Nieudane próby stworzenia sojuszu polsko-czechosłowackiego

Autor: Szymon Waraksa.


Wstęp.

Przez cały okres międzywojenny, w latach 1918-1939 II Rzeczpospolita i Czechosłowacja miały duże szanse na stworzenie silnego bloku antyniemieckiego, który w 1938 roku mógł powstrzymać Adolfa Hitlera i nie dopuścić do wybuchu II wojny światowej. Zamiast tego oba państwa wzajemnie sobie szkodziły. Zabrakło dobrej woli polityków polskich i czeskich, którzy nie potrafili złożyć takiej oferty sojuszu, która satysfakcjonowałaby obie strony. Efektem tego było całkowicie rozbicie obu państw przez Adolfa Hitlera.

Próby stworzenia sojuszu wojskowego.

Po raz pierwszy zbliżenie militarne Polski i Czechosłowacji nastąpiło w 1921 r. Pierwszy zaczął sondować możliwość współdziałania czechosłowacki Sztab Główny. Wojskowi czechosłowaccy uważali, że współpracę wojskową powinno zapoczątkować porozumienie na polu wywiadowczym. W lutym 1921 r. szef czeskiego wywiadu ppłk. Haužvic zapronował polskiemu ataché wojskowemu w Pradze wymianę informacji dotyczących Niemiec i Rosji Bolszewickiej.
W trakcie rozmów polsko-czechosłowackich latem i jesienią 1921 roku, dotyczących podpisania układu politycznego polski Sztab Generalny domagał się uznania przez Czechosłowację traktatu ryskiego, prawa Polski do Galicji wschodniej oraz swobodnego tranzytu materiałów wojennych przez terytorium tego kraju. Gen. Władysław Sikorski ówczesny szef polskiego Sztabu Generalnego uważał, że nie ma powodów, aby Polska występowała w tej sprawie z inicjatywą, ponieważ konwencja wojskowa, leży przede wszystkim w interesie Czechosłowacji.
Mimo, iż Sztab Generalny oceniał wówczas bardzo nisko wartość armii czechosłowackiej, to wziął pod uwagę możliwość rozmów w sprawie polsko-czechosłowackiej współpracy wojskowej. Ppłk. Ścieżyński otrzymał polecenie przeprowadzenia prac informacyjnych w czechosłowackim Sztabie Głównym, Ministerstwie Obrony Narodowej i wśród oficerów misji francuskiej, odnoszących się do punktów konwencji w taki sposób, aby nie zostały uznane za realne kroki do zbliżenia wojskowego. Pełnomocnik Sztabu Generalnego miał także zebrać informacje dotyczące potencjału militarnego Czechosłowacji, ponieważ Polska była żywo zainteresowana nawiązaniem współpracy z czeskim przemysłem zbrojeniowym.

Inicjatywa podjęcia rozmów na temat współpracy wojskowej wyszła od ministra obrony narodowej Františka Udržala, który w czasie spotkania z ppłk. Ścieżyńskim 30 listopada 1921 r., wspomniał o potrzebie nawiązania ścisłych stosunków wojskowych. Udržal stwierdził wówczas:

"Przyznaję, że umowa więcej jest może potrzebna Czechosłowacji, aniżeli Polsce. Ja, który z Polakami zawsze i stale współpracowałem i w akcjach antypolskich nigdy udziału nie brałem, mogę mówić zupełnie obiektywnie w tej sprawie (...). Muszę przyznać, że armia Polska stoi od nas wyżej, że jest bardziej zdyscyplinowana i że rozporządza zasobem wybitniejszych indywidualności, których my niestety nie mamy w wojsku".

Udržal zaproponował także wysłanie czechosłowakich oficerów na staż do szkoły Sztabu Generalnego w Warszawie. Strona polska odpowiedziała na tę propozycję zorganizowaniem 12 grudnia 1921 r. konferencji przygotowawczej do rozmów z przedstawicielami armii Czechosłowackiej. Gen. Władysław Sikorski w specjalnym memoriale założył, że w przypadku wojny Polski z Niemcami Czechosłowacja nie weźmie udziału w wojnie, ale zachowa neutralność, umożliwiając tranzyt i kupno materiałów wojennych. Rząd polski przewidując zawarcie sojuszu z Czechosłowacją polecił gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu zbadać tą kwestię pod kątem stosunków polsko-węgierskich. Pomimo podjęcia czeskiej inicjatywy polski sztab generalny nie wierzył w możliwości nawiązania współpracy wojskowej z Czechosłowacją i problem rozważał jedynie teoretycznie.
Z drugiej strony prezydent Czechosłowacji Masaryk oraz minister spraw zagranicznych Beneš poza frazesami o potrzebie nawiązania dobrosąsiedzkich stosunków nie uwzględnili w ogóle możliwości współpracy wojskowej. Próby nawiązania takowej utrudniało także zatrzymywanie przez Czechów transportów z uzbrojeniem dla Polski.

Jednocześnie Francja pragnąc stworzyć system bezpieczeństwa w Europie Środkowej wywierała nacisk na Polskę i Czechosłowację, aby zawarły konwencję wojskową o charakterze obronnym, skierowanym przeciwko Niemcom. Według planu w przypadku ataku na Polskę Czechosłowacja udzieliłaby Polsce pomocy w mobilizacji i interwencji zbrojnej z południa, aby połączyć się z oddziałami polskimi na Górnym Śląsku.
W celu realizacji tych zamysłów próbowano doprowadzić do spotkania gen. Sikorskiego z szefem sztabu armii czechosłowackiej gen Eugéne ' em Mittelhauserem, który jednak nie przybył na spotkanie zasłaniając się stanowiskiem Beneša.
Kolejną próbę podjęto wiosną 1923 r. W maju francuski marszałek Ferdinand Foch odwiedzając Warszawę i Pragę próbował przekonać Czechów i Polaków do nawiązania współpracy wojskowej. Masaryk i Beneš nie chcieli jednak dojść do porozumienia z Polską oraz zmienić polityki polegającej na niedrażnieniu Berlina.
Wraz z upływem miesięcy i wzrastającym naciskiem Francji Czechosłowacja zdecydowała się jednak na wykonanie kilku przyjaznych gestów w stronę Polski. Wznowiono między innymi rozmowy dotyczące tranzytu materiałów wojennych przez terytorium Czechosłowacji. W lipcu 1923 r., w czasie audiencji u prezydenta Masaryka attaché wojskowy ppłk. Antoni Durski Trzaska usłyszał, że Polska i Czechosłowacja mają wspólnego wroga, którym są Niemcy.

We wrześniu tego roku zaproszono delegację wojska polskiego na manewry armii czechosłowackiej koło Policky na Morawach. Sztab Generalny Wojska Polskiego uznał wysłanie delegacji za niewskazane z przyczyn politycznych. Najwyższe czynniki wojskowe uważały, że należy wywrzeć kanałami dyplomatycznymi presję na Francję, aby w rozmowach z Czechosłowacją na temat zawarcia sojuszu uwzględniono polskie postulaty.
Według Sztabu Generalnego WP Francja powinna otrzymać od Czechosłowacji zapewnienie, że w razie ataku niemieckiego na Polskę Czechosłowacja przeprowadzi mobilizację i dokona koncentracji oddziałów w strefie granicznej na południe od Görlitz i Legnicy oraz umożliwi tranzyt materiałów do Polski i dostarczy materiał wojenny oraz surowce dla przemysłu wojennego. Poza tym Czechosłowacja miała zachować w przypadku ataku Związku Radzieckiego neutralność. Postulaty te miały być zabezpieczone przez artykuł lub specjalny aneks w umowie francusko-czechosłowackiej.
Z powodu niechęci okazywanej Polsce przez gen Mittelhausera oraz niechęci Czechosłowacji do wiązania się sojuszem z Polską umowa polityczna podpisana pomiędzy Francją i Czechosłowacją 25 stycznia 1924 r nie zawierała żadnego zapisu dotyczącego współpracy wojskowej z Polską.

Kolejną próbę nawiązania współpracy podjął marszałek Foch, który w lutym 1924 r. przedstawił memoriał wskazujący na potrzebę współpracy między Polską i Czechosłowacją.
W memoriale rozpatrywano rolę Czechosłowacji w obronie Górnego Śląska i pomoc Polski dla Czechosłowacji w przypadku uderzenia niemieckiego przez Kotlinę Kłodzką, odcinającego Czechy od Słowacji. Memoriał ten sprawił, że część czechosłowackich wojskowych zaczęła poważnie rozpatrywać możliwość nawiązania współpracy wojskowej z Polską. Pod koniec lutego 1924 r., niejako w charakterze gestu dobrej woli wobec Polski, strona czechosłowacka przekazała Sztabowi Generalnemu Wojska Polskiego informacje na temat organizacji politycznych w Niemczech.
W marcu Czechosłowacja wyraziła ostatecznie zgodę na tranzyt materiałów wojennych w czasie pokoju. Polski Sztab Generalny podszedł jednak do tych działań bardzo sceptycznie, ponieważ Czechosłowacja uchyliła się od podpisania konwencji wojskowej z Francją. Poza tym stronę polską zaniepokoiły kontakty pomiędzy armią czechosłowacką i litewską, polegające na szkoleniu litewskich oficerów na terytorium Czechosłowacji, wysyłanie instruktorów na Litwę i wzajemne przyznawanie sobie odznaczeń.
Współpracy polsko-czechosłowackiej był przeciwny także gen. Władysław Sikorski, który miał w pamięci fakt ataku Czechosłowacji na Polskę w 1919 r., a także jej stanowisko w sprawie Gdańska, plebiscytu na Mazurach i Górnym Śląsku oraz stosunek do Związku Radzieckiego.

Wyjaśniając swoje stanowisko Sikorski stwierdził, że:

"Licząc się zaś realnie z możliwością wojny, którą będziemy musieli wówczas prowadzić z Niemcami i z Rosją, nie możemy brać w rachubę jednostronnych zobowiązań czeskich".

W dużej mierze z tych powodów, w decyzyjnych kręgach wojskowych uważano za możliwą tylko doraźną współpracę wojskową bez umowy politycznej. Dostrzegano możliwość współpracy wywiadowczej na kierunku niemieckim, wymiany uzbrojenia, zakupów broni i amunicji w czechosłowackich fabrykach oraz odbywania staży wojskowych i zaangażowania Czechosłowacji w rozwój polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Zwolennikiem współpracy z Czechosłowacją był gen. Haller, który chciał wciągnąć ten kraj do współpracy z Polską, zanim nastąpi zbliżenie czechosłowacko-sowieckie. Warunkiem rozpoczęcia współpracy miała być zgoda rządu czechosłowackiego na tranzyt materiałów wojskowych w czasie wojny do Polski. Natomiast Prezydent Czechosłowacji Masaryk i minister spraw zagranicznych Beneš uważali, że zawarcie układu sojuszniczego z Polską wciągnęłoby Czechosłowację w konflikt z Niemcami i ZSRR co stanowiłoby zagrożenie dla jej niepodległości.
Nieco inne stanowisko zajmowały najwyższe władze wojskowe Czechosłowacji, które krytycznie oceniały założenia polityków i dostrzegały korzyści wynikające ze zbliżenia z Polską oraz starały się doprowadzić do rozpoczęcia wstępnych rozmów w sprawie sojuszu wojskowego. Nawet gen. Mittelhauser wcześniej nastawiony sceptycznie do Polski zaczął działać na rzecz zbliżenia obu państw. To od niego attaché wojskowy Czechosłowacji w Polsce gen Holý otrzymał instrukcję nawiązania bezpośredniego ściślejszego kontaktu z polską generalicją. Starania te spowodowały, że Polska także zajęła przychylne stanowisko wobec możliwości współpracy.

