Nr ISSN 2082-7431
Polska Podziemna
Organizacja Dywersji Dalekosiężnej
"Wachlarz", "18", "27", "AW".



I. Powstanie i cele "Wachlarza".




Na zdjęciu: Znak Wydzielonej Organizacji Dywersyjnej "Wachlarz".

Pomysłodawcą i głównym architektem Organizacji "Wachlarz" był mjr. Adam Remigiusz Grocholski "Brochwicz", "Doktor", "Inżynier", "Miś", "Waligóra", postać nietuzinkowa i ekscentryczna, pełna niecodziennych pomysłów w dziedzinie wojskowości. W początkach okupacji Grocholski utworzył działającą głównie na Lubelszczyźnie organizację konspiracyjną "Brochwicz", którą w kwietniu i maju 1940 r., podporządkował ZWZ. To on w swoim raporcie, przesłanym Komendzie Głównej ZWZ w lipcu 1940 r., zawarł tezę o ataku niemieckiej III Rzeszy na Związek Sowiecki.
W dokumencie tym wskazywał główne kierunki ataku Wehrmachtu, przewidując bardzo trafnie, jak się miało później okazać, przebieg i terminy niemieckich postępów. Analizując rozwój przyszłych wypadków przewidywał wyczerpanie wojsk niemieckich i nieuniknioną kontrofensywę sowiecką, która miała przeważyć szalę na korzyść ZSRR.
Aby przyśpieszyć klęskę Niemiec mjr. Grocholski postulował utworzenie organizacji dywersyjnej, której głównym zadaniem (gdy już siła Wehrmachtu będzie na wyczerpaniu) miało być wysadzenie większości mostów na Dźwinie i Dnieprze. To z kolei miało odciąć Niemców od zaplecza, zaopatrzenia oraz uniemożliwić im odwrót i przegrupowanie.
Dalekosiężnym celem tego pomysłu było pozbawienie Armii Czerwonej pretekstu do wejścia za uciekającym nieprzyjacielem na tereny polskie i wpływanie tym samym na wydarzenia polityczne w kraju.

O ile w lipcu 1940 r., raport ów potraktowano delikatnie mówiąc z przymrużeniem oka, o tyle rok później nowy Szef Sztabu Komendy Głównej ZWZ płk. Tadeusz Pełczyński czytał zawarte w nim analizy niemal jak proroctwo, które w dużej mierze już się spełniło. To on na przełomie lipca i sierpnia 1941 r., doprowadził do spotkania konspiracyjnego gen. Roweckiego "Grota" z Grocholskim i mjr. Janem Włodarkiewiczem "Darwiczem" do niedawna komendantem Tajnej Armii Polskiej na początku tego roku podporządkowanej ZWZ.
Na odprawie tej postanowiono plan Grocholskiego wcielić w życie. Początkowo w dalekosiężnych planach zarówno Sikorskiego, jak i dowódcy Sił Zbrojnych w Kraju gen. Roweckiego "Wachlarz" miał spełnić przede wszystkim dywersyjną osłonę od wschodu dla przewidywanego zbrojnego powstania powszechnego. Znaczyło to, że w określonym czasie, na sygnał Komendy Głównej ZWZ-AK gęsto rozsiane patrole "Wachlarza" miały zniszczyć szlaki komunikacyjne, po to aby uniemożliwić Niemcom przerzucenie sił z frontu na teren objęty powstaniem powszechnym, a więc do okręgów centralnych oraz Wielkopolski, na Pomorze i Śląsk.

Na zdjęciach od lewej: ppłk Jan Włodarkiewicz "Darwicz" i ppłk Remigiusz Grocholski "Doktor".

Komendantem nowo powołanej organizacji "Grot" mianował mjr Włodarkiewicza. Za wyborem "Darwicza" przemawiał zarówno jego wiek (był 12 młodszy od Grocholskiego), jak i niemałe doświadczenie w kwestii dywersji i sabotażu, co dawało większą gwarancję powodzenia całemu przedsięwzięciu. Mjr. Grocholski został szefem sztabu i zastępcą "Darwicza".
Po rozwiązaniu kwestii dowodzenia i rozdzieleniu kompetencji obaj oficerowie rozpoczęli gorączkowe starania nad utworzeniem Komendy "Wachlarza" oraz opracowywanie planów operacyjnych.

Plany operacyjne.


Dowodzona przez ppłk Jana Włodarkiewicza, następnie przez ppłk. Grocholskiego organizacja miała przed sobą trudne zadanie, znacznie trudniejsze niż początkowo zakładano. Po pierwsze środowisko polskie za Bugiem, bardzo przerzedzone w latach 1939 - 1941 oraz dość gruntownie rozpracowane i rozwarstwione przez ukraińskie, litewskie jak i częściowo białoruskie elementy nacjonalistyczne współdziałające z Niemcami, ciągle terroryzowane, nie było w stanie dać skutecznego oparcia organizacji.
Należało więc przerzucić tam kadrę z Generalnej Guberni własnymi kanałami przerzutowymi, z własnym alibi i dopiero po zapuszczeniu korzeni ostrożnie nawiązywać kontakty ze środowiskami polskimi.

Po drugie, biorąc pod uwagę wspomnianą sytuację kolejnym problemem okazała się zmiana zadań, spowodowana naciskami Rządu Polskiego na zaktywizowanie działalności "Wachlarza", który w nowych kalkulacjach Sikorskiego miał być wobec Sprzymierzonych świadectwem wielkich możliwości organizacyjno-bojowych ZWZ.
I tu był chyba zasadniczy błąd, bowiem "Wachlarzowi" włożono na barki bardzo ambitny cel polityczny, którego organizacja ta nie mogła udźwignąć. Jakby tego było mało stosownie do teorii o "dwóch wrogach" otrzymała ona zadanie, by swoimi działaniami nie tylko szkodzić wojskom niemieckim, lecz także przygotowywać warunki do opóźniania zbliżania się Armii Czerwonej do granic Polski z 1939 r. To wszystko przekraczało siły organizacji, nawet te w zakresie zaplanowanym przez obu dowódców.

W planach Włodarkiewicza i Grocholskiego tworzenie organizacji i przenikanie jej grup w ustalone wcześniej rejony działania została podzielona w czasie na trzy etapy:

Etap organizacyjny podzielony na dwa okresy.

Okres pierwszy "czas a" (od września do grudnia 1941 r.). W tym czasie przewidywano zakończenie werbunku ludzi, ich przeszkolenie w zakresie dywersji, ustalenie dróg przerzutu dla stref zaplecza lub, o ile byłoby to możliwe dalej na wschód, wypracowanie wiarygodnych alibi celem "wrośnięcia" w teren. Odcinki III i IV przewidziane do obsadzenia w pierwszej kolejności, miały swoje zadania organizacyjne skoncentrować na tym, aby na teren zaplecza wejść już w połowie zimy 1941/1942. Pozostałe odcinki, planowane do późniejszego zainstalowania, koncentrować miały swoje prace związane z obsadzeniem terenu na okres tzw. "czasu b".

Okres drugi "czas b" (od stycznia do kwietnia 1942 r.). Przerzucenie do stref zaplecza przeszkolonych patroli, a także podciągnięcie do baz zdobytego lub otrzymanego w tym czasie zaopatrzenia i uzbrojenia.
Ogólnie rzecz biorąc planowano, że najpóźniej do kwietnia 1942 r., zakończony zostanie nie tylko werbunek i przeszkolenie patroli dywersyjnych, ustalenie dróg oraz sposoby przerzutu ludzi z bronią do strefy zaplecza, czy wypracowanie wiarygodnych alibi, ale także faktyczne przerzucenie w teren strefy pierwszej około 1 000 przeszkolonych żołnierzy podziemia.

Etap Próbny (od stycznia do maja 1942 r.).

W tym czasie przewidywano przesunięcie się patroli "Wachlarza" ze strefy zaplecza na tereny operacyjne do strategicznych i z góry wyznaczonych punktów oraz zalegalizowanie swej obecności na drogach i kolejach prowadzących do nich, a także pierwsze szkoleniowe działania dywersyjne.
Terenem działań operacyjnych miało być sąsiedztwo 15 mostów głównych na Dźwinie, Dnieprze i Jelcu, a także 30 innych mostów, przeznaczonych do destrukcji w drugiej kolejności.

Etap Gotowości.

Zasadniczo trwać miał od maja 1942 r., do chwili wybuchu powstania i rozpoczęcia realizacji planu osłony.

Podstawową jednostką taktyczną miał być patrol dywersyjny w składzie od 1+4 do 1+6, doskonale i wszechstronnie wyszkolony, operujący w zasadzie samodzielnie. W miejscach przewidzianego silniejszego działania planowano utworzenie ośrodków dywersyjnych (3-4 patrole).
Po wykonaniu tych zadań patrole miały stać się zalążkami oddziałów partyzanckich, które ciągłym niepokojeniem niemieckich ekip technicznych opóźniałyby ich pracę przy odbudowie zniszczonych mostów, dezorganizowały zaplecze, niszczyły zaopatrzenie itd.

Teren przyszłego działania został podzielony dość ogólnie na dwie strefy:

Strefa A.
Zaplecza i teren wypadowy do wejścia w rejon właściwego działania, wynikającego z planu osłony. Strefę tę od zachodu wytyczała linia rokadowa ciągnąca się od Lidy przez Białystok - Brześć - Kowel do Lwowa, od wschodu zaś zamykała ją linia przedwojennej granicy Polski.

Strefa B.
Działania dywersyjnego i wykonania planu osłony. Obejmowała ona obszar rozciągający się na wschód od przedwojennej granicy Polski po linię Dźwina-Dniepr (z pewnymi jej przekroczeniami), jednak bez przechodzenia na północy linii Dyneburg-Połock, na południu zaś Tarnopol-rzeka Dniestr, Dniepropietrowsk nad Dnieprem i Izjum nad Dońcem.

W zasadzie w strefie "A" obowiązywał i obowiązywać miał w przyszłości (niejednokrotnie jednak łamany) ścisły zakaz kontaktowania się struktur "Wachlarza" z jakimikolwiek jednostkami siatki powstających Okręgów ZWZ-AK oraz placówkami wywiadu dalekiego zasięgu ZWZ-AK, wchodzącymi na tereny wschodnie równolegle z Wachlarzem. W strefie tej miał obowiązywać zakaz prowadzenia poważniejszych akcji dywersyjnych, poza drobnymi, wynikającymi z potrzeb szkolenia, których nie zaliczano do dorobku organizacji.

W początkowym okresie wysiłek mobilizacyjny został skierowany głównie na oficerów dwóch podporządkowanych ZWZ organizacji: "Brochwicz" oraz Tajnej Armii Polskiej, z których utworzono zalążek Sztabu Komendy "Wachlarza". W późniejszym czasie, a ściślej mówiąc mniej więcej od połowy 1942 r., oparto się także na oficerach i żołnierzach Narodowej Organizacji Wojskowej i innych organizacji, które częściowo lub w całości podporządkowały się zwierzchnictwu Armii Krajowej.
Niemały procent kadry "Wachlarza" rekrutował się także spośród Cichociemnych oraz podoficerów Korpusu Ochrony Pogranicza, pułków ułanów stacjonujących na terenach województw wschodnich przed 1939 r. i marynarzy flotylli pińskiej.
Poza tym stan osobowy uzupełniano o młodzież starszoharcerską z drużyn warszawskich i podwarszawskich oraz ze starszych roczników Korpusów Kadetów. W miarę wchodzenia w strefę zaplecza, czyli między Bug, a granicę polsko-radziecką sprzed września 1939 r., przewidywano uzupełnianie stanu liczbowego miejscową młodzieżą, której przeszkolenie dywersyjne miało odbywać się na bieżąco w patrolach.

Cały obszar niemieckiej armii na wschodzie podzielono na pięć odcinków, biegnących wachlarzowo, w zależności od szlaków komunikacyjnych:

Odcinek I miał za zadanie kontrolować szlaki wokół Lwowa, Tarnopola, Płoskirowa, Winnicy, Żmerynki i Dniepropietrowska, ze zwróceniem głównej uwagi na tereny przylegające do mostów na Dnieprze.

Odcinek II oś działania miał wytyczoną na linii Równe, Zwiahel, Żytomierz, Kijów i rozdzielał się dalej na trzy szlaki:
1. Sarny-Korosteń.
2. Zwiahel.
3. Szepietówka.

Odcinek III miał za zadanie działać w rejonie mostów na Dnieprze, obejmując kolejno bazy w Brześciu nad Bugiem, Pińsku, Dawidgródku, Kalenkowiczach, Homlu i Mozyrzu.

Odcinek IV w pierwotnych założeniach dowództwa miał operować na linii Lida-Mińsk-Borysów-Orsza. Wkrótce jednak zmieniająca się sytuacja również na innych odcinkach, spowodowała korektę tych założeń.

Odcinek V miał w zasadzie prowadzić działania z Wilna na Dyneburg oraz Połock w bezpośrednim styku z Dźwiną.

Jako plan maksimum przewidywano na dany sygnał zniszczenie około 100 mostów na 8 głównych arteriach przyfrontowych i 2 rokadowych (linie komunikacyjne, równoległe do linii frontu). Plan minimalny natomiast zakładał zniszczenie 45 mostów, w tym 15 mostów głównych, z tego: 4 na Dźwinie, 1 w miejscowości Jelec (gdzie odległość pomiędzy Dźwiną a Dnieprem wynosi około 60 km) oraz 10 na Dnieprze, a także 30 mostów na drogach dojazdowych do nich po obu stronach.

W październiku 1941 r., pod wpływem niemożności werbowania ludzi w terenie i tragicznej sytuacji ludności polskiej na terenach działania "Wachlarza" dokonano pewnych poprawek w schemacie organizacyjnym. Zmiany te były spowodowane koniecznością stworzenia możliwości ściślejszego współdziałania poszczególnych patroli, które dotąd miały działać samodzielnie.
Dopuszczono możliwość łączenia 3 lub 4 patroli, ulokowanych w jednej okolicy, z których utworzono ośrodki dywersyjne. W celu zachowania pełnej konspiracji przyjęto zasadę, że znać się będą i kontaktować ze sobą jedynie dowódcy patroli.
Każdy patrol miał być podzielony na dwie trójki, wzajemnie nie wiedzące o sobie praktycznie nic, a dowódcę patrolu powinni znać jedynie obaj trójkowi.

Równolegle powołano także nową jednostkę dowodzenia dla Odcinka IV, czyli tzw. "trójkąt". Zdecydowano się utworzyć tu dwa "trójkąty", bowiem to właśnie Odcinek IV spinał na swoim terenie dorzecza dwóch rzek najważniejszych w planowaniu działań dla "Wachlarza", czyli Dźwiny i Dniepru.
Siły trójkąta A rozlokowane pomiędzy Mińskiem-Orszą a Żłobinem, miały sprawować pieczę nad mostami i przeprawami położonymi w górnym biegu Dniepru. Trójkąt "B" miał identyczne zadania w odniesieniu do górnego biegu Dźwiny, a jego siły rozlokować miano między Połockiem, Newlem i Witebskiem. W planach Komendy "Wachlarza" było także zastosowanie tego samego schematu na Odcinku II. Odpowiednie trójkąty nazwano w szkicach II A i II B, jednak poza planowaniem tego podziału praktycznie go nie wprowadzono.

Komenda "Wachlarza".


W okresie od sierpnia 1941 do marca 1942 r., w skład komendy organizacji weszło wąskie grono oficerów, wywodzących się z organizacji dowodzonych wcześniej przez Włodarkiewicza i Grocholskiego, którzy nie zostali włączeni do ZWZ. W okresie tym działalność sztabu charakteryzowała się dużą improwizacją.
Po śmierci mjr. Włodarkiewicza w marcu 1942 r., nowe zadania dywersyjne oraz presja na ich jak najszybsze uruchomienie spowodowały potrzebę rozbudowy i reorganizacji komendy, która trwała przez cały drugi kwartał tego roku. Towarzyszyła temu znaczna rotacja ludzi dobieranych pod kątem wymagań nowego dowódcy mjr Grocholskiego i nowego szefa sztabu.
Pracę sztabu cechowała oprócz dużej rotacyjności także pełna dyspozycyjność jego członków oraz ograniczenie do minimum wszelkich narad i odpraw. Trzymanie się takiego sposobu działania umożliwiała silnie rozbudowana sieć łączności.

