Klęska Francji. Walka u boku Wielkiej Brytanii.
Rząd RP na arenie międzynarodowej.
Spory wewnętrzne nie przeszkodziły Sikorskiemu w energicznym i skutecznym działaniu na rzecz spraw polskich.
Już 18 lipca parafowana została polsko-brytyjska umowa wojskowa, podpisana 5 sierpnia przez Winstona
Churchilla, Edwarda Halifaxa, Władysława Sikorskiego i Augusta Zaleskiego. Obie strony potwierdziły wspólną
wolę prowadzenia wojny aż do jej pomyślnego zakończenia a powołując się na umowę z 18 listopada 1939 r.
ustaliły między innymi, że:
1) Polskie Siły Zbrojne (lądowe, morskie i powietrzne) będą organizowane i użyte pod brytyjskim
dowództwem jako siły zbrojne Rzeczpospolitej Polskiej, sprzymierzonej ze Zjednoczonym Królestwem.
2) Rząd brytyjski bierze na siebie obowiązek dostarczenia niezbędnej pomocy w odbudowie polskich sił
lądowych, a wszystkie poniesione koszty mają być spłacone z kredytu udzielonego rządowi polskiemu.
Specjalny załącznik do umowy, dotyczący polskich sił lądowych, określał, że będą one organizowane na
terenie Zjednoczonego Królestwa i Środkowego Wschodu, zaś ich liczebność będzie uzależniona od polskich
możliwości. Załącznik ten stwierdzał również że:
"polskie siły lądowe tworzą armię suwerennej Rzeczpospolitej Polskiej, dowodzone będą przez
polskich oficerów, z zachowaniem polskiej organizacji, sztandarów oraz wszystkich oznak, stopni i
emblematów wojska polskiego."
Artykuł trzeci załącznika precyzował, że wszystkie polskie jednostki lądowe będą użyte tak, aby utworzyć
jedną jednostkę operacyjną na jednym teatrze operacyjnym.
Poza tym rząd brytyjski zobligował się do udzielenia pomocy rządowi polskiemu w sprawie rekrutacji w
Kanadzie i w zorganizowaniu tam bazy polskich sił zbrojnych. Umowa sierpniowa wraz z wcześniej zawartymi
układami, stworzyła podstawy prawne Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii.
W końcu sierpnia rząd polski ustalił tezy programowe, przesłane do placówek dyplomatycznych. Podkreślano
w nich szczególne znaczenie sojuszu polsko - brytyjskiego. Wyrażono również nadzieję na utworzenie w
Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie armii rezerwowej, zapewniającej ciągłość udziału Polski w toczącej się
wojnie.
Dalej tezy określały stosunek do Francji, Włoch oraz rządów emigracyjnych Holandii, Norwegii i Belgii, a
także tymczasowego rządu czechosłowackiego. W związku z aneksją przez ZSRR Litwy, Łotwy i Estonii, co
właśnie nastąpiło, w tezach stwierdzano, że tego stanu rzeczy rząd polski "nie może przyjąć".
W sprawie stosunku do ZSRR zapisano:
"Warunkiem podstawowym wyrównania stosunków między Polską a Rosją musi być przywrócenie granicy
polsko-rosyjskiej sprzed września 1939 r. Polska ze swej strony nie przyłożyłaby wówczas ręki do
jakichkolwiek prób rozbicia Rosji. Gdyby w dalszym przebiegu wypadków Rosja znalazła się w jednym szeregu
z Wielką Brytanią jako jej sojuszniczką w walce z Niemcami, zajść może konieczność rewizji naszego
stanowiska w sensie odsunięcia rozgrywki z okupantem sowieckim na dalszy plan.
Zawsze jednak podstawowym warunkiem współdziałania Polski z Rosją musi być, obok status quo sprzed
września 1939 r. opróżnienie zajętych terytoriów Polski, tworzenie oddziałów armii polskiej na polskim
terytorium państwowym i pod polskim, suwerennym dowództwem".
5 września 1940 r., premier Churchill, przemawiając w Izbie Gmin przypomniał, że Wielka Brytania nie
zaciągnęła żadnych zobowiązań, co do jakichkolwiek przyszłych granic w Europie, zaznaczając przy tym,
iż nie uznaje one zmian terytorialnych dokonanych w czasie wojny, jeśli nastąpiły one bez dobrowolnej
akceptacji stron zainteresowanych.