W grudniu 1924 roku polski attaché wojskowy w Pradze ppłk. Durski-Trzaska otrzymał instrukcję z warunkami wstępnego porozumienia pomiędzy polskim i czechosłowackim sztabem. Według tych warunków Czechosłowacja miała podpisać traktat handlowy z klauzulą tranzytową, na manewry Wojska Polskiego mieli przyjechać wyżsi oficerowie czechosłowaccy, miały zostać sfinalizowane umowy o wymianie broni, odbywaniu wzajemnych staży wojskowych oraz współpracy w przemyśle zbrojeniowym.
Według polskiego Sztabu Generalnego były to warunki, których przyjęcie przez Czechosłowację mogło zlikwidować nieufność Polski. W kwietniu 1925 roku podpisano w Warszawie polsko-czechosłowacką konwekcję handlową z klauzulą tranzytową. Czesi jednak przedłużali ratyfikację tego układu oraz dementowali na arenie międzynarodowej pogłoski o zawarciu z Polską tajnej konwencji wojskowej.
Wskazywało to jasno na fakt, że koła polityczne Czechosłowacji chciały ograniczyć współpracę z Polską do dobrosąsiedzkiego współżycia. Dlatego strona polska stwierdziła, że najważniejszym celem będzie dążenie do uzyskania ze strony Czechosłowacji neutralności w przypadku wybuchu wojny polsko-sowieckiej, ponieważ Czechosłowacja nie zrezygnowała z uzyskania wspólnej granicy z ZSRR.
Dopiero w przypadku zagrożenia niemieckiego przewidywano polsko-czechosłowackie porozumienie wojskowe. Polscy sztabowcy zaproponowali opracowanie planu operacyjnego zakładającego koncentryczne uderzenie na Śląsk armii czechosłowackiej i polskiej co miało skrócić zagrożoną granicę i zabezpieczyć okręgi przemysłowe w Polsce i Czechosłowacji.
Dzięki zaangażowaniu szefa Sztabu Głównego Armii Czechosłowackiej gen. Mittelhausera odbyła się w dniach 25-30 czerwca 1925 r., w Pradze międzynarodowa konferencja tranzytowa, na której podpisano polsko-czechosłowacki projekt wojskowej umowy tranzytowej. Późniejsze wizyty przedstawicieli armii czechosłowackiej przyczyniły się w dużej mierze do wzrostu wzajemnego zaufania.


Zdjęcie po lewej: Gen. Eugéne Mittelhauser, szef sztabu Armii Czechosłowackiej w latach 1921-1925.
Zdjęcie po prawej: Gen. Władysław Sikorski minister spraw wojskowych w latach 1924-1925. Źródło: Domena publiczna.

W sierpniu 1925 roku do Polski przyjechał z grupą oficerów pierwszy zastępca szefa Sztabu Głównego Armii Czechosłowackiej gen. Syrovỳ. Czechów zaproszono jako obserwatorów na manewry Wojska Polskiego odbywające się w pobliżu Torunia. Gen. Syrovỳ został bardzo serdecznie przyjęty przez ministra spraw wojskowych gen. Sikorskiego oraz wziął udział w spotkaniu z Prezydentem RP Stanisławem Wojciechowskim. Wyjazdowi byli niechętni prezydent Masaryk i minister Beneš którzy uważali, że manewry stanowią demonstrację przeciwko Niemcom.
W trakcie wizyty gen. Syrovỳ spotkał się także z szefem polskiego Sztabu Głównego gen. Hallerem, któremu zaproponował rozpoczęcie prac międzysztabowych jeszcze przed zawarciem układu politycznego. Gen. Haller z przyczyn taktycznych przychylnie patrzył na inicjatywę takich rozmów, ponieważ podkreśliłyby one na arenie międzynarodowej solidarność interesów Polski i Czechosłowacji w stosunku do Niemiec i wywołało wrażenie istnienia sojuszu wojskowego z Czechosłowacją. Zmusiłoby to Niemców do przesunięcia koncentracji na północ i odciążyłoby Górny Śląsk co z kolei ułatwiłoby armii polskiej jego obronę.
Polskie władze wojskowe przychylnie nastawione do współpracy z Czechosłowacją, nie znając dokładnego stanowiska czechosłowackiego Sztabu Głównego, zachowywały pewną rezerwę, nie angażując się w żadną, większą inicjatywę. Wobec braku odpowiedzi Polski w kwestii organizacji rozmów międzysztabowych, na początku 1926 roku czechosłowackie władze wojskowe usztywniły swoje stanowisko wobec współpracy z Polską. Na dodatek z zajmowanego stanowiska odszedł zwolennik polsko-czechosłowackiego zbliżenia minister obrony narodowej Udržal.
To z kolei spowodowało, że coraz większe wpływy zyskali przeciwnicy zbliżenia, zwłaszcza ci, którzy związani byli ze stronnictwem narodowo-demokratycznym, wrogo nastawionym do Polski.

Pod koniec marca 1926 r. Polska wyraziła zgodę na rozpoczęcie teoretycznych studiów wojskowych pod warunkiem ratyfikacji przez czechosłowacki parlament konwencji handlowej. Prezydent Czechosłowacji Masaryk po raz kolejny sprzeciwił się ostro koncepcji rozmów sztabowych z Polską, ponieważ uważał, że "Czechosłowacja szukać musi zgody z Rzeszą Niemiecką i unikać wszelkich zatargów".
Od wiosny 1926 r. polskie koła wojskowe pod wrażeniem układu w Locarno naciskały na MSZ, aby uregulowało stosunki polityczne z Czechosłowacją. W kwietniu polski attaché wojskowy w Pradze ppłk. Bigo w rozmowach z czeskim ministrem obrony narodowej gen. Syrovỳm i szefem Sztabu Głównego gen. Rudolfem Gajdą poruszył sprawę rozpoczęcia prac międzysztabowych. Gen Syrovỳ poinformował polskiego attache, że wydane zostały już odpowiednie rozkazy mające na celu przygotowanie programu pierwszego spotkania, które miało być poświęcone zagrożeniu niemieckiemu.
Generał Gajda stwierdził natomiast, że głównym tematem spotkania będzie stworzenie atmosfery wzajemnego zaufania poprzez podjęcie decyzji związanych z uczestniczeniem przedstawicieli obu armii w manewrach i wzajemnych stażach. Na przeszkodzie do realizacji tych planów stanęły wydarzenia, które miały miejsce zarówno w Czechach jak i w Polsce. Ten sam Gajda, rozpoczął przygotowania do zamachu stanu podczas zlotu paramilitarnej organizacji "Sokół", natomiast w Polsce miał miejsce "zamach majowy" i dojście do władzy marszałka Józefa Piłsudskiego, który co prawda nie darzył sympatią Czechów, ale nie wykluczał też współpracy politycznej i wojskowej z Czechosłowacją.
W związku z tymi wydarzeniami oraz zaostrzającą się walką stronnictw politycznych w Czechosłowacji zmieniła się postawa czechosłowackich wojskowych, którzy rozpoczęli dążenia do ograniczenia współpracy z polską armią wyłącznie do kontaktów osobistych.

Dopiero w październiku 1926 r., kiedy na stanowisko ministra obrony narodowej powrócił Udržal, a szefem sztabu został ponownie gen. Syrovỳ sytuacja się poprawiła. Obaj rozpoczęli starania mające doprowadzić do wznowienia rozmów w sprawie prac międzysztabowych. Polska zajęła wobec propozycji czechosłowackich stanowisko wyczekujące, ponieważ uważała, że druga strona powinna wznowić rozmowy w sposób odpowiedni. Uznano, że rozmowy dwóch szefów sztabów nie mogą być uznane za rozmowy międzysztabowe. Poza tym szef gabinetu marszałka Piłsudskiego płk. Józef Beck i szef wywiadu wojskowego płk Tadeusz Schaetlz uważali, że konwencja wojskowa polsko-czechosłowacka jest obecnie niepożądana oraz, że możliwa jest jedynie współpraca pomiędzy sztabami.
Kilka tygodni później gen. Syrovỳ wysłał pismo do szefa sztabu armii polskiej gen. Tadeusza Piskora z propozycją nawiązania stałych kontaktów wojskowych. W lutym 1927 r., atatché wojskowy ppłk. Bigo przekazał gen. Syrovemu odpowiedź gen Piskora, który zwrócił się do strony czechosłowackiej o przedłożenie propozycji treści przyszłych rozmów. W tym samym miesiącu ppłk. Bigo otrzymał ścisłe instrukcje w sprawie przeprowadzenia rozmów z przedstawicielami armii czechosłowackiej. Instrukcje dotyczyły kwestii zatwierdzenia umowy tranzytowej z 1925 r., wymiany uzbrojenia, zakupienia broni w Czechosłowacji, łączności pomiędzy Warszawą i Pragą w czasie wojny, wzajemnych stażów i wspólnego udziału w manerwach, a także wymiany informacji wojskowych poprzez centrale wywiadowcze.
Na przełomie lutego i marca 1927 r., odbyto szereg rozmów polsko-czechosłowackich, podczas których Udržal opowiedział się za zawarciem konwencji, uważając, że zwycięstwo Niemiec nad Polską będzie tylko wstępem do katastrofy Czechosłowacji. Czeski minister obrony narodowej wspomniał także o stażach oficerów czechosłowackich w Wojsku Polskim, które miały się przyczynić do wzajemnego zbliżenia.