Sztab "Wachlarza" w układzie organizacyjnym podobny był do innych jednostek tego typu, jednak pewne upodobania nowego dowódcy nadały niektórym oddziałom dość specyficzne formy:

Komendanci:

ppłk. Jan Włodarkiewicz "Darwicz", "Damian", "Jan Darwicz", "Jan Odważny".: sierpień 1941 - 18 marca 1942 r.
ppłk. Adam Remigiusz Grocholski "Brochwicz", "Doktor", "Inżynier", "Miś", "Waligóra".: kwiecień 1942 - marzec 1943 r.

Komendantom "Wachlarza" podlegał bezpośrednio szef sztabu, kancelaria (w okresie dowodzenia przez ppłk. Grocholskiego pojęcie kancelarii było bardzo szerokie, w praktyce niemal cały sztab komendanta był kancelarią) oraz prokurator organizacyjny.

Szefowie sztabu i zastępcy komendanta:

ppłk. Adam Remigiusz Grocholski "Brochwicz", "Doktor", "Inżynier", "Waligóra".: lipiec 1941 - kwiecień 1942 r.
por./kpt. Stefan Rychter "Brożyna", "Dan", "Tumry", "Las".: kwiecień 1942 - 9 luty 1943 r.

Szef sztabu formalnie kierował Oddziałem I Organizacyjnym, II Wywiadu, III Operacyjnym, IV A Kwatermistrzowskim, IV B Transportu oraz V Łączności zewnętrznej, przy czym kierowanie Oddziałami II i III było czysto teoretyczne.

Kancelaria.

Adiutant:
ppor. Jan Grocholski "Janek", "Andrzej", "Brochwicz".: ?? - marzec 1943 r.

Księgowy:
- Stefan Błaszkiewicz "George", "Stefan".

Skrytkarz:
st. sierż. Stanisław Furmańczyk "Stanisław".

Archiwista:
- N.N. "Władysław".

Maszysnistka:
- N.N. "Iza"

Szef łączności wewnętrznej dowódcy:
- Janina Pieńkowska "Teresa".
- Helena Konopacka "Wera".

Łączniczka do kontaktów z prokuratorem:
- Halina Śliwińska "Hala".

Łączniczka alarmowa:
- N.N. "Janka".

Kancelaria nie została wyodrębniona w okresie dowodzenia przez mjr. Włodarczyka. Wyodrębniono ją organizacyjnie dopiero pod koniec 1942 r. Przez cały okres istnienia "Wachlarza" była rozbudowywana.

Referat bezpieczeństwa.

Szef:
por. January Gościmski "Franciszek".: jesień 1941 - kwiecień 1942 r.

Po odsunięciu Gościmskiego stanowisko szefa referatu nie było obsadzone, aż do końca istnienia organizacji. W sprawach wymagających interwencji konspiracyjnej służby bezpieczeństwa korzystano z pomocy 18 b, czyli odpowiedniego wydziału Komendy Głównej AK.

Prokurator Wojskowego Sądu Specjalnego KG AK przy "Wachlarzu":

- Tadeusz Dyzmański "Przemysław".: wrzesień - 1 grudnia 1942 r. (aresztowany).
- N.N. "Turmont".: grudzień 1942 - marzec 1943 r.

Stanowisko prokuratora zostało obsadzone dopiero we wrześniu 1942 r. Do tego czasu zastępowała go służba śledcza oraz sądownicza Komendy Głównej ZWZ-AK.


Oddział I Organizacyjny.

Szefowie:
por. January Gościmski "Franciszek".: jesień 1941 r.
ppor. Stanisław Wierzbicki "Miecz", "Pers".: styczeń - 18 września 1942 r. (aresztowany).
Tadeusz Derengowski "Szary".: ?? - wiosna 1943 r. (aresztowany).

Oficer dyspozycyjny szefa oddziału:
- Tadeusz Matławski "Mewa".

Łączniczka:
- Krystyna Włodarczyk "Wanda".

Referaty:

Referat Ewidencyjny.
Kierownik:
ppor./por. Stanisław Wierzyński "Smotrycz".: styczeń 1942 - ??

Łączniczki:
- Janina Orczykowska "Renata".
- Maria Paliszewska "Maryjka".: ?? - 2 grudnia 1942 r. (aresztowana).
- Krystyna Włodarczyk "Krysia", "Wanda".

W zakres obowiązków referatu wchodziło:
1) Podejmowanie żołnierzy skierowanych lub zwerbowanych do organizacji oraz zapoznawanie ich z zadaniami.
2) Wciąganie do ewidencji.
3) Dostarczanie danych do referatu legalizacji potrzebnych do wyrobienia dokumentów.
4) Kierowanie na kurs dywersyjny, prowadzony przez Referat Wyszkolenia.
5) Dalsze przekazywanie żołnierzy dowódcom poszczególnych Odcinków lub patroli.
6) Kontakt z dowódcą kadry w przypadku opóźnienia wyjazdu w teren.

Referat Legalizacyjny:
Kierownicy:
- mgr. Czesław Sikora "Michalski".: ?? - 17/18 września 1942 r. (aresztowany).
ppor./ por. Janusz Franciszek Przeździecki "Pełka", "Prawdzic", "Roch", "Prus".: wrzesień 1942 - marzec 1943 r.

Referat działał w ścisłej kooperacji z Centralną Legalizacją w Oddziale I Komendy Głównej ZWZ-AK. Jego głównym zadaniem było zapewnienie wyjeżdżającym w teren odpowiednich dowodów, przepustek itp.

Referat Opieki:
Kierowniczka:
- Janina Pieńkowska "Teresa".: połowa 1942 - ??

Referat opiekował się nad rodzinami aresztowanych żołnierzy. Ściśle współpracował z Referatem 998 Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Komendy Głównej AK.

Referat Aresztowanych:
Kierownicy:
- Stefan Bielecki "Druh", "Przyjaciel".: lipiec 1942 - marzec 1943 r.

Planowanym zadaniem referatu było czuwanie nad przebiegiem śledztwa, prowadzonego przez Gestapo po poszczególnych aresztowaniach. Zakładano także przeciwdziałanie rozszerzaniu się wsyp. Ponieważ referat powstał dość późno, nie rozwinął szerszej działalności.

Referat Wyszkolenia.
Kierownicy:
ppor. Henryk Jerzy Szcześniewski "Żuraw".: styczeń - marzec 1942 r.
ppor. Tadeusz Derengowski "Dering", "Szary", "Zręb".
kpt. Stanisław Jerzy Antoniak "Newen".
ppor. Tadeusz Derengowski "Dering", "Szary", "Zręb".
kpt. Wiktor Marcinkowski "Grań".

Zadaniem referatu było prowadzenie trzytygodniowych kursów dla żołnierzy "Wachlarza" przed ich wysłaniem w teren. W okresie od grudnia 1941 do września 1942 r., referat przeszkolił ponad 200 osób. Sporą część wykładowców stanowili cichociemni.

Referat Studium:
Kierownicy:
kpt./mjr Wiktor Marcinkowski "Grań", "Sęp", "Zenon".
ppor. Tadeusz Derengowski "Szary".

Referat powstał pod koniec lata 1942 r. Do zadań referatu należało zbieranie doświadczeń bojowych i organizacyjnych na podstawie analizy materiałów z dotychczasowych działań.

Dowódca Kadry.
ks. kpt. Mieczysław Stypułkowski "Miś".

Dział ten powstał w lipcu 1942 r. Jego zadaniem było przechowywanie zagrożonych aresztowaniem żołnierzy, których zamierzono przerzucić na odpowiednie Odcinki, ponadto opieka nad rannymi i ewakuowanymi. Dowódca Kadry dysponował dwoma lokalami noclegowymi, w których można było umieścić od 25 do 30 osób. W lokalach tych zapewniano schronienie, wyżywienie i opiekę lekarską.


Oddział II Wywiad.

Szef:
por. Adolf Moczulski "Krzysztof", "Tadeusz Złoty".

Oddział III Operacyjny.

Szef:
por. Adolf Moczulski "Krzysztof", "Tadeusz Złoty".

Oddział II I III, poza łącznością, był w zasadzie jedną, połączoną komórką, kierowaną jednoosobowo przez por. Adolfa Moczulskiego "Krzystofa". Moczulski, jako jeden z najstarszych brochwiczowców należał do kręgu najbardziej zaufanych współpracowników mjr. Grocholskiego.


Oddział IV Kwatermistrzostwo.

Szef:
por. Janusz Franciszek Przeździecki "Pełka", "Prawdzic", "Roch", "Prus".: 1941 - marzec 1942 r.

Oddział Kwatermistrzowski jako zwarta jednostka organizacyjna działał tylko do marca 1942 r. Od kwietnia tego roku funkcjonował już jak dwa człony: IVA i IVB. Teoretycznie całością kierował Wincenty Boy "Inspektor", natomiast praktycznie oba człony były ze sobą luźno powiązane, a od lipca 1942 r., czyli po aresztowaniu Boya całkowicie niezależne.


Oddział IVA Kwatermistrzostwo, magazyny broni i materiałów wybuchowych.

Szef:
- Wincenty Boy "Inspektor".: kwiecień - 20 lipca 1942 r. (aresztowany).
por. Janusz Franciszek Przeździecki "Pełka", "Prawdzic", "Roch", "Prus".: lipiec - październik 1942 r.

Oddział osiągnął rozmiary odpowiadające zapotrzebowaniu organizacji dopiero latem 1942 r., w czasie gdy "Wachlarz" zaczął otrzymywać zwiększone przydziały broni i środków wybuchowych pochodzących ze zrzutów. Do jego głównych zadań należał także zakup ubrań i wyposażenia dla żołnierzy wyjeżdżających na poszczególne odcinki, a także nabywanie broni oraz współpraca z działami produkcji materiałów wybuchowych innych pionów Komendy Głównej. Oddział dysponował dwoma magazynami na terenie Warszawy.

Pierwszymi ofiarami aresztowań w Komendzie "Wachlarza" byli dwaj oficerowie Oddziału IVA Wincenty Boy "Inspektor" oraz Wilhelm Baranowski "Borkowski", którzy zostali aresztowani 20 lipca 1942 r. Obaj zostali rozstrzelani 15 października tego roku.
6 kwietnia Gestapo w Warszawie wykryło magazyn środków wybuchowych oraz aresztowało oficerów kwatermistrzostwa. 7 kwietnia 1943 r., w kościele św. Floriana w Warszawie odbyła się msza żałobna za duszę Wilhelma Baranowskiego "Borkowskiego". Oprócz rodziny przybyło na nią około 20 członków Komendy "Wachlarza". Niemcy w kościele mieli swojego człowieka, którym okazał się być Józef Kessler "K-22", agent radomskiego Gestapo, który na polecenie SS-Hauptsturmfuhrera Alfreda Spielkera z warszawskiego Urzędu Sipo und SD meldował od pół roku o każdym kroku por. Mariana Przysieckiego "Mariana", żołnierza Odcinka III. O mszy też doniósł swojemu mocodawcy. Niemcy szybko otoczyli kościół aresztując wszystkich, zebranych żołnierzy "Wachlarza".
Mariana Przysieckiego "Mariana" i Alfreda Kojera "Myszurskiego" oraz kilku innych "wachlarzowców" rozstrzelano w ruinach getta 7 maja 1943 r. Pozostali aresztowani nigdy nie wrócili z obozów, część z nich zginęła od alianckich bomb na pokładzie statku "Arkona" w ostatnich dniach wojny.

Oddział IV B Transport.

Szefowie:
ppor. Władysław Hackiewicz "MSZ".: marzec - lipiec 1942 r.
- N.N. "Dąb".: lipiec 1942 - marzec 1943 r.

Łączniczki:
- Maria Ewa Jaroszewicz "Maerta".
- N.N. "Sylwia".

Oddział był jedną z najlepiej zorganizowanych komórek Komendy "Wachlarza". Jego zadaniem było zapewnienie sprawnego i bezpiecznego transportu ludzi i materiałów. Dysponował dużymi garażami przy ul. Kazimierzowskiej w Warszawie, a także parkiem samochodowym, w którego skład wchodziło od 2 do 4 ciężarówek oraz od 1 do 3 samochodów osobowych, zarejestrowanych na kilka fikcyjnych i prawdziwych firm budowlanych, współpracujących z "Wachlarzem".


Oddział V Łączność.

Szefowie:
por. Aleksander Żytkiewicz "Morawski".: zima 1941 - lato 1942 r.
p.o. ppor. Henryk Jerzy Szcześniewski "Żuraw".: lato - 1 grudnia 1942 r. (aresztowany).

Adiutant.:
chor. N.N. "Smuga".

Szef łączności radiowej:
ppor. Tadeusz Kaczyński "Kaczyniec".: lipiec - 1 grudnia 1942 r.

Łączność wewnętrzna.
ppor.(?) Wilhelm Baranowski "Borkowski".
Punkt kontaktowy przy moście Kierbedzia:
kpt. Oktawiusz Królikiewicz.
Punkt kontaktowy przy ul. Targowej:
kpt. Franciszek Urban "Kupiec".

Oddział powstał już w listopadzie 1941 r. Do lipca 1942 funkcjonował wyłącznie przy pomocy kurierów. Po objęciu szefostwa przez ppor. "Żurawia" system łączności poddano przebudowie. Kurierzy z centrali przeszli do dyspozycji dowódców Odcinków, natomiast rozpoczęto organizowanie pionu łączności radiowej, na której czele stanął por. Tadeusz Kaczyński "Kaczyniec". Udało się utworzyć sześcioosobową grupę, dysponującą dwiema radiostacjami w Warszawie oraz dwiema na Odcinkach III i IV. Oddział V dysponował także własnymi punktami przerzutowymi w terenie. Były to ośrodki w Małkini, punkt kontaktowy na kierunek północno-wschodni, bazę łączności na Odcinek I, bazę łączności na Odcinek III.

1 grudnia 1942 r., Niemcy dokonali spustoszenia w Oddziale V. Aresztowani zostali: szef Oddziału ppor. Szcześniewski "Żuraw", kierownik łączności radiowej por. Tadeusz Kaczyński "Kaczyniec", jego łączniczka "Iris", oraz dwaj oficerowie z punktów kontaktowych kpt. Franciszek Urban "Kupiec" (skrzynka kontaktowa przy ul. Targowej) i kpt. Oktawiusz Królikiewicz (skrzynka kontaktowa przy moście Kierbedzia). Następnego dnia aresztowano dwie kolejne łączniczki: "Maryjkę" (Oddział I) i "Ninę" (Oddział V) oraz prokuratora Tadeusza Dyzmańskiego z łączniczką "Halą". 3 grudnia los tego grona podzielił Ignacy Marcinek "Drukarz", kurier Oddziału V oraz adiutant "Żurawia" chor. N.N. "Smuga".
Aresztowania te spowodowały popłoch w kierownictwie "Wachlarza". Pozrywano wszelkie, znane aresztowanym, kontakty, a że były one bardzo liczne, łączność wewnętrzna funkcjonowała odtąd tylko poprzez siatkę szefa sztabu.


II. Działania.

Włączenie się Rosji Sowieckiej do bloku państw koalicji antyhitlerowskiej i związane z tym późniejsze naciski aliantów, kierowane pod adresem Rządu RP na Uchodźstwie na uruchomienie dywersji na liniach zaopatrzenia niemieckiego frontu wschodniego, doprowadziły do zmiany pierwotnych zadań "Wachlarza".
29 września 1941 r., szef sztabu Naczelnego Wodza gen. Klimecki otrzymał oficjalne polecenie natychmiastowego przygotowania wszelkich materiałów niezbędnych do ustalenia wspólnej i uzgodnionej dywersji sił polskich i sowieckich. Nieco wcześniej wysłał on do gen. "Grota" depeszę, która była niczym innym jak zapowiedzią wykorzystania "Wachlarza" do innych, niż zakładał to plan osłony celów. Tak więc organizacja, która praktycznie jeszcze nie istniała stawała się już przedmiotem przetargów i to na szczeblu sojuszniczych sztabów.