W październiku 1940 r., Stafford Cripps, ambasador brytyjski w Moskwie, przedstawił rządowi radzieckiemu
memorandum dotyczące stosunków brytyjsko - radzieckich, w którym znalazło się też stwierdzenie dotyczące
gotowości uznania przez Wielką Brytanię de facto suwerenności ZSRR w zagarniętych wcześniej Estonii,
Łotwie i Litwie, Besarabii, Północnej Bukowinie i w tych częściach "byłego państwa polskiego", które
znajdują się obecnie pod władzą sowiecką.
Wprawdzie tydzień później Foreign Office wytknęło Crippsowi, iż nie powinien był on używać określenia
"byłego państwa polskiego", ale sugestia uznania de facto nowych granic zachodnich Związku Radzieckiego,
w tym również na ich polskim odcinku, pozostawała w zgodności z wcześniejszymi analizami sporządzonymi
w brytyjskim ministerstwie spraw zagranicznych.
Szły one w kierunku godzenia się z faktami dokonanymi, nawiązały do propozycji lorda Curzona z roku 1920 i
przechodziły do porządku dziennego nad stanowiskiem rządu polskiego. Ten zaś, nie znając wszystkich
szczegółów misji Crippsa, zareagował jednak błyskawicznie i ostro.
27 listopada Halifax, odpowiadając na interwencję Zaleskiego, pisał do polskiego ministra spraw
zagranicznych, że propozycje brytyjskie brały tylko pod uwagę "faktyczny stan rzeczy, któremu nie
możemy zaprzeczyć ani go ignorować".
Zaleski uznał jednak, że stanowisko Halifaxa odbiega daleko od polskich poglądów na temat granic
zachodnich ZSRR, wystosował więc 14 grudnia do szefa Foreign Office obszerne pismo, wykładają w nich
argumenty na rzecz przywrócenia granic sprzed września 1939 r.
W dwa tygodnie później powtórzył je w rozmowie z następcą Halifaxa - Anthonym Edenem. 30 grudnia Eden
wystosował odpowiedź, w której podkreślił, że w sprawie granic w Europie wypowiedział się 5 września
premier Churchill i że to stanowisko obowiązuje nadal.
Mimo, iż rząd polski starał się zawsze reagować ostro na każdy znany sobie przypadek odmiennego
traktowania przez sojuszników brytyjskich, zagadnienia zachodniej granicy ZSRR, to nie udało mu się
jednak uzyskać jednoznacznych deklaracji rządu brytyjskiego, zgodnych z dążeniami polskiej racji stanu
o nienaruszalności granicy ryskiej.
W tym samym czasie, bo 22 listopada, rząd przesłał na ręce członka brytyjskiego gabinetu wojennego,
ministra pracy Ernesta Bevina, memoriał zawierający polskie postulaty w sprawie przyszłych granic Polski
na zachodzie.
Był to pierwszy dokument polityczny dotyczący tych spraw. Rząd polski postulował długotrwałą okupację
Niemiec, osłabienie ich potencjału wojskowego, zmiany terytorialne na korzyść sąsiadów, nałożenie reparacji,
przywrócenie autonomii krajom niemieckim i odbudowę niepodległej Austrii. Dezyderaty polskie w stosunku do
Niemiec obejmowały:
1) Przyłączenie Prus Wschodnich i Gdańska.
2) Skrócenie, zmianę i oddalenie granicy Polski z Niemcami.
3) Skrócenie granicy pomiędzy Polską i Czechosłowacją na terytorium Śląska.
Był to początek wielu późniejszych batalii o najkorzystniejszy przebieg granic Polski z Niemcami.

Na zdjęciu: Generał Sikorski i Prezydent Czechosłowacji Eduard Beneś
Całkiem osobnym zagadnieniem, stało się w tym czasie kształtowanie stosunków z Czechosłowacją. Jeszcze na
posiedzeniu Rady Ministrów z dnia 10 października 1939 r. omawiano szeroko, sprecyzowanie celów wojny.