Strona polska zaproponowała współpracę wywiadowczą, zakup sprzętu wojskowego i zorganizowanie konferencji, która miała służyć uzgodnieniu kwestii techniczno-wojskowych. Do konferencji doszło w marcu 1927 r. Podczas rozmów minister obrony narodowej i szef Sztabu Głównego Czechosłowacji zapewnili stronę polską, że problemy z zakupem broni zostaną szybko załatwione oraz zadeklarowali, że ułatwią Polsce łączność z Francją i Rumunią w razie wybuchu konfliktu z Niemcami.
Gen. Syrovỳ zwrócił także uwagę na to, że będzie potrzebna unifikacja uzbrojenia obu armii i wcześniejsze określenie przez Polskę zapotrzebowania na materiał wojenny. Dodatkowo przedstawiciele armii czeskiej położyli duży nacisk na zorganizowanie staży oficerskich w Sztabie Głównym Wojska Polskiego, chcąc zapoznać się z możliwościami polskiej armii i wyciągnąć wnioski operacyjno-strategiczne.
Rozmowy wzbudziły niezadowolenie władz polskich, które uważały, że Czesi przerzucili inicjatywę w sprawie współpracy wojskowej na stronę polską, rozpoznając w ten sposób stanowisko Sztabu Generalnego. W konsekwencji polski minister spraw zagranicznych nakazał przerwanie rozmów argumentując, że inicjatywa ta jest niezgodna z instrukcjami i koliduje ze stanowiskiem kół wojskowych.
Czechom zakomunikowano, że polskie władze wojskowe życzą sobie przeprowadzenia rozmów w sprawie nawiązania współpracy wojskowej pomiędzy przedstawicielami obu sztabów. Aby przeprowadzić rozmowy międzysztabowe, w grudniu 1927 roku utworzono w Sztabie Głównym WP specjalną grupę czeską. Jej zadaniem było opracowanie zestawu zagadnień, które miały być poruszone w czasie rozmów z przedstawicielami armii czechosłowackiej. Po nawiązaniu stałych kontaktów grupa miała podtrzymywać polsko-czechosłowacką współpracę wojskową.

W dniach 26-27 kwietnia 1927 roku w Warszawie z inicjatywy czechosłowackiej odbyła się konferencja międzysztabowa. Oficerowie czechosłowaccy przyjechali co prawda bez pełnomocnictw rządu, ale z poparciem gen. Syrovego, który za ich pośrednictwem przesłał list prywatny do gen. Piskora. Czechów interesowała wartość polskiej armii i ocena Sztabu Generalnego WP stopnia zagrożenia ze strony Niemiec. Dlatego zaproponowali wzajemne staże oficerskie i współpracę wywiadowczą. Stronie polskiej zależało na zapewnieniu tranzytu materiałów wojennych oraz na dostawach broni i amunicji w czasie wojny.
Czesi nie przywieźli ze sobą obiecanej międzysztabowej umowy tranzytowej, ponieważ minister Beneš nie wyraził zgody na jej zatwierdzenie, obiecując jednak, że załatwi tą sprawę w ciągu dwóch tygodni. Pomimo rozbieżności rozmowy pomiędzy oboma sztabami zakończyły się podpisaniem wspólnego protokołu, dotyczącego współpracy obu armii w zakresie wzajemnych staży oficerskich z wyłączeniem ze strony polskiej sztabów łączności w czasie wojny, wymiany i unifikacji uzbrojenia oraz dostarczania informacji o własnych i obcych armiach.
Polska generalicja podeszła sceptycznie do możliwości szerszej współpracy wojskowej z Czechosłowacją, ponieważ Beneš nie zmienił swojego nastawienia do współpracy z Polską, a także z powodu impasu w rozmowach międzysztabowych, spowodowanego brakiem sfinalizowania umowy tranzytowej. Stan ten trwał przez kilka lat i dopiero na początku lat trzydziestych podjęto kolejną próbę.

W grudniu 1930 roku w rozmowach z nowym attaché wojskowym w Pradze mjr. Andrzejem Czerwińskim drugi zastępca szefa Sztabu Głównego Armii Czechosłowackiej gen Alois Eliaš i szef sztabu wywiadu wojskowego gen. Vladimir Chalupa mówili o konieczności współpracy obu państw w obliczu rosnących w siłę Niemiec. Wskazywali także na sympatie do Polski w armii czechosłowackiej oraz zwrócili uwagę na różnice pomiędzy stanowiskiem wojskowych, a czechosłowackich polityków w kwestii współpracy z Polską. Sugerowali także przyjazd gen Syrovego do Polski, który miałby spotkać się z gen. Piskorem.
W styczniu 1931 roku władze polskie wyraziły zgodę tylko na nieoficjalny przyjazd gen. Syrovego, ponieważ Czechosłowacja odrzuciła inicjatywę marszałka Józefa Piłsudskiego, który wysłał do Pragi ministra Eugeniusza Kwiatowskiego, aby ten wysondował możliwość zbliżenia obu pańtw. Jego wizyta z powodu złych relacji pomiędzy Polską i Czechosłowacją nie przyniosła pożądanych rezultatów.
W roku 1932 r., nowy zastępca szefa Sztabu Głównego gen. Lev Prchala poprzez rozmowy z polskim attaché wojskowym ppłk. Czerwińskim, starał się nawiązać współpracę wojskową z Polską. Gen. Prchala w czasie rozmów zwrócił uwagę na to, że największe niebezpieczeństwo zagraża Polsce i Czechosłowacji ze strony Niemiec, co powoduje konieczność współpracy wojskowej obu państw w najbliższej przyszłości. Zwrócił uwagę na to, że w momencie zagrożenia idą w zapomnienie polityczne głupstwa.
Czeski generał ostrzegał także, że z powodu braku przygotowania wojskowej kooperacji współpraca może stać się w pewnym momencie jedną wielką improwizacją. Według niego należało wywierać nacisk na polityków, aby doprowadzić do rozpoczęcia współpracy politycznej i stworzyć podstawy do współpracy wojskowej w czasie pokoju.

Gen. Prchala nie czekając na polityczną decyzję pragnął przejść do współpracy w dziedzinie wywiadu, utrzymać zobowiązania w zakresie łączności i nawiązać kontakty wyższych oficerów obu armii. Ppłk. Czerwiński zgodził się z oceną zagrożenia niemieckiego i stwierdził, że trudności w nawiązaniu współpracy wojskowej spowodowane są przyczynami politycznymi, które znajdują się po stronie czechosłowackiej.
Ppłk. Czerwiński zobowiązał się poinformować o propozycji gen. Prchali szefa Sztabu Głównego WP gen. Janusza Gąsiorowskiego. W kwestiach współdziałania obu armii gen. Prchala zaproponował, aby armia czechosłowacka związała część sił niemieckich na Śląsku w czasie, kiedy wojsko polskie zlikwiduje zagrożenie ze strony Prus Wschodnich i zabezpieczy Pomorze. Czeski generał stwierdził, że Czechosłowacja poprzez zachowanie neutralności w konflikcie polsko-niemieckim naraziłaby się na nieuchronną zgubę w momencie zwycięstwa Niemiec nad Polską. To samo mogłoby spotkać Polskę jeśli nie przyszłaby z pomocą Czechosłowacji. Według Gen. Prchali politycy mogliby zrozumieć to zbyt późno, dlatego sztaby obu armii muszą teraz przystąpić do opracowania wspólnego planu wojny przeciwko Niemcom.
Propozycje gen Prchali zaskoczyły polskich dowódców wojskowych. Sztab główny Wojska Polskiego podszedł do inicjatywy czechosłowackiej z dużą rezerwą ze względu na brak układu politycznego.



Zdjęcie po lewej: Gen. Jan Syrovỳ szef sztabu Armii Czechosłowackiej w latach 1927-1933.
Zdjęcie po prawej: Gen. Janusz Gąsiorowski szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w latach 1931-1935. Źródło: Domena publiczna.

Kolejną próbę porozumienia podjęto na początku 1933 r. W okresie od 31 stycznia do 4 lutego 1933 r. w Pradze odbyła się polsko-czechosłowacka konferencja łącznościowa. Oba sztaby główne podpisały na niej umowy: radiową, przewodową i kurierską na czas wojny. Polska delegacja spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem ze strony czechosłowackich wojskowych. Było to związane z narastającym zagrożeniem ze strony Niemiec, co spowodowało chęć nawiązania współpracy wojskowej z Polską.
W listopadzie 1933 r. szef Kancelarii Wojskowej Prezydenta Republiki Czechosłowackiej gen. Silvestr Bláha w studium "Cele wojenne Czechosłowacji" przedłożonym prezydentowi Masarykowi, zwrócił uwagę na konieczność szukania rozwiązań mających doprowadzić do współpracy z Polską. Zabiegi czechosłowackich wojskowych mające na celu nawiązanie współpracy wojskowej ze swoim północnym sąsiadem były następstwem wycofania się III Rzeszy z Ligi Narodów i konwencji rozbrojeniowej.
Prezydent Masaryk uważał jednak, że Czechosłowacji niepotrzebny jest sojusz z Polską. Wierzył on bezkrytycznie w skuteczność czeskiej dyplomacji. Stanowisko armii czechosłowackiej wyraził szef Oddziału II Sztabu Głównego armii czechosłowackiej ppłk. Soukup, który w rozmowie z ppłk. Czerwińskim powiedział:

"Dajecie nam zbyt ostre lekcje polityczne i odrzucacie nasze oferty wojskowe. Czyż nie lepiej zgodzić się na przyjazd w zimie któregoś z naszych generałów do Warszawy; tam w cztery oczy łatwo można było mu wytłumaczyć, że niestety z szerszymi planami współpracy musimy poczekać na upoważnienie polityczne".

Porozumienie polityczne próbowano osiągnąć także w Genewie, podczas konferencji rozbrojeniowej (1932-1934). Polski minister spraw zagranicznych Józef Beck umówił się wówczas z Beneszem na wizytę w Pradze w celu przeprowadzenia rozmów w sprawie wspólnego przymierza przeciwniemieckiego. Ostatecznie jednak do umówionej wizyty nie doszło, gdyż niechętnie nastawiony do Polski, przebywający w Warszawie poseł czechosłowacki Vaclav Girsa wysłał do Pragi wiadomość, że Beck nie ma doświadczenia w dyplomacji i nie nadaje się do prowadzenia dyskusji.
Jakiś czas później Benesz oświadczył wprost brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Simonowi, że Czechosłowacja odrzuca propozycje Becka dotyczące aliansu przeciwniemieckiego. Deklaracja ta była bezpośrednią przyczyną spadku zaufania do Czechów w kierowniczych kręgach Rzeczpospolitej.
Podpisanie 26 stycznia 1934 roku przez Polskę i Niemcy deklaracji o niestosowaniu przemocy sprawiło, że definitywnie zrezygnowano z nawiązania współpracy wojskowej z Czechosłowacją. Ta obawiając się, że Polska zawarła tajny układ z Hitlerem, wymierzony przeciwko niej, w 1935 r. zawarła układ polityczny o wzajemnej pomocy ze Związkiem Radzieckim. Oznaczało to zerwanie polsko-czechosłowackich kontaktów wojskowych.

Współpraca Polskiego i Czeskiego Wywiadu.

