Wyznania w II Rzeczpospolitej.
Nim przejdę do omówienia (z konieczności bardzo pobieżnego), problematyki wyznaniowej w II RP, chciałbym wytłumaczyć pewną kwestię.
Dla współczesnego czytelnika poświęcanie całego osobnego artykuły tematyce wyznaniowej może być pewnym zaskoczeniem, jako że we współczesnej
rzeczywistości te kwestie są zepchnięte niejako na margines życia społecznego, religia stała się "prywatną sprawą" każdego człowieka, w którą
nikt nie ma prawa ingerować.
W międzywojennej Rzeczpospolitej jednak sytuacja ta przedstawiała się zgoła odmiennie. Wyznawanie lub nie określonej religii, przynależność do
określonego kościoła bądź związku wyznaniowego odgrywało bardzo ważną rolę w życiu społeczny i politycznym. Nie przypadkowo jednym z głównych
argumentów przeciwko Prezydentowi G. Narutowiczowi, w kampanii prowadzonej przez siły prawicowe było to, że prezydent był ateistą. Endecja za
"prawdziwego" Polaka uważała tylko katolika. Kościół Rzymskokatolicki, a w szczególności Episkopat Polski, miał bardzo duży wpływ na politykę i
ustawodawstwo. Takie przykłady można by mnożyć, nie oceniając tego, czy postępujący proces laicyzacji (zeświecczenia) i instrumentalizacji
religii ma charakter pozytywny czy negatywny, należy przyznać, że kwestie wyznaniowe miały w II RP dużo większe znaczenie niż w Polsce
współczesnej i zasługują na osobne omówienie.
Inną różnicą między przedwojenną a dzisiejszą Polską jest zróżnicowanie wyznaniowe. W porównaniu do niemalże jednolitej wyznaniowo III RP (ok.
95 % społeczeństwa stanowią katolicy), II RP była prawdziwą mozaiką religijną. Przewagę miało również wyznanie rzymsko-katolickie, jednakże
bardzo znaczącą rolę odgrywały także inne religie.
Według spisu ludności z 1921 r.:
- wyznanie rzymsko-katolickie - deklarowało je ok. 62% obywateli kraju.
- wyznanie greckokatolickie - ok. 12% obywateli
- wyznanie prawosławne - ok. 11% obywateli
- wyznanie mojżeszowe - ok. 11% obywateli
- wyznania reformowane (protestanci) - ok. 2,6 % obywateli
- przedstawiciele innych wyznań (min. muzułmanie, staro-katolicy, itd.).
Po pierwsze należy zaznaczyć, że podobnie jak w przypadku statystyk dotyczących narodowości, również te dane mają charakter niejako "umowny",
tzn. są kwestionowane (szczególnie jeśli chodzi o liczbę prawosławnych i greko-katolików), można spotkać się z innymi danymi dotyczącymi tego
okresu. Poza tym powyższe liczby dotyczą tylko liczby wyznawców określonej religii, należy pamiętać, że w obrębie jednego wyznania mogło istnieć
wiele kościołów, grup, sekt itd. (np.: protestanci nie stanowili jednej grupy religijnej, lecz skupieni byli w licznych kościołach i związkach),
co powoduje, że liczba związków wyznaniowych II RP rośnie do wysokiej liczby.
Ta różnorodność spowodowana była głównie dużą liczbą mniejszości narodowych (zazwyczaj wyznawana religia łączyła się z narodowością, choć nie
była to zasada, vide Polacy na Śląsku Cieszyńskim będący ewangelikami), jak i prowadzoną przez lata celową polityką zaborców (szczególnie w
zaborze pruskim i rosyjskim) mającą ograniczyć zasięg katolicyzmu (utożsamianego z polskością) na ziemiach polskich - przykład Kulturkampfu
kanclerza O. von Bismarcka jest wszystkim znany. Nie należy również zapominać o spuściźnie przedrozbiorowej RP, która również była państwem
wielonarodowościowymi i wielowyznaniowym.
"Polak-katolik czy tolerancja", (religia a polityka).