Generał Sikorski widział wówczas "konieczność nie tylko rozbicia Niemiec, lecz również utworzenia
w centralnej Europie ośrodka z Polską na czele, który mógłby być przeciwwagą i Niemcom i Rosji".
W grudniu rząd polski zdołał sformułować ideę bloku państw międzymorza bałtycko - czarnomorsko -
adriatyckiego. Jej realizacja miałaby zdaniem Sikorskiego, stworzyć jeden z najważniejszych filarów
powojennego bezpieczeństwa Polski i całej Europy.
O konieczności ułożenia nowych stosunków w Europie Środkowej gen. Sikorski myślał jeszcze przed wojną,
zaś po jej wybuchu sprawą zainteresowali się żywo Anglicy wyraźnie inspirując Polaków i Czechów do
działań w tym kierunku. Tak oto narodziły się przesłanki koncepcji porozumienia regionalnego, którego
podstawą miał być zasadniczy zwrot w stosunkach polsko-czechosłowackich.
21 lipca 1940 r. władze brytyjskie uznały utworzoną w tym czasie czeską Radę Państwa, jako ciało doradcze
prezydenta Benesa oraz rząd z Janem Kramkiem na czele i Janem Masarykiem jako ministrem spraw zagranicznych.
Kiedy rozeszła się wieść o szykującym się uznaniu Brytyjczyków dla nowopowstałego rządu czeskiego, nad
zaistniałą sytuacją obradowała Rada Ministrów. Mimo obaw niektórych polityków, dnia 29 lipca wypowiedziała
się ona za uznaniem utworzonego w Londynie "prowizorycznego rządu czechosłowackiego".
Mimo pewnych różnic, dotyczących kwestii wspólnej polityki względem ZSRR i kształtu powojennej granicy
polsko-czechosłowackiej, zbliżenie obu rządów stało się faktem już w 1940 r. i było ciepło przyjęte przez
opinię i politykę Wielkiej Brytanii.
28 września 1940 r. Sikorski oceniał, iż wedle polityków brytyjskich stosunki polsko - czechosłowackie
tworzyły jakby model dla całej Europy Środkowo - Wschodniej. Co więcej - w miesiąc później premier rządu
poinformował gabinet o swoich rozmowach z Winstonem Churchillem, który współpracę polsko - czechosłowacką
uznał jako podstawę "przyszłego ładu pokojowego w Europie Środkowej".
11 listopada 1940 r. została podpisana wspólna deklaracja polsko - czechosłowacka, zapowiadająca, że oba
kraje "zamykając raz na zawsze okres dawnych urazów i sporów, oraz biorąc pod uwagę wspólność
podstawowych swych interesów, zdecydowanie są po ukończeniu wojny, wejść ze sobą, jako państwa niepodległe
i suwerenne, w ściślejszy związek polityczny i gospodarczy, który stałby się podstawą nowego porządku
rzeczy w Europie Środkowej i gwarancją jego trwałości".
Był to pierwszy formalny akt w procesie tworzenia warunków ułatwiających powstanie polsko - czechosłowackiej
konfederacji. Odtąd kwestia ta stała się bardzo ważnym elementem polskich poszukiwań skutecznych gwarancji
powojennego bezpieczeństwa Polski.
Pod koniec maja 1941 r. liczni obserwatorzy sytuacji międzynarodowej wysuwali przypuszczenia o zbliżającym
się i nieuchronnym konflikcie między Niemcami a Związkiem Radzieckim. Kwestie te były omawiane również na
posiedzeniach Rady Ministrów.
6 maja, a więc jeszcze przed powrotem Sikorskiego z kontynentu
północnoamerykańskiego, gen. Sosnkowski poinformował gabinet o szczegółach dotyczących przygotowań
niemieckich, powątpiewając równocześnie w możliwość szybkiego wybuchu wojny niemiecko - radzieckiej.
W podobnym duchu wypowiadał się już po powrocie ze Stanów Zjednoczonych Naczelny Wódz, w wywiadach
prasowych.
Jednak na początku drugiej dekady czerwca do Londynu przybył na konsultacje wspomniany już Stafford
Cripps, ambasador brytyjski w Moskwie. Nie miał on wątpliwości, że wojna niemiecko - radziecka wisi na
włosku.