Pierwsze próby współpracy wywiadowczej miały miejsce w roku 1921. Zostały podjęte przez szefa wywiadu wojskowego Czechosłowacji ppłk. Haužvica. Niestety z przyczyn politycznych nie nawiązano żadnych kontaktów.
Kolejną próbę podjęto w grudniu 1923 roku. Wówczas to szef Oddziału II Sztabu Generalnego WP (pod naciskiem gen. Hallera), w celu nawiązania współpracy wywiadowczej z czechosłowackim wywiadem zwrócił się za pośrednictwem attaché wojskowego ppłk. Durskiego-Trzaskiego z propozycją wymiany wiadomości na temat armii niemieckiej.
Liczono na to, że poprzez współpracę z czechosłowackim wywiadem uda się pozyskać wartościowe informacje wywiadowcze. Wiosną 1924 r. czeska "dwójka" dostarczyła polskiemu wywiadowi pierwsze informacje, dotyczące organizacji paramilitarnych w Głogowie i ruchu narodowo-socjalistycznego w Niemczech.
Materiały te zostały ocenione przez stronę polską jako bezwartościowe. Poinformowano o tym Czechów oświadczając, że za tak bezwartościowy materiał czeski Sztab Główny nie może liczyć na wymianę wiadomości.

Koła wojskowe Czechosłowacji próbowały nawiązać współpracę wywiadowczą z Wojskiem Polskim poprzez rozmowy czechosłowackiego attaché wojskowego gen Holyego z przedstawicielami polskiej armii, a także równolegle poprzez propozycje nawiązania współpracy, złożone przez przedstawicieli czechosłowackiego Sztabu Głównego polskiemu ataché wojskowemu ppłk. Trzasce-Durskiemu.
W połowie 1926 r. Oddział II WP uważał, że współpraca wywiadowcza powinna obejmować wymianę informacji dotyczących Niemiec, radiowywiad i pomoc polskim agentom w przekraczaniu granicy polsko-niemieckiej. Przełom w rozmowach nastąpił w marcu 1927 r., kiedy to ataché wojskowy RP ppłk Bigo przeprowadził rozmowę z szefem czechosłowackiego Oddziału II ppłk Františkiem Kammem w sprawie wysuniętej przez stronę czeską propozycji wspólnej konferencji informacyjnej w Warszawie.
Ppłk Bigo wyraził zgodę na odbycie konferencji pod warunkiem, że będzie poświęcona wymianie poglądów na sytuację własną i nieprzyjaciela, sprecyzowaniu poglądów na Niemcy jako czynnik zagrożenia militarnego i ustalenie zarysu przyszłej współpracy i wymiany informacji. Ppłk. Kamm poprosił żeby spotkanie miało charakter poufny bez oficjalnych przyjęć oraz przedstawił propozycję organizowania w ciągu roku dwóch konferencji ewidencyjnych wiosną i jesienią. W sprawie przyjazdu oficerów czechosłowackiego wywiadu do polski rozmawiał z gen. Piskorem attaché wojskowy Czechosłowacji Rudolf Viest.

W kwietniu 1927 roku odbyła się wstępna konferencja międzysztabowa. W maju centrala czechosłowackiego Oddziału II przekazała polskiej stronie tajne dokumenty Wojska Polskiego uzyskane przez czechosłowacki attachat w Berlinie. Dostarczył je były rosyjski pułkownik o nazwisku Chotumow, który miał być jednym z agentów niemieckiego wywiadu.
Materiały dotyczyły organizacji na stopie wojennej OK nr VII w Poznaniu. Życzliwie nastawiony do Polski ppłk. Kamm szef czechosłowackiego Oddziału II zaproponował ściągnięcie Chotumowa do Pragi pod pretekstem sprawdzenia wiarygodności materiałów i wydanie go polskim władzom.
W okresie od 13-15 października w Pradze odbyła się pierwsza konferencja przedstawicieli polskiego i czeskiego wywiadu. Strona polska traktowała ją jako przygotowawczą do współpracy wywiadowczej i dlatego ograniczono się tylko do wymiany poglądów na aktualną sytuację polityczną w Niemczech. Zakazano wymiany dokumentów, ponieważ strona polska chciała uzyskać od strony czechosłowackiej maksimum informacji przy jak najmniejszym ujawnianiu własnych.
Protokół z konferencji miał zostać ograniczony do wykazu poruszanych problemów. W trakcie narad przedyskutowano projekt współpracy wywiadowczej. Ustalono, że kontakty polskich i czeskich pracowników wywiadu będą miały charakter doraźny. Do zespolenia wysiłków obu wywiadów mogło dojść w sytuacjach trudnych oraz kosztownych jak np. zdobycie planów operacyjnych. Czechosłowacki wywiad interesował się przede wszystkim niemieckimi przemysłem zbrojeniowym, rozpoznaniem niemieckiej doktryny wojennej, wyszkolenia Reichswery oraz struktury niemieckiego wywiadu. Wiele informacji zdobytych przez czechosłowacki wywiad pokrywało się z informacjami uzyskanymi przez wywiad polski. Strona czechosłowacka dysponowała natomiast informacjami dotyczącymi kolejnictwa, lotnictwa i przemysłu, które były całkowicie nieznane polskiemu wywiadowi.

Ogółem postawa czechosłowackich oficerów dwójki zrobiła bardzo dobre wrażenie na polskich oficerach. Strona polska zwlekała jednak, aż przez siedem miesięcy na wyrażenie zgody na współpracę wywiadowczą. Było to spowodowane względami politycznymi oraz brakiem zbliżenia militarnego pomiędzy obu państwami.
Kolejna konferencja wywiadowcza odbyła się we wrześniu 1928 r. w Zakopanem. Rozmowy miały charakter ewidencyjny, a strona polska unikała dyskusji na tematy syntetyczne, dotyczące polityki zagranicznej i sytuacji wewnętrznej w Niemczech. Informacje dostarczone Polakom przez czechosłowacki wywiad pokrywały się z wiadomościami znanymi polskiemu wywiadowi. W czasie konferencji strona polska udostępniła do wglądu opracowania o manewrach i budżecie armii niemieckiej w 1927 r., oraz mapę z naniesionym rozmieszczeniem lotnisk i lądowisk.
Strona czechosłowacka przedstawiła ciekawe studium o przypuszczalnej organizacji na stopie wojennej poszczególnych broni. Czesi przekazali stronie polskiej także opracowania o niemieckim lotnictwie wojskowym, manewrach Reichswehry w 1927 r, referat o budżecie na rok 1928 i okólnik w sprawie zwalczania obrony przeciwgazowej.
W styczniu 1929 r., polski wywiad dostarczył wywiadowi czechosłowackiemu opracowania o manewrach Reichswehry w 1927 r., zatwierdzenie budżetu wojskowego Niemiec na rok 1928, uwagi gen Seeckta za okres 1920-1926 i opracowanie dotyczące Schupo.

Pod koniec 1928 r. centrala polskiego wywiadu dążyła do nawiązania ścisłej współpracy z czechosłowackim Oddziałem II w dziedzinie radiowywiadu. Czesi wyrazili na nią zgodę, zaznaczając wyraźnie, że nie mają tej służby dostatecznie zorganizowanej, dlatego rozmowy będą miały charakter teoretyczny.
Następna konferencja obu Oddziałów II odbyła się w 1929 r. w Pradze. Po raz pierwszy dyskutowano nad działaniami wywiadowczymi i ewidencyjnymi. Omówiono Orde de Battalie armii niemieckiej, organizacje cywilno-wojskowe, ilość i nowe typy samolotów, przemysł zbrojeniowy i rozbudowę sieci kolejowej na Śląsku. Na zarzuty ppłk. Studenckiego wspierania przez Czechosłowację ukraińskich nacjonalistów szef grupy wywiadowczej ppłk Soukup odpowiedział, że zarzuty są nieprawdziwe oraz wskazał także na wspieranie przez Polskę sepratystów słowackich. Ppłk. Studencki odpowiedział podając konkretne przykłady wspierania OUN przez Czechosłowację. Obiecał także zbadać problem wspierania separatystów słowackich i wpłynąć na przerwanie ich akcji z terytorium Polski.
Latem 1930 r. Oddział II Sztabu Głównego WP podsumował dotychczasową polsko-czechosłowacką współpracę wywiadowczą. W piśmie z 12 stycznia do szefa wywiadu ppłk. Tadeusza Pełczyńskiego kierownik Referatu "Niemcy" mjr. Antoni Szymański zwrócił uwagę na niewielką wartość dostarczonych przez czechosłowacki wywiad informacji, sugerując, że robi to celowo lub w porozumieniu z Niemcami.
Mjr. Szymański zwrócił także uwagę na to, że Czesi udostępnili informacje oparte na oficjalnych źródłach niemieckich nie udostępniając polskiemu wywiadowi innych danych. Uznał więc za wskazane udostępnienie Czechom małowartościowych materiałów skupiając się na obserwacji, która miała wysondować jakimi danymi Czesi dysponują.

Oficerowie czechosłowackiego wywiadu w rozmowach z polskim attaché wojskowym mjr. Czerwińskim zapewniali o swojej lojalnej postawie wskazując na pomoc okazywaną polskiemu wywiadowi oraz o konieczności współpracy wywiadów, zwracając przy tym uwagę na różnice pomiędzy ich stanowiskiem a stanowiskiem MSZ. Na początku kwietnia 1931 r. polski wywiad przekazał czeskiej "dwójce" wiadomości o poszukiwaniu przez Niemców obywatela gdańskiego Willego Heymanna w związku z prowadzoną przez niego działalnością wywiadowczą na rzecz Czechosłowacji.
Wiosną 1931 roku polski wywiad kilka razy informował Czechów o poszukiwanych i zatrzymanych agentach wywiadu czechosłowackiego w Niemczech. Czesi zrewanżowali się informacją o rozkazie aresztowania oficera polskiego kpt. Lisa w razie jego pojawienia się w Niemczech.
W dniach 2-3 lipca 1931 r. w Warszawie odbyła się czwarta z kolei konferencja wywiadowcza. Pierwszy raz wziął w niej udział szef polskiego wywiadu wojskowego ppłk. Pełczyński. Spotkał się on z szefem Grupy Wywiadowczej płk. Soukupem, który jako zastępca gen. Chalupy kierował czechosłowackim Oddziałem II. Na konferencji omówiono sprawy związane z utrzymaniem łączności pomiędzy oboma wywiadami oraz sprawy ewidencyjno-informacyjne. Zwrócono uwagę na niemieckie organizacje jak Stahlhelm, SA, NSDAP, Wehrwolf, Reichsbanner, Feldjäger Korps. Podano analizie ich liczebność, poziom wyszkolenia, działalność, stosunek do rządu niemieckiego oraz wojska i policji. Skupiono się także na uzbrojeniu, motoryzacji i zmianach organizacyjnych w armii niemieckiej.