Jak już wspomniałem kwestie wyznaniowe były bardzo blisko związane z narodowościowymi i stanowiły tło konfliktów okresu kształtowania się granic
Polski (zostaną zatem omówione w odpowiednim artykule). Inną jednakże bardzo ważną kwestią sporną było to, jaką rolę miały pełnić związki
wyznaniowe (przede wszystkim kościół katolicki) w nowej Polsce, jaki mają przebiegać relacje państwo-kościół. Tutaj występowała wielka
różnorodność poglądów: stronnictwa prawicowe (chadecja i endecja) domagały się uznania katolicyzmu za religię państwową, mająca uprzywilejowaną
pozycję względem "religii mniejszości" (co spowodowałoby, że de facto jedynymi pełnoprawnymi obywatelami państwa staliby się Polacy-katolicy,
postulowano np. aby Prezydentem RP mógł być tylko katolik). Partie centrowe i lewicowe (przede wszystkim PPS) domagały się zaś całkowitego
rozdziału kościoła od państwa (laicyzacji państwa) i równouprawnienia wszystkich wyznań, w tym ostatnim postulacie popierali lewicę
przedstawiciele mniejszości narodowych. Obowiązek zapewnienia wolności wyznania w Polsce nakładał na nas tzw. "Mały traktat wersalski" z 1919 r.
W uchwalonej w 1921 r. Konstytucji Marcowej przyjęto rozwiązanie kompromisowe, pośrednie. Wg artykułu 114 ustawy zasadniczej: "wyznanie
rzymskokatolickie będące religią przeważającej większości narodu, zajmuje w państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań".
Wyjątkową pozycję Kościoła katolickiego tłumaczono przede wszystkim liczbą jego wyznawców, szczególnymi zasługami wobec narodu i jego
ponadpaństwową powszechnością i podległością Stolicy Apostolskiej. Konstytucja gwarantowała autonomie i samorząd dla innych związków
wyznaniowych, jednakże tylko tych, które zostały uznane przez państwo ( w praktyce przez całe dwudziestolecie uznany został tylko jeden nowy
związek wyznaniowy). Działalność tych związków nie mogła być sprzeczna z prawem.
Konstytucja proklamowała wolność sumienia i wyznania (art. 111 "wszyscy mieszkańcy Państwa Polskiego mają prawo wolnego zarówno publicznie jak i
prywatnie swej wiary i wykonywania przepisów swej religii lub obrządku"). Jednakże i tu twórcy konstytucji nie byli zbyt konsekwentni: z jednej
strony nikt nie mógł być zmuszony do udziału w czynnościach i praktykach religijnych, z drugiej zaś wprowadzono (przy sprzeciwie PPS-u)
obowiązek nauki religii w szkołach (art.120 "...jest nauka religii dla wszystkich uczniów obowiązkowa."). Tłumaczono ten zapis tym, że nauka
religii jest tylko prostą konsekwencją wyboru określonej wiary (choć w tym wypadku wyboru dokonali rodzice a nie dzieci, które w tej nauce
miały brać udział). Te zapisy zostały później przejęte go Konstytucji Kwietniowej z 1935 r.
W praktyce proklamowana przez konstytucję swoboda sumienia nie zawsze była respektowana. Przy czym ograniczenia w tym względzie były zazwyczaj
sprzężone z zmniejszeniem zakresu praw mniejszości narodowych (jak już wspomniałem odrębność religijna łączyła się często z odrębnością
narodowościową). Ze szczególnym natężeniem ta polityka występowała w województwach wschodnich II RP, gdzie katolicyzm utożsamiany był z
polskością, greko-katolicyzm i prawosławie zaś odpowiednio z narodowością ukraińską i białoruską. Stąd władze polskie (szczególnie te o
prawicowych proweniencjach) dążyły do ograniczenia nauczania innych (niż katolicyzm) religii w tamtejszym szkolnictwie i preferowały katolików
przy obsadzie urzędów czy funkcji publicznych w tamtym regionie. Z drugiej strony również związki wyznaniowe dążyły do odegrania istotnej roli
w sprawach politycznych, miały duży wpływ na działania swoich wyznawców, co powodowało, że stanowiły one siłę, z którą należało się liczyć.