Już na początku formowania "Wachlarz" napotykał na olbrzymie problemy. W ciągu pierwszego półrocza, czyli do lutego 1942 r., zamiast planowanych w pierwszym rzucie 600 ludzi, czyli 50% założonego stanu organizacyjnego, udało się pozyskać około 120 żołnierzy. Jeszcze gorzej przedstawiała się sprawa z kadrą dowódczą.
Trudną sytuację pogłębiła śmierć ppłk. Włodarkiewicza. 19 marca 1942 r. został on znaleziony martwy w zajmowanej przez siebie kwaterze we Lwowie. Śmierć "Darwicza", człowieka nie uskarżającego się w życiu na żadne dolegliwości, nosiła charakter gwałtowny i do dziś budzi wiele kontrowersji.
Jego następcą został ppłk dypl. Adam Remigiusz Grocholski "Doktor" inicjator i pomysłodawca całej akcji, na szefa sztabu Komenda Główna dodała mu ściągniętego z Krakowa kpt. dypl. Stefana Rychtera "Brożynę". Jednocześnie "Wachlarz" podlegający dotąd, jako wyodrębniona grupa bezpośrednio Dowódcy AK, został podporządkowany płk dypl. Stanisławowi Tatarowi "Erazmowi", szefowi III Oddziału Komendy Głównej.

Kłopoty kadrowe oraz naciski sztabu Naczelnego Wodza na uruchomienie dywersji tu i teraz, wpłynęły na decyzję Komendy Głównej ZWZ o zapewnieniu pomocy dla "Wachlarza". Nie udało się co prawda skłonić oddziałów konspiracyjnych w Warszawie do wydzielenia ze swoich stanów żołnierzy, ale część młodzieży po prostu wyszła ze swoich siatek, nie pytając swoich dowódców o zgodę. Innym źródłem uzupełnień miały być z czasem organizacje wcielane sukcesywnie do ZWZ-AK.
Problem dowódców patroli oraz oficerów wyższego szczebla miał być rozwiązany poprzez kierowanie na Odcinki oficerów najlepszego sortu, czyli Cichociemnych. Proces ich przenoszenia do "Wachlarza" rozpoczęto na początku 1942 r.

Wiosną 1942 r., poza Odcinkiem III, który zdołał wejść na bezpośrednie zaplecze operacyjne i usadowił się w kilku punktach Polesia, reszta odcinków tkwiła praktycznie w Warszawie. W tym czasie cała organizacja liczyła niemal 250 ludzi, w tym 50 oficerów.
Około 150 żołnierzy przeszło dość gruntowne, choć szybkie przeszkolenie sabotażowe. Jeżeli chodzi o kadrę dowódczą, to dzięki uruchomieniu pierwszego sezonu zrzutowego, była to elita pod każdym względem. W sezonie zimowym 1941/1942 zwanym próbnym, zrzucono do Kraju 45 Cichociemnych, 7 z nich było kurierami politycznymi, 2 zginęło zaraz po lądowaniu. Z 36 oficerów dywersji, wywiadu i łączności, jacy trafili wówczas do szeregów ZWZ-AK, aż 19-stu, czyli więcej niż połowa trafiło do "Wachlarza".

Z końcem czerwca 1942 r., Wachlarz na czterech odcinkach uzyskał taki stan, jaki w bardzo optymistycznych planach zakładano na połowę kwietnia. Plany te zakładały wejście na zaplecze terenów operacyjnych i gotowość do działań zasadniczych, czyli osłony. Jednak sytuacja wszystkich odcinków mocno się skomplikowała w związku ze zmianami planów operacyjnych.
Ppłk. Grocholski polecił dowódcom odcinków przejść do kolejnego etapu organizacyjnego, czyli jak najszybszego osadzenia stałych patroli lub baz dywersyjnych na wschód od granicy polsko-sowieckiej sprzed 1939 r. Ostatecznie zmieniono także zadania "Wachlarza", który miał przejść do dywersji bieżącej.
Ustalono comiesięczny limit akcji kolejowych, niezależnie od szkoleniowych. Wynosiły one minimum trzy wysadzenia dla każdego odcinka, możliwie pod transportami zmierzającymi na wschód.

W październiku 1942 r., w najwyższych kręgach Komendy Głównej Armii Krajowej zaczęto kwestionować zasadność istnienia "Wachlarza". Ppłk Grocholski "Doktor", zdając sobie z tego sprawę podjął rozpaczliwą próbę udowodnienia, że organizacja, którą dowodził ma na swym koncie sukcesy i że za skromne przecież dotacje odpłaca całkiem pokaźną dywersją. Dowódcy odcinków otrzymali pilne polecenie nasilenia akcji na szlakach kolejowych.
Tymczasem IV kwartał tego roku przyniósł wydarzenia, które w praktyce oznaczały koniec "Wachlarza". Zagrożona likwidacją organizacja podjęła działalność obronną, polegającą na udowodnieniu, że wszystkie zarzuty są bezpodstawne.
Dowodem miał być, jak już wspomniałem, wzmożona dywersja. Działalność ta spowodowała trzy wielkie uderzenia Niemców w organizację, czyli masowe aresztowania w Oddziale V Komendy "Wachlarza", aresztowanie dowództwa najaktywniejszego dotąd Odcinka III oraz wraz z rozbiciem ośrodka w Mińsku praktyczna likwidacja Odcinka IV. Były to straty nie do odrobienia. Pozostało jedynie starać się, aby za wszelką cenę wyrwać możliwie najwięcej ludzi z sytuacji w zasadzie beznadziejnej.

18 marca 1943 r., na cotygodniową odprawę Komendy "Wachlarza" przybył płk. dypl. Emil Fieldorf "Nil", dowódca Kedywu. Na spotkaniu tym polecił ppłk. Grocholskiemu natychmiast przekazać ludzi i majątek organizacji, co wykonano tego samego dnia. Powołana do życia kilkunastoosobowa komisja z szefem kadry i oficerem werbunkowym na czele, jeszcze przez około trzy miesiące ściągała z terenu ludzi i ułatwiała im kontakty z tworzonymi placówkami Kedywu.
Największą wartością jaką wniosła organizacja do dorobku Armii Krajowej było to, że "Wachlarzowcy" jako pierwsi podjęli działania ofensywne przeciwko Niemcom i to w czasie, gdy III Rzesza szła od zwycięstwa do zwycięstwa. Dorobek tej organizacji to około 100 akcji dywersyjnych, w tym prawie 60 cięć na liniach kolejowych.


Odcinek I.
Lwów, Tarnopol, Płoskirów, Winnica, Żmerynka i Dniepropietrowsk.

Dowódcy:
por. N.N. "Orlik".: luty 1942 - ??
por. CC. Tadeusz Klimowski "Klon" (formalnie).: koniec marca - lipiec 1942 r.
mjr. CC. Stanisław Gilowski "Jan Michalski", "Gotur", "Wojewoda".: 2 sierpnia 1942 - 24 luty 1943 r.

Odcinek I w obsadzono w zasadzie w sposób symboliczny dopiero w III kwartale 1942 r. 2 sierpnia na stanowisko dowódcy został mianowany dotychczasowy zastępca szefa wyszkolenia dywersyjnego w Komendzie "Wachlarza" mjr. CC. Stanisław Gilowski "Gotur".
15 lipca "Gotur" wyjechał do Lwowa w towarzystwie ppor. CC. Rafała Niedzielskiego "Mocnego" i ppor. CC. Aleksandra Kułakowskiego "Rywala". Na Odcinek I przydział otrzymali: por. Gustaw Konstanty Żebrowski, ppor. Edmund Świtalski "Marek II", ppor. Bohdan Fijałkiewicz "Bohusz", Jerzy Wawrzysiak "Jur", Jerzy Kozłowski "Sęk", Stanisław Wolf "Babiński", Piotr Kęcki "Meduza" oraz N.N. "Pilica".
Przykrywką do wyjazdu i dalszej działalności była firma inżynieryjno-budowlana "Ribo" Piotra Butenki, posiadająca filie we Lwowie, Drohobyczu, Złoczowie, Tarnopolu, Podwołoczyskach i Płoskirowie.

W IV kwartale 1942 r., kadra Odcinka nadal starała się rozwinąć swoją siatkę w terenie. Jedynym, godnym wzmianki wydarzeniem było wyłonienie się możliwości wysłania do Winnicy ekipy z firmy Butenki. Dało to możliwość zainstalowania ośrodka dywersyjnego nie tylko na samym krańcu terenów operacyjnych odcinka, ale też w pobliżu jednej z głównych kwater Hitlera. Z "Wachlarza" pojechało trzech ludzi w tym Rafał Niedzielski "Mocny" oraz Stanisław Wolf "Babiński".
22 stycznia 1943 r., Odcinek I poniósł swoją pierwszą stratę. W dniu tym, we Lwowie aresztowano Bohdana Fijałkiewicza "Bohusza", a tego samego dnia zastrzelono N.N. "Pilicę". W lutym 1943 r., powstał punkt łączności w Tarnopolu, utworzony przez N.N. "Konara".
24 lutego 1943 r., wykorzystując pobyt w Warszawie dowódcy Odcinka por. CC. "Gotura" ppłk. Grocholski przekazał z jego udziałem przedstawicielowi Komendy Obszaru Lwowskiego dwunastoosobowy, formalny stan "Wachlarza" na tym terenie.

Odcinek II.
Równe, Zwiahel, Żytomierz, Kijów.

Dowódcy:
por. CC. Tadeusz Klimowski "Klon" (formalnie).: luty - marzec 1942 r.
por. CC. Jan Piwnik "Ponury".: kwiecień - lipiec 1942 r.
por. CC. Tadeusz Klimowski "Klon" (formalnie).: lipiec 1942 - 23 stycznia 1943 r.

Zastępcy:
por. CC. Jan Rogowski "Czarka".
rtm. Józef Ostoja-Gajewski "Tomek".

Oficer dywersji i wywiadu:
por. Piotr Bogacki "Francuz".
Oficer organizacyjny:
por. Kazimierz Bessendowski "Halin".
Kwatermistrz i szef legalizacji:
por. Antoni Wróblewski "Mecenas".
Sanitariat:
- dr. Edward Tomaszewicz "Wilczur" (Równe).
- dr. Stanisław Hadusz (punkt kontaktowy w Korcu).

Punkty kontaktowe: Równe, Łuck, Żytyń, Korec.

Ośrodki dywersyjne:

1. Ośrodek Równe.
Dowódca:
chor. Jan Kropaczew "Grzmot".
Zastępca:
st. sierż. Kazimierz Bron.
Łącznie 39 żołnierzy, w tym w bazie miejskiej 20, w okolicznych patrolach 19 żołnierzy.

2. Ośrodek Zdołbunów.
Dowódca:
st. sierż. Bolesław Nawrocki "Rybak".
Łącznie 15 żołnierzy. Działał w oparciu o WNK 306.

3. Ośrodek Szepietówka.
Dowódca:
por. CC. Franciszek Pukacki "Gzyms".
Łącznie 51 żołnierzy. Działał w oparciu o firmę Derscheid.

4. Ośrodek Zwiahel.
Dowódca:
st. sierż. Władysław Dziuba.
Działał w oparciu o WNK 306.

5. Ośrodek Berdyczów.
Dowódca:
st. sierż. Władysław Laszczyk.
Łącznie 18 żołnierzy. Działał w oparciu o WNK 306.

6. Ośrodek Żytomierz.
Dowódca:
ppor. Stanisław Możejko "Sędzimir".
Łącznie 31 żołnierzy. Działał w oparciu o WNK 306 oraz o firmę Derscheid.

Ośrodek Kijów.
Dowódca:
rtm. Józef Ostoja-Gajewski "Tomek".
Łącznie 18 żołnierzy. Działał w oparciu o WNK 306.

Patrole dywersyjne:
Równe Koszary-Cegielnia (1+4), Równe Miasto (1+4), Równe Garbnik (1+3), Równe Żytyń (1+4), Samostrzały (1+3/WNK 306), Korzec (1+2/WNK 306), Didowicze (1+4/WNK 306), Zwiahel (1+5/WNK 306), Żytomierz (1+5/WNK 306), Korostryszew (1+3/WNK 306), Nebelica (1+2/WNK 306), Kijów (1+7/Waagner Buro), Zdołbunów (1+4/WNK 306), Zdołbunów st. kolejowa Ostróg (1+4), Zdołbunów Krywin (1+4/WNK 306), Zdołbunów Sławuta (1+4/WNK 306), Zdołbunów-Szepietówka (1+1/WNK 306), Kowel (1+4/WNK 306), Maniewicze (1+4/WNK 306), Sarny (1+4/WNK 306), Rokitno-Olewsk (1+3/WNK 306), Korosteń (1+4/WNK 306).

Pierwsi członkowie kierownictwa Odcinka II zostali przerzuceni na tereny zaplecza operacyjnego na przełomie maja i czerwca 1942 r. Byli to: dowódca odcinka por Jan Piwnik "Ponury", jego zastępca por. Jan Rogowski "Czarka" oraz por. Piotr Bogacki "Francuz". Zainstalowanie ich w Równem było możliwe dzięki pozyskaniu dla "Wachlarza" dwóch pracowników niemieckiej firmy "Wagner Buro A.G. Stalbautrup Und Cruckenbau Wien-Graz", Bogusława Bugaja "Bacy" oraz Teodora Gołąbka "Pocztowego".
Na miejscu por. Piwnik nawiązał kontakt z Kazimierzem Bessendowskim, który stał na czele 30-osobowej grupy wywiadowczej AK i zwerbował go do "Wachlarza", mianując oficerem organizacyjnym Odcinka.
Tymczasem pozostawiony w Warszawie por. CC Franciszek Pukacki "Gzyms" werbował i szkolił na Czerniakowie i Mokotowie młodych adeptów dywersji. W trzeciej dekadzie czerwca, na papierach firmy "Pocztowego" wyjechała na Wołyń 14-osobowa grupa kadry Odcinka II.
Po rozlokowaniu pierwszej, przywiezionej z Warszawy ekipy, kierownictwo rozszerzało siatkę odcinka i nawiązywało kontakty niezbędne dla jego funkcjonowania. Efektem tej działalności było m. in. utworzenie placówki przerzutowej z terenów zaplecza na teren operacyjny w granicznym Korcu oraz ośrodków w Równem, Szepietówce, Zwiahlu, Berdyczowie, Żytowmierzu i Kijowie, a także punktu sanitarnego i skrzynki kontaktowej w Równem.

W tym samym czasie por. "Ponury" namówił do współpracy inż. Antoniego Wróblewskiego, człowieka który jako przedwojenny naczelnik Urzędu Telekomunikacyjnego w Równem otrzymał od Niemców propozycję dowodzenia oddziałem zwanym Wehrmacht Nachrichten Kommandantur 306, mającym za zadanie ochronę linii telekomunikacyjnych, prowadzących do nowo budowanej Kwatery Głównej Hitlera w Winnicy.
Wróblewski początkowo wahał się i planował już ucieczkę z Równego, jednak "Ponury" jako starszy stopniem nakazał inżynierowi przyjęcie niemieckiej propozycji, rozumiejąc doskonale jej znaczenie dla organizacji, tym bardziej, że Wróblewski otrzymał od Niemców dowolność w dobieraniu sobie ludzi.
Niestety 20 lipca 1942 r., podczas podróży do Kijowa por. CC. "Ponury" wraz z por. CC. "Czarką" został aresztowany w Zwiahlu jako przemytnik. Po kilku tygodniach udało się im uciec z aresztu i we wrześniu przedrzeć do Warszawy.
Pod koniec pierwszej dekady września na Odcinek II wyruszyła z Warszawy druga grupa, którą zmontował i dowodził por. CC. Franciszek Pukacki "Gzyms". Z powodu zamieszania, jakie miało miejsce po zniknięciu "Ponurego" i "Czarki", 15-osobowa grupa z trudnościami została zainstalowana w Szepietówce. Wkrótce 6 żołnierzom z tej grupy udało się utworzyć pierwszą w dziejach "Wachlarza" bazę nie tylko nad Dniestrem, ale nawet za tą rzeką, czyli w Darnicy za Kijowem.