18 czerwca Cripps spotkał się z Sikorskim. Według notatki sporządzonej przez Józefa Retingera, Sikorski
oceniał, że:
"Niemcy są zupełnie gotowe do podjęcia w najbliższych dniach akcji przeciw Rosji".
Ambasador zaś wyraził pogląd, że "konflikt niemiecko - rosyjski wybuchnie w najbliższych dniach".
19 czerwca 1941 r. obradowała Rada Ministrów. Premier wygłosił referat o sytuacji wytworzonej
prawdopodobieństwem wybuchu wojny między dotychczasowymi wrogami. Streścił również swoje spotkanie z
Crippsem i dodał, że wybuch wojny "uprości z miejsca całe zagadnienie terenów przyłączonych do ZSRR we
wrześniu 1939 r., które Niemcy zdobędą bardzo szybko". Sikorski przytoczył również opinię Crippsa,
że w razie dojścia do porozumienia polsko - radzieckiego Polacy będą mogli, na skutek sytuacji
geograficznej i właściwej sobie zdolności, daleko bardziej pomóc Rosji przeciwko Niemcom niż Anglicy.
Kończąc referat, Sikorski konkludował, że aczkolwiek prawnie Polska znajduje się w stanie wojny ze
Związkiem Radzieckim, to jednak wobec wojny radziecko - niemieckiej zachowa neutralność.
Tego samego dnia, 19 czerwca, Sikorski w liście do Raczkiewicza przyznał, że jego dotychczasowe
hipotezy i przewidywania okazały się błędne. Pisał też:
"Konsekwencje kampanii niemieckiej przeciwko Rosji trudno w tej chwili określić. Będą one
olbrzymie i stanowić będą moment zwrotny w obecnej wojnie".
Rząd a armia podziemna w Kraju.
Sprawy łączności z Krajem, organizacji konspiracyjnych, podziemnych struktur wojskowych i politycznych
należały do najważniejszych tematów prac rządu gen. Sikorskiego.
Gdy 3 października 1939 r. w skład rządu wszedł Aleksander Ładoś, powierzono mu cywilne prace krajowe,
w grudniu 1939 r., resort ten objął Stanisław Kot. 17 października 1939 r., członkiem Rady Ministrów
został gen. Kazimierz Sosnkowski. On też przejął szefostwo prac wojskowych w kraju. W ten sposób od samego
początku prac krajowych rządu nastąpił ich rozdział na cywilne i wojskowe. W następnych tygodniach trwały
dyskusje wokół projektów powołania ciała rządowego koordynującego prace krajowe, oraz zasady budowy
i działania podziemnej organizacji wojskowej, w czym szczególną aktywność objawiał Sosnkowski.
8 listopada Rada Ministrów zaakceptowała generalnie założenia projektowanej konspiracyjnej organizacji
wojskowej pod nazwą Związek Walki Zbrojnej, a 13 listopada premier powołał Komitet Ministrów dla Spraw
Kraju z zadaniem "czuwania nad wszystkimi sprawami związanymi z krajem, oraz z tajnymi wysiłkami
narodu zmierzającymi do wyzwolenia Rzeczpospolitej"
Na przewodniczącego KMSK Sikorski powołał gen. Sosnkowskiego. Członkami Komitetu zostali ministrowie:
Ładoś, Seyda i Stańczyk oraz gen. Kukiel, pierwszy zastępca ministra spraw wojskowych.
W styczniu 1940 r. Komitet zmienił nazwę na Komitet dla Spraw Kraju - KSK, zmienił się również jego skład.
W pierwszych miesiącach 1940 r. do KSK weszli: Stanisław Mikołajczyk, Stanisław Kot, Tadeusz Bielecki i
Karol Popiel, odeszli natomiast Seyda i Ładoś.
Równolegle z powołaniem 13 listopada 1939 r. Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju, Sosnkowski otrzymał
nominację na komendanta głównego Związku Walki Zbrojnej, "ściśle tajnej organizacji wojskowej" powołanej
przez Radę Ministrów do prowadzenia przygotowań do "walki czynnej". Sosnkowski miał działać na tym
stanowisku jako zastępca naczelnego wodza i z jego rozkazu. W dwa dni później KMSK uchwalił dyrektywy,
w których zwracał uwagę na chwilową bezcelowość podejmowania walki zbrojnej w kraju.