Nie będzie przesadą twierdzenie, że rola poszczególnych kościołów w przedwojennym państwie polskim była bardzo znacząca. Przykładem powyższego
wpływu może być kwestia ustawy o prawie małżeńskim osobowym. Projekt tego aktu zakładał daleko idące zwiększenie kompetencji państwa (a zatem
częściową laicyzację) w tej dziedzinie dotychczas regulowanej (przynajmniej na terenie b. Kongresówki i zaboru rosyjskiego) przez związki
wyznaniowe. Przewidywał min. możliwość zawierania ślubów świeckich (cywilnych) i dopuszczalność rozwodów, na co większość religii nie zezwalała.
Nic więc dziwnego, że projekt ten spotkał się ze zdecydowanym (Prymas A. Hlond nazwał go "bolszewickim") i co najważniejsze zgodnym sprzeciwem
wszystkich głównych polskich związków wyznaniowych, oprócz protestantów (która to religia oparta była na szerokiej ingerencji państwa w sprawy
"duchowe"), bardzo prawdopodobne były zamieszki społeczne w przypadku prób uchwalenia projektu.
Rząd ugiął się pod tą presją, prace nad ustawą przerwano, do końca II RP obowiązywało w niej po zaborcze prawo małżeńske. Ta sytuacja pokazuje
jak wiele mogły wymusić na państwie związki wyznaniowe i jak duży był ich wpływ na społeczeństwo polskie.
"...a bliźniego swego jak siebie samego..." (rola Kościoła Rzymskokatolickiego).
Kościół katolicki był najliczniejszym związkiem wyznaniowym w Polsce, który w okresie międzywojennym nawet zwiększył swoją liczebność.
Niezaprzeczalne również są zasługi tego kościoła dla Narodu Polskiego i sprawy odzyskania niepodległości. Może dlatego tak trudno było
przystosować się duchownym katolickim do nowej sytuacji, jaka miała miejsce w niepodległej już Polsce, gdzie krytykowano i starano się
ograniczyć wpływ kościoła na państwo i politykę. Redukcja funkcji do czysto religijnych nie przychodziła jednakże Kościołowi łatwo.
Na wstępie warto zaznaczyć, że na Kościół Katolicki w Polsce składały się trzy obrządki: łaciński (rzymskokatolicki), grecko-rusiński (tzw.
unicki) i ormiański (bardzo nieliczny, jego wyznawcy zamieszkiwali południowo-wschodnie Kresy RP, stolicą metropolii tego kościoła był Lwów,
długoletnim metropolitą arcybiskup J. Teodorowicz). Również konkordat ze Stolicą Apostolską dotyczył wszystkich trzech wyznań katolickich, w
tym rozdziale ograniczę się jednak tylko do obrządku rzymskiego.
Wyznanie rzymsko-katolickie dominowało w centralnej Polsce (b. Królestwo Polskie) i dawnej Galicji Zachodniej , najmniej wyznawców miało w
województwach wschodnich. W 1918 r. Prymasem Polski został dotychczasowym arcybiskup gnieźnieńsko-poznański, późniejszy kardynał Edmund Dalbor,
po jego śmierci w 1926 r. funkcję tą objął August Hlond, mianowany również arcybiskupem gnieźnieńsko-poznańskim i sprawował ją aż do 1948 r.
Kwestia tytulatury w obrębie kościoła była jednak dość skomplikowana, bo oprócz Prymasa Polski, którym był zgodnie z przedrozbiorową tradycją
arcybiskup gnieźnieńsko-poznański, istniał także tytuł Prymasa Królestwa Polskiego (utworzony w XIX w. na prośbę Cara dla arcybiskupa
warszawskiego), którym do swojej śmierci posługiwał się kardynał Aleksander Kakowski, metropolita warszawski. W latach 1919-21 nuncjuszem
papieskim (rodzaj ambasadora Stolicy Apostolskiej) w Polsce był Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI.
Zgodnie z zapisem Konstytucji marcowej stosunek państwa do Kościoła katolickiego miał regulować konkordat ze Stolica Apostolską. Po długich
sporach rządowi W. Grabskiego udało się doprowadzić do jego zawarcia 10 lutego 1925 r. w Rzymie (w marcu tego roku został ratyfikowany przez
sejm). Akt ten przyznawał Kościołowi znaczną autonomię. Biskupi i arcybiskupi mieli być mianowani przez papieża po zasięgnięciu opinii władz
polskich (musieli składać przysięgę na wierność Prezydentowi RP).