Pod koniec lipca 1942 r., na punkcie kontaktowym Odcinka II pojawił się jego nowy dowódca por. CC. Tadeusz Klimowski "Klon", który formalnie, wiosną tego roku był już dowódcą Odcinka II. Nominacja "Klona" była efektem braku wiedzy o losach "Ponurego" i "Czarki", którzy nie dawali znaku życia przez kilka tygodni.
Z miejsca por. Klimowski razem z zaprzysiężonym już inż. Wróblewskim "Mecenasem", "Sępem" rozpoczęli montowanie (w oparciu o wspomniany WNK 306) najlepszej siatki organizacyjnej, jaką kiedykolwiek posiadał "Wachlarz".
Formacja ta miała dwie płaszczyzny działania: patroli stałych, rozlokowanych na kwaterach wiejskich co 20 km., z zadaniem ochrony linii telekomunikacyjnych oraz lotnych patroli remontowych, które usuwały wszelkie powstałe na łączach usterki. Wszystkie były zaopatrzone w najlepsze dokumenty, rozkazy wyjazdu, środki lokomocji i prawo pierwszeństwa w korzystaniu z łączności telekomunikacyjnej.
W kierownictwie WNK 306, obok Wróblewskiego, zatrudnieni zostali: por. CC. "Klon", jego brat "Ostoja" i por. "Francuz", w terenie natomiast, w ponad 60 patrolach, na 250 ludzi znalazło się aż 120 żołnierzy "Wachlarza", w tym 5 Cichociemnych.

W trzecim kwartale 1942 r., Odcinek zgromadził więc już 330 ludzi, w tym 30 żołnierzy w dowództwie, około 200 w ośrodkach dywersyjnych i 100 w patrolach dywersyjnych. Tylko 40 żołnierzy zostało przerzuconych na Wołyń z Generalnej Guberni, reszta to miejscowi mieszkańcy Kresów.
Rozmieszczenie jednostek "Wachlarza" pozwalało panować nad niektórymi, głównymi szlakami komunikacyjnymi prawobrzeżnej Ukrainy. Nad 320 kilometrowym odcinkiem szosy pierwszej ważności Równe-Kijów czuwać mogło aż 41 żołnierzy, skupionych w 8 patrolach i rozlokowanych wzdłuż całej trasy w Samostrzałach, Korcu, Didowiczach, Zwiahlu, Żytomierzu, Korostyszewie, Nebelicy i w samym Kijowie. Były one w stanie blokować wszystkie cztery skrzyżowania szosy z przecinającymi je liniami kolejowymi.
Na linii kolejowej południowej relacji Równe-Kijów zainstalowanych było 7 ośrodków i patroli dywersyjnych, rozmieszczonych w pierwszej części trasy (Równe, Zdołbunów, Ostróg, Krywin, Sławuta, Szepetiówka), a także w samym Kijowie.
Na linii północnej, relacji Kowel-Kijów istniały patrole stałe w Sarnach, Kowlu i Kijowie oraz patrole tymczasowe w Maniewiczach, Rokitnie-Olewsku i Korosteniu. Ich istnienie nie gwarantowałoby jednak stałego przerwania tej linii.

Niestety postawa dowódcy Odcinka II spowodowała minimalne wykorzystanie potencjału jego struktur. Por. Tadeusz Klimowski "Klon" był przeciwnikiem dywersji bieżącej trzymając się kurczowo założeń pierwotnego planu osłonowego, choć rozkazy kierownictwa "Wachlarza" był zgoła inne.
To, że Odcinek wykonał nieliczne akcje dywersyjne można zawdzięczać jedynie szefowi dywersji Odcinka por. "Francuzowi", który nie podzielał poglądów swojego dowódcy, a to jemu właśnie podlegały działania bieżące.
W pierwszej połowie września 1942 r., patrol Szurkowskiego ze Zdołbunowa, przy pomocy kolejarzy z ośrodka dywersyjnego w Szepietówce podłożył uzbrojoną w ładunek czasowy bombę-niewypał pod transport wojskowy, wiozący pojazdy gąsienicowe, działa ciężkiego kalibru oraz bomby lotnicze. Wybuch nastąpił pomiędzy Szepietówką a Połonnem, niszcząc aż połowę składu, w tym dwa wagony z obsługą dział. Przerwa w ruchu trwała całą dobę.
Drugie cięcie wykonano pod koniec tego miesiąca, poprzez rozkręcenie szyn na trasie Kijów-Fastów. Dokonał tego do dziś nierozpoznany, lotny patrol. W wyniku akcji z nasypu spadł transport pustych wagonów.

W tym samym miesiącu na Odcinek II dotarła trzecia partia ludzi wysłana przez kierownictwo "Wachlarza", którą dowodził ppor. Lech Łada "Żagiew". Po przybyciu na miejsce "Żagiew" został wydelegowany przez por. "Klona" do objęcia dowództwa nad oddziałem 36 Gruzinów zbiegłych z niemieckich formacji. Jego dowódca "Alosza" wyraził chęć podporządkowania się "Wachlarzowi".
25 września oddział, który otrzymał kryptonim "Gryzonie" uderzył na strzeżony przez Niemców majątek rolny w Młynowie, rozbrojono załogę i zaopatrzono się w żywność, na odchodnym zabijając zamieszkałego w pobliskich Rusinach funkcjonariusza Gestapo.
Nazajutrz oddział wydzielony "Gryzoni", w sile 16 żołnierzy pod dowództwem kpt. "Aloszy" stoczył bój z żandarmerią chroniącą most na Styrze pod Boromlem, którą rozbił i rozbroił. Przed odejściem podłożono ogień pod drewniany most, który jednak został ugaszony padający deszcz.
Przyciśnięci obławami Gruzini musieli przejść do lasów kamienickich. Tutaj rozegrał się dramat, który był efektem narastającego konfliktu pomiędzy "Aloszą" a ppor. Ładą. Podczas jednej z kłótni obaj dowódcy sięgnęli po broń. "Żagiew" zginął na miejscu, natomiast "Alosza" ciężko ranny zmarł jakiś czas później. Zrażeni Gruzini wybrali na dowódcę porucznika ze swojego grona. Nowy dowódca nakazał marsz oddziału w głąb lasu, gdzie po kilku tygodniach został ogarnięty i zniszczony przez obławę własowców.

W III kwartale 1942 r., Odcinek II dokonał tylko jednego cięcia. W drugiej połowie października patrol łącznościowców z WNK 306, pod dowództwem podoficera Szurkowskiego, rozkręcił tory na odcinku Krywin-Sławuta. Pociąg wykoleił się i kilka wagonów spadło z nasypu. Patrol pod ostrzałem konwoju musiał się wycofać i nie zdołał rozpoznać rozmiaru strat.
Poza tym na II Odcinku niewiele działo się w kwestii działań dywersyjnych. Patrole oparte o Wehrmacht Nachrichten Kammandantur 306 i oraz firmy Derscheid i Waagner Buro wzmacniały swoje placówki. Trzyosobowy dotąd patrol w Korostyszewie, dowodzony przez Jana Klimowskiego "Ostoję" rozrósł się do dwunastoosobowego ośrodka.
21 stycznia 1943 r., por. "Klon" został pilnie wezwany do Warszawy. Tu otrzymał rozkaz przekazania swojego stanu Komendantowi Okręgu Wołyń AK. Teren operacyjny Odcinka został na wschodzie skrócony do linii Zwiahel-Szepietówka, czyli o przedwojenne tereny sowiecke. Kadrę "Wachlarza", która znalazła się na zewnątrz tej linii, po odpowiedniej selekcji oddano do dyspozycji wywiadu dalekiego zasięgu AK, resztę wycofano na tereny należące przed wojną do Polski.
Na bazie zasobów ludzkich "Wachlarza" utworzono Inspektorat Równe AK, którego kierownictwo przeszło w ręce powachlarzowskiej kadry, a por. "Klon" został mianowany Inspektorem.

Wydarzenia te jednak nie zakończyły działalności II Odcinka. Fakt przekazania siatek "Wachlarza" Okręgowi Wołyń dość długo był trzymany w tajemnicy przed kierownikami placówek terenowych, co spowodowało, że wieści o zakończeniu działalności "Wachlarza" nie dotarły do dowódcy placówki Szepietówka por. CC Franciszka Pukackiego "Gzymsa".
Przekonany, że nadal działa w ramach organizacji, w pierwszych dniach marca 1943 r., z jeszcze jednym żołnierzem placówki podłożył materiał wybuchowy na linii kolejowej Zdołbunów-Szepietówka, 3 km. od Szepietówki. Wybuch zrzucił z nasypu lokomotywę i kilka wagonów.
Podobną akcję przeprowadził Franciszek Lisowski "Iks", detonując ładunek wybuchowy pod transportem wojskowym, tym razem pod Berdyczowem, blokując tor na kilkanaście godzin.

Podczas gdy Niemcy usilnie poszukiwali sprawców tych dwóch wykolejeń, "Gzyms" wykorzystując fakt, iż firma Derscheid odstąpiła część swoich pracowników Luftbaukommando, wraz z kilkoma innymi wachlarzowcami dołączył do grupy "odstąpionych" pracowników i już 10 kwietnia znalazł się za Charkowem.
Na miejscu zostali zatrudnieni przy zakładaniu instalacji na polowym lotnisku Stukasów. 22 maja, wykorzystując pierwszy, większy nalot sowieckiego lotnictwa, wlali do zbiornika paliwa jednego z samolotów mieszankę sporządzoną z cukru, pyłu metalu i mielonego karbonitu. Samolot rozbił się kilka kilometrów od lotniska. Do końca czerwca, sposobem tym zniszczono cztery dalsze maszyny. Po otrzymaniu od "Korsaka" wiadomości o przejęciu "Wachlarza" przez Kedyw i zmianie zadań 5 czerwca "Gzyms" nakazał powrót do Szepietówki. Po powrocie ludzi "Gzymsa" i jego samego przekazano do Inspektoratu Rówieńskiego AK.

Odcinek III.
Brześć, Pińsk, Dawidgródek, Kalenkowicze, Mozyrz, Homel.

Dowódcy:
kpt. CC. dr. Alfred Paczkowski "Wania".: styczeń - 3 grudnia 1942 r.
kpt. CC. Bolesław Kontrym "Żmudzin".: 3 grudnia 1942 - 27 luty 1943.
Szef sztabu:
por. Leon Kiwalle "Pleban".
Adiutant dowództwa:
ppor. Antoni Kończal "Mały", "Gram".
Dowódca osłony sztabu:
st. sierż. Albin Znajewski "Znajda".
Dowódca wywiadu wojskowego:
por. Stefan Krechowiecki "Szprynt".
Dowódca transportu zewnętrznego:
por. Antoni Langner "Duglas".
Dowódca transportu samochodowego:
ppor. Jerzy Wojnowski "Motor".
Dowódca transportu kolejowego:
- Stanisław Zakrzewski "Żuczek".
Dowódcy ośrodka szkolenia dywersyjnego:
ppor. Zbigniew Piasecki "Orlik" (II).
ppor. Jan Marek "Bebi".
ppor. Zbigniew Bąkiewicz "Zabawka".
Koordynator komórki przerzutowej przez Bug:
kpt. Jan Kubencjusz "Kuba".
Koordynatorzy komórki przerzutowej w Terespolu:
- Michał Dzięcioł "Marek".
- Jan Tarasiuk "Stasiek".

Rejon I Brześć.
Dowódca:
pchor. Zbigniew Słonczyński "Żbik".

Obejmował swoim zasięgiem na północy ziemie wzdłuż linii kolejowej Brześć-Mińsk, z wyłączeniem tego miasta i rozciągał się na południe, aż do granicy z Odcinkiem II, ze szlakami komunikacyjnymi prowadzącymi z Brześcia na Chełm i Kowel włącznie.
Jednostki: oddział dywersyjny w Brześciu w sile 12 żołnierzy, dowodzony przez sierż. pchor. Wiktora Hołuba, grupa N.N. "Marka" (11 ludzi), patrol ks. Franciszka Muchackiego "Kapelana" (6 ludzi), oddział Komendy Okręgu AK por. "Wira". Rejon miał także zalążkowe bazy w Żabince, Kobryniu i Drohiczynie. Pod koniec czerwca dysponował 60 żołnierzami.

Rejon II.
Dowódca:
por. Leon Kiwalle "Pleban".

Teren operacyjny obejmował tereny na południe od linii kolejowej Brześć-Pińsk (z jej wyłączeniem) i sięgał na północy do granicy Odcinka IV, mając szczególną pieczę nad odcinkiem Żabinka-Baranowicze linii rokadowej Lwów-Wilno.
W czerwcu 1942 r., Rejon miał zalążkowe bazy w Tewlach, Oraczyńcach, Berezie Kartuskiej, Szerszewie i Tokarach.

Rejon III.
Dowódca:
por. Marian Czarnecki "Ryś", "Ruski".

Położony na wschód od rejonów I i II, obejmował na północy rubież Odcinka IV, na południu tereny Odcinka II, na zachodzie Pińsk, na wschodzie zaś najpierw granicę przedwojennej Polski, a następnie z czasem tereny na wschód od niej.
Rejon III trzymał pieczę nad liniami kolejowymi Pińsk-Łuniniec-Mikaszewice, Łuniniec-Branowicze oraz Łuniniec-Sarny. Dysponował patrolem w Pińsku, oddziałem partyzanckim w lasach pod Lachwią i Łunińcem oraz bazami w Dawidgródku i Kłobach.

Rejon IV "Adiutantura".
Dowódca:
ppor. Antoni Kończal "Mały", "Gram".

Liczył 25 żołnierzy i był położony poza terenami Polesia. Podlegały mu placówki: w Warszawie, dowodzona przez sierż. pchor. Józefa Krzemińskiego "Szeryfa" oraz w Siedlcach z patrolem Józefa Solnicy "Żuka".

Początki organizacyjne Odcinka III w terenie stały się udziałem tzw. wojskówki organizacji "Szaniec", utworzonej przez Westwalewiczów (ojca i dwóch synów), a dowodzonej przez pchor. Zbigniewa Słonczyńskiego "Żbika". W lutym 1942 r., "Żbik" został zaprzysiężony w Brześciu nad Bugiem przez kpt. Alfreda Paczkowskiego "Wanię", przy czym wraz z dowódcą do "Wachlarza" przeszło 60 jego żołnierzy.
Nowy nabytek okazał się być bardzo cennym. W skład oddziału bojowego "Żbika" wchodzili bowiem mieszkańcy Brześcia, Kobrynia, Żabinki, Łunińca, Mołoryty i Pińska. Słonczyński miał też stały kontakt z samodzielną grupą wywiadu kolejowego "Komar", prowadzącą od niemal roku rozpoznanie całego Polesia.

To właśnie grupie "Żbika" oraz determinacji "Wani" Odcinek III zawdzięcza realizację pierwszej akcji dywersyjnej "Wachlarza".
5 kwietnia 1942 r., siatka wywiadu przesłała do Brześcia drogą alarmową meldunek o niemieckich działaniach, mających na celu ewakuację do Rzeszy części rzecznych okrętów wojennych Flotylli Pińskiej. Na początku kwietnia wyznaczone do ewakuacji monitory rzeczne rozpoczęły swoją drogę na zachód Kanałem Królewskim, spinającym dwie wielkie rzeki: Prypeć i Bug, którymi Niemcy w okresie od czerwca do zimy 1941 r., zaopatrywali front pod Mozyrzem i Homlem.
Podczas przeprawy wodami kanału, jeden z monitorów utknął na mieliźnie i zablokował drogę ewakuacji. Niemiecka załoga monitora w sile 10 marynarzy, uzbrojona w broń maszynową zdołała wezwać pomoc i niecierpliwie oczekiwała na jej przybycie.
Kpt. Paczkowski nie zamierzał stracić okazji do zablokowania tej ważnej arterii rzecznej i postanowił zdobyć monitor, zlikwidować jego załogę a sam okręt zatopić na środku kanału.

Dowódcy III Odcinka doraźnie udało się zmobilizować 10-osobowy patrol, który 11 kwietnia przybył nad wody kanału. Akcję przeprowadzono z powodzeniem w nocy z 11 na 12 kwietnia 1942 r. Monitor wysadziła sekcja minerska złożona z kpt. Paczkowskiego "Wani" i Antoniego Langnera "Duglasa". Po wybuchu sekcja N.N. "Orlika" wkroczyła na pokład monitora w celu likwidacji załogi.
Okręt okazał się jednak być pusty, gdyż jego załoga przeniosła się na noc do pobliskich Osipowicz, z których zaraz po wybuchu zaczęła ostrzeliwać polskich żołnierzy i szykować się do ataku na monitor. Jedna część polskiej sekcji rozpoczęła oszczędny ostrzał pozycji niemieckich, druga natomiast usiłowała wymontować broń kanonierki.
Po stwierdzeniu, że nie posiada ona zamków, działka i karabiny maszynowe zostały rozbite granatami, po czym wszystkie sekcje patrolu wycofały się bez strat. Zadanie zostało wykonane, gdyż rozbity okręcik zatarasował ten ważny szlak wodny, aż do lipca.

