Celem trzeciej wielkiej ofensywy na linię Gustawa, oprócz przełamania hitlerowskich umocnień miało być zniszczenie prawego skrzydła 10 armii niemieckiej, oraz wyparcie resztek 10 i 14 armii za Rzym. Wielotygodniowe przygotowania oraz koncentracja sił służyć miały dezorganizacji wroga oraz sprawieniu, by trzecie uderzenie, było uderzeniem ostatnio – zakończonym sukcesem na skalę operacyjną.
Wydawać by się mogło, że przewaga Sprzymierzonych w ludziach (2,5-1), sprzęcie pancernym i artylerii(4-1), oraz całkowite panowanie w powietrzu stawia Wehrmacht na straconej pozycji, jednak mimo znacznych trudności, wojska marszałka Alberta Kesselringa pokazały, że nie zamierzają ustąpić i jak do tej pory świetnie się im to udawało.
W ostatniej dekadzie kwietnia, sześć batalionów strzeleckich zluzowało Brytyjczyków na pozycjach pod masywem. Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich otrzymała zadanie zdobycia wzgórza 593 – 569, natomiast 5 Kresowa Dywizja piechoty „dostała” Widmo – San Angelo.
Dnia 11 maja wyjeżdżając na urlop do Berlina, dowódca 14 Korpusu Pancernego, gen. Senger und Etterlin pozostawił rozkaz: „.. każdy żołnierz walczy o Cassino. Musicie walczyć do ostatniego tchu. Nieprzyjaciel poniesie krwawą klęskę, cały świat patrzy na nas. [...] Nasze zawołanie w tej decydującej godzinie: wszystko dla naszej ojczyzny, dla Niemiec. Heil Hitler!”.
Decydująca godzina nadeszła. W nocy 11 maja 1944 roku, po 40 minutowym ostrzale artyleryjskim, polskie bataliony ostrzeliwane przez Niemców wdarły się na Widmo. Krwawe batalie z licznymi, doskonale wkomponowanymi w otoczenie bunkrami zmuszały żołnierzy do mozolnego pokonywania przeszkód i pojedynczego niszczenia punktów oporu. Z odskoczni jaką była wciąż niepewna pozycja na Widmo, wyszedł atak na wzgórze 575, jednaj zmasowany ogień nieprzyjaciela zmusił Polaków do zaniechania szturmu.
Na prawej flance Karpatczyków, nacierająca na San Angelo Piąta Dywizja Kresowa również przeżywała kryzys. Wśród niesłabnącego oporu przeciwnika i coraz większych strat, polskie natarcie się zatrzymało. Ranek przyniósł kolejną nawałnicę. Niemiecka artyleria i ciągłe kontrnatarcia zmusiły Polaków do odwrotu i mimo, że w wielu miejscach ugrupowania niemieckie zostały zniszczone, to jednak pozostanie na zdobytych pozycjach wiązać się mogło jedynie z dalszymi stratami, lub widmem całkowitej klęski.
8 Dywizja Hinduska wchodząca w skład 13 Korpusu Brytyjskiego zdołała przekroczyć Rapido i zdobyć niewielki przyczółek. Zaangażowani w walce z Polakami Niemcy, obawiając się niebezpiecznych komplikacji, ściągali posiłki, by zabezpieczyć narażony na przerwanie front nad Rapido.
Sukcesy Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego, opierały się w głównej mierze na działaniach Strzelców Marokańskich. Arabowie nacierając na pozycje 71 dywizji niemieckiej nieomal ją zniszczyli, pokazując tym samym, że obrona linii Gustawa zwiotczała.
Krwawy chrzest 2 Korpusowi Amerykańskiemu sprawili „weterani” z 94 dywizji piechoty Wehrmachtu, jednak bezpośrednio zagrożeni z rejonu Monte Petrella musieli ustąpić na północ. Ciężkie walki nad Rapido pomiędzy Brytyjczykami z 4 dywizji piechoty a niemieckimi spadochroniarzami doprowadziły do przebicia się przez rzekę na 5 kilometrów w głąb niemieckich ugrupowań.