Po lewej: Gen. Rostworowski - szef polskiej placówki Bolek nr 2 "R" zainstalowanej w Bukareszcie.
Decyzje listopadowe oznaczały formalny początek Związku Walki Zbrojnej i krajowych prac wojskowych rządu.
Pewnym atutem tych prac było istnienie łączności z krajem, które funkcjonowało zanim jeszcze Sosnkowski
powołany został na komendanta ZWZ. Wiązało się to z pracą placówek wywiadowczych II oddziału sztabu
naczelnego wodza na Węgrzech i w Rumunii, które też stały się pierwszymi punktami oparcia dla niektórych
zespołów konspiracyjnych w kraju. Pierwsze placówki łączności przekształciły się stosunkowo szybko w bazy łączności.
Już w styczniu 1940 r. w Paryżu uruchomiono radiostację, która 19 lutego odebrała pierwszą depeszę od
placówki w Bukareszcie, a trzy tygodnie później z Budapesztu. 5 kwietnia odebrano w Paryżu - via Budapeszt -
pięć pierwszych depesz dla Sosnkowskiego ze stacji radiowej ZWZ w Warszawie.
Wreszcie w grudniu 1940 r. nawiązano stałą łączność między Warszawą a radiostacją polską w Stanmore pod
Londynem.
Z chwilą powołania Sosnkowskiego na stanowisko komendanta głównego ZWZ prace nad tworzeniem aparatu
wojskowego nabrały rozmachu. W przededniu klęski Francji aparat ZWZ składał się z trzech zasadniczych
członów: Komendy Głównej we Francji, baz łączności (najważniejsze z nich to Budapeszt i Bukareszt) oraz struktury krajowej.
W owym okresie Komenda Główna nie podlegała w jakimkolwiek stopniu pionowi cywilnemu, czy strukturom
politycznym, ponieważ tych w postaci delegatury rządu po prostu nie było. ZWZ było więc wówczas organizacją
o daleko posuniętej niezależności i faktu tego nie zmieniła podległość Sosnkowskiego premierowi i
naczelnemu wodzowi.
Pewne zmiany nastąpiły dopiero po klęsce Francji, ewakuacji rządu do Londynu oraz powołaniu w kraju Komendy
Głównej.
Dotychczasowy sztab Sosnkowskiego przekształcił się w samodzielny wydział (później Wydział VI) przy sztabie
naczelnego wodza, z płk dypl. Józefem Smoleńskim na czele. Wydział VI formalnie znalazł się w sztabie
naczelnego wodza, ale faktycznie nadal podlegał niemal wyłącznie gen. Sosnkowskiemu.
Dalsze istotne zmiany nastąpiły dopiero latem 1941 r., po ustąpieniu z rządu Sosnkowskiego. Wtedy to
ówczesny szef sztabu gen. Tadeusz Klimecki określił szczegółowo zadania i kompetencje oddziału VI.
Organa krajowych prac wojskowych rządu powstały więc stosunkowo szybko. Znacznie powolniejszy okazał się
proces budowy struktur cywilnych. Wprawdzie minister Ładoś zdołał utworzyć zalążki aparatu łączności z
krajem, to dalsze prace kontynuowano dopiero od grudnia 1939 r., kiedy to cywilne sprawy krajowe znalazły
się w rękach Stanisława Kota.
W kwietniu 1940 r. powstał Wydział Społeczny Prezydium Rady Ministrów, którym początkowo kierował ludowiec
Władysław Banaczek, a po wejściu tegoż w skład Rady Narodowej, również ludowiec Paweł Siudak, który tą
funkcję pełnił do listopada 1944 r.
Był to organ cywilnych prac krajowych rządu, podporządkowany prof. Kotowi. Późną wiosną 1940 r. zaczęły
także funkcjonować w Budapeszcie, Bukareszcie i Rzymie, pierwsze placówki polityczne, czyli ekspozytury
utworzone przez Kota w celu zorganizowania działalności cywilnej w kraju, łączności itp.
Dalszy rozwój cywilnych prac krajowych rządu wiązał się ściśle z utworzeniem w sierpniu 1940 r.
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (z Kotem na czele), którego częścią stał się Wydział Społeczny.