W pierwszej dekadzie kwietnia 1942 r., Odcinek III posiadał już bazy dywersyjne w Brześciu, Pińsku i Dawidgródku. Od akcji na Kanale Królewskim rozpoczęto tu w trybie stałym akcje ścinania słupów telefonicznych, rozsypywania kolców na drogach, sabotażu na kolei oraz organizowania zasadzek na szosach w celu niszczenia kolumn transportowych lub pojedynczych pojazdów nieprzyjaciela.
26 kwietnia podczas jednej z akcji ścinania słupów na szosie Warszawa-Moskwa, 10 km. od Brześcia, 11-osobowy patrol kpt. "Wani" został zaskoczony przez niemiecki konwój wojskowy. Po ucieczce ubezpieczenia, niemiecki konwój został ostrzelany z karabinu maszynowego przez pchor. Słonczyńskiego, który strącił z drogi dwa pierwsze motocykle i zapalił jadący za nimi samochód sztabowy.
Po obustronnej wymianie ognia patrol "Wachlarza" zdołał się wycofać, zostawiając na placu boju jednego zabitego (strz. Czesława Jaskólskiego "Grzyba"), który był pierwszym żołnierzem "Wachlarza" poległym w boju. Po stronie niemieckiej zginął kapitan i 5 szeregowców, a najprowdopodobniej kilkunastu Niemców zostało rannych.

7 maja 1942 r., patrol dowodzony przez kpt. Paczkowskiego "Wanię" w lesie pod Łunińcem, ostrzelał amunicją zapalającą pociąg wojskowy, powodując zapalenie się cystern z benzyną lotniczą. Pożar spowodował duże straty. Dokładnej liczby zabitych i rannych niestety nie udało się ustalić. Ogień zniszczył także kilkaset metrów torów, powodując na linii Brześć-Homel przerwę w ruchu kolejowym na dwie doby.
W tym czasie Odcinek III liczył już blisko 200 żołnierzy, w tym 50 ludzi w sztabie oraz w służbach i był silnie osadzony na Polesiu. Większość kadry odcinka pochodziła z terenów działania, z Warszawy przerzucono jedynie 20-25 żołnierzy. Kanały przerzutowe i alibi Odcinek III zawdzięczał dwóm firmom budowlanym "Polstephan" i "Przybylski".

3 lipca 1942 r., patrol dowodzony przez por. Jana Marka "Bebiego", dowódcę warszawskiego ośrodka szkoleniowego, wzmocniony pięcioosobowym miejscowym patrolem, wysadził tor kolejowy pod Kopcewiczami. Wykolejeniu uległa lokomotywa oraz kilka wagonów, które zostały rozbite. Por. "Bebi" przekonany, że natrafił na transport sprzętu wojennego rozkazał ostrzelać wagony. W odpowiedzi otrzymał silny ogień od niemieckiego batalionu, który sprawnie wyładował się ze składu i ruszył w pościg. Początkowo nie przyniósł on Niemcom żadnego efektu, jednak później, w trakcie trwającej przez trzy dni obławy patrol stoczył walkę najpierw z policją białoruską pod Turowem, zabijając kilku policjantów (ginie ppor. Socewicz), a następnie z policją ukraińską (ginie Witold Gromelski "Witek", ranny zostaje Władysław Mecyjak "Czarny"). Reszta ekipy małymi grupkami próbowała wydostać się z matni w kierunku Pińska i Brześcia. W trakcie przebijania się w walce z policją śmierć poniósł Michał Żołnierowicz, natomiast ranny został Zbigniew Wojakowski "Przewodzic". Była to pierwsza zaliczona przez dowództwo "Wachlarza" akcja dywersyjna III Odcinka.

11 lipca, po tym jak wpadła z pieniędzmi łączniczka z Warszawy i odcinek został bez funduszy, patrol dywersyjny dowodzony przez pchor. Wojakowskiego "Przewodzica" urządził zasadzkę na szosie z Brześcia do Wysokiego Litewskiego. Celem był niemiecki zarządca lasów, wożony z pieniędzmi przez jednego z żołnierzy "Wachlarza" por. Jerzego Wojnowskiego "Motora". Dzięki udanej akcji Odcinek III zasilił swoją kasę niebagatelną kwotą 15 000 karbowańców.
12 lipca czteroosobowa grupa Zbigniewa Słonczyńskiego "Żbika", dowodzona przez kpt. "Wanię", poruszając się ciężarówką przeprowadzała rozeznania przepustów i mostów na linii Brześć-Kowel. W czasie oględzin patrol został zaskoczony przez niemiecki samochód sztabowy, do którego ochrona kpt. Paczkowskiego otworzyła ogień. W wyniku ostrzału zginął niemiecki landrat (starosta) z Małoryty o nazwisku Straut, jego brat (kpt. Wehrmachtu) oraz kierowca.
14 lipca 18-osobowa grupa żołnierzy III Odcinka, dowodzona przez pchor. Zbigniewa Słonczyńskiego "Żbika" i pchor. Zbigniewa Wojakowskiego "Przewodzica", z kpt. Paczkowskim jako obserwatorem zaminowała tor na dwa dni wcześniej rozpoznawanej linii Brześć-Kowel. O północy zdetonowano ładunek pod transportem wojskowym, zrzucając lokomotywę z nasypu i spiętrzając wagony. Przerwa w ruchu kolejowym trwała kilkanaście godzin. Podczas odskoku, na skutek wymiany ognia z niemieckim konwojem zginął łącznik kpt. "Wani" Jan Trzeciecki.

28 lipca pięcioosobowy patrol z bazy w Kłobach, dowodzony przez por. Mariana Przysieckiego "Mariana" zdetonował minę pod transportem wojskowym, niedaleko mijanki Łowcza. Wykolejono lokomotywę i spiętrzono kilka wagonów. Konwój z tylnej części składu otworzył ogień, jednak po krótkiej strzelaninie patrol wypędził Niemców seriami do lasu. W poszukiwaniu broni wachlarzowcy dokładnie przeszukali zawartość wagonów. Zamiast niej znaleziono dziesiątki skrzyń z żywnością i koniakiem. Zabrawszy część zdobyczy, odskoczyli do bazy w Kłobach. Resztę składu zaczęli szabrować okoliczni ludzie, którzy zostali złapani przez ekipę ratunkową, przybyłą z Pińska.
Przesłuchiwani wskazali na młodych ludzi z Kłobów. Niemcy natychmiast dokonali aresztowania całego patrolu i mimo iż pobieżna rewizja niczego nie dała, zatrzymanych przewieziono do Pińska i osadzono w areszcie. W nocy wachlarzowcy uciekli z miejsca osadzenia zabierając ze sobą Jadwigę Snopkównę, współpracowniczkę "Wachlarza".
Pomimo, iż nikt z patrolu nie poniósł szwanku, założona z takim trudem baza w Kłobach została spalona. Niemcy aresztowali także siostrę Jadwigi Snopkówki i jej brata por. "Mariana", który zmarł w więzieniu.

1 sierpnia 1942 r., patrol dowodzony przez pchor. Zbigniewa Wojakowskiego "Przewodzica", w środku dnia, dokonał cięcia na linii Brześć-Baranowicze pod Berezą Kartuską. Była to zarówno akcja szkoleniowa, jak i propagandowa. Na miejsce akcji przybyła z BiP KG AK ekipa fotograficzna i wykonywała zdjęcia, które miały być przesłane do Londynu. W wyniku wybuchu miny z torów wypadła lokomotywa i 3 wagony. Niemcy w odwecie spalili sąsiednią wieś Derewlany i wymordowali ponad 200 jej mieszkańców.
Akcją tą III Odcinek wyczerpał całkowicie posiadany zapas środków wybuchowych. W związku z tym, że kierownictwo organizacji ponawiało naciski na wzmożenie dywersji bieżącej i utrzymanie tempa comiesięcznych cięć, kpt. "Wania" zdecydował się na działanie bez ładunków detonujących. Zmontowano akcję kompleksową.
13 sierpnia żołnierze placówki w Kobryniu wraz z tamtejszymi policjantami ukraińskimi, pozyskanymi dla "Wachlarza" spalili w nocy drewniany most na drodze Brześć-Pińsk. W tym samym dniu patrol dowodzony przez pchor. Słonczyńskiego "Żbika" rozkręcił szyny na linii kolejowej Brześć-Baranowicze, wykolejając transport wojskowy, natomiast grupa pchor. Wojakowskiego "Przewodzica" przez przestawienie zwrotnicy na linii Brześć-Łuniniec-Homel spowodował najechanie transportu na manewrującą lokomotywę. Zablokowało to na ponad dobę transport drogowy i kolejowy w centralnej części Polesia.

Terror okupanta i masowe represje wokół Kobrynia oraz brak materiałów wybuchowych spowodował zawieszenie działań dywersyjnych na miesiąc. Podejmowano tylko drobne akcje dywersyjne.
W pierwszej dekadzie września Gestapo aresztowało w Brześciu dowódcę zalążkowej placówki w Oraczyńcach pchor. Edwarda Jamnickiego. Po jego aresztowaniu zatrudnieni w jego majątku jeńcy sowieccy uciekli do lasu, rozbierając przedtem odcinek toru przebiegający obok. Po wykolejeniu pociągu, w wyniku zastosowanych represji baza uległa likwidacji.
W tym samym czasie podjęto się odbudowy placówki dywersyjnej w Kłobach. Jej kierownictwo objął w pierwszych dniach września dowódca miejscowego oddziału partyzanckiego, por. Lucjan Szydłowski "Lucjan". Coraz skuteczniejsze rozpracowanie wachlarzowskich siatek konspiracyjnych przez policję na Polesiu spowodowało, że bezpieczniejszym schronieniem był las niż miasto. Dlatego też do zimy "Lucjanowi" oddano też kierowanie bazą pińską.
W drugiej połowie września kpt. Paczkowski "Wania" otrzymał od ppłk. Grocholskiego osobisty rozkaz likwidacji Jana Kuchty vel Tarasowa z Dywina koło Kobrynia. Kuchta był rezydentem Gestapo w Równem i Kobryniu, rozpoznanym przez warszawski kontrwywiad AK. Wyrok miała wykonać grupa likwidacyjna, dowodzona przez pchor. Maciejewskiego. Oprócz dowódcy w jej skład weszli por. Jerzy Wojnowski "Motor" oraz dwóch wachlarzowców, policjantów z posterunku w Kobryniu. To od nich, w pierwszej dekadzie września dowiedziano się, że prawdopodobnie u Kuchty odbędzie się odprawa jego grupy agenturalnej (m. in. innych policjantów z posterunku w Kobryniu), będących na służbie Gestapo. Grupa likwidatorów wykonała zadanie, gdyż od jej kul zginęło pięciu mężczyzn i kobieta, wszyscy agenci Gestapo, zdobyto także 6 sztuk broni krótkiej.

Od połowy września oddział "Lucjana" uaktywnił swoją działalność dywersyjną, co świadczyło o odbudowaniu bazy pińskiej. 16 września na wschód od Łunińca wysadzono tory pod dużym transportem wojskowym, jadącym w kierunku Homla. Przerwa w ruchu trwała prawie całą dobę. Następnego dnia, po odjechaniu pociągu ratunkowego, oddział "Lucjana" kilka kilometrów dalej zdetonował minę szedytową pod transportem bomb lotniczych, przez co doszła kolejna doba przestoju na głównej linii Polesia i frontu wschodniego.
Pod koniec września dowódca Odcinka, po powrocie z Warszawy zostawił dowodzenie lokalne swojemu zastępcy por. "Plebanowi" i przeniósł się do lasu. Miejsce postoju upatrzył sobie w domu popa Aleksandrowa między Horodcem i Antopolem. W związku z tym, że było stąd blisko do linii Brześć-Pińsk, zaczęto ściągać w to miejsce spalonych ludzi. W ten sposób powstał mały, siedmioosobowy oddziałek partyzancki uzbrojony w 3 pistolety maszynowe, 4 karabiny, kilka pistoletów i granaty. Jednocześnie zarządzono ewakuację siatki rezerwowej por. "Zabawki" z Brześcia do Warszawy.
27 września oddział osłony sztabu st. sierż. Albina Znajewskiego "Znajdy", podłożył ładunek wybuchowy pod stacją Żabinka, wysadzając tor przed transportem. Brak doświadczenia i zbyt słaba mina spowodowały, że tylko lokomotywa zsunęła się z szyn, cały zaś transport utrzymał się na nasypie.
29 września silna grupa Odcinka, przerzucona w pobliże Berezy Kartuskiej zerwała na dużej długości szyny na linii Brześć-Mińsk oraz zamontowała minę-pułapkę na pociąg ratowniczy. Z doniesień kolejarzy wiadomo było, że w wyniku akcji nastąpiło duże wykolejenie, dokładnych rezultatów jednak nie rozpoznano.

25 października kpt. "Wania" na czele oddziału "Znajdy" urządził zasadzkę przy szosie i zatrzymał ciężarówkę pełną rubli w banknotach. Ciężarówkę konwojowało 4 funkcjonariuszy NSDAP z Pińska. Ponieważ trzech z nich znał "Wania" jako bardzo wrogich Polakom postanowiono ich wyeliminować. Ciężarówkę razem z pieniędzmi spalono, natomiast czwartą osobę z konwojujących (Niemkę) wypuszczono.
17 listopada w drodze z Warszawy, podczas przekraczania jednego z dopływów Horynia pod kpt. Paczkowskim załamał się lód. Podczas upadku "Wania" złamał nogę. Towarzysze umieścili kapitana w opuszczonej smolarni i po zniesieniu zapasów drewna ruszyli po pomoc. Niestety wszyscy zostali aresztowani w Dawidgródku, natomiast ich dowódca już 20 listopada został osaczony i aresztowany przez białoruski oddział, przeprowadzający w tej okolicy obławę na grupę zbiegów z getta w Dawidgródku.
Po trzech dniach ciężkiego śledztwa kpt. Paczkowskiego oraz jego dwóch towarzyszy przewieziono do solidniejszego aresztu w Stolinie, natomiast 22 grudnia pod silnym konwojem do więzienia w Pińsku. Wiadomość o aresztowaniu kpt. "Wani" dotarła do Warszawy w połowie grudnia. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji Komendant Główny AK podjął decyzję o odbiciu osadzonych w Pińsku więźniów.
Misję ich uwolnienia otrzymał por. CC. Jan Piwnik "Ponury", który od trzech miesięcy pozostawał w dyspozycji Komendy "Wachlarza".

Por. "Ponury" przybył do Pińska na początku stycznia 1943 r. Z miejsca rozpoczął rozeznanie sił niemieckich w mieście. Ujawniło ono, że łącznie wynosiły one około 3 000 ludzi w formacjach wojskowych i policyjnych w tym: 200 Schutzpolizei z antypartyzanckiej brygady zmotoryzowanej, 100 żandarmów, 300 milicjantów białoruskich, batalion Wehrmachtu, batalion Kozaków, dywizjon marynarki rzecznej i inne. Jednostki te dysponowały ciężką bronią maszynową, wozami pancernymi oraz pięcioma radiostacjami dalekiego zasięgu.
Kiedy wszelkie starania o wykup uwięzionych przyniosły fiasko por. "Ponury" rozpoczął w Brześciu montowanie grupy uderzeniowej. Z miejscowego ośrodka przydzielono do niej 9 żołnierzy "Wachlarza".
13 stycznia "Ponury" i jego zastępca por. Wacław Rogowski "Czarka" założyli małą, ale dobrze zaopatrzoną bazę sanitarną w majątku Paszkiewiczów nad Bugiem. W tym dniu do Brześcia przybyli cichociemni: por. Michał Fijałka "Kawa" i por. Wacław Kopista "Kra", którzy po zapoznaniu się z miejscowa sytuacją, wyjechali jeszcze tego samego dnia do Pińska.
17 stycznia samochody przewiozły z Brześcia do Pińska większą część ekipy, zakwaterowaną następnie w melinie "Dęba". Nazajutrz rano wszystkie trzy pojazdy z ludźmi przejechały obok więzienia, zapoznając się z terenem operacji.

