1939 - Bitwa o Pomorze



Dzień trzeci.

Jeszcze przed wschodem słońca do Trzeciewca zaczął napływać skrwawione i śmiertelnie zmęczone oddziały 27 DP. Skierowano je na północny skraj przedmościa bydgoskiego. Cztery bataliony 23 i 24 pp wraz z częścią artylerii dywizyjnej objęły odcinek obrony od Wisły na wschód od miejscowości Włóki po Augustowi. Reszta dywizji, w tym cały 50 pp, do którego nie dotarł rozkaz gen. Drapellą - pozostała w lasach pod Wierzchucinem.
9 DP, bez 22 pp, wyruszyła krótko po północy w kierunku Błądzimia. W trakcie marszu 34 pp odrzucił oddział pościgowy niemieckiej 20 DPZmot. Idący na czele kolumny 35 pp został pomyłkowo ostrzelany przez 50 pp z 27 DP.
Wysiłki 9 DP przebicia się przez coraz szczelniej zaciskający się pierścień okrążenia, powodowały coraz większe straty. Natarcie dywizji, prowadzone na dwóch oddzielnych kierunkach nie uzyskało powodzenia, a co więcej, niemiecka 20 DPZmot, wsparta czołgami uderzyła na tyły 9 DP osłaniane przez I/34 pp. Sytuacja pogarszała się z każdą chwilą. Pancerne i zmotoryzowane oddziały wroga pojawiły się od północy, zachodu i południa. Płk Werobej postanowił oderwać się od przeciwnika i maszerować na wschód, a potem w kierunku Bydgoszczy śladem 27 DP.


Pierścień okrążenia zaciska się coraz bardziej.

W Błądzimiu dowódca 9 DP spotkał się z gen. Grzmotem - Skotnickim, gdzie dopiero dowiedział się o kolejnej zmianie decyzji gen. Drapelli. Gdy dowódca GO "Czersk" dowiedział się o planowanym wycofaniu 9 DP, rozkazał natychmiastowy marsz Pomorskiej BK na Bydgoszcz, 50 pp podporządkował płk Werobejowi, grupie płka Majewskiego polecił wycofanie się w kierunku Świecia.
Zmęczone 52 godzinnymi marszami i walkami oddziały 9 DP wymagały wypoczynku. Przy ogromnym wysiłku kadry dowódczej zdołano ze zmęczonych oddziałów stworzyć front obronny od zachodu i południa. Artyleria stanęła w otwartym terenie w centrum ugrupowania.
Tymczasem dywizje XIX KPanc i 2 KA posuwały się na wschód, w kierunku Wisły, zajmując ważniejsze przejścia na południe wzdłuż zachodniego brzegu rzeki. Niemiecki pierścień nie był jeszcze zbyt mocny i szczelny, wobec czego gen. Grzmot-Skotnicki postanowił maszerować w tym kierunku. Aby odciążyć okrążoną 9 DP polecił Pomorskiej BK uderzenie na Koronowo, co wg. jego rozeznania miało pomóc w odskoku na południe. Siły brygady były niewystarczające, aby powstrzymać niemiecką 3 DPanc i 23 DP.
Od rana na ugrupowanie 9 DP uderzyło niemieckie lotnictwo bombowe. Najbardziej ucierpiała artyleria. Major Wojtaszewski wspomina:
"...bombardowanie trwało około godziny i było tak intensywne, że wśród dymu dzień stał się pochmurny, a jaskrawo świecące jesienne słońce przestało być widoczne. Ale kiedy eskadry odleciały i bombardowanie się skończyło, a dymu się rozeszły, oczom naszym ukazał się krew mrożący widok. Na szosie stały działa i jaszcze z końmi zabitymi będącymi w zaprzęgu.w najbliższym terenie leżały resztki sprzętu i wozów rozrzucone przez bombardowanie. Z okopów podnosili się słaniający się żołnierze, którzy ocaleli podczas bombardowania. Ale ludzi było już tak mało, że właściwie 50 pp i I/34 pp przestały jako jednostki istnieć".


9 pal po nalocie wrogich bombowców.

Pomorska BK posuwała się ku szosie Świecie - Bydgoszcz. Nie była to całość brygady: kolumna marszowa składała się z 8 psk, części 2 szwol. oraz 11 dak. Reszta, tj. 16 puł i pozostała część 2 szwol. miała dołączyć w trakcie marszu. O 18 puł dowódca brygady nie miał żadnych wiadomości.
Pod Polednem brygada starła się z batalionem rozpoznawczym 3 DPanc. Natarcie 8 psk wsparte ogniem 11 dak zadało wrogowi znaczne straty i brygada maszerowała dalej w wyznaczonym kierunku. Pod Topolinkiem doszło do kolejnej potyczki. Pomorska BK uderzyła całością rozporządzalnych sił, atak prowadzili oficerowie z karabinami w ręku. Za cenę znacznych strat brygada przebiła się przez niemiecką zaporę i dołączyła do głównych sił armii.