Sukcesy Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego, zdobycie Pignataro, San Giorgio, oraz kłopoty Niemców z „łataniem” frontu dobrze rokowały na przebieg przyszłych akcji zaczepnych.
Drugie natarcie 2 Korpusu Polskiego zaplanowane na 7 rano 17 maja, poprzedzone było licznymi wypadami, mającymi na celu nękanie nieprzyjaciela. Jeden z takich wypadów przyczynił się do niespodziewanego zdobycia Widma. Zaskoczeni i osłabieni poprzednimi starciami Niemcy ulegli niewielkim grupkom szturmowym, które gdy tylko uchwyciły dogodne pozycje, szybko wspierane były kolejnymi oddziałami.
Zacięte walki prowadzone na całym pasie działań polskiego korpusu. Liczne ataki prowadzone w celu zdobycia silnie fortyfikowanego San Angelo kolejno załamywały się pod dobrze zorganizowanym ogniem wroga. Mimo zaangażowania do walki komandosów i poznańskich szwadronów szturmowych, czyniono jedynie niewielkie postępy w terenie.
Pomyślny wypad 4 batalionu z dywizji karpackiej umożliwił zdobycie wzgórza 593, a dalsze oczyszczanie jego zboczy mimo licznych strat, przyniosło duży sukces. Również straty niemieckich spadochroniarzy były bardzo ciężkie. Przykładowo, z ` batalionu 3 pułku spadochronowego po zaciętych walkach na pierwszej linii pozostali tylko: 1 oficer, 1 podoficer i 1 strzelec...
Kolejne porażki i groźba odcięcia głównych sił przez atakującego wroga, zmusiły dowództwo niemieckie do podjęcia decyzji o odwrocie. Jednak dla wielu żołnierzy było już za późno, podzielili los wielu innych „walcząc do końca, za wszelką cenę”.
Polski sztandar na ruinach klasztoru, oraz wygasające walki o Piedimonte i Monte Cario mimo, że kończyły pewien rozdział walki nie oznaczał jednak ich końca. Przetrącony kręgosłup linii Gustawa był oczywiście wielkim zwycięstwem, jednaj już niedługo naszym żołnierzom przyjdzie stanąć do walki z kolejnymi twardo bronionymi pozycjami nieprzyjaciela.
Przez cały okres walk, od 24 kwietnia do 31 maja, 2 korpus stracił 924 zabitych, 2930 rannych i zaginionych, jednak poświęcenie i odwaga z jaką Polacy szturmowali „twierdzę nie do zdobycia” zostały docenione. Zdobycie Monte Cassino – najważniejszego elementu linii Gustawa było bezsprzecznie wielkim osiągnięciem lecz niestety większość polskich żołnierzy nigdy nie powróciła do kraju, resztę życia spędzając na obczyźnie.
Desant pod Anzio-Nettuno
Mizerne wyniki, jakie odnosili Sprzymierzeni podczas szturmów na linie Gustawa, oraz coraz wieksze straty zmusiły naczelne dowództwo do podjęcia kroków mających pomyślnie rozwiązać patowa sytuacje we Włoszech. W grudniu 1943 roku na konferencji w Tunisie ustalono, ze desant w rejonie Anzio – Nettuno będzie odpowiednim krokiem, rokującym pomyślny przebieg batalii.
Atakujące pod Anzio dywizje miały wyjść na zaplecze przeciwnika i po otrzymaniu wsparcia przejac jego linie komunikacyjne, a nawet zdobyć Rzym. Zakładano, ze przeciwnik zmuszony do walki na dwa fronty wycofa się, dając Aliantom łatwe zwycięstwo. Mimo sceptycznych uwag Naczelnego Dowódcy Sojuszniczych Wojsk Sprzymierzonych, generała Dwighta Eisenhowera, nie dostrzegano większych zagrożeń ze strony nieprzyjaciela.