Uderzenie przeprowadzono 18 stycznia o godz. 17.00. Pięć minut wcześniej patrol "Drucika", wybuchem granatu w studzience telekomunikacyjnej przed pocztą główną, zniszczył łącza telefoniczne w całym mieście. To spowodowało ściągnięcie sił interwencyjnych do koszar niemieckich.
Pierwsza grupa uderzeniowa w samochodzie prowadzonym przez ppor. Wacława Hackiewicza "MSZ-ta" (z "Ponurym", "Esesmanem" i "Motorem") podjechała pod bramę więzienia i tu po wytrąbieniu strażnika, przebrany w mundur niemiecki Zygmunt Sulima "Esesman" polecił otworzyć ciężkie wrota.
Po wjechaniu na teren więzienia, "Ponury" rozkazał strażnikowi wsiąść do samochodu, by przy jego wymuszonej pomocy fortelem otworzyć drugą bramę. Kiedy strażnik stawił opór został zastrzelony przez por. Jerzego Wojnowskiego "Motora". W tym samym czasie przez bramę na teren dziedzińca weszli "Płomień" i "Wrona" i po opanowaniu wartowni głównej przyjmowali wchodzących na nocną zmianę strażników, rozbrajając ich i układając związanych na podłodze.

Plan ataku na więzienie w Pińsku 18 stycznia 1943 r.
Źródło zdjęcia: Wikimedia Commons. Domena publiczna.

Równolegle samochód z grupą "Ponurego" podjechał pod drugą bramę i tu także powtórzono udany wcześniej wybieg z wrzeszczącym "Esesmanem". Odgłos wystrzału z pistoletu "Motora" zaalarmował jednak wartowników strzegących wjazdu przy opuszczonej kracie na ślepy dziedziniec.
Kiedy wydawało się, że plan odbicia się nie powiedzie do akcji weszły grupy dowodzone przez Wacława Rogowskiego "Czarkę" oraz por. Michała Fijałkę "Kawę". Ośmiu ludzi przesadziło po drabinach płot z tyłu więzienia i dostało się na zewnętrzne podwórko. Tu grupa "Czarki" spenetrowała kancelarię i część budynku administracyjnego, sprawdzając czy nikt z urzędników nie został po godzinach, następnie "Jastrząb" zerwał przewód telefoniczny i cała ekipa, zgodnie z planem, pobiegła pod bramę prowadzącą na dziedziniec wewnętrzny.
Na drodze do budynku stała jeszcze tylko opuszczona krata, za którą znajdowali się uzbrojeni strażnicy. Tymczasem grupa trzecia, dowodzona przez por. "Kawę", po oddzieleniu się od ekipy "Czarki", podkradła się do drugiej części budynku administracyjnego i sforsowała drzwi pokoju, w którym mieszkali komendant więzienia Hellingner oraz jego zastępca Zollner. Od Niemców zażądano wydania kluczy do cel, ale Zollner wyciągnął pistolet i ranił w dłoń "Ryksa". Por. "Kawa" serią ze stena zabił Zollnera, "Kmicic" zaś z kolta zastrzelił w drugim pokoju Hellingnera, który pobiegł tam po swój pistolet.

Zdobywszy klucze, grupa "Kawy" dostała się schodkami na wieżyczkę strażniczą na styku płotu zewnętrznego i muru rozgradzającego oba podwórce i po opuszczeniu się na linie znalazła się na tyłach strażników, strzegących opuszczonej kraty. Po ich unieszkodliwieniu otwarto kratę i po kilku minutach uwolniono "Wanię", "Rysia" i "Azora" oraz ponad 40 innych więźniów. Po uwolnieniu wachlarzowców wywieziono niezwłocznie do Brześcia samochodem "MSZ-ta". Ekipa "Ponurego" wsiadła do ciężarówki stojącej przy bramie i udała się w tym samym kierunku. Akcja trwała niespełna 15 minut.
14 lutego uczestnicy brawurowej akcji zostali uhonorowani wysokimi odznaczeniami wojskowymi. "Ponury" i "Czarka" otrzymali Krzyże Srebrne Orderu Wojennego Virtuti Militari, pozostali członkowie ekipy Krzyże Walecznych.

Niestety Niemcy nie pozostali bierni. 22 stycznia rozstrzelali na cmentarzu żydowskim w Janowie Poleskim 30 zakładników, wśród których przeważała inteligencja pińska. Drugie uderzenie Gestapo skierowało przeciwko ośrodkowi w Brześciu. W nocy z 9 na 10 lutego 1943 r., oraz 20 lutego aresztowana została większość jego żołnierzy, uratowali się jedynie Jerzy Wojnowski "Motor" i Henryk Fedorowicz "Pakunek".
Taki był koniec działalności III Odcinka. 26 lutego 1943 r., doszło do przekazania agend i znikomych już aktywów "Wachlarza" Okręgowi Polesie AK.

Odcinek IV.
Baranowicze, Słuck, Bobrujsk, Żłobin, Lida, Mińsk, Borysów, Orsza.

Dowódcy:
płk Witold Komierowski "Kot", "Niedźwiedź", "Wilkołak".: jesień 1941 - maj 1942 r.
mjr Zygmunt Reliszko "Zygmunt".: maj - 28 sierpnia 1942 r.
mjr. Tadeusz Sokołowski "Trop".: 28 sierpnia - 8 grudnia 1942 r.

Zastępcy:
mjr Zygmunt Reliszko "Zygmunt".: jesień 1941 - maj 1942 r.
mjr. Tadeusz Sokołowski "Trop".: maj - koniec sierpnia 1942 r.

Inspektor Odcinka:
kpt. Jan Sześniak "Urban".

Dowódca Trójkąta A. Mińsk, Orsza, Żłobin:
kpt. Tadeusz Naturalista "Artylerzysta".

Dowódca Trójkąta B. Połock, Newel, Witebsk.
por. Edmund Banasikowski "Mundek".

Jesienią 1941 r., w skład tworzącego się dopiero Odcinka IV została włączona tzw. grupa "Zygmunta", która do tego czasu była warszawską agendą siatki wywiadu kpt. Alfonsa Jakubiańca "Kuby", działającej w Berlinie. Po aresztowaniu "Kuby" grupa Reliszki zerwała kontakt z Berlinem i została skierowana do dyspozycji "Wachlarza".
W pewnym momencie z grupą tą związał się płk Witold Komierowski "Niedźwiedź", którego ze względu na wysoki stopień oficerski i legendę z wojny 1920 r., uczyniono dowódcą odcinka. Niestety dla jego losów była to decyzja bardzo zła, gdyż płk Komierowski okazał się być autorem mistyfikacji, która bardzo mocno opóźniła tworzenie Odcinka IV.

Nowo pozyskany pułkownik oznajmił swoim przełożonym (Włodarkiewiczowi i Grocholskiemu), że stoi na czele kilkusetosobowej organizacji, szeroko rozgałęzionej na terenach Grodzieńszczyzny i Białej Rusi. Meldunek ten wywołał niemałe poruszenie w Komendzie "Wachlarza", gdyż Nowogródczyzna, jako bezpośrednie zaplecze Odcinka była terenem przewidzianym do jak najszybszego obsadzenia a jednocześnie terenem, do którego dojazd z Generalnej Guberni był szczególnie utrudniony.
Niestety z czasem "organizacja" płk "Niedźwiedzia" okazała się być wierutnym kłamstwem i aż do wiosny 1942 r., nikomu nie przyszło do głowy, by zweryfikować wiarygodność meldunku pierwszego dowódcy Odcinka IV.
Tymczasem przez pół roku wielesetosobowa, świetnie ustawiona na Grodzieńszczyźnie i Białej Rusi organizacja mieściła swój skład osobowy w małym pokoiku przy ul. Szpitalnej 10 w Warszawie, gdzie zbierała się grupa "Zygmunta", a w teren niedługo po nominacji "Niedźwiedzia" wysłano tylko dwóch ludzi.

Nieświadoma niczego Komenda "Wachlarza" skupiła swój wysiłek organizacyjny na innych odcinkach, będąc przekonana, że Odcinek IV (ten priorytetowy) ma swoją obsadę i to doskonale zainstalowaną. Z oczywistych względów kłamstwo takiego kalibru musiało mieć bardzo zły wpływ na jego rozwój organizacyjny.
Pod koniec kwietnia 1942 r., wobec nacisków z Londynu na uruchomienie dywersji na niemieckich liniach zaopatrzeniowych, podjęto decyzję o zorganizowaniu akcji dywersyjnej wokół Mińska, której nadano kryptonim "Targi Mińskie".
Zorganizowanie całej akcji przejął osobiście dowódca "Wachlarza" ppłk Grocholski, nie mający już złudzeń co do mistyfikacji płk Komierowskiego. Według planu w rejon Mińska miano przerzucić z Warszawy 4 patrole dywersyjne, liczące łącznie 20 żołnierzy. Grupy te, dowodzone przez: kpt. C.C. Bohdana Piątkowskiego, rtm. C.C. Jerzego Sokołowskiego "Mirę", por. Edmunda Banasikowskiego "Mundka" i kpt. Tadeusza Naturalistę "Artylerzystę" otrzymały zadanie wyruszenia z Warszawy do Mińska.
Jednocześnie "Doktor" wydał rozkaz kpt. Paczkowskiemu "Wani", dowódcy III Odcinka, zorganizowania wypadu pomocniczego pod Mińsk, na tory prowadzące w kierunku Homla i wykonania dodatkowego, czwartego cięcia.

Podczas przygotowań dywersantów do przerzutu koleją nie obyło się bez błędów. Łączniczki dostarczyły każdemu z nich „służbowe”: kurtkę, spodnie, bieliznę, buty i plecak. Jednak gdy stanęli na zbiórce przed wyjazdem, okazało się, że spodnie i kurtki są tego samego koloru, kroju i fasonu.
Na tle ówczesnej okupacyjnej pstrokacizny ubraniowej wyglądali jednolicie, jak wojsko, co dekonspirowało całą grupę. Kto mógł, wymykał się rikszą do domu i wracał przebrany w normalne cywilne ciuchy. Przez współtowarzyszy zostali oni nazwani „żakietowcami”.
Drugim błędem, popełnionym tym razem przez patrol dywersyjny por. Edmunda Banasikowskiego „Mundka”, było ukrycie materiału wybuchowego w dwóch, starannie zasznurowanych i połyskujących tłuszczem baleronach. Podczas przejazdu połowę tego zapasu ukradł któryś z przygodnych współpasażerów. Innymi słowy, tak zwane straty marszowe wyniosły 50 procent.

Po drodze, na stacjach w Baranowiczach i Horodzieju z pociągu wysiadły dwie grupy dywersantów, które miały obsadzić placówki Baranowicze i Nieśwież. Patrol „Mundka” dojechał do Mińska zgodnie z planem. Następnie dywersanci po 20 km. marszu dotarli do stacji Ratomka, gdzie na dwa dni zapadli w lesie, czekając na termin akcji.
Samochodem „Duglasa” miało podróżować 15 dywersantów, w tym trzech „Cichociemnych”: mjr dypl. Tadeusz Sokołowski „Trop”, rtm. Jerzy Sokołowski „Mira” i kpt. Bohdan Piątkowski „Mak”. Ku zdumieniu dywersantów, okazało się, że mają jeszcze dodatkowego pasażera w osobie komendanta „Wachlarza”, który chciał osobiście dopilnować, czy zadanie zostanie właściwie wykonane.
Oprócz udziału w „Targach Mińskich” grupa otrzymała zadanie weryfikacji kontaktów podanych przez płk. „Niedźwiedzia”. Otrzymane kontakty okazały się być jedną, wielką mistyfikacją. Po drodze, w ustalonych wcześniej miejscach, zakopano beczki z szedytem, przeznaczonym na przyszłe akcje III i IV Odcinka. Część osób z patrolu dywersyjnego opuściła samochód na 20 km przed Mińskiem, reszta – tuż przed miastem. „Doktor” pojechał dalej w kierunku Bobrujska, gdzie zamierzał dokonać kolejnego, piątego „cięcia” torów.

5 maja 1942 r., zgodnie z planem patrol „Mundka”, pod stacją Ratomka, wysadził w nocy pociąg z bombami lotniczymi, amunicją i samochodami ciężarowymi na trasie Mińsk–Mołodeczno. Wybuch amunicji spotęgował straty, blokując tą ważną linię komunikacyjną na dwie doby.
Następnie dywersanci, korzystając z uprzejmości kierowcy niemieckiego pojazdu ciężarowego, należącego do Wehrmachtu dojechali za Mołodeczno, do gospodarstwa Romualda Rodziewicza „Romana”, byłego hubalczyka.
W tym samym czasie patrol „Miry” eksplozją miny zrzucił z toru w rów kilkanaście cystern z benzyną, powodując wybuch i pożar sześciu z nich. Dwutorowa linia odcinka Mińsk-Stołpce między Fanipolem a Przyłuczkami została zablokowana na jedną dobę.
Patrol „Maka” nie zdołał odpalić swojego ładunku wybuchowego na linii biegnącej z Mińska do Orszy. Zadowolono się rozkręceniem szyn, które doprowadziło do wykolejenia się pociągu z amunicją i w efekcie kolejnego wybuchu. Uruchomiony patrol III Odcinka, kpt. Alfreda Paczkowskiego „Wani” wykoleił pociąg na trasie Mińsk-Homel.

Nie udała się natomiast piąta z zaplanowanych akcji „cięcia” torów. Jak zapisał po wojnie płk Grocholski: „Planowany przez Wachlarz dodatkowo piąty wybuch pod Bobrujskiem nie dokonany wobec zatrzymania komendanta głównego „Wachlarza” i mjr. „Tropa” przez wartę niemiecką przy szlabanach opodal Bobrujska".
Dzięki doskonałej niemczyźnie i sprytowi ppłk Grocholskiego udało się im jednak wyjść z matni cało.
Po powrocie do Warszawy ppłk. Grocholski zdjął z dowodzenia Odcinka IV płk. "Niedźwiedzia", na jego miejsce mianując mjr. Zygmunta Reliszkę "Zygmunta". Dzięki inicjatywie dowódcy "Wachlarza" udało się zainstalować w terenie zalążkowe patrole trójkątów "A" i "B" oraz szkieletowe kierownictwo przyszłych baz dywersyjnych w Baranowiczach, Baksztach i Juraciszkach.
Wszystkie cztery cięcia zostały potwierdzone przez wywiad brytyjski i sowiecki, co uratowało dobre imię nie tylko Organizacji "Wachlarz", ale także całej Armii Krajowej i Naczelnego Wodza.

Pod koniec kwietnia jeden z nielicznych, jak do tej pory członek Odcinka IV, rtm. Stanisław Koszarski "Stanisław" nawiązał w Nieświeżu kontakt ze swoim znajomym, byłym chorążym 27 Pułku Ułanów Zdzisławem Nurkiewiczem "Nocą", proponując mu dołączenie do "Wachlarza".
W tym czasie Nurkiewicz był komendantem placówki AK w Nieświeżu, w której skład wszedł konspiracyjny szwadron ułański, składający się z 4 plutonów i liczący łącznie 120 żołnierzy. Dotychczasowe kontakty Nurkiewicza z komendami Obwodu i Okręgu były dość luźne i niezbyt dobre, dlatego "Noc" przyjął propozycję Koszarskiego włączenia swoich ludzi w szeregi "Wachlarza".
Do współpracy udało się rtm. Koszarskiemu nakłonić także byłego wachmistrza 27 p. uł. o pseudonimie "Mik", który w Harajmowszczyźnie był komendantem tamtejszej placówki AK.
W trzeciej dekadzie maja dowódcy trójkąta "B" por. Edmund Banasikowski "Mundek" i por. Piotr Motylewicz "Krzemień" założyli swoje miejsce postoju w Królewszczyźnie, rozpracowując wejście w rejon Połocka.
W połowie czerwca 1942 r., w skład Odcinka IV weszło już około 200 żołnierzy. Oprócz grup "Nocy" i "Mika" osadzonych pewnie w Baranowiczach, Nieświeżu i Harajmowszczyźnie, w ramach "Wachlarza" działały również grupy por. Edmunda Banasikowskiego "Mundka" i por. Piotra Motylewicza "Krzemienia" oraz kilkunastu żołnierzy na terenach podległych bezpośrednio dowódcy odcinka mjr. Reliszce "Zygmuntowi", czyli baza w Grodnie oraz założone przez ppor. Janusza Michela "Dr. Żebrowskiego" i rtm. Władysława Kozłowskiego "Cygana" bazy w Juraciszkach i w Baksztach.