Sposób oceny i zakres materiału omówionego przez stronę polską i czechosłowacką był identyczny. Jedynie w sprawach dotyczących kwestii mobilizacyjnych, szkolenia oficerów oraz ewidencyjnego opracowania materiałów wywiadowczych czechosłowaccy oficerowie ustępowali oficerom polskim. W sprawozdaniu z konferencji napisano:

"Ogólne postępowanie i zachowanie się Czechów robiło wrażenie szczerości, jeżeli chodzi o ujawnienie czy poszczególnych wiadomości, czy też ogólnych sądów (...) Czesi kilkakrotnie wypowiadali swe opinie w sposób rzeczowy, tak że trudno było podejrzewać tutaj inspirację".

Podczas konferencji doszło także do rozmowy ppłk. Stefana Mayera z płk Soukupem dotyczącej emigracji ukraińskiej w Czechosłowacji. Ppłk Mayer podkreślił że antypolską działalność OUN wspierają władze niemieckie. Oprócz tego zarzucił czynnikom w Pradze popieranie akcji ukraińskich wymierzonych przeciwko Polsce. Płk. Soukoup starał się przekonać ppłk. Mayera o lojalnej postawie czechosłowackich kół wojskowych wobec sztabu głównego WP. Wskazywał także na to, że trudności w przekazywaniu stronie polskiej informacji dotyczących organizacji ukraińskiej wynikają z faktu braku w czechosłowackim Oddziale II komórki zajmującej się tą problematyką.
Dzięki osiągniętemu porozumieniu wzrosło wzajemne zaufanie i współpraca obu wywiadów stała się bardziej owocna. Płk. Sokoup pozytywnie oceniając rezultaty konferencji, także bardzo pozytywnie ocenił organizację i wyniki osiągnięte do tej pory przez polski wywiad.
Latem 1931 roku czechosłowacki wywiad przekazał stronie polskiej 15 dokumentów zawierających informacje dotyczące budżetu wojskowego Niemiec na rok 1931, organizacji "Stalhelm" i niemieckiej broni pancernej. Oprócz tego czeski wywiad zaproponował Polakom wymianę informacji na temat ZSRR i współpracy niemiecko-sowieckiej. Polski wywiad zwlekał jednak ponad półtora roku z rozpoczęciem wymiany informacji, gdyż uznano, że Czesi nie posiadają interesujących informacji w tej dziedzinie.



Ppłk Tadeusz Pełczyński pełniący obowiązki szefa Oddziału II Sztabu Generalnego WP w latach 1929-1932, szef Oddziału II Sztabu Generalnego WP w latach 1935-1939. Źródło: Domena publiczna.

W roku 1932 odbyły się trzy spotkania oficerów polskiego i czeskiego wywiadu, na których wymieniono się informacjami dotyczącymi niemieckiej Reichswehry. W ich trakcie Czesi przedstawili wartościowe opracowania dotyczące niemieckich wojsk technicznych, Bahnschutzu, Grenzshutzu, poligonu "Tomka" w ZSRR, dane o niemieckiej artylerii, a także zeznania dezertera Josefa Schneidera o sytuacji panującej w niemieckiej armii.
Rozmowy te zostały ocenione przez polskich wywiadowców bardzo wysoko. Dzięki otrzymanym od czechosłowackiego wywiadu materiałom Polacy mogli skontrolować wiarygodność dokumentów o motoryzacji niemieckiej armii. Płk. Soukup w rozmowie z polskimi oficerami stwierdził, że polski wywiad jest zdecydowanie lepszy od wywiadu Czechosłowacji oraz, że wywiad polski stanowi ideał do którego Czesi będą dążyć.
W roku 1932 doszło do dość przypadkowej współpracy wywiadu Czechosłowacji i II RP w rozpoznaniu koszar w Schweidnitz (Świdnica). W styczniu 1933 roku w gmachu Oddziału II przy placu Saskim odbyła się następna konferencja ewidencyjna. Omówiono na niej manewry Reichswehry nad Odrą jesienią 1932 r., oraz potencjał militarny niemieckich sił zbrojnych. W lutym 1933 na konferencji łącznościowej w Pradze podpisano tajny układ o współpracy wywiadu II RP i Czechosłowacji w dziedzinach radiowywiadu i łączności kurierskiej. Dzięki temu polski wywiad otrzymywał informacje zebrane przez czeski radiowywiad.
Wiosną 1933 roku polski wywiad poinformował czechosłowacki o przerzucie przez niemiecką Abwehrę broni dla mniejszości niemieckiej w Czechosłowacji.
Zacieśnianie współpracy obu wywiadów zaniepokoiło poważnie służby specjalne III Rzeszy. Niemcy obawiali się zawarcia antyniemieckiego układu Polski z Czechosłowacją.

Latem 1933 roku odbyła się w Pradze konferencja ewidencyjna, na której omówiono rozwój niemieckiej armii oraz współpracę Niemiec z ZSRR. Polski wywiad zgodził się także na wspólną akcję zaproponowaną przez stronę czechosłowacką. Polacy mieli udzielić pomocy w uwolnieniu aresztowanego w Wiedniu czeskiego agenta kpt. Bartika, poprzez udzielenie mu azylu na terenie poselstwa RP w Wiedniu, po ucieczce z aresztu oraz umożliwienie mu bezpiecznego wyjazdu do Czechosłowacji. W tym samym 1933 r., dzięki czeskiej pomocy polski wywiad częściowo sparaliżował działalność OUN i UWO na polskim terytorium.
26 stycznia 1934 r., Polska podpisała deklarację o niestosowaniu przemocy z Niemcami, co mocno zaniepokoiło oficerów czechosłowackiego wywiadu, którzy na konferencji wywiadowczej w lutym 1934 r., przeprowadzonej w Warszawie pytali o stosunki polsko-niemieckie.
W trakcie narad Polacy zapewnili Czechów o chęci kontynuowania współpracy wywiadów. Omówiono także dokładnie rozwój niemieckiej armii, a Czesi zachowywali się lojalnie wobec polskich oficerów, przeprowadzając rozmowy w przyjacielskiej atmosferze. Pod koniec konferencji zapoznali się z pracą ekspozytury nr 3 w Bydgoszczy.
Wiosną 1934 r., czechosłowacki wywiad wojskowy przekazał polskiemu odpowiednikowi informację o manewrach niemieckiej Reichswehry, umocnieniach niemieckich na Dolnym Śląsku oraz dane o produkcji czołgów.
W lipcu tego roku polski wywiad wyraził zgodę na utworzenie placówki wywiadu czechosłowackiego w Gdyni, która miała prowadzić wywiad na kierunku niemieckim. Pod koniec sierpnia w Pradze odbyła się ostatnia konferencja ewidencyjna obu wywiadów. Wymieniono się informacjami dotyczącymi niemieckiej armii, policji, SA i niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.
Mjr. Skrzydlewski w swoim sprawozdaniu na temat konferencji napisał:

"Przyjęto i traktowano nas w Pradze z dużą serdecznością. Nie szczędzono pieniędzy ani czasu, aby pobyt nam jak najbardziej uprzyjemnić i jak najsilniej podkreślić, jak dużą wagę Czesi przywiązują do współpracy z nami".

Przez jakiś czas jeszcze wywiad czechosłowacki przekazywał polskiemu odpowiednikowi cenne informacje na temat OUN. Współpraca obu wywiadów z powodów politycznych została nagle przerwana. Czesi obawiając się, że Polska zawarła z Niemcami, oprócz paktu o nieagresji także tajną umowę wymierzoną w Czechosłowację, zdecydowali się skierować w stronę Związku Radzieckiego.
Pod koniec 1934 roku odwołano wizytę płk. Jerzego Englischa w Pradze co spowodowało odwołanie zaplanowanej na połowę 1935 roku konferencji ewidencyjnej. Kiedy ZSRR i Czechosłowacja zawarły umowę o wzajemnej pomocy, czechosłowacki wywiad przerwał współpracę w zdobywaniu informacji wywiadowczych na terytorium sowieckim. To i obawa przed penetracją wywiadu radzieckiego było bezpośrednim powodem zerwania wcześniejszych umów z wywiadem czechosłowackim.

Próby nawiązania współpracy w przemyśle zbrojeniowym.

Pierwsze poważne kontakty przedstawicieli czechosłowackiej i polskiej armii w kwestii wymiany uzbrojenia nawiązano w 1923 r., w Pradze. Wówczas to, na konferencji dotyczącej wymiany sprzętu artyleryjskiego podpisano wstępną umowę wymiany haubic i dział austriackich posiadanych przez wojsko polskie na haubice i działa produkcji francuskiej, znajdujące się na wyposażeniu armii czechosłowackiej.
Naciski ze strony polityków i szefa sztabu armii czechosłowackiej gen. Mittelhausera (był bardzo negatywnie nastawiony do Polaków) doprowadziły do opóźnienia realizacji umowy, która ostatecznie nie została zrealizowana w pełnym wymiarze.
Kolejną próbę nawiązania współpracy rozpoczęto wiosną 1924 roku. Przeprowadzono szereg rozmów w kwestii zbliżenia wojskowego Polski i Czechosłowacji. Polska chciała doprowadzić do przeniesienia części ważnych zakładów produkujących karabiny maszynowe, czołgi i materiały wybuchowe z Czechosłowacji do Polski.
Jeżeli Czechosłowacja nawiązałaby współpracę wojskową z Polską wówczas strona polska była gotowa przerwać produkcję niektórych rodzajów uzbrojenia i zamawiać je w fabrykach czechosłowackich. Polska była także zainteresowana zakupem w Czechosłowacji samochodów, samolotów, silników i karabinów maszynowych w zamian za potrzebne Czechosłowacji surowce i półfabrykaty.
Na tak sformułowaną propozycję odpowiedziały trzy firmy czechosłowackie: Československá zbrojovka Brno, Ing. Janeček Pŕaha i Česka Zbrojovka Strakonice, które zgłosiły swoje oferty produkcji w Polsce broni strzeleckiej na własnej licencji.

W 1927 roku Ministerstwo Obrony Narodowej Czechosłowacji odpowiedziało pozytywnie na polskie sugestie zgłaszając gotowość dostarczenia polskiej armii armat francuskich 75 mm, haubic 155 mm, armat 105 mm oraz wozy amunicyjne. Od 1927 prowadzono rozmowy w sprawie zakupu w Czechosłowacji haubic 100 mm z licencją na ich produkcję w Polsce. Ustalono także, że współpraca z Czechosłowacją będzie trwać 10 lat, przy czym Czesi mieli dostarczyć maszyny do produkcji oraz dane techniczne.
Udało się szybko doprowadzić do sfinalizowania umowy, ponieważ w tym okresie Czechosłowacja traktowała Polskę jako państwo zaprzyjaźnione. Dodatkowo czeska Škoda wybudowała na Okęciu fabrykę samolotów, która miała produkować 150 silników lotniczych rocznie.
W 1929 roku w Czechosłowacji zakupiono licencję samolotu myśliwskiego Avia BH-33, dzięki czemu podjęto produkcję tego samolotu w Polsce poprawiając w ten sposób stan lotnictwa, który był w tym okresie fatalny.
W zamian strona czechosłowacka spodziewała się szerszego dostępu do surowców z Polski. Wymiana handlowa nie okazała się szczególnie owocna, gdyż Polska niechętnie sprzedawała Czechosłowacji swoje produkty. Sprzedano do Czechosłowacji tylko 2 samoloty RWD-9, a próby sprzedaży Czechosłowacji licencji myśliwca PZL P 11 i peryskopu odwracalnego Gundlacha zakończyły się kompletnym fiaskiem.