22 stycznia 1944 roku na długa, plaska plażę w pobliżu Nettuno i Anzio z 200 jednostek desantowych, osłanianych 5 krążownikami i 22 niszczycielami wyszli na lad żołnierze z 1 dywizji brytyjskiej i 3 dywizji amerykańskiej. Wspierały ich dwie kompanie komandosów brytyjskich, trzy bataliony amerykańskich rangers (piechoty szturmowej) oraz 504 pułk strzelców spadochronowych. Siły dowodzone przez generała Johna Lucasa, dysponując wsparciem artylerii okrętowej, lotnictwa oraz znaczna ilością sprzętu przystąpiły do mozolnego zajmowania swoich pozycji. Mimo, ze w pobliżu nie odnotowano żadnego ogniska oporu, a moment do ataku był idealny, Lucas... stal w miejscu.
Tymczasem po stronie niemieckiej sytuacja wyglądała dramatycznie. Na południe od Rzymu oprócz kilku baterii artylerii nadbrzeżnej i dwóch batalionów piechoty OKW nie miało nic, a ściąganie posiłków z północnych Włoch było utrudnione. Alianckie bombardowania oraz fatalne warunki drogowe znacznie opóźniały przemarsz wojsk, a siły broniące linii Gustawa nie mogły opuścić swoich stanowisk mimo, ze wróg czaił się tuz za ich plecami. Mimo zaskoczenia jakim niewątpliwie był desant Aliantów, Niemcy podjęli szybkie decyzje mające uchronić front włoski od zagłady. Najpierw rozbili atakującą nad Rapido 36 dywizje teksańską, a siły Lucasa otoczyli szczelnym pierścieniem.
Nieliczne patrole amerykańskie i brytyjskie zostały rozbite i mimo wzmocnienia 6 korpusu, to Wehrmacht przejmował inicjatywę. Na pole walki przybyły: 26 dywizja pancerna, 3, 29 i 30 dywizje grenardierów, pancerno – spadochronowa dywizja „Herman Goring”, 4 dywizja spadochronowa oraz 56, 367 i 715 dywizja piechoty, wspomagane silnymi eskadrami lotnictwa oraz średnia i ciężka artyleria.
Alianci po zaprzepaszczeniu szansy jaka był szybki atak i zdobycie ważnych strategicznie punktów, nadal zalegali na niewygodnym do obrony i płaskim jak stół terenie. Okalające równinę wzniesienia wykorzystali Niemcy, skutecznie razić doskonale widoczne cele. Niemieckie okręty podwodne i samoloty popisać się miały zatopieniem krążowników „Penelope”, „Spartan”, niszczycieli „Jankus”, „Inglefield” oraz niechlubnym „St. David” – statkiem szpitalnym Czerwonego Krzyża.
Po wzmocnieniu sil 6 korpusu elementami 1 dywizji pancernej i 45 amerykańskiej dywizji piechoty, Lucas przeszedł do natarcia kierując się na Rzym drogami przez Cisterne i Campoleone. Atakujace oddziały zostały dosłownie zdruzgotane, nie mogąc przebić się przez niemieckie pozycje i pokazały, ze skuteczny atak z tak trudnej pozycji jest już praktycznie niewykonalny.
Anzio – zwane przez Hitlera „cierniem, który rani dumę Wehrmachtu”, mimo licznych ataków 14 armii generała Eberharda von Mackensa, przez wiele miesięcy angażowało znaczna ilość wojsk niemieckich. Potężne ataki mające na celu „utopienie” Sprzymierzonych, jeden za drugim nie odnosiły pożądanych efektów, jednak mimo to stało się oczywiste, ze żadne z zamierzeń operacji „Shingle” nie zostało spełnione i min. dlatego generał Clark zdecydował się na zmianę dowódcy 6 korpusu, odwołując Lucasa mianował na jego miejsce generała Luciana Truscotta, bardziej zdecydowanego, tym samym odpowiedniego dowódcy dla 6 korpusu.
|
Powrót do strony głównej
© copyright 2005, Grzegorz
"Aszur" Wołowicz
Design by "Butryk"
|