25 czerwca patrol dywersyjny ośrodka Bakszty-Juraciszki pod dowództwem pchor. Janusza Michela "Janusza", "Dr. Żebrowskiego" rozkręcił szyny na trasie Radoszkowice-Zasław i spowodował wykolejenie 3 wagonów z amunicją. Dwa dni później ten sam patrol wykoleił lokomotywę pociągu sanitarnego na linii Krasne-Radoszkowice.
W ostatnich dniach czerwca działania dywersyjne rozpoczął ośrodek w Baksztach. Wówczas to patrol dowodzony przez rtm. Władysława Kozłowskiego "Cygana" rozkręcił tory na linii Lida-Mołodeczno, powodując wykolejenie kilku wagonów z nieustaloną zawartością.

Trzeci kwartał 1942 r., oba trójkąty ("A" i "B") rozpoczęły stałym brakiem łączności, zarówno z jego dowódcą mjr. Reliszko "Zygmuntem", ale też z centralą warszawską. Stan ten rwał do końca września. Pozbawieni rozkazów, czas ten dowódcy Trójkąta B: por. Banasikowski "Mundek" oraz por. CC. Motylewicz "Krzemień" wykorzystali na rozkręcanie szyn, ścinanie słupów i rozrzucanie kolczatek na szosach w rejonie Królewszczyzny, Głębokiego i Mior.
W sześciu przypadkach jeszcze na ziemi wileńskiej, a w trzech już na terenach łotewskich rozkręcenie torów spowodowało wykolejenie lokomotyw (w trzech przypadkach z wagonami), czym spowodowano łącznie kilkanaście godzin opóźnienia.
Co oznaczały takie przerwy w dostawach na front, niech zaświadczy fakt, że w połowie 1942 r., w czasie stale ponawianych przez Niemców działań ofensywnych częstotliwość przejazdu zaopatrzenia wojennego wahała się na liniach głównych od trzech do ośmiu składów na godzinę, skierowanych na front, nie licząc kierunku powrotnego.

15 lipca kilka kilometrów za Stołpcami, czyli tuż przy granicy polsko-sowieckiej, trzyosobowy patrol dowodzony przez sierż. pchor. Piotra Mośko "Piotrusia" wysadził i częściowo zrzucił z toru niemiecki transport sprzętu wojennego zdążający z Brześcia do Mińska.
W tym samym czasie, siłami ośrodka w Juraciszkach podjął kompleksową akcję cichego sabotażu pchor. Janusz Michel "Dr. Żebrowski". W nocy 16 lipca, dzięki pomocy kolejarzy stacji przetokowej w Lidzie, trzyosobowy patrol Michela dostał się na strzeżony teren. Przebrani w kolejowe drelichy wpuścili do cystern sześciu transportów zrzutowe "kieszenie zapalające". Po pewnym czasie przez tych samych kolejarzy uzyskano potwierdzenie czterech pożarów wywołanych tymi ładunkami już w strefie przyfrontowej.

Tymczasem na przełomie lipca i sierpnia 1942 r., Ośrodki w Juraciszkach i Baksztach rozrosły się do stanu ponad 50 ludzi, do tego bardzo dobrze uzbrojonych. Plutony dywersyjne zainstalowano w Juraciszkach (2 patrole) i Baksztach (2 patrole). W skład ośrodka w Juraciszkach weszło też niemal 30 rzekomych policjantów białoruskich z komendantem i uzbrojeniem. Podzielono ich na 6 patroli.
Potrzeba pilnego przeszkolenia tak dużej grupy żołnierzy odbiła się ujemnie na wynikach dywersyjnych obu ośrodków. W pierwszej dekadzie sierpnia przeprowadzono tam jedynie akcję szkoleniową, rozkręcając szyny i przestawiając zwrotnice na odcinku Budław-Parafianów. 10 sierpnia doprowadzono do zderzenia i wykolejenia dwóch pociagów, w tym transportu wojskowego.
W tym samym czasie nie podjął żadnych działań ani patrol kpt. "Artylerzysty" (Trójkąt A), zainstalowany w okolicach Baranowicz, ani patrol rtm. "Stanisława", ani 120 ludzi chor. Nurkiewicza "Nocy".

W drugiej dekadzie sierpnia z Warszawy do Mińska wyruszyła grupa kadrowa w celu założenia silnego ośrodka dywersyjnego w Mińsku. Na miejscu na żołnierzy "Wachlarza" oczekiwał już mjr. Zygmunt Reliszko "Zygmunt". Tym samym baza w Mińsku, która była celem priorytetowym dla IV Odcinka stała się faktem. Pierwszą jej obsadę stanowiło 17 żołnierzy.
Tydzień po tej grupie, z datą wyjazdu ustaloną na 20 sierpnia, do Mińska ruszyła 10-osobowa grupa pod dowództwem kpt. CC. Bohdana Piątkowskiego "Maka", która po pobycie aklimatyzacyjnym miała zostać przeniesiona do Bobrujska i utworzyć obsadę tamtejszego ośrodka.
30 września baza w Mińsku liczyła już 30 żołnierzy, a do współpracy udało się pozyskać właściciela trzeciej firmy, Budkiewicza. Dzięki jej wstawiennictwu możliwe było rozlokowanie wachlarzowców wśród Polaków zamieszkałych na Gruszewce.

Pod koniec sierpnia, po powrocie mjr "Zygmunta" do Warszawy, kierownictwo "Wachlarza" postawiło mu zarzuty niewykonania rozkazów dotyczących prowadzenia dywersji bieżącej, a wręcz sabotowania ich. W związku z tym, że w drodze na odcinek wpadł jeden z zaufanych ludzi "Zygmunta", który przewoził dużą kwotę pieniędzy, także ten zarzut został dołączony do poprzednich.
Przysłana do Lidy komisja stwierdziła słuszność zarzutów, w tym także nieprawidłowości finansowe. Na tej podstawie mjr. Reliszko został odwołany z dowodzenia odcinkiem, a jego miejsce zajął mjr. CC. "Trop". Sprawę oddano do postępowania prokuratorskiego. Nie uzyskawszy odpowiedzi na odwołanie od decyzji mjr. Reliszko poszedł w ślady płk. Komierowskiego "Niedźwiedzia", zasilając szeregi Narodowych Sił Zbrojnych.

Od września oczyszczano systematycznie odcinek z ludzi "Zygmunta". Patrol kpt. Tadeusza Naturalisty "Artylerzysty", jako zalążek Trójkąta A, wobec obsadzenia Mińska bez jego udziału, został pozostawiony samemu sobie. Ten sam los spotkał 40-osobową obsadę Trójkąta B, dowodzonego przez por. Edmunda Banasikowskiego "Mundka".
Nieufność poszła tak daleko, że został nią objęty nie tylko były podkomendny mjr. "Zygmunta" wspomniany por. "Mundek", ale też por. CC. Piotr Motylewicz "Krzemień", przyjaciel nowo mianowanego dowódcy Odcinka, mjr. CC. "Tropa". Jednocześnie zaniedbano również łączność z liczną grupą rtm. Koszarskiego "Stanisława", zainstalowaną w ośrodkach w Nieświeżu i Hajramowszczyźnie.

W tym czasie jedynie nieświadomi niczego dowódcy ośrodków w Juraciszkach i Baksztach realizowali nakazane im limity miesięcznych akcji:
5 września na odcinku Zasław-Ratomka patrol pchor. Michela "Dr. Żebrowskiego" rozkręcił szyny i wykoleił pociąg remontowy. 15 września ten sam "Dr. Żebrowski" z dwoma żołnierzami jego patrolu przez zaskoczenie wdarli się do Stutzpunktu w Iwiu, którego załoga wyjechała akurat na akcję pacyfikacyjną i po rozbrojeniu wartowników wyniosła 5 karabinów i erkaem z dwiema skrzynkami amunicji.
25 września, dzięki pomocy kolejarzy lidzkich, wsypali do zbiornika z oliwą, przeznaczoną do smarowania panewek lokomotyw i wagonów, preparat chemiczny zmieszany z metalowymi opiłkami.
Zwrócenie uwagi nowego kierownictwa odcinka na obsadę i uruchomienie bazy w Mińsku spowodowały praktyczną likwidację tych dwóch ośrodków. Oznaczało to tyle, że od przełomu września i października prawie całkowicie zahamowano na kilka tygodni bieżącą działalność dywersyjną na Odcinku IV.

W pierwszych dniach października do Mińska przybyła kolejna grupa dywersantów z Warszawy, natomiast 18 października, na czele 17 osobowej grupy, przybył mianowany dowódcą bazy kpt. CC. Wacław Zaorski "Ryba" oraz szef jego sztabu por. CC. Kazimierz Smolski "Sosna". Pod koniec października patrol dywersyjny z placówki przerzutowej w Grodnie, dowodzony przez pchor. Kazimierza Markowskiego "Kazika I" wykoleił pod Gawią lokomotywę i kilka wagonów transportu wojskowego, przerywając bezwład dywersyjny Odcinka IV.
W listopadzie 1942 r., baza mińska liczyła już około 50 żołnierzy i posiadała spory zapas materiałów wybuchowych. W tym samym miesiącu udało się rozbudować Odcinek dalej na wschód zakładając placówki w Borysowie i Bobrujsku oraz bazę Słucku.
Początkowo mjr. Sokołowski "Trop" wstrzymywał się od podjęcia akcji dywersyjnych, głównie pod wpływem argumentów rtm. Jerzego Sokołowskiego "Miry" i kpt. CC. Bohdana Piątkowskiego "Maka", którzy uważali, że baza nie okrzepła zbyt mocno i z aktywną dywersją trzeba się wstrzymać do wiosny.
W trzeciej dekadzie listopada rtm. "Mira" został skierowany do Słucka jako dowódca tamtejszego ośrodka zaplecza, natomiast kpt. "Mak" do Nieświeża i Horodzieja. Na początku grudnia dowódca Odcinka został więc w Mińsku bez oponentów. Zaowocowało to wznowieniem działań dywersyjnych.

Pierwszą minę z niemieckiego trotylu podłożył patrol dowodzony bezpośrednio przez mjr. Sokołowskiego pod torem w kierunku Bobrujska, w dniu 3 grudnia. Niestety został on wykryty przez patrol niemiecki. Dwa dni później, czyli 5 grudnia patrol dowodzony przez kpt. CC. Wacława Zaorskiego "Rybę" podłożył ładunek wybuchowy na linii Mińsk-Borysów, tuż przed mostem na Plisie.
Ładunek zdetonowano pod ciężkim transportem, niestety nie znamy rozmiarów zniszczeń i rodzaju składu.
W nocy z 7 na 8 grudnia 1942 r., na tory w kierunku Mołodeczna wyszedł patrol, dowodzony przez niejakiego "Drewnikowskiego". Był to najdziwniejszy patrol w historii "Wachlarza", jaki kiedykolwiek wyszedł na tory, gdyż w jego skład weszło trzech ludzi nie mających żadnego doświadczenia dywersyjnego. Patrol ten podłożył ładunek angielskiego plastiku pod Ratomką. Brak doświadczenia spowodował, że ładunek nie wybuchł. Przed świtem "dywersanci" rozbroili plastik i rozpoczęli odwrót. Wszyscy zostali aresztowani na stacji kolejowej w Ratomce. Jednemu z nich, Wojciechowi Rossie "Wiktorkowi" udało się uciec, co miało ten efekt, że skuto pozostałych dwóch jego kolegów i wezwano Gestapo z Mińska.
Podczas przesłuchania wspomniany N.N. "Drewnikowski" zaczął sypać. Niestety dla całej siatki w Mińsku był on prawą ręką mjr. Sokołowskiego i znał większość jej członków. Tymczasem "Wiktorek" dotarł do Mińska i zdołał ostrzec przed aresztowaniami 23 żołnierzy "Wachlarza". Niestety Niemcom udało się zatrzymać całe kierownictwo ośrodka, łącznie 18 ludzi, wśród nich większość cichociemnych, dowódcę Odcinka i członków jego sztabu.

Komenda "Wachlarza" na nieszczęścia te zareagowała podobnie jak Komenda Główna AK w przypadku Odcinka III. Nakazano uwolnienie aresztowanych i uwięzionych w Mińsku żołnierzy. Dowództwo nad akcją powierzono szefowi sztabu "Wachlarza" mjr. Stefanowi Rychterowi "Tumremu". Finał tego przedsięwzięcia był tragiczny. W wyniku zdrady przekupionego białoruskiego strażnika Gestapo dowiedziało się ze szczegółami o zamiarach mjr. Rychtera i zareagowali natychmiast.
6 lutego 1943 r., mjr. Rychter oraz Stefan Derfert "Stefan" zostali otoczeni przez niemiecką obławę w lokalu konspiracyjnym. Po krótkiej walce, w której wachlarzowcy zabili oficera Gestapo i 4 białoruskich policjantów, drewniany dom, w którym się bronili został spalony. Obaj spłonęli żywcem.
Jednocześnie Niemcy przystąpili do działań likwidacyjnych w samym więzieniu. W ich wyniku zginęli: dowódca Odcinka mjr. Tadeusz Sokołowski "Trop" i Miron Zachert-Okrzanowski "Mirek". Do Oświęcimia wywieziono, prócz kilkunastu nie związanych z działalnością "Wachlarza" pracowników firm Tomaszewskiego i Cieśli, por. CC Kazimierza Smolskiego "Sosnę", Bogusława Galanta "Znicza", Karczewskiego "Krzaka" i Borysewicza.
Pozostali żołnierze bazy mińskiej nadal tkwili w więzieniu. Wszyscy najprawdopodobniej również zginęli. Byli to: kpt. CC. Bogdan Piątkowski "Mak", rtm. Stanisław Koszarski "Stanisław", Józef Wiktorek "Szota", inż. Juliusz Kisielewski, Zygmunt Cieśla, Michał Zacharczuk "Adamus", Wojciech Rossa "Wiktorek", Kazimierz Chocianowicz. Zdrajca N.N. "Drewikowkowski", po wyciągnięciu z niego wszystkich informacji, został najprawdopodobniej rozstrzelany.

Te tragiczne wydarzenia zakończyły działalność Odcinka IV. Nie przekazano go oficjalnie Kedywowi AK, gdyż uważano, że nie ma czego przekazywać. Tymczasem istniały jeszcze przecież bazy w Nieświeżu i Hajramowszczyźnie oraz ciągle oczekujący na kontakt Trójkąt "B". Jego dowódcy por. Edmund Banasikowski "Mundek" i por. CC. Piotr Motylewicz "Krzemień" daremnie oczekiwali na powiadomienie, że ich organizacja już nie istnieje. Finalnie obaj z czasem zostali ponownie włączeni do akowskich szeregów.

Odcinek V.
Wilno, Dyneburg, Połock, Ryga.

Dowódcy:
kpt. CC. Jan Smela "Wir", "Lipek".: luty - maj 1942 r.
kpt. Leon Koplewski "Bezmian".: maj - grudzień 1942 r.

Zastępca:
kpt. CC. Jan Smela "Wir", "Lipek".: maj - ??

Kwatermistrz:
por. Zygmunt Augustowski "Ślepowron".

Dowódca bazy przerzutowej w Wilnie:
ppor. Bronisław Krzyżanowski "Bałtruk".