W latach 1940 - 1941 powstało dalszych kilkanaście placówek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (m. in.
bardzo wydajna placówka w Sztokholmie), zatrudniających łącznie około 50 osób. Powiększył się również
znacznie aparat w centrali Wydziału Społecznego.
Wydział stał się rzeczywistym instrumentem cywilnej pracy krajowej w rękach ministra spraw wewnętrznych,
autentyczną i dość sprawną komórką rządową, niedorównującą jednak poziomem i zakresem wykonywanych prac
Komendzie Głównej ZWZ, czy późniejszemu oddziałowi VI sztabu naczelnego wodza.
Rozrost rządowego aparatu prac krajowych następował obok i niezależnie od Komitetu dla Spraw Kraju, który
pozbawiony własnego aparatu wykonawczego, ustabilizował się w charakterze instytucji ograniczonej w swych
uprawnieniach do ogólnikowej formuły "czuwania nad pracami krajowymi". Te ostatnie - finalnie - znalazły
się w gestii dwóch niezależnych od siebie pionów: wojskowego i cywilnego.
Nie ma sensu rozpisywać się w tym miejscu o strukturach organizacyjnych ZWZ i Delegatury Rządu i ich
późniejszych ewolucjach, gdyż są to tematy opisywane przeze mnie szeroko w działach "Formacje Zbrojne"
oraz "Delegatura Rządu na Kraj". Wolałbym zająć się raczej zagadnieniem charakteru, jaki według rządu
miały mieć oba piony prac krajowych.
Decyzje Sikorskiego o utworzeniu ZWZ nie pozostawały wątpliwości co do charakteru organizacji wojskowej.
Związek miał być organizacją wyłącznie wojskową, powołaną do realizowania zadań wojskowych.
Idea rozdzielenia prac wojskowych i politycznych znalazła wyraz w strukturze odpowiednich komórek
rządowych i wojskowych na emigracji. Wtedy także zrodziły się dyskusje wokół modelu projektowanych
instytucji podziemia związanego z rządem. Autorem najdalej idących propozycji był gen. Kukiel, który
już w końcu 1939 r., przewidując możliwość najróżniejszych konfliktów, sugerował podporządkowanie
całości prac konspiracyjnych w kraju - a więc wojskowych i politycznych - upełnomocnionemu
reprezentantowi rządu.
W podobnym duchu, choć nie tak radykalnie wypowiadali się również Kot i Mikołajczyk. Sugestie te spotkały
się jednak ze zdecydowanym oporem Sosnkowskiego. W rezultacie Sikorski powołał ZWZ jako organizację
wyłącznie wojskową, nie decydując się na podporządkowanie jej politycznemu reprezentantowi rządu.
Spory o kształt organizacji toczyły się zresztą nie tylko w Paryżu, później w Londynie ale również i w
okupowanej Warszawie i na linii kraj - emigracja. Uczestniczyli w nich ówcześni czołowi politycy
podziemia i wyżsi oficerowie Związku Walki Zbrojnej. Mimo tych sprzeczności, w następstwie ich wspólnych
wysiłków wyłoniła się pod koniec lutego 1940 r., instytucja pod nazwą Polityczny Komitet Porozumiewawczy
przy Związku Walki Zbrojnej, złożona z przedstawicieli Polskiej Partii Socjalistycznej,
Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Narodowego.
Latem 1940 r. w skład PKP wszedł przedstawiciel Stronnictwa Pracy. Decyzja o powołaniu PKP była sprzeczna
z wcześniejszymi wytycznymi Sikorskiego, dotyczącymi ZWZ jako organizacji wyłącznie wojskowej, oraz z
przygotowywanymi wówczas w Paryżu zasadami organizacyjnymi podziemnych prac krajowych. Wprawdzie zasady
te doczekały się szczegółowych redakcji i zatwierdzających uchwał rządu dopiero w kwietniu - maju 1940 r.,
ale przywódcy konspiracji w Warszawie (zespół ZWZ - PKP) już w lutym wiedzieli , że rząd zmierza do
utworzenia trzech struktur: obok powołanego już ZWZ miała powstać instytucja delegatów rządu i działające przy nich porozumienia
stronnictw politycznych.