Organy państwowe zobowiązane zostały do udzielania pomocy w wykonaniu postanowień władz kościelnych (tzw. brachium saeculare). Uznano prawa
majątkowe Kościoła w Polsce (oprócz majątków ziemskich, które miały podlegać reformie rolnej na zwykłych zasadach), budynki i urządzenia
służące do celów religijnych miały być zwolnione z wszelkich opłat i podatków.
Duchowni byli zwolnieni od obowiązku służby wojskowej, byli również wyłączeni spod jurysdykcji sądów powszechnych (odpowiedzialność cywilną i
karną mieli ponosić przed sądami kościelnymi na zasadach prawa kanonicznego). Wprowadzono obowiązkową (dla katolików) naukę religii w szkołach
publicznych, oprócz uczelni wyższych. Według konkordatu żadna część państwa polskiego nie mogła być podporządkowana obcej (mającej swoja
siedzibę poza granicami RP) metropolii kościelnej (a taka sytuacja miała miejsce np. Górny Śląsk znajdował się pod zwierzchnictwem niemieckiego
arcybiskupa Wrocławia, co nie powinno mieć miejsca w przypadku suwerennego państwa). Zapis ten został wprowadzony w życie bullą papieską z
października 1925 r. ("Vixdum Poloniae unitas"), według której obok istniejących już archidiecezji: gnieźnieńsko-poznańskiej, warszawskiej,
lwowskiej powołano dwie następne czyli krakowską (której podporządkowano nowo powstałą diecezję w Katowicach, obejmującą terytorium Polski na
którym duchowieństwo dotychczas było zależne od arcybiskupa Wrocławia) i wileńską (co z kolei wywołało protesty Litwinów, ponieważ stanowiło
pewną formę "usankcjonowania" włączenia Wileńszczyzny do Polski, czego nie akceptował rząd w Kownie). Poza tym powołano osobną diecezję
obejmującą terytorium Wolnego Miasta Gdańska, podporządkowaną bezpośrednio Stolicy Apostolskiej (co miało rozwiązać spory dotyczące
przynależność tego tworu do polskiej lub niemieckiej prowincji kościelnej). Konkordat był bardzo krytykowany, w szczególności przez partie
lewicowe i mniejszości narodowe, które nie bez racji twierdziły, że ustanawiał on dla Kościoła przywileje nie spotykane w innych krajach
katolickich. Należy jednak przyznać, że uwzględniał on również interesy państwa polskiego, szczególnie w zakresie kształtu organizacji
kościelnej w naszym kraju.
Jak już wspomniałem Kościół Katolicki w okresie zaborów odgrywał niezwykle ważną rolę, szczególnie jeśli chodzi o wspomaganie Polaków w ich
wysiłku dla utrzymania tożsamości narodowej w obliczu antypolskiej polityki zaborców. To z kolei powodowało, że religia i kościół
rzymskokatolicki były niejako utożsamiane (w zaborze pruskim i rosyjskim, ale już nie w Galicji, należącej do katolickiej Austrii) z polskością.
Swoją mocną pozycję Kościół chciał utrzymać w niepodległej już Polsce, jednakże natrafił na opór środowisk lewicowych, liberalnych i
mniejszości narodowych, domagających się laicyzacji życia publicznego w kraju. Mimo to, nie rezygnował on z wypowiadania się w kwestiach
politycznych popierając głównie stronnictwa prawicowe: chadecję (co nie powinno dziwić, ponieważ program tej partii opierał się na nauce
społecznej Kościoła, min. na encyklikach papieskich "Rerum novarum" i "Quadragesimo anno"), a także endecję (która katolicyzm uważała za
wyznanie "prawdziwych" Polaków). W sejmie i senacie II RP zasiadło wielu duchownych katolickich, niektórzy z nich odgrywali ważną rolę w
pracach ustawodawczych i stronnictwach politycznych (np. księża: K. Lutosławski, S. Adamski, Z. Kaczyński).