3 września około południa.

Grupa płka Majewskiego przebiła się do Świecia częścią sił. Nie zastawszy przeprawy przez Wisłę zmuszone były przeprawiać się wpław i na środkach podręcznych. Pozostałe oddziały GO "Czersk" zostały rozproszone, bądź rozbite przez jednostki nieprzyjaciela. Pod Bukowcem w nierównej walce zakończył swój szlak bojowy 16 puł. Jego resztki dostały się do niewoli. W czasie przebijania się ku Wiśle, w rejonie Grupy został rozbity 18 puł.


Nie wszystkim udało się wyjść z okrążenia.

Tymczasem siły niemieckie wyszły nad Wisłę ostatecznie odcinając polskie oddziały w Borach Tucholskich od reszty armii. Wewnętrzny front okrążenia tworzyły jednostki XIX KPanc osaczając nasze jednostki od północy, zachodu i południa. Korpus został dodatkowo wzmocniony przez 23 DP wprowadzoną do walki z odwodów 4 Armii.

Na zewnętrznym froncie okrążenia działał 2 KA, którego jednostki spychały 22 pp prąc ku Wiśle w kierunku Chełmna, i toczyły ciężkie boje z wycofującymi się w kierunku na Bydgoszcz siłami polskimi.
Część 9 DP i to, co zostało z 27DP i GO "Czersk" była intensywnie bombardowana przez Luftwaffe. Oddziały ześrodkowane przeważnie w otwartym terenie były masakrowane przez uderzenia bombowe i pozbawiane zdolności do walki. Z całą tragiczną rozciągłością wystąpił problem braku czynnych środków obrony przeciwlotniczej.
Potem uderzyły siły naziemne wroga. Płk Werobej został odcięty od swych oddziałów w czasie organizowania obrony od wschodu. Najwcześniej został zaatakowany III/35 pp, zadając ciężkie straty nacierającym siłom pancernym wroga. Nie wytrzymały 34 i 50 pp i po ciężkich walkach zaczęły się cofać. W trakcie odwrotu, w toku ciężkich walk o miejscowość Bramka 34 pp został rozbity, a jego resztki dostały się do niewoli. 50 pp został odrzucony w kierunku Grudziądza. To, co zostało z artylerii, wycofało się na Gródek Pomorski. Dwie godziny 35 pp ( bez batalionu) powstrzymywał wroga i trwał na miejscu.

Ciężkie bombardowanie z powietrza, ataki zmotoryzowanych i pancernych sił wroga i zmęczenie naszych oddziałów spowodowało, że zgrupowanie 9 DP rozpadło się na drobne i odizolowane od siebie punkty dogasającego oporu. Płk Werobej utracił jakąkolwiek zdolność do dowodzenia. Usiłował pokierować odwrotem podległych mu oddziałów, jednakże jego wysiłki na skutek zbyt szybko zmieniającej się sytuacji nie mogły przynieść oczekiwanego rezultatu.
Zdezorganizowane oddziały polskie bezwładnie cofały się ku Wiśle. Ich resztki broniły się w Bramce i Przysiersku, ale były już pozbawione zwartości bojowej.
Jedynie 35 pp po uporczywych walkach zdołał się przebić na południe i resztkami sił dołączył do sił głównych Armii "Pomorze".


Krótki postój w marszu ku Wiśle.

Kpt. Witkowski - dowódca 3 kompanii 1 batalionu strzelców wspomina:
"Szosą na Bydgoszcz przewalała się wielokilometrowej długości lawina przemieszanych taborów, artylerii i samochodów w czterech, sześciu rzędach. Ta sama kolumna przewala się po godzinie w tę samą stronę, skąd niedawno jechała".

Na odcinku GO "Wschód" 4 DP toczyła ciężkie walki. Straty wynosiły 200 poległych żołnierzy, a około 500 odniosło rany. 16 DP, która otrząsnęła się po kryzysie, skoncentrowała się w rejonie Radzynia i zgodnie z rozkazem gen. Bołtucia miała uderzyć na skrzydło jednostek niemieckich nacierających na 4 DP.
W trakcie zaciekłych walk 14 pp zdobył stację kolejową Mełno i cukrownię, ale stracił dwór Mełno. Pułk został zaatakowany przez Luftwaffe i stracił zdolność do walki. Rozproszone pododdziały rozpoczęły bezładny odwrót w kierunku Radzynia. Dowódca 4 DP płk Tadeusz Niezabitowski w obawie przed okrążeniem dywizji dał rozkaz do odwrotu.
Gen. Bołtuć odwołał płka Niezabitowskiego ze stanowiska i na jego miejsce wyznaczył płka Mysłowskiego - dotychczasowego dowódcę piechoty dywizyjnej.