Projektowany model odbiegał znacznie od propozycji Kukiela, w szczególności zaś przekreślał jego ideę
prymatu instytucji politycznych, z drugiej jednak strony nie zaspokajał w pełni ambicji warszawskiego
zespołu ZWZ - PKP, oddzielał bowiem stronnictwa od organizacji wojskowej i wiązał je z delegatem,
uniezależniał tego ostatniego od ZWZ, a nade wszystko czynił z instytucji delegata samodzielny
instrument pracy rządu.
Delegat otrzymywał więc kompetencje, o które zabiegał Polityczny Komitet Porozumiewawczy. Prócz tego
projekt rządowy przewidywał powołanie trzech delegatów - dla Generalnej Guberni, ziem wcielonych do
Rzeszy i zagarniętych przez ZSRR.
Oznaczało to również utworzenie trzech równoległych porozumień stronnictw co odbierało zespołowi
warszawskiemu rangę jedynej reprezentacji politycznej. Nic też dziwnego, że koncepcja zaproponowana i
ostatecznie przyjęta w Angers wywołała ostre protesty warszawskiego zespołu ZWZ-PKP.
O jej ostatecznych
losach zadecydowała jednak dopiero klęska Francji, równoznaczna z załamaniem się nadziei na szybkie
zakończenie wojny i koniecznością dostosowania się do perspektywy długotrwałej okupacji, co wymagało
większej uległości wobec rządu.
Wprawdzie na przełomie czerwca i lipca warszawski zespół ZWZ-PKP próbował raz jeszcze przejąć inicjatywę
w swoje ręce i powołał nawet tzw. Zbiorową Delegaturę Rządu, ale rząd nie zaakceptował tej formuły,
będącej zaprzeczeniem idei oddzielenia instytucji politycznych od organizacji wojskowej.
Ostatnie posiedzenie Delegatury Zbiorowej odbyło się 13 września 1940 r., po czym reprezentacja
stronnictw wróciła do dawnej nazwy PKP.
Ostatni etap kształtowania się trójczłonowej konstrukcji kierownictwa podziemia, rozpoczął się wraz z
nominacjami Cyryla Ratajskiego jako delegata w GG i Adolfa Bnińskiego jako delegata na ziemie włączone
Rzeszy. Został on definitywnie zakończony z chwilą rozciągnięcia uprawnień delegata warszawskiego na
obszar całego kraju, co stało się faktem latem 1941 r., (po aresztowaniu Bnińskiego), a formalnie w roku
1942 .
Stałą troską organów pracy krajowej rządu była organizacja łączności z krajem (radiowa i przy pomocy
kurierów i emisariuszy) oraz zaopatrywanie powstających pod okupacją instytucji podziemnych, później
nazwanych państwem podziemnym w środki finansowe.
Najważniejsze były potrzeby wojska podziemnego (ZWZ-AK) i tam też szły kwoty najpokaźniejsze. Niemałe
też środki pochłaniała działalność pionu cywilnego, tj. Delegatury Rządu, czwórporozumienia (PKP) i
innych agend. Pieniądze przywozili ze sobą wysyłani do kraju, początkowo drogą lądową, a później lotniczą,
emisariusze i kurierzy. Początkowo pieniędzy było niewiele, później jednak przyznawane kwoty stale rosły.
Na początku kwietnia 1942 r. Rada Ministrów uchwaliła budżet krajowy (cywilny i wojskowy) w wysokości
ponad 7 mln. dolarów amerykańskich, z czego na potrzeby pionu cywilnego przewidziano około 2 700 000
dolarów, z kolei preliminarz budżetowy samej tylko Delegatury na rok 1943 przewidywał wydatkowanie ponad
4 330 000 dolarów.
Ich podział wygladał następująco:
- płace pracowników miały objąć około 15 % wszystkich wydatków,
- opieka społeczna - 28 %,
- oświata i kultura - 20,1%,
- prace wykonywane w departamencie spraw wewnętrznych - 11 %,
- propaganda i informacja 4 %.
Na subwencje dla czterech partii PKP przeznaczono 480 000 dolarów (po 120 000).
Na władze centralne i okręgi przypadło po 50 %, z tym, że większość departamentów fachowych przewidywała
podjęcie prac w terenie.
W roku 1944 na cele państwa podziemnego przeznaczono budżet w wysokości 12 mln. dolarów.
Koniec.
|