Sytuacja Kościoła Katolickiego zmieniła się po tzw. Zamachu majowym. Stosunek władz sanacyjnych do Kościoła był niejednoznaczny: sprzeciwiały
się one zbyt silnemu wpływowi Kościoła na politykę, tendencjom do uczynienia z katolicyzmu religii państwowej, z drugiej strony jednak chciały
uzyskać jego poparcie (aby ograniczyć wpływy stronnictw prawicowych). Między ideologią obozu rządzącego a nauką kościoła występowały punkty
wspólne min. idea solidaryzmu społecznego (przekonanie o konieczności współpracy, a nie rywalizacji poszczególnych grup społecznych, dla
realizacji wspólnych celów), jednakże różnice tkwiły w poglądach co do metod ich urzeczywistniania. Widoczne jest to min. w liście pasterskim
prymasa Hlonda z 1932 r., w którym stwierdził, że "państwo jest dla obywateli, a nie obywatele dla państwa" (wg nauki kościoła państwo powinno
pełnić funkcje subsydiarne (pomocnicze) wobec jednostki, zdaniem Piłsudczyków państwo było wartością nadrzędną), potępił gwałt w życiu
publicznym i utożsamianie państwa z grupą rządzącą. Ogólnie lata 30. pełne były sprzeczności i napięć na linii państwo-kościół.
Duży udział duchownych w życiu politycznym spowodował paradoksalnie efekt odwrotny od zamierzonego - spadek poparcia społecznego dla kościoła
katolickiego. W latach 30. próbowano zapobiec tej tendencji poprzez intensywne działania mające na celu dotarcie do różnych warstw społeczeństwa
(prof. N. Davies pisze wręcz o "ofensywie przeciwko ateizmowi"). Realizowano to poprzez działalność różnego rodzaju: prasową (w Polsce wydawano
ok. 250 katolickich gazet i periodyków), edukacyjną (istniały 4 fakultety teologiczne na państwowych uniwersytetach, oprócz tego w 1918 r.
został założony osobny Katolicki Uniwersytet Lubelski, nie licząc katolickich szkół niższych szczebli) i szeroko pojętą działalnością
społeczno-kulturalną (tu dużą rolę odgrywała tzw. Akcja Katolicka - międzynarodowe stowarzyszenie katolików świeckich współpracujące z
hierarchią duchowną).
Inną ważną sprawą był stosunek Kościoła rzymskokatolickiego do innych wyznań i narodowości, a w szczególności do Żydów. Nie ulega wątpliwości,
że antysemityzm znalazł wielu zwolenników wśród księży i niejako "przesiąkł" do ich działalności duszpasterskiej (świadczą o tym min.
działalność takich osób jak ks. S. Trzeciaka, znanego publicysty antysemickiego, ale niestety także niektóre wypowiedzi ojca M.M. Kolbego,
który w tak chlubny sposób zapisał się później w historii Kościoła). Należy jednak pamiętać, że hierarchia duchowna oficjalnie odcinała się od
wszelkiego antysemityzm, a w latach 30. (gdy nastąpił szczególny wzrost tego typu nastrojów, min. za sprawą ONR-u) wręcz potępiła tą
"importowaną z zagranicy" (słowa prymasa Hlonda z listu pasterskiego z 1936 r.) ideologię i przestrzegała przed nią kler. Powstaje jednak
pytanie, czy hierarchowie kościoła nie mogli zrobić w tej (jakże ważnej, szczególnie z punktu widzenia nauki Kościoła) dziedzinie więcej.
Konkludując można powiedzieć, że Kościołowi Rzymskokatolickiemu w okresie dwudziestolecia międzywojennego udało się nie tylko utrzymać swoją
pozycję dominującego związku wyznaniowego, a nawet umocnić ją, choć nie osiągnięto celu jakim było uznanie katolicyzmu za wyznanie państwowe.
W 1939 r. w porównaniu od 1918 zanotował on pewien niewielki wzrost jeśli chodzi liczbę wiernych, wzrosła również liczba księży (o 43%) i
biskupów. Udało się także utrzymać majątki kościelne i dość duży wpływ na politykę. Działalności tego kościoła w okresie II RP pozostawiam
jednak indywidualnej ocenie każdego czytelnika.
"Równoprawne" czy "mniejszościowe", (sytuacja innych związków wyznaniowych w II RP).
Położenie innych związków religijnych było powiązane z sytuacją mniejszości narodowościowych (co jak już wspomniałem wynikało z tego, że
przynależność do określonej narodowości bardzo często łączyła się z wyznawaniem określonej religii), dlatego też szerzej o tej kwestii napisze
w temacie o stosunkach narodowościowych w II RP. Tu ograniczę się wyłącznie do spraw stricte wyznaniowych (zasięg, organizacja poszczególnych
związków).