Niekorzystny rozwój sytuacji, a w szczególności klęska sił polskich w Borach Tucholskich i niemożność utrzymania wschodniego brzegu Wisły pomiędzy Grudziądzem a Chełmnem spowodowała, że gen. Bołtuć otrzymał rozkaz wycofania GO "Wschód" na linię na zachód i wschód od Wąbrzeźna.
Szef oddziału operacyjnego Armii "Pomorze" oceniając sytuację wspomina:
"...a więc dowódca armii nie ma oddziałów dla osłony Wisły, a nawet i dla samej obrony w jego części płn. przedmościa brak sił. Z chwilą więc, gdy obrona na Wiśle jest niemożliwa, utrzymanie przedmościa nie ma specjalnego celu, a biorąc jednocześnie pod uwagę niemożliwość pozostawania w dalszym ciągu 4 i 16 DP w rej. Grudziądza, pozostaje jedynie oderwać się od nieprzyjaciela, by uzyskać możność skupienia swych sił, przeorganizowania rozbitych i przygotowania się do obrony na ostatecznej linii".

Po przybyciu do Bydgoszczy gen. Grzmot-Skotnicki objął dowództwo nad siłami obsadzającymi przemoście. Oprócz 15 DP w ich skład wchodził 22 pp z 9 DP, część 27 DP, część Pomorskiej BK. Wojska były w przeważającej większości zdezorganizowane i nie otrząsnęły się po walkach w Borach Tucholskich.
15 DP odparła natarcie niemieckiej 50 DP, III/23 pp nie wytrzymał naporu części 3 DP wroga i zaczął się cofać. Oddziały otrzymały rozkaz obsadzenia linii Brdy i Kanału Bydgoskiego.
Około południa w Bydgoszczy zbrojnie wystąpiły niemieckie grupy dywersyjne, atakując wycofujące się oddziały Wojska Polskiego. Do akcji przystąpiły min. batalion rezerwowy 62 pp, batalion wartowniczy, pododdziały 15 DP, którym pomagała ludność cywilna, kolejarze i harcerze. W przewlekłych walkach ulicznych do wieczora udało się opanować sytuację w mieście i zlikwidować ogniska oporu. Na przedmieściach walki trwały do następnego dnia.


3 września wieczorem.

O godz. 20.00 gen. Bortnowski meldował Naczelnemu Wodzowi:
"...wszystkie jednostki odcięte należy uznać za stracone. Z 27 dywizji wydostał się dowódca dywizji, około 3 baony piechoty i 5 baterii, w tym bateria ciężka prawie bez koni, wyrąbanych bombami lotniczymi i wystrzelanych pancerkami. Z 9 dywizji jest niekompletny 22pp i 1 bateria. Z brygady kawalerii jest dowódca brygady, zastępca dowódcy brygady, który się przebił, ppłk Trepto - dowódca 2 pszwol, ppłk Jastrzębski - dowódca 8 psk, słabe 5 szwadronów, 1 ckm i 2 baterie po 2 działa. Znaczna ilość taborów ze wszystkich oddziałów. Możliwe, że jeszcze się coś znajdzie, jednak przyczółek mostowy dziś o wpół do 6.00 został zlikwidowany.O 9 dywizji i resztkach brygady kawalerii na przedpolu Chełmna mogę się tylko domyślać z bombardowań lotniczych i walki słyszanej, że jeszcze po południu w tym rej. walczyła. Nie jest wykluczone, że będzie przebijać się na południe w nocy, jednak w obecnej sytuacji jest to - wydaje się - niewykonalne. Tak sprawy wyglądają. W związku z tą sytuacją i nie z nerwów, tylko z poczucia obowiązku i ze względu na swoją osobę, stawiam się do dyspozycji pana marszałka i obwiniam się z prośbą o załatwienie tej sprawy w czasie, kiedy pan marszałek będzie sobie życzył. A teraz dalej. W związku z tym dysponuję obecnie trzema dywizjami piechoty. Gen. Bołtuć narzeka, że trzyma się z trudnością. Uważam za wskazane zezwolić mu przegrupować się jeszcze tej nocy na Wąbrzeźno. Twierdzi on, że jeżeli jest rzeczą konieczną, to może trzymać się dalej. Proszę o zezwolenie po rozmowie z nim na podjęcie decyzji. Na płd. dysponuje tylko jedną DP: 15, która w obecnej chwili łącznie z resztkami innymi obsadza południowy brzeg Brdy od Wisły po Nakło. Taka sytuacja jest możliwa w ciągu jednej nocy. W ciągu dnia jutrzejszego muszę wycofać Nakło i przegrupować dywizję na najkrótszą linię Wisła - Jezioro Jezuickie i zalewy kanału górnonoteckiego. W ten sposób miałbym styczność z pozycją Kutrzeby na wysokości Łabiszyna".


Dzień pierwszy
Dzień drugi
Próba bilansu
powrót do strony głównej


© copyright 2006, Mariusz Miśkiewicz
Design by Scypion.