Momentem przełomowym dla rozwoju Odcinka V był przyjazd do Wilna w drugiej dekadzie kwietnia 1942 r., ppor. Bronisława Krzyżanowskiego "Bałtruka", który otrzymał zadanie organizacji bazy przerzutowo-legalizacyjnej w tym mieście. Baza ta miała podlegać bezpośrednio centrali warszawskiej. Aby dać satysfakcję pragnącym walki czynnej ludziom z otoczenia "Bałtruka", Komendant "Wachlarza" zezwolił bazie wileńskiej na zorganizowanie własnego patrolu dywersyjnego. W celu wyraźnego rozdzielenia terenów operacyjnych patroli dywersyjnych Odcinka V i bazy centralnej, ustalono że patrol wileński będzie operował wyłącznie na zachód od Wilna.
W pierwszych dniach maja 1942 r., "Bałtruk" rozpoczął organizację ośrodka przerzutowego o kryptonimie "Baza" lub "Baza Miód". W drugiej dekadzie maja na jeden z punktów kontaktowych "Bałtruka" przybyli z Warszawy kpt. Koplewski "Bezmian" i jego zastępca kpt. Jan Smela "Lipek". Tydzień po szefach Odcinka zjawili się por. Zygmunt Augustowski "Ślepowron", por. Kazimierz Siemaszewski "Rogacz" i por. Marian Kisielewicz "Marek", natomiast na przełomie maja i czerwca reszta kadry Odcinka.

W pierwszej połowie czerwca cała grupa kadrowa znalazła się w nakazanym planem pogotowia rejonie zaplecza, czyli 150 km. na północ od Wilna, nad samą Dźwiną, w pasie o długości około 50 km. Dowódca założył swoje miejsce postoju w majątku Pelikany nad Ospą, natomiast jego zastępca kpt. Jan Smela "Lipek" w folwarku Topolka.
W lipcu kierownictwo Odcinka V nawiązało kontakt, a następnie zaprzysiężyło niemal 30 członków harcerskiej organizacji "Wyzwolenie Polski", działającej w Dyneburgu, a kierowanej przez Franciszka Czechowicza. Tym samym wykonano rozkaz kierownictwa "Wachlarza", instalując bazę dywersyjną na terenach bezpośredniego działania.
Wkrótce ustalono trasę kuriersko-przerzutową, biegnącą po linii Karolinowo-Słoneczna Góra-Szaki(granica)-Zawiesiszki-Pisaryszki-Ustówka-Dyneburg. Przeprawę przez Dźwinę, konieczny sprzęt, meliny oraz przewodników brała na siebie strona dyneburska.
9 lipca 1942 r., w walce z litewską policją przy Zielonym Moście w Wilnie zginął Daniel Kostrowicki "Danek". W tym samym dniu na teren Odcinka dotarł z Warszawy transport materiałów wybuchowych.
15 lipca zginęli żołnierze oddziału transportowego "Wachlarza": Feliks Karwicki, Jan Jaroszewicz i Jerzy Miecznikowski. Zostali ostrzelani pod Słonimem, w drodze powrotnej z Wilna do Warszawy przez sowiecki oddział partyzancki. W wyniku ostrzału zapalił się samochód, wszyscy spłonęli w jego wnętrzu.

Inauguracyjna akcja Odcinka V stała się udziałem por. CC. Adama Boryczki "Brony" i por. Michała Białokura "Szarka", którzy 11 sierpnia w pobliżu Rzeżycy podłożyli ładunek wybuchowy pod tor linii leningradzkiej. Niestety dywersanci zdołali podłożyć tylko ładunek detonacyjny do większego ładunku wybuchowego, ponieważ zostali spłoszeni przez patrol policji białoruskiej.
Mniejszy ładunek materiału "808" po wybuchu zatrzymał transport niemiecki, jednak nie spowodował poważniejszych zniszczeń. Po prowizorycznej naprawie, lokomotywa przeciągnęła skład. Podczas odskoku obaj dywersanci wysadzili drugim ładunkiem słup linii wysokiego napięcia, zasilającej część Rzeżycy, co spowodowało postój na liniach produkcyjnych w kilku, dużych zakładach przemysłowych.
W drugiej dekadzie sierpnia patrol dowodzony przez por. Adama Boryczkę "Bronę" zdetonował minę po przejechaniu pociągu na linii Dyneburg-Wilno-Mińsk.
Na przełomie sierpnia i września 1942 r., patrol dywersyjny, dowodzony przez kpt. CC. Jana Smelę "Lipka" przedostał się poza granicę łotewską i miną szedytową dostarczoną przez ośrodek w Dyneburgu wysadził na linii leningradzkiej transport wojskowy, powodując spiętrzenie wagonów. Przerwa w ruchu kolejowych trwała pół doby.

Kilka dni później solową akcję przeprowadził st. strz. Witold Kilgowski "Grek". Po przeprawie przez Dźwinę zaminował on tor linii Dyneburg-Witebsk w pobliżu Iwia i wysadził ładunek pod jadącym transportem wojskowym. Dokładnego bilansu strat niestety nie udało się ustalić, wiadomo jedynie, że z nasypu spadło kilka lub kilkanaście wagonów.
Po udanej akcji "Grek" podczas powrotnej przeprawy przez Dźwinę został postrzelony w nogi przez patrol policji. Szczęśliwie udało mu się dotrzeć na drugi brzeg, na którym znalazł oparcie u tamtejszych rybaków. Po kilku dniach okazało się jednak, że potrzebna jest interwencja chirurgiczna, więc przewieziono go do Wilna, gdzie po zabiegu kilkanaście dni przebywał na jednym z lokali "Bazy Miód".
Niestety rany nie goiły się zbyt dobrze, w związku z czym kpt. Koplewski podjął decyzję o wycofaniu "Greka" z odcinka, przekazując do na okres rekonwalescencji do Warszawy. Ranny "Grek" wsiadł do pociągu, zaopatrzony w najlepsze papiery, na jakie było stać konspirację wileńską. Nie wiadomo do dzisiaj w jakich okolicznościach zginął ten dzielny żołnierz "Wachlarza", wiadomo jedynie, że do Warszawy nigdy nie dotarł.

W pierwszych dniach września udało się ppor. "Bałtrukowi" uruchomić w Wilnie grupę Żydów, pracującą w magazynach niemieckiech w fortach na Ponarach. Dzięki ich ofiarności Odcinek został zaopatrzony w pięć niemieckich min kolejowych, z czasem dwa erkaemy typu Diegtariow, prawie 2 200 sztuk amunicji, dwie skrzynki zapalników do min, 40 zapalników elektrycznych i zapalarek oraz 27 kg. trotylu.
W tym samym czasie po łotewskiej stronie granicy powstał duży patrol dywersyjny. Jego organizatorem oraz dowódcą był por. Stanisław Aleksandrowicz "Stanisław", który po nawiązaniu kontaktu z Franciszkiem Czechowiczem, wspomnianym już dowódcą dyneburskiej organizacji "Wyzwolenie Polski", podjął się szkolenia patrolu dywersyjnego powstałego na bazie tej organizacji.
W krótkim czasie w oparciu o kadrę dyneburską i bazę w Gościszkach udało się zorganizować i wyszkolić niemal 30-osobowy oddział dywersyjny z prawdziwego zdarzenia.

Podobny rozrost organizacyjny miał miejsce także po polskiej stronie rzeki Dźwiny. Wokół kadrowej grupy oficerów operujących w strefie "białoruskiej" w połowie września 1942 r., było zgromadzonych już blisko 30 żołnierzy "Wachlarza", podzielonych na siedem patroli. Ich dowódcami byli: kpt. Jan Smela "Lipek", por. Zygmunt Augustowski "Ślepowron", ppor. Michał Dzięcioł "Marek", por. Roman Romaszkan "Tatar", "Maria", por. Jerzy Białokur "Kord", por. Kazimierz Siemaszkiewicz "Rogacz" i do niedawna st. strz. Witold Kilgowski "Grek".
Pod koniec pierwszej dekady września trzyosobowy patrol dywersyjny (1+2), dowodzony przez por. Adama Boryczkę "Bronę" przy użyciu niemieckiej miny kolejowej, wzmocnionej szedytem, wysadził pod niemieckim transportem wojskowym tor na linii leningradzkiej za stacją Tyszki. Wybuch zrzucił z torów 7 lor z artylerią i ciągnikami samochodowymi, reszta zaś uległa spiętrzeniu. Oba tory tej ważnej linii transportowej zostały zablokowane na kilkanaście godzin.

Do końca września 1942 r., działający po "litewskiej" oraz "łotewskiej" stronie rzeki Dźwiny por. Adam Boryczka "Brona" i szer. Michał Białokur "Szarek", przeszkolili i przygotowali do działań łącznie 44 żołnierzy, zgromadzonych w 11 zalążkowych patrolach. Zainstalowane one zostały w Grywie (2 patrole), Duksztach, Ustówce (2 patrole), Stankowiczach (2 patrole), Stacjunach, Dryświatach i Turmoncie (2 patrole).
W nocy z 12 na 13 września trzyosobowy patrol dowodzony przez szer. Michała Białokura "Szarka" odpalił pod transportem amunicji ładunek wybuchowy na linii leningradzkiej, 7 km. od Dyneburga. Wybuch spowodowany podłożonym ładunkiem, a następnie seria eksplozji wiezionej przez transport amunicji spowodowały całkowite zniszczenie całego składu oraz obu torów. Unieruchomioną linię zablokowano tym samym na ponad dobę.
Wspomniana powyżej akcja kończyła dorobek bojowy Odcinka V w trzecim kwartale 1942 r. Kwartał, w którym grupa kadrowa przybyła z Warszawy, samotna i nieuzbrojona w zaledwie trzy miesiące obrosła po polskiej stronie rzeki w około 100 żołnierzy, zgromadzonych w prawie 20 patrolach i tworzącym się plutonie osłonowym.
Po łotewskiej stronie działał w tym czasie silny ośrodek dywersyjny w Dyneburgu oraz baza dywersyjna w Grociszkach. Dysponowano również wystarczającą ilością materiałów wybuchowych, pewnym zapleczem w postaci "Bazy-Miód" z własnym patrolem dywersyjnym oraz przeprowadzono pięć udanych cięć torów poza granicami II Rzeczpospolitej. Straty Odcinka wyniosły 5 zabitych.

W październiku, zgodnie z wytycznymi ppłk. Grocholskiego, Odcinek zintensyfikował działania dywersyjne w ciągu tylko jednego miesiąca wysadzając trzy transporty kolejowe oraz jeden raz przerywając tor. Wszystkie cztery akcje dokonano poza przedwojennymi granicami II Rzeczpospolitej, czyli były w pełni zgodne z celami "Wachlarza".
W nocy z 3 na 4 października wyszedł po stronie litewskiej patrol bazy wileńskiej, dowodzony przez ppor. Krzyżanowskiego "Bałtruka". Ładunek wybuchowy zdetonowano na łuku toru relacji Wilno-Kowno pod transportem gospodarczym, zrzucając z nasypu kilka lor z węglem, reszta wagonów uległa spiętrzeniu. Oba tory zablokowano niemal na dobę. Dodatkowym efektem akcji był to, że spieszący na pomoc pociąg ratunkowy z Kowna wpadł pod stacją Koszerady na przepuszczający go transport wojskowy i obie lokomotywy wykoleiły się, ulegając poważnemu uszkodzeniu.
W nocy z 9 na 10 października czteroosobowy patrol dowodzony przez ppor. "Korda" wykonał cięcie na linii leningradzkiej, na odcinku Dyneburg-Rzeżyca. Dokładnych rezultatów niestety nie znamy. Według późniejszej relacji Leona Koplewskiego "Bezmiana" zniszczono wówczas cały transport czołgów, samochodów pancernych i ciągników gąsienicowych, trudno jednak w te słowa uwierzyć.
W połowie miesiąca pięciosobowy patrol, dowodzony przez por. Adama Boryczke "Bronę" rozkręcił szyny na linii połockiej, 10 km. od Dyneburga. Eskorta transportu wojskowego, który wkrótce nadjechał zauważyła rozkręcony tor i zdołała zatrzymać skład. Mimo to przerwa w ruchu trwała niemal 4 godziny.
W tym samym mniej więcej czasie patrol szkolny, dowodzony przez por. Stanisława Aleksandrowicza "Stanisława" podłożył ładunek na linii leningradzkiej niedaleko Dyneburga. Ładunek zdetonowano pod pierwszym wagonem transportu bomb lotniczych i amunicji artyleryjskiej. Wybuch amunicji spowodował bardzo duże straty, a przerwa na tym odcinku trwała półtorej doby.

W listopadzie kontynuowano wzmożoną dywersję. Miesiąc ten zakończono liczbą czterech, udanych akcji kolejowych.
W połowie listopada patrol dowodzony przez kwatermistrza V Odcinka por. Zygmunta Augustowskiego "Ślepowrona" wysadził tory na linii leningradzkiej pod Rzeżycą. Część składu uległa wykolejeniu, jednak po kilku godzinach załoga pociągu zdołała przywrócić ruch na tej linii.
20 listopada Patrol Jerzego Pileckiego "Marka", "Artura" zdetonował ładunek wybuchowy na linii Dyneburg-Witebsk pod transportem wojskowym. Wynik nierozpoznany. 29 listopada patrol "Bazy-Miód", dowodzony przez Jana Nasuttę "Grada" zdetonował minę pod transportem czołgów niedaleko kolonii Jewja na linii Kowno-Wilno. Chociaż mina wyrwała sporą część toru nie zwaliła z nasypu lor z czołgami, a jedynie ciągnięte po pokładach wagony zerwały je na długości kilkudziesięciu metrów.
W tym samym okresie patrol Stanisława Pawelskiego "Pawełka" dokonał cięcia pod transportem zmierzającym do Witebska. Wybuch zrzucił z nasypu lokomotywę i kilka wagonów. Ich zawartości oraz czasu przerwy w ruchu kolejowym nie ustalono.

Na początku grudnia pod Lidą patrol Jana Nasutty "Grada" wykoleił dwa transporty z węglem i drewnem opałowym.
Na przełomie pierwszej i drugiej dekady grudnia patrol "Marka", dowodzony tym razem przez por. "Okrzeję" po przejściu przez zamarzniętą Dżwinę, podłożył ładunek na torze linii Dyneburg-Połock i nie czekając na efekt rozpoczął wycofywanie się za rzekę. Po dwóch godzinach usłyszeli odgłos wybuchu i zobaczyli błysk na horyzoncie oraz liczne czerwone rakiety. Według relacji jednego z uczestników akcji, wysadzony pociąg był składem sanitarnym.
21 grudnia 1942 r., Odcinek V został formalnie przekazany powstającemu Kedywowi Okręgu Wilno AK. Sześć dni później, 27 grudnia patrol "Bazy-Miód" organizacyjnie podlegający jeszcze warszawskiej centrali "Wachlarza" i dowodzony przez Edwarda Piotrowicza "Kosa" przeprowadził cięcie po litewskiej stronie, zaledwie kilka kilometrów od granicy, na linii Wilno-Kowno. Ładunek został zdetonowany pod transportem wojskowym, był on jednak za słaby, aby zrzucić skład z nasypu. Naprawa torów trwała kilka godzin. 29 grudnia na linii Dyneburg-Wilno spalono 40 cystern kolejowych.
Były to ostatnie akcje dywersyjne "Wachlarza" na Odcinku V. Zanotował on na swoim koncie 17 większych i w zdecydowanej większości udanych akcji dywersyjnych. Dziewięć z nich przeprowadziły patrole "Brony" i "Szarka", pięć patrole z Opsy i Pelikan oraz trzy patrol "Bazy-Miód".



Koniec.


Źródła:

* Chlebowski Cezary „Wachlarz”. Monografia wydzielonej organizacji dywersyjnej Armii Krajowej. Wrzesień 1941 – marzec 1943.
* Chlebowski Cezary "Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie.".
* Chlebowski Cezary "Saga o bohaterach. Wachlarz IX 1941 - III 1943".
* Chlebowski Cezary "Wachlarz, monografia wydzielonej organizacji dywersyjnej Armii Krajowej".
* Chlebowski Cezary "Zagłada IV Odcinka".
* Koreś Daniel "Wydzielona organizacja dywersyjna ZWZ-AK "Wachlarz".
* Ney-Krwawicz Marek "Komenda Główna Armii Krajowej 1939–1945".
* Praca zbiorowa "Polska Walcząca" Tom 16. "Wydzielona Organizacja Dywersyjna ZWZ-AK "Wachlarz".
* Żuczkowski Maciej "Komentarze historyczne. W czyim imieniu? Wachlarz 1941-1943".





Powrót do strony głównej.


copyright 2007, Radosław ""Butryk"" Butryński
Design by Scypion