało kilku lekarzy, część pracowników kuchni, niektórzy niemieccy więźniowie (arystokracja obozowa), powiększona obsługa krematorium, około tysiąca chorych i kilka tysięcy Żydówek. Ich liczba powiększyła się z czasem, gdyż do obozu w Stutthofie ściągnięto podobozy z lotnisk w Prusach Wschodnich i podobozy znane pod ogólna nazwą Elbing OT i Thorn OT.

Najpierw z obozu wyszedł blok I, II i personel szpitalny, potem blok III i IV, następnie V i VII, z kolei VIII i X, później IX i XIII, a na końcu XII i XV. Już od samego początku nie były przestrzegane planowane ilości więźniów w poszczególnych kolumnach. Przeciętnie kolumny liczyły po około 1 500 więźniów. Na drogę wydano im prowiant w postaci pół bochenka chleba (pół kilograma), oraz pół kostki margaryny.

Więźniów męczyło nie tyle samo tempo marszu, ile ciągłe postoje i konieczność stania po drodze na śniegu pod gołym niebem. Musimy bowiem pamiętać ze drogi były zapchane nie tylko więźniami ale i olbrzymią ilością uciekinierów z pośród ludności cywilnej oraz przemieszczającymi się oddziałami wojskowymi. Mieli oni pierwszeństwo przed więźniami, którzy musieli ustąpić im z drogi. Działo się tak mimo, że celowo wybrano na trasę ewakuacji boczne drogi i pola, aby nie tarasować głównych szlaków, potrzebnych dla transportów wojskowych oraz aby ludność (niemiecka) nie widziała więźniów.
Już trzeciego dnia ewakuacji zabrakło żywności dla więźniów, gdyż na trasie ich przemarszu, wbrew zarządzeniom nie było żadnego zaopatrzenia.

Sam przemarsz więźniów odbywał się w bardzo trudnych warunkach. Wymarsz następował zwykle rano. Więźniowie szli aż do zmroku drogami zasypanymi śniegiem, podczas od 15 do 20-stopniowego mrozu. Podczas marszu nie przestrzegano ustalonego porządku, nie zachowywano ustalonych odległości pomiędzy kolumnami. Często aby rozładować narastające korki, więźniów spychano w pole, gdzie stali w śniegu czekając aż przed nimi zwolni się droga. Dopiero wieczorem, często w nocy zamykano więźniów do większych budynków na trasie przemarszu, przeważnie przewiewnych stodół lub baraków.
Prawie od pierwszego dnia wymarszu ze Stutthofu nie było wyrównanych piątek ani zwartego szyku. Coraz częściej w tyle pozostawali najsłabsi, którzy byli po prostu dobijani przez eskortę. Nikt nie wie ilu więźniów padło po drodze, ale dla przykładu 28 stycznia z jednej grupy liczącej około 1 500 więźniów padło 137. Dobijanie więźniów było zjawiskiem masowym i powszechnym.

Przytoczę zapiski jednego z więźniów, dotyczące trasy przemarszu. Szedł on w szóstej kolumnie, lecz jego notatki wiernie oddają losy i innych kolumn, gdyż wszystkie posuwały się ta samą trasą i praktycznie w tym samym tempie.
Czwartek, 25.01
   - wymarsz godzina 13.00, nocleg w cedrach Małych, zrobiono tego dnia 29 km przez 10 godzin, w tym przeprawiano się dwukrotnie przez Wisłę. Tłok na
      przeprawach był ogromny i wszędzie trzeba było bardzo długo czekać.
Piątek 26.01
   - wymarsz o 10.00 rano, nocleg w Pruszczu Gdańskim. Zrobiono 11 km w ciągu 5 godzin.
Niedziela 28.01
   - wymarsz o 8.00 rano, nocleg w Niestępowie. Zrobiono 25 km w ciągu 12 godzin.
Poniedziałek 29.01
   - pobyt w Niestępowie.
Wtorek 30.01
   - pobyt w Niestepowie.
Środa 31.01
   - wymarsz o 12.00, nocleg w Żukowie. Zrobiono 6 km w ciągu sześciu godzin.
Czwartek 01.02
   - pobyt w Żukowie.
Piątek 02.02
   - wymarsz o 8.00 rano, nocleg w Pomieczynie w kościele. Zrobiono 15 km w ciągu 7 godzin.
Sobota 03.02
   - wymarsz o 7.00 rano, nocleg w Luzinie. Zrobiono 22 km w ciągu 8 godzin.
Niedziela 04.02
   - wymarsz 10.00 rano. Nocleg w obozie RAD w Rybienku pod Rybnem. Zrobiono 19 km w ciągi 6 godzin.