Drugim (bądź trzecim w zależności od różnych danych) pod względem liczebności związkiem wyznaniowym Polski międzywojennej był Kościół
Greckokatolicki (unicki).
Jak już zaznaczyłem stanowi on jeden z obrządków Kościoła Katolickiego, jego hierarchia duchowna uznaje zwierzchnictwo papieża. W Polsce
jednakże, ze względów polityczno-narodowościowych, duchowni greckokatoliccy znajdowali się niejako w opozycji do obrządku rzymskiego (ci pierwsi
wspierali dążenia niepodległościowe Ukraińców, duchowni rzymskokatoliccy opowiadali się za jednością państwa). Większość wyznawców tego kościoła
stanowili Ukraińcy "galicyjscy" (zamieszkujący tereny dawnej Galicji Wschodniej, czyli południowo-wschodnie województwa II RP). Organizację tego
kościoła stanowiło metropolia w Lwowie, w skład której wchodziły dwie diecezje: przemyska i stanisławowska. Głową Kościoła greckokatolickiego i
jednocześnie niekwestionowanym przywódcą duchowo-politycznym Ukraińców był arcybiskup Andrzej (Andryji) R. Szeptycki (notabene brat gen.
Stanisława Szeptyckiego). Popieranie dążeń nacjonalistów ukraińskich powodowało, że częste konflikty miedzy hierarchią tego kościoła, a władzami
państwowymi (zarówno tymi do 1926 r. jak i sanacyjnymi).
W 1923 r. rząd, wykorzystując wizytę arcybiskupa Szeptyckiego w Rzymie wymusił na nim wydanie deklaracji lojalności wobec państwa polskiego,
groźbą nie zezwolenia na jego powrót do kraju. Do lojalności wobec RP nakłaniał Szeptyckiego również papież Pius XI, ten jednak nie zrezygnował
ze swoich poglądów, co powodowało kolejne konflikty (min. o dokumenty kościelne, które duchowni greckokatoliccy prowadzili po ukraińsku, a nie
po polsku jak nakazywało prawo). Jednakże należy wspomnieć, że w latach 30. hierarchia greckokatolicka sprzeciwiła się terrorowi, jako metodzie
stosowanej przez nacjonalistów w celu uzyskania niepodległości. Administracja polska zaś przeciwdziałała rozszerzaniu działalności Kościoła
greckokatolickiego na Wołyń (gdzie dominowało prawosławie), popierała zaś przechodzenie wiernych z obrządku unickiego na łaciński. Ogólnie
stosunki na linii państwo-kościół greckokatolicki można określić jako trudne (tak samo jak analogiczne stosunki z Ukraińcami).
Należy jeszcze wspomnieć, że w drugiej połowie lat 30. i w okresie wojny duchowieństwo ukraińskie (w tym sam Szeptycki) lojalnie współpracowało
z Niemcami, z czasem jednak niektórzy jego przedstawiciele odstąpili od tej polityki, metropolita Szeptycki zaś wsławił się ukrywaniem Żydów.
Cerkiew prawosławna w Polsce skupiała głównie Ukraińców i Białorusinów zamieszkujących Wołyń i Polesie.
W 1922 r. synod biskupów prawosławnych uznał Cerkiew w Polsce za Kościół autokefaliczny (tzn. niezależny od rosyjskiej Cerkwi prawosławnej,
której dotychczas podlegał, i równorzędny z innymi narodowymi Kościołami prawosławnymi). Decyzja ta spotkała się ze zdecydowanym oporem części
duchowieństwa i wiernych (czego wyrazem stało się zamordowanie popierającego autokefalię metropolity Jerzego), pozytywnie zaś została oceniona
przez rząd polski, dążący do uniezależnienia Cerkwi w Polsce od Rosji. Ostatecznie zwyciężyli zwolennicy autokefalii, do których należał nowy
zwierzchnik Kościoła prawosławnego w Polsce - Dionizy, arcybiskup warszawsko-wołyński. Sytuacja Cerkwi po odzyskaniu niepodległości przez Polskę
radykalnie się zmieniła. W zaborze rosyjskim prawosławie było religią państwową i stanowiła jedno z narzędzi polityki rusyfikacyjnej.