Ostatecznie Czechosłowacja i Polska zaczęły ze sobą ostro konkurować o rynki zbytu. W roku 1930 Czesi pokrzyżowali plany państwowej spółce Sepewe. Sepewe miało dostarczyć polskie karabiny mauzer do Persji. Czesi zaproponowali znacznie korzystniejszy kontrakt, w którym obniżyli ceny karabinów oraz przekazali rządowi Persji prowizję z ich sprzedaży. W ten sposób Sepewe straciło kontrakt o wartości 100 mln koron czeskich.
Pomimo wizyt w Czechosłowacji generałów Zagórskiego, Rayskiego i Knolla-Kownackiego nigdy nie doszło do zacieśnienia współpracy między Czechosłowacją i Polską oraz wymiany doświadczeń między obu armiami.
Kontakty obu stron ograniczyły się jedynie do odznaczenia niewielkiej liczby czeskich generałów, wymiany stażystów oraz skromnej wymiany regulaminów obu armii oraz map. Czesi i Polacy nie mieli do siebie zaufania a politycy czechosłowaccy wypowiadali się bardzo negatywnie o możliwości współpracy z Polską, która chciała rozwijać własny przemysł zbrojeniowy, aby osiągnąć w tej dziedzinie samowystarczalność. Oprócz tego strona polska uważała, że Czechom zależy tylko na zapewnieniu sobie rynku zbytu w Polsce bez rozbudowy powstających tam czeskich fabryk. Dlatego współpraca w dziedzinie przemysłu, która mogła poważnie wzmocnić potencjał polskiej armii nie została nigdy nawiązana.

Przejawy pozytywnego nastawienia do Polski w Czechosłowacji.

Pomimo istniejącego konfliktu o Zaolzie oraz braku wzajemnego zaufania, w stosunku do Polaków pojawiły się liczne pozytywne postawy. Na międzynarodowej lotniczej wystawie w Pradze w 1927 r. organizatorzy wyznaczyli dla polskich samolotów honorowe miejsce.
Kiedy Polacy zrezygnowali z udziału w wystawie organizatorzy zwrócili jej wpłacone pieniądze. Latem 1927 roku do Pragi przyleciała polska eskadra lotnicza, która spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Dobrze nastawiony do Polaków był gen. Klecanda, który w 1932 r., podczas rozmowy z gen. Romanem Góreckim powiedział:

"My przecież bardzo często patrzymy na mapę i my widzimy, jakby to wszystko wyglądało zupełnie inaczej, gdybyśmy byli razem".

Gen. Klecanda planował także przenieść fabryki zbrojeniowe pod granicę z Polską i stworzyć wspólny ośrodek zaopatrzenia dla obu armii. Także gen. Jan Syrový był zwolennikiem współpracy z Polską. W 1925 roku odwiedził Polskę będąc obecny na manewrach polskiej armii pod Toruniem. Zrobiły one na nim duże wrażenie i odtąd w rozmowach z polskimi oficerami podkreślał dobre wyszkolenie polskiej armii. W późniejszym czasie gen. Syrový chciał przyjechać do Polski, aby przeprowadzić rozmowy z szefem sztabu głównego gen. Piskorem. Do wizyty nie doszło, ponieważ Polska nie wysłała oficjalnego zaproszenia, a Masaryk i Beneš nie chcieli nawiązywać z Polską współpracy. Doszło jedynie do wymiany korespondencji między gen. Gąsiorowskim i gen. Syrovým.
Dwóch szefów czechosłowackiego Ministerstwa Obrony Narodowej gen. Udržal i gen. Brdáč było zwolennikami współpracy z Polską, podobnie generałowie Husárek, Bláha, Luža i Prchála. Także wielu młodych oficerów pozytywnie wypowiadało się o polskiej armii. Jednak polskie i czechosłowackie czynniki polityczne były przeciwne idei współpracy. Do zacieśnienia kontaktów nigdy nie doszło, ponieważ żadna ze stron nie chciał zrobić pierwszego kroku i rozpocząć współpracę już oficjalnie.

Plany udzielenia przez Polskę pomocy Czechosłowacji w 1938 r.

Pomimo planów, w których zakładano odzyskanie Zaolzia polska armia opracowała także koncepcję udzielenia Czechosłowacji pomocy, jeżeli Francja stanęłaby by po jej stronie w konflikcie z Niemcami. Był to tak zwany szósty scenariusz działań, zwany także wariantem ofensywnym. Część czechosłowackich generałów chciała uzyskać życzliwą neutralność Polski nawet za cenę pewnych ustępstw terytorialnych wobec Polski.
29 września 1938 roku w kwaterze Naczelnego Dowództwa w zamku w Račicach czescy generałowie uznali, że jeżeli Polska nie wmiesza się konflikt z III Rzeszą, Czechosłowacja może spokojnie wytrzymać kilka miesięcy. Natomiast jeżeliby Polska uderzyła na Czechosłowację razem z Niemcami wówczas Czechosłowacja poniesie klęskę.
Część czeskich wojskowych była nawet gotowa obalić rząd i doprowadzić do zawarcia unii politycznej z Polską. Gdyby Polska zaoferowałaby udzielnie pomocy, wówczas w Czechosłowacji byli generałowie, którzy byliby gotowi rozpocząć współpracę.
Wówczas po połączeniu armii czechosłowackiej i polskiej opór Wehrmachtowi mogłoby by stawić ponad 40 dywizji. Armia Czechosłowacji posiadała na wyposażeniu działka przeciwpancerne 37 i 47 mm, działka Oerlikon, działa kalibru 75, 80 i 90 mm. Artyleria polowa tej armii była jak na tamte czasy dość nowoczesna. Armia Czechosłowacka posiadała w 1938 roku 227 działek przeciwlotniczych 20 mm, 263 działa przeciwlotnicze 75-90 mm, 1 380 moździerzy, 1 100 działek przeciwpancernych 37 mm, 227 działek przeciwpancernych 47 mm, 528 dział 80 mm, 1 152 haubice 100 mm, 90 armat 105 mm, 457 haubic 150 mm. Poza tym w Czechosłowacji zmotoryzowano część artylerii. Dysponowała ona także formowanymi od podstaw dywizjami szybkimi, całkowicie dystansując w tym osiągnięcia polskiej armii.
1 Dywizja Szybka dysponowała 40 czołgami, 2 Dywizja Szybka 40 czołgami, 3 Dywizja Szybka 13 czołgami a 4 Dywizja Szybka 76 czołgami. Czeskie czołgi LT 35 i LT 38 były bardzo dobre i stanowiły dla niemieckie panzerkampfwagen I i II poważne zagrożenie. Niemiecka armia dysponowała wtedy prawie wyłącznie lekkimi czołgami więc siły obu stron byłyby pod tym względem wyrównane.

Dodatkowo Czechosłowacja miała umocnioną granicę z Austrią za pomocą pojedynczej linii obronnej, miejscami przechodzącą w podwójną linię. Na szczytach Karkonoszy Czesi wybudowali zapory górskie. Na brzegu Dunaju na południe od Bratysławy stworzyli oni przyczółek mostowy chroniony przez bardzo silne forty podziemne.
Do roku 1938 Czechosłowacja wybudowała na granicy z Niemcami 267 ciężkich schronów bojowych w tym 227 schronów z zamontowanymi działami przeciwpancernymi 40 mm. Oprócz tego dysponowała jedną zmotoryzowaną 14. DP, która była jednostką szybką ze zmotoryzowaną piechotą i służbami.
Tak więc armia Czechosłowacji była na tyle silna, aby wytrzymać przez jakiś czas niemieckie uderzenie. Niemcy nie dysponowali przytłaczającą przewagą nad Czechosłowacją. Na Śląsku niemiecka 2 armia mogła przeciwstawić 4 armii czechosłowackiej składającej się z 4 dywizji 10 własnych dywizji. Niemiecką przewagę na tym odcinku mogły zniwelować czeskie umocnienia na granicy. Czesi mogli także zmniejszyć niemiecką przewagę przerzucając dodatkowe dywizje odwodowe.
14 armia niemiecka nie miała przewagi liczebnej nad 4 armią czechosłowacką, która dysponowała związkami szybkimi i zmotoryzowanymi. Jedynie 10 Armia niemiecka przeważała nad 1 Armią czechosłowacką. W przypadku zawarcia sojuszu z Polską Hitler nie byłby w stanie zaatakować jednocześnie i Polski i Czechosłowacji, ponieważ nie miał na to wystarczających sił.
Wszystko rozbiło się o względy polityczne. Marszałek Edward Rydz-Śmigły i minister spraw zagranicznych Józef Beck byli przekonani, że Czechosłowacja i tak się rozpadnie. Dlatego nie doceniając jej potencjału Polska zrewindykowała Zaolzie i rozpoczęła akcję wywiadowczą o kryptonimie "Łom". Te dwie akcje oraz negatywne wypowiedzi na temat Czechosłowacji w polskiej prasie sprawiły, że Czesi odebrali działanie Polski w 1938 roku bardzo negatywnie, przez co szanse na stworzenie sojuszu polsko-czechosłowackiego całkowicie przepadły.



Oddział armii czechosłowackiej, lata 30-ste XX wieku. Źródło: Domena publiczna.

Polska popełniając ogromny błąd przyspieszyła wybuch II wojny światowej i przypieczętowała swój los. Świadomy tego był jedynie gen. Kazimierz Sosnkowski, który w rozmowie z Prezydentem Ignacym Mościckim starał się przekonywać, że akcja przeciwko Czechosłowacji jest szkodliwa, ponieważ polska armia jest słabo wyposażona i zapóźniona w rozwoju.
Gen. Sosnkowski argumentował także, że Polska poprzez akcję przeciwko Czechosłowacji przyczyni się do zwiększenia potęgi Adolfa Hitlera. Starał się przekonać prezydenta, że Hitler po zniszczeniu Czechosłowacji, zniszczy również Polskę.
Nikt jednak nie chciał słuchać głosu rozsądku. Minister spraw zagranicznych Beck forsował pogląd, że Hitler po zniszczeniu Czechosłowacji pójdzie dalej w kierunku Bałkanów omijając Polskę. W 1938 roku nie złożono więc Czechosłowacji oferty pomocy. O tym jak duży to był błąd przekonała się Polska rok później, we wrześniu 1939 r.
Jako ciekawostkę można jeszcze dodać, że wkraczającym na Zaolzie oddziałom polskim, mocno przysłużył się generał Hrabčik, który opóźnił ewakuację wojska czechosłowackiego, policji i Straży Granicznej z Bogumina, dzięki czemu niemieccy dywersanci nie zdołali opanować tej miejscowości. Był to jaskrawy przykład postawy znacznej części generalicji czeskiej, która przez długie lata widziała w Polsce sprzymierzeńca. Sprzymierzeńca, z którym można był skutecznie postawić tamę zakusom Hitlera.