W tej miejscowości kolumna pozostała kilka tygodni. Jak łatwo obliczyć w ciągu 11 dni kolumna przemaszerowała 140 km i nie doszła do celu podróży, Lęborka.
Po 10 - 12 dniach marszu ci, co przeżyli z pieszej ewakuacji, dotarli do tymczasowych miejsc pobytu, na ogół w stanie kompletnego wyczerpania. Więźniów rozlokowano w pobliżu Lęborka: obóz RAD w Rybinie (Althammer), we wsi Gęś (Gans), we wsi Łówcz Wielki (Lowitsch), oraz we wsi Nawcz (Nawitz), a także we wsi Toliszczek (Burgsdorf) - tam zostały umieszczone kolumny kobiece.

W Rybnie (blok XII i XV) więźniowie otrzymywali na cały dzień tylko litr zupy, która właściwie była gotowaną wodą z pływającymi w niej plasterkami brukwi i marchwi. Nic więc dziwnego że szybko wybuchła epidemia tyfusu i krwawej dyzenterii. Ludzie padali jak muchy a ciężej chorych esesmani prowadzili nad wykopany rów i dobijali ich spychając do rowu. Wszystkie próby okolicznej ludności polskiej przyjścia z pomocą głodującym więźniom nie doszły do skutku wobec zakazu komendy obozu.
Komendantem tego obozu był SS-Sturmann Lehner, (starszy szeregowiec). Do tego obozu (około 1 100 więźniów), doszło z czasem jeszcze kilkuset Żydów z jakiegoś podobozu. Więźniów zmuszano dodatkowo do pracy przy budowie umocnień obronnych. Do kolejnej ewakuacji zmarło tam 600 - 800 osób.
W połowie marca, wobec zbliżających się wojsk sowieckich, zarządzono ewakuację. Resztki obozu pomaszerowały w kierunku Gdańska i Gdyni. Ciężko chorych pozostawiono w Rybnie. Gdy więźniowie dotarli do Pucka, zostali tam wyzwoleni przez jednostki sowieckie.

Bloki VIII, IX i XIII zostały ulokowane we wsi Gęś. Jedzenie więźniowie otrzymywali raz dziennie - litr zupy ze zmarzłych kartofli rozgotowanych z koniną. Panowała wysoka śmiertelność.
10 marca więźniów z Gęsi ewakuowano w kierunku na Wejcherowo. Na miejscu pozostawiono 130 chorych na tyfus, 40 niezdolnych do marszu oraz około 100 osób którym udało się ukryć i nie zostali ewakuowani. 11 marca więźniowie dotarli do Wejcherowa, gdzie zamknięto ich w więzieniu, Następnego dnia więźniowie rozbili wewnątrz magazyny i rozpoczęła się grabież żywności. Niemcy, na wieść o tym wkroczyli na teren więzienia i otworzyli ogień z karabinów maszynowych. Zabito kilkudziesięciu więźniów a około 300 zostało rannych. Resztki zdolnych do marszu popędzono dalej. Po drodze zostali wyzwoleni przez czołówki wojsk sowieckich.

Blok V i VII zostały umieszczone we wsi Nawcz (Nawitz), w powiecie lęboskim. Z kolumny liczącej około 1 400 ludzi dotarło tam około 800 ludzi. Śmiertelność wynosiła w tym obozie około 50%.

Blok I i II oraz personel szpitalny zostały umieszczone w niezidentyfikowanej miejscowości. Było tam około 1 600 więźniów, dziennie umierało 30 do 40 osób.

Toliszczki - tam umieszczono kolumny kobiece. Panowała tam epidemia tyfusu i dyzenterii. Chleba nie dawano chorym bo czarny chleb był dla nich niezdrowy. Zdrowe więźniarki otrzymywały około 100 gramów chleba dziennie.
Większość więźniów z wymienionych obozów została wyzwolona albo na miejscu ich pobytu lub podczas kolejnej ewakuacji przez wojska sowieckie.