Efektem tego była niechęć jaką Polacy darzyli to wyznanie, co widoczne było szczególnie w polityce władz II RP (szczególnie tych średniego i
niższego szczebla), a przejawiało się próbami ingerencji w wewnętrzne sprawy Cerkwi i traktowanie jej jako kościoła niższej rangi w stosunku do
Kościoła Rzymskokatolickiego (co widoczne było min. w bardzo niskiej dotacji z budżetu państwa na rzecz tego kościoła). Cerkiew z kolei
oskarżała władze o nakłanianie prawosławnych do zmiany wyznania (na katolicyzm), co miało sprzyjać polonizacji ludności Kresów. Ważną role
dogrywał też spór o cerkwie (obiekty sakralne) odebrane (a właściwie rewindykowane) prawosławnym przez Polaków po odzyskaniu niepodległości
(dawne kościoły katolickie, przejęte przez Rosję w okresie zaborów i oddane prawosławnym).
Judaizm (wyznanie mojżeszowe) było chyba najsilniej w II RP utożsamiane z określoną narodowością - Żydami (zresztą podobnie wyglądało to w
innych krajach).
W okresie międzywojennym na terenie RP działał Żydowski Związek Religijny (na podstawie Rozporządzenia Prezydenta RP z 1927 r.), skupiający
gminy religijne (autonomiczne jednostki wyznaniowe, zarządzane przez pochodzących z wyborów rabinów i podrabinów - przy czym ich nominacja
musiała być zatwierdzona przez władze polskie). Gminy te były areną walk o wpływ na ich kierowanie między żydowskimi ugrupowaniami politycznymi.
Wpływ religii na życie polskich Żydów był bardzo zróżnicowany. W wielu środowiskach (zwłaszcza robotniczych, inteligencji żydowskiej itd.) był
on bardzo niewielki, często dochodziło tam do zmian wyznania, bądź przybrania światopoglądu ateistycznego. Bardzo duży wpływ miała zaś religia
na życie przeważającej części biednej i niewykształconej ludności żydowskiej zamieszkującej w małych miasteczkach, szczególnie byłego zaboru
rosyjskiego i austriackiego. Wśród tych (tzw. ortodoksyjnych, ze względu na ścisłe przestrzeganie nakazów religijnych) Żydów bardzo dużym
autorytetem cieszyli się rabini zrzeszeni w Związku Rabinów w Polsce i współdziałający z tzw. Agudą (konserwatywnym stronnictwem politycznym
mniejszości żydowskiej).
To oni zarządzali rozbudowanym religijnym szkolnictwem żydowskim (bardzo krytykowanym, J. Żarnowski, prezes NIK w latach 20., pisze o nich jako
o "siedlisku legendarnego wprost zacofania, obskurantyzmu i fanatyzmu"). Lata 30. wraz z narastającym antysemityzmem przyniosły również
radykalizację wśród duchowieństwa żydowskiego, które coraz bardziej popierało syjonizm (inicjatywę zjednoczenia wszystkich Żydów w Palestynie i
utworzenia tam państwa Izrael, a co się z tym łączyło, wyjazdem z Polski).
Jak już wspomniałem wyznawcy protestantyzmu skupieni byli kilku niezależnych związkach religijnych min.: Kościele Ewangelicko-Augsburskim
(luteranie), Kościele Ewangelicko-Reformowanym (kalwini), Ewenagelicko-Unijnym i licznych mniejszych grupach: metodystów, baptystów,
adwentystów, badaczy pisma świętego.
Najliczniejszy był Kościół Augusburski skupiający wiernych z dawnego Królestwa Polskiego, zaboru Rosyjskiego i Śląska Cieszyńskiego (ok.
0,5 mln. osób). Większość jego wyznawców stanowili Niemcy, skupiał jednak także wielu Polaków, a jego kierownictwo (na czele z superintendentem
J. Bursche) było lojalne wobec państwa polskiego. Po 1933 r. dochodziło na tym tle do konfliktów między polskim, a niemieckim duchowieństwem
luterańskim, pozostającym w znacznej części pod wpływem ideologii nazistowskiej. Najbardziej skomplikowane były stosunki Państwa z kościołem
unijnym.