Ostatnie próby nawiązania współpracy.

Pod koniec 1937 r., Czesi podjęli ponownie próby nawiązania współpracy i być może zawarcia sojuszu. Attaché wojskowy Czechosłowacji ppłk. Otokar Buda w rozmowie ze swym polskim odpowiednikiem ppłk. Tadeuszem Zakrzewskim przekazał sugestię czechosłowackich kół wojskowych powrotu do przerwanej współpracy z Polską, poprzez rozluźnienie kontaktów Czechosłowacji z ZSRR. Sygnał ten został jednak całkowicie zignorowany w Warszawie.
W lutym 1938 roku attaché wojskowy Czechosłowacji w ZSRR płk. František Dastych w rozmowie z pomocnikiem polskiego attaché mjr. Stanisławem Malecińskim zaproponował wprost zawarcie antyniemieckiego sojuszu wojskowego pomiędzy Czechosłowacją i Polską.
Ppłk. Dastych stwierdził nawet, że oba państwa są gotowe do zawarcia takiego sojuszu, a rozdźwięki wywołują działacze polityczni. Na propozycje te Warszawa odpowiedziała jednak negatywnie, a ppłk. Zakrzewski otrzymał surową reprymendę za przekroczenie swoich uprawnień.
W instrukcjach otrzymanych przez polskie attachaty zalecono nie podejmowanie podobnych rozmów z Czechami, ponieważ miały one charakter nieoficjalny. Mimo to czechosłowaccy oficerowie starali się za wszelką cenę doprowadzić do wznowienia współpracy z Polską. Od października 1938 do marca 1939 r., prowadzono ze stroną polską rozmowy w sprawie sprzedaży przez Czechosłowację uzbrojenia do Polski.

I tak koncern Škoda zaoferował sprzedaż do Polski lekkich czołgów, 550 dział, moździerzy, 6 milionów granatów ręcznych, 8 000 karabinów maszynowych, 800 000 karabinów ręcznych i dużą ilość amunicji. Zaproponowano także przeniesienie zakładów Škody do Trzyńca i Stalowej Woli. Jednak z powodu braku środków Polska odrzuciła obie oferty.
Miesiąc później zakłady Škody w Pilznie zaoferowały przekazanie dokumentacji technicznej dział i czołgów produkowanych przez koncern. Firma Technorama z Pragi złożyła ciekawą ofertę zakupu przez Polskę dział i moździerzy. Jednak wszystkie te działania podejmowane na polecenie czechosłowackiego MNO zakończyły się fiaskiem.
Strona polska nie potrafiła podjąć szybko decyzji, poza tym polskie koła wojskowe starały się zapewnić zamówienia dla własnych fabryk. Tylko w jednym przypadku mogło dojść do realnego sfinalizowania umowy. Polska mogła bowiem zakupić czeski czołg V8-H, który został pozytywnie oceniony przez polskich oficerów. Stało się to jednak parę dni przed wkroczeniem Niemców do Pragi, więc była to inicjatywa mocno spóźniona, gdyż Czesi zostali później zmuszeni przez Niemców do zrezygnowania z transakcji.

Po wkroczeniu wojsk niemieckich do Czechosłowacji, w marcu 1939 roku płk. František Moravec za pośrednictwem ppłk. Josefa Kally podejmował próby skontaktowania się z polskim attaché wojskowym ppłk. Kwiecińskim i ambasadorem Polski w Anglii Edwardem Raczyńskim w celu przekazania cennych informacji wywiadowczych, dotyczących przygotowań do niemieckiego ataku na Polskę.
Płk. Moravec liczył, że w ten sposób nawiąże kontakt z polskim wywiadem, jednak ppłk. Kwieciński i Edward Raczyński odmówili przyjęcia tych materiałów, ponieważ nie mieli do Czechów zaufania.
To co nie udało się płk. Moravcowi, zrealizował natomiast ppłk. Prokop Kumpošt, który nawiązał kontakt z ppłk. Mayerem. Tym sposobem w kwietniu 1939 r., doszło do spotkania przedstawicieli obu wywiadów. Czesi w zamian za wymianę informacji wywiadowczych, dotyczących III Rzeszy i prowadzenia sabotażu w protektoracie Czech i Moraw oczekiwali od strony polskiej utworzenia w Polsce czechosłowackich oddziałów wojskowych do prowadzenia wspólnej walki z Niemcami oraz przyjęcia do polskich jednostek części czeskich oficerów.
Kontakty zacieśniły się w maju 1939 roku kiedy do Warszawy przyjechał były szef czechosłowackiego kontrwywiadu mjr. Bartik. Podczas rozmów przekazał on stronie polskiej list od Moravca, w którym pułkownik wskazywał na tradycję współpracy obu wywiadów do roku 1935. Mjr. Bartik zaproponował także polskiemu wywiadowi przekazanie pakietu informacji wywiadowczych dotyczących III Rzeszy, oraz przekazanie sieci wywiadowczej i nawiązanie współpracy między polskim wywiadem, a utworzoną właśnie czechosłowacką tajną organizacją, kierowaną przez byłych oficerów wywiadu i działającą w Protektoracie. Dodatkowo mjr. Bartik przekazał polskiemu wywiadowi tajną instrukcję sabotażowo-dywersyjną dla niemieckiej mniejszości poza III Rzeszą.

W tym samym miesiącu szef sztabu Naczelnego Wodza gen. Wacław Stachiewicz wyraził zgodę na rozpoczęcie współpracy wywiadowczej z Czechami, sprzeciwiając się jednocześnie idei stworzenia czechosłowackich oddziałów wojskowych w Polsce oraz przyjmowania czechosłowackich oficerów do wojska polskiego. Zrealizowanie tych pomysłów uznano za zagrożenie wobec polityki nie rozdrażniania Adolfa Hitlera.
Dzięki zgodzie Stachiewicza stałe kontakty z polskim wywiadem nawiązała czechosłowacka organizacja konspiracyjna "Obrona Narodu". We współpracy z wywiadem polskim zorganizowała ona siatkę, która przerzucała czechosłowackich oficerów i osoby ścigane przez gestapo do Polski.
W Warszawie na bazie poselstwa czeskiego i attaszatu wojskowego powstała rezydentura czechosłowackiego wywiadu o kryptonimie "Maria", kierowana przez płk. Kumpošta. Polski wywiad pomógł rezydenturze dostarczając jej radiostację, polskie paszporty i roczne bilety kolejowe umożliwiające podróżowanie po kraju. Udzielono także pomocy w ewakuacji z Czechosłowacji rodzin oficerów grupy wywiadowczej płk. Moravca.
Czechosłowacki wywiad dostarczył w tym czasie wielu cennych informacji o dyslokacji niemieckich oddziałów, produkcji zbrojeniowej oraz o polityce niemieckich władz okupacyjnych w Protektoracie Czech i Moraw. Niestety do wielu z tych informacji Polacy podeszli bardzo sceptycznie obawiając się, że są inspirowane przez Niemców.

W tym samym czasie płk. Moravec starał się rozszerzyć współpracę z polskim wywiadem poprzez rozpoczęcie współdziałania z organizacją konspiracyjną, która mogła prowadzić działania sabotażowo-dywersyjne na terenie Protektoratu, a nawet wywołać powstanie na tyłach niemieckiej armii.
Na początku czerwca 1939 roku do Polski przyjechał ponownie mjr. Bartik, który w rozmowie z ppłk. Mayerem zaproponował zacieśnienie współpracy poprzez przejęcie przez polski wywiad części czechosłowackich agentów znajdujących się na terenie Polski i wchodzących w skład DRAK. Dodatkowo przekazał on ppłk. Mayerowi dokumenty o niemieckiech przygotowaniach do ataku na Polskę (dokumenty zostały zdobyte przez agenta czechosłowackiego wywiadu, pracownika niemieckiej Abwehry Paula Thümmela), które zostały ocenione przez ppłk. Mayera bardzo wysoko.
W polskich kręgach wywiadowczych pojawił się pomysł stworzenia na bazie czechosłowackiego wywiadu oddziałów sabotażowo-dywersyjnych, które w dogodnym momencie miały rozpocząć akcje sabotażowe na terenie Protektoratu. W lipcu obie strony przeprowadziły rozmowy, w czasie których doprecyzowano zasady współpracy obu wywiadów oraz rozpoczęto pierwsze kroki prowadzące do zorganizowania sieci dywersyjnej.
Do Warszawy przybył generał Ingr, który przedstawił sytuację czechosłowackiego ruchu oporu. Dla obustronnej współpracy przysłużył się znacznie mjr. Zdeněk Sladeček, który organizował grupy dywersyjne na terytorium Polski, przeprowadził do Polski ministra Jana Šramka oraz dostarczył do Czechosłowacji radiostację. Major miał także kontakty z organizacją konspiracyjną w rejonie Morawskiej Ostrawy. Organizacja ta posiadła wystarczającą ilość broni i materiałów wybuchowych do podjęcia akcji dywersyjnych. Polski wywiad postanowił wykorzystać czechosłowacki ruch oporu do wywołania powstania po wybuchu wojny.

W sierpniu 1939 r., mjr. Bartik wysłał do Pragi uzgodnione z polskim wywiadem wytyczne dla organizacji sabotażowych na terytorium Czechosłowacji. W zamian Czesi oczekiwali w razie wybuchu powstania dostarczenia przez stronę polską samolotami amunicji i broni oraz wkroczenia na Morawy polskiej jednostki zmotoryzowanej. Współpraca z czechosłowackim wywiadem nie była jednak idealna, ponieważ Czesi nie przekazali zgodnie z umową polskiemu wywiadowi swojej sieci wywiadowczej w Niemczech.
Nie mogli jej niestety przekazać, ponieważ uniemożliwił to brytyjski wywiad, który sam chciał przejąć nad nią kontrolę. W lipcu 1939 roku mjr. Akerstein z ekspozytury nr 2 na terenie Protektoratu Czech i Moraw skontrolował gotowość czechosłowackiej siatki dywersyjnej pod kątem podjęcia działań w chwili wybuchu wojny.
Przygotowania czechosłowackie zostały przez majora ocenione bardzo pozytywnie. Akerstein stwierdził nawet, że bez pomocy czechosłowackiej organizacji konspiracyjnej "nic się zrobić nie da". Na początku sierpnia przyjechał do Pragi Kazimierz Wierzbiański były pracownik polskiego poselstwa w Pradze. Wierzbiański przeprowadził rozmowy z przedstawicielami czechosłowackiej organizacji "Obrana Narodu" w sprawie nawiązania łączności i współpracy z polskim wywiadem oraz dostarczenia broni i środków wybuchowych.
Wierzbiański stwierdził wtedy, że czechosłowacki ruch oporu ma dobrze przygotowany aparat wywiadowczy i dywersyjny. Mógł także się przekonać, że nastawienie członków ruchu oporu do Polski było pozytywne, ale także nie pozbawione sceptycyzmu i pewnej dozy niechęci.