Do dziś dnia niemożliwe obliczenie strat jakie ponieśli więźniowie podczas pieszej ewakuacji - można tylko określać je w przybliżeniu. Pewną wskazówką mogą tu być miejsca gdzie spoczywają pomordowani więźniowie:
Ciechomie - zbiorowa mogiła więźniów. Spoczywa w niej około 40 więźniów zamordowanych podczas ewakuacji pieszej.
Niestępowo - pochowani są tu więźniowie ze Stutthofu, zamordowani podczas marszu (brak danych o ilości).
Pomieczyno - grobu około 150 więźniów pomordowanych podczas ewakuacji.
Gęś - groby 175 więźniów, zmarłych z wycieńczenia i tyfusu.
Godętowo - w marcu 1945 r. rozstrzelano tu około 100 więźniów ze Stutthofu.
Krepa - w lutym i marcu 1945 r. zamordowano tu około 400 więźniów Stutthofu.
Łęczyce - w lutym 1945 r. na skrzyżowaniu dróg Kaczkowo - Bukowo, SS-mani ze Stutthofu zamordowali około 10 osób.
Nawcz - w lutym i marcu 1945 r. zmarło tu z powodu epidemii tyfusu i zostało rozstrzelanych przez SS, 538 więźniów ze Stutthofu.
Łapino - na początku lutego 1945 r. podczas ewakuacji zamordowano tutaj kilkudziesięciu więźniów ze Stutthofu.
Pręgowo - na początku lutego 1945 r. esesmani rozstrzelali tu 45 więźniów Stutthofu.
Puck - w lutym i marcu 1945 r. esesmani zamordowali tu 234 ewakuowanych więźniów ze Stutthofu.
Lubichowo - w styczniu i lutym 1945 r. esesmani zamordowali tutaj 20 więźniów, wśród nich kilkanaście kobiet ze Stutthofu.
Starogard Gd. - pod koniec stycznia 1945 r. esesmani zamordowali 150 więźniów Stutthofu, którzy pracowali przy budowie okopów.
Rybno - w lutym 1945 r. w obozie Rybno zginęło wskutek tyfusu i głodu około 800 więźniów ewakuowanych ze Stutthofu.
Strzepcz - w lutym 1945 r. podczas ewakuacji obozu Stutthof esesmani zamordowali ti około 80 więźniów.
Wejcherowo - 12 więźniów obozu Stutthof rozstrzelanych 11 marca 1945 r.
Łebo - 11 zamordowanych więźniów podczas marszu ewakuacyjnego obozy Stutthof. W okolicy Łebna esesmani zastrzeli 35 więźniów w tym 24 Żydówki, które ekshumowano na cmentarz w Łodzi.

Poszczególne groby znajdują się też w:
wieś Węsiory, wieś Obory, wieś Jaworzno, w Niestępowie - brak danych o ilości pomordowanych.

Oddzielnym problemem jest sprawa ewakuacji podobozów KL Stutthof. Jest bardzo mało danych odnośnie strat jakie one poniosły podczas ewakuacji, podobnie jak jest brak danych z podobozu w Kokoszkach, gdzie zgrupowano resztki ze styczniowej ewakuacji pozbierane po wsiach i tutaj powtórnie zgrupowane.

Obliczenia strat jakie ponieśli więźniowie podczas ewakuacji styczniowej, jest możliwe tylko metodą szacunkową. Wg tych obliczeń z 25 414 więźniów ewakuowanych w styczniu zginęło przez 6 - 7 tygodni do wyzwolenia tamtych ziem około 11 000 ludzi, a więc prawie 50 procent.

Trzeba też pamiętać o kolejnych ewakuacjach jakie miały miejsce z obozu w lutym i marcu 1945 r. drogą morską.
Były też ewakuacje poszczególnych podobozów w marcu 1945 r., jak np. podobóz w Gdyni ewakuowany drogą morską 25 marca 1945 r. do Hamburga.
Była też ewakuacja z obozu centralnego w kwietniu 1945 r., barkami na Hel, a stamtąd na wyspę Rugia - dotarli tam 30 kwietnia 1945 r., ewakuacja do Neustadt - dotarła 2 maja 1945 r.
Ostatnia ewakuacja z obozy Stuthoff miała miejsce w nocy z 27 na 28 kwietnia 1945 r.

9 maja 1945 roku SS-Hauptsturmführer Ehle na apelu uroczyście zawiadomił o kapitulacji Niemiec i formalnie rozwiązał obóz. Następnego dnia teren obozu Stutthof został zajęty przez jednostki sowieckie, które znalazły w nim 385 rannych i chorych więźniów, w tym 211 Rosjan i Polaków.
Z przybliżonych obliczeń ogólna liczba strat w ostatnim końcowym okresie sięga, jeśli nie przekracza, liczby 30 tysięcy zamordowanych więźniów Stuthoffu.


Powrót do spisu treści.



© copyright 2005 - 2012, Radosław "Butryk" Butryński
Design by Scypion