Powstał on w 1817 r., na mocy decyzji władz pruskich jako unia luteranów i kalwinów na terenie tego państwa. Po odzyskaniu przez RP
niepodległości władze doprowadziły do likwidacji zależności "polskich" ewangelików unijnych (głównie Niemców zamieszkujących Wielkopolskę) od
Naczelnej Rady Kościelnej w Berlinie i utworzenie samodzielnego "Ewangelickiego Kościoła Unijnego w Polsce", mimo sprzeciwu jego duchowieństwa.
Przez całe dwudziestolecie dochodziło do sporów na między władzami polskimi a duchowieństwem tego kościoła, które wspierało niemiecki
nacjonalizm i dążenia do rewizji polskiej granicy wschodniej (szczególne ich nasilenie nastąpiło po uzyskaniu władzy w Niemczech przez nazistów).
W stosunku do pastorów, którzy prowadzili antypolską działalność stosowano sankcje w postaci min. wydalenia ich z kraju. Nieliczny kościół
reformowany skupiał wiernych z terenów b. KP i Wileńszczyzny (w większości Polaków).
Zatem jak wynika z powyższego pobieżnego opisu związki wyznaniowe często wspierały dążenia swoich wiernych; do utworzenia własnego państwa (jak
duchowni uniccy w stosunku do Ukraińców) lub przywrócenia dawnych granic (pastorzy unijni wobec Niemców).
Z drugiej strony władze polskie próbowały zlikwidować zależność kościołów działających na terenie RP od ośrodków zagranicznych (wyjątkiem jest
tu oczywiście Kościół Rzymskokatolicki) i wymuszenia na nich lojalnej wobec rządu polityki (drogą min. wymogu, aby ważniejsze stanowiska
kościelne mogły sprawować tylko osoby posiadające polskie obywatelstwo, czy obowiązku uzyskania akceptacji władz na nominacje na te stanowiska).
Zatem jak widać konflikty były nieuniknione.
Podsumowanie.
Według danych z 1938 roku, sporządzonych na podstawie spisu ludności, sytuacja wyznaniowa przedstawiała się następująco:
- wyznanie rzymsko-katolickie - 65 % ogółu mieszkańców
- wyznanie prawosławne - 11,9 %
- wyznanie greko-katolickie - 10,4 %
- wyznanie mojżeszowe - 9,5 %
- wyznania ewangelickie - 2,5 %
- inne 1,5 %
Widoczny zatem jest pewien wzrost liczby katolików i prawosławnych, a spadek żydów i greko-katolików. Jednakże tak samo jak nie powiodła się
planowana przez niektórych polityków akcja polonizacji mniejszości narodowych, tak katolikom nie udało się uzyskać pozycji religii państwowej.
1939 r. i druga wojna światowa zastała Polskę z ciągle nierozwiązanymi kwestiami wyznaniowymi.
Druga wojna światowa i powojenne przekształcenia granic przyniosły radykalną zmianę sytuacji.
Eksterminacja narodu żydowskiego i przesiedlenia spowodowały, że Polska stała się krajem niemalże jednolitym wyznaniowo, liczba przedstawicieli
innych wyznań zmalała do wartości śladowych. Jednakże nie spowodowało to wcale wzmocnienia pozycji kościoła katolickiego - mimo że skupiał ponad
90 mieszkańców kraju to z wojny wyszedł bardzo osłabiony (prześladowania okupantów szczególnie dotkliwie uderzyły w duchowieństwo), a polityka
nowych władz ("ludowych") zmierzała do całkowitego podporządkowaniu Kościoła Katolickiego Państwu i ograniczeniu jego roli do minimum.
Jednocześnie kościół ten znów stał się jedną z nielicznych instytucji stawiających opór zakusom władzy, jednoczącą ludzi o różnych poglądach
(także tych lewicowych) w walce o wolną i demokratyczną Polskę. To właśnie II wojna światowa spowodowała, że obecna sytuacja w zakresie
stosunków wyznaniowych jest tak różna od tej jaka miała miejsce w II RP.
Literatura:
1. W. Roszkowski "Historia Polski 1914-98".
2. M. Kallas "Historia ustroju i państwa polskiego w X-XX w."
3. "Historia Polski" Tom IV. (praca zbiorowa).
4. N. Davies "Boże Igrzyska. Historia Polski".
5. H. Zieliński "Historia Polski 1918-1939".
powrót do spisu treści
|