W tym czasie "Obrana Národa" znacznie się rozbudowała poprzez werbunek kolejarzy i pocztowców oraz prowadzenie szkoleń w zakresie dywersji. Kierownictwo organizacji kryjące się pod kryptonimem "Perun" nakazało jak najszybciej zakończyć przygotowania oraz rozpocząć ograniczone działania dywersyjne przez grupy, które osiągnęły już gotowość.
Wywiad polski, za pośrednictwem płk Moravca nawiązał także kontakt z organizacją konspiracyjną Dva Konšele ("Dwóch rajców"), kierowaną przez dwóch kapitanów czechosłowackiego wywiadu Františka Fárka i Antonina Longa. Nawiązali oni kontakt z oficerami polskiego wywiadu w okolicach Cieszyna i w Pradze. W rozmowie z czeskimi konspiratorami Polacy podkreślali ograniczone możliwości prowadzenia działalności i brak źródeł.
Optymistycznie natomiast podeszli do sprawy konfliktu z III Rzeszą i nalegali na wywołanie powstania w Czechach i na Morawach w chwili wybuchu wojny. Dla usprawnienia łączności zorganizowano przejście w rejonie Morawskiej Ostrawy, przez które kurierzy "Dwóch Rajców" przekraczali granicę i przybywali do Polski. Dzięki temu polski wywiad otrzymywał ważne informacje o transportach oddziałów niemieckich przybywających do Protektoratu, a także o pojawieniu się niemieckich jednostek pancernych na jego terenie oraz niemieckie mapy sztabowe z zaznaczonymi kierunkami niemieckich uderzeń na Polskę.
Drogą tą, wyszkolony w Polsce por. Miloslav Kašpar oraz czterech jego współpracowników dostarczało ważne informacje o rozmieszczeniu oddziałów niemieckich i transportach kolejowych. 28 sierpnia 1939 r. por. Kašpar wrócił do Polski i poinformował polski wywiad, że niemieckie oddziały zajmują pozycję wyjściowe do ataku.
W sierpniu 1939 roku wywiad czechosłowacki dostarczył informacje dotyczące kierunków niemieckich uderzeń na Polskę, nazwiska dowódców niemieckich grup armii oraz nazwiska Polaków współpracujących z niemiecką Abwehrą.

Tak dobrze zapowiadająca się współpraca okazała się być jednak jednostronna, ponieważ Czesi nie otrzymali od Polaków żadnych informacji na temat Niemiec. Polski wywiad nie potrafił wykorzystać przekazanych mu informacji, a Naczelny Wódz Marszałek Edward Rydz-Śmigły w nie nie uwierzył. Brak zaufania potęgował się przez fakt, że Polska bardzo przychylnie patrzyła na separatystyczne dążenia Słowacji, co było bardzo negatywnie odbierane przez czechosłowackich oficerów.
W efekcie akcje dywersyjne w Protektoracie zostały ograniczone do niewielkich akcji dywersyjnych, a do wybuchu powstania nie doszło, w dużej mierze dlatego, że polski wywiad dostarczył za mało broni i materiałów wybuchowych.
Poza nawiązaniem współpracy wywiadowczej podjęto próby stworzenia czechosłowackich oddziałów w Polsce. W maju 1939 roku w Polsce gen. Prchala zaproponował stworzenie legionu i komitetu czechosłowackiego, który miał być przez niego reprezentowany. Gen. Stachiewicz był tym razem przychylnie nastawiony do tej propozycji jednak oświadczył, że tworzenie czechosłowackich oddziałów na terytorium Polski to sprawa drugorzędna, natomiast sprawą kluczową jest rozbudowanie ruchu oporu w Protektoracie.
Według sugestii szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Gen. Prchala miał tylko przygotować memorandum na temat organizacji akcji czechosłowackiej w Polsce. W czerwcu 1939 roku gen. Stachiewicz przeprowadził drugą rozmowę z gen. Prchalą, który otrzymał zgodę na stworzenie centrali wojskowej w Polsce i przyjęcie niektórych specjalistów do armii polskiej.
Działania gen. Prchali spotkały się jednak z ostrą krytyką ze strony byłego prezydenta Czechosłowacji Beneša, który wolał formować jednostki czechosłowackiego na terenie Francji i Wielkiej Brytanii. Kiedy 11 czerwca 1939 roku w Warszawie powstała Centralna Rada Czechów i Słowaków doszło do zaostrzenia konfliktu na tym tle. W programie rady napisano, że odtworzenie Czechosłowacji może nastąpić tylko przy pomocy Polski.



Zdjęcie po lewej: Gen. Lev Prchala dowódca Legionu Czechosłowackiego.
Zdjęcie po prawej: Gen. Wacław Stachiewicz, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w latach 1935-1939. Źródło: Domena publiczna.

Według planów gen. Prchali, czechosłowacki legion wojskowy, po wybuchu wojny miał wkroczyć na Słowację. Uważał on także, że Polska wyjdzie zwycięsko z konfliktu z Niemcami. Pomysły te wzbudziły wrogość grupy czechosłowackich oficerów, którzy chcieli zmusić gen. Prchalę do podporządkowania się akcji niepodległościowej na zachodzie, grożąc mu nawet śmiercią.
3 sierpnia 1939 r., gen. Stachiewicz poinformował Prchalę, że władze polskie wydały zgodę na stworzenie po wybuchu wojny legionu czechosłowackiego, zorganizowanie obozu dla 1 000 czechosłowackich oficerów mających stanowić kadrę legionu oraz na przyjmowanie specjalistów do polskiej armii.
Do zmiany decyzji doszło w wyniku pogarszających się stosunków z III Rzeszą. Od tego czasu starano się stworzyć gen. Prchali odpowiednie warunki do stworzenia jednostki czechosłowackiej na terenie Polski.
Już 30 kwietnia 1939 roku w Polsce powstała Vojenska Skupina powstała z inicjatywy uchodźców z Czechosłowacji: nadporucznika Oskara Frýdeckiego, ppor Rudolfa Silvy i por Josefa Kalety. Początkowo władze polskie odniosły się do tej inicjatywy bardzo negatywnie, jednak kiedy w czerwcu dowodzenie Skupiny przejął ppłk. Ludvik Svoboda nastawienie władz polskich do czechosłowackiej inicjatywy zdecydowanie się poprawiło.

Czechosłowackich żołnierzy przeniesiono do wyremontowanych baraków z I wojny światowej w Bronowicach Małych. Powstał tam obóz wojskowy z kantyną zarządzany przez kpt. Adama Wielanka. W lipcu w obozie stworzono dwa bataliony piechoty i rozpoczęto regularne ćwiczenia wojskowe bez mundurów i z zaledwie 10 karabinami, które dostarczono w połowie sierpnia. Obóz wojskowy wizytował gen. Ingr i były poseł czechosłowackich Juraj Slávik.
Jakiś czas później polskie władze ze względu na zagrożenie wojenne przeniosły obóz do Leśnej pod Baranowiczami w województwie Nowogródzkim. 20 sierpnia wiceminister spraw wojskowych gen. Janusz Głuchowski wydał rozkaz utworzenia tam obozu dla oficerów armii czechosłowackiej. Dowódca IX Okręgu Korpusu w Brześciu nad Bugiem gen. Franciszek Kleeberg miał zorganizować wszystko do 25 sierpnia.
Według gen. Prchali, który wizytował obóz 24 sierpnia warunki do ćwiczeń były bardzo dobre, wręcz wzorowe. Obóz nazwano ostatecznie Obozem Ochotników Czeskich, a dowództwo nad nim oddano gen. Prchali. Legion Czechosłowacki miał podlegać gen. Kleeebergowi. Wstępnie Polacy mieli dostarczyć żywność, 1 000 mundurów i karabiny z amunicją dla dwóch plutonów.
30 sierpnia, kiedy w wojsku polskim ogłoszono mobilizację powszechną do Leśnej ruszył pierwszy transport składający się z 630 czechosłowackich żołnierzy. W Bronowicach Małych pozostało 22 oficerów i podoficerów, którzy mieli przyjmować następnych ochotników i kierować ich do Leśnej oraz 70 lotników którzy 1 września mieli wyjechać do polskich dywizjonów. Wybuch II wojny światowej ostatecznie zakończył kolejną próbę stworzenia sojuszu polsko-czechosłowackiego. Jeszcze podczas trwania działań wojennych w Polsce podejmowano kolejne próby, ale bez rezultatów.

Podsumowanie.

Profesor Piotr Kołakowski w swojej książce napisał:

"Animozje oraz odmienne sposoby zapewnienia sobie bezpieczeństwa, a także wizje przyszłości I Republiki i II RP uniemożliwiały szerszą współpracę oraz zawarcie, w rezultacie korzystnego zarówno dla ČSR, jak i Polski, sojuszu polityczno-wojskowego".

Niestety dla przyszłości obu narodów tylko nieliczna grupa czechosłowackich wojskowych widziała w Polsce przyszłego sojusznika i starała się nawiązać współpracę, postępując niejako wbrew linii wytyczonej przez czynniki polityczne tego kraju. W Polsce z kolei niewielu widziało w Czechosłowacji państwo mogące być wartościowym sojusznikiem. Do zawarcia sojuszu nigdy nie doszło, ponieważ czynniki polityczne w Polsce i w Czechosłowacji nigdy nie podjęły poważnej próby nawiązania współpracy. Dlatego bardzo korzystny dla obu stron sojusz nigdy nie powstał.

Koniec.



Bibliografia:

Beck Józef "Ostatni raport". Warszawa 1987.
Deszczyński Marek Piotr "Ostatni egzamin, Wojsko Polskie wobec kryzysu czechosłowackiego 1938-1939". Warszawa 2003.
Kołakowski Piotr "Między Warszawą a Pragą Polsko-Czechosłowackie Stosunki Wojskowo-Polityczne 1918-1939" Warszawa 2009.
Leżeński Cezary "Kwatera 139, Opowieść i marszałku Rydzu-Śmigłym". Lublin 1989.
Terlecki Olgierd "Pułkownik Beck" Kraków 1985.




powrót do strony głównej

© copyright 2006, Szymon Waraksa, Radosław "Butryk" Butryński.
Design by